Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Jak wjechać do Polski, jeśli status UKR został anulowany?
Ostatnio coraz więcej Ukraińców traci status UKR bez podania przyczyny. Jak mogę przekroczyć granicę z Polską, jeśli mój status został anulowany? Czy możliwe jest przywrócenie statusu podczas pobytu w Ukrainie?
Na początku grudnia wracałam autobusem z Ukrainy do Warszawy przez przejście graniczne Rawa Ruska. Mieszkam w dwóch krajach od półtora roku i znam wszystkie zasady przekraczania granicy. Nie martwiłam się więc, ponieważ byłam na Ukrainie mniej niż 30 dni. Podróżowałam w towarzystwie kobiety z dwójką małych dzieci, kobiety z dorosłą córką i młodej dziewczyny.
Na polskiej granicy straż graniczna zażądała od wszystkich pasażerów zaktualizowania aplikacji Diia.pl (elektroniczny dokument dla obywateli Ukrainy lub innych obcokrajowców, który służy jako zezwolenie na pobyt). Jeden z pozostałych pasażerów zaktualizował aplikację tydzień wcześniej, a ja w lipcu 2023 roku. Mimo tego w moim dokumencie było wyraźnie zaznaczone, że jest wciąż ważny.
Hasło do logowania mam zawsze pod ręką, ale nawet z nim nie mogłem zaktualizować aplikacji. Ciągle pojawiał się komunikat: "Błąd techniczny".
Komunikat, który pojawia się w systemie po ponownym zainstalowaniu aplikacji Diia.pl na smartfonie, jeśli status UKR został anulowany. Zdjęcie autora
Taka sama sytuacja przydarzyła się dwóm innym kobietom - jedynie matka małych dzieci zaktualizowała aplikację bez żadnych problemów. Po piątej próbie straciłam cierpliwość i poszłam do straży granicznej, by wyjaśnić sprawę. Usłyszałam, że błąd techniczny to mój problem i nie mogę zostać wpuszczona do Polski. Moje wyjaśnienia, że dokument jest ważny i nie przekroczyłam 30-dniowego limitu pobytu w Ukrainie, nie zrobiły na pogranicznikach wrażenia. Wtedy wytoczyłam ciężką artylerię. Powiedziałam jej, że uciekam przed wojną i szukam azylu w Polsce. "Pani nie musi się martwić. Ja panią przepuszczę przez biometrię" - usłyszałam w odpowiedzi.
Dostałam więc kolejną pieczątkę w paszporcie i wjechałam do Polski. Kobieta, która zapomniała swojego hasła do Diia, została przepuszczona po długich błaganiach i płaczu. Można powiedzieć, że miałyśmy szczęście, choć kosztowało nas to sporo nerwów. Dzień później mojej koleżance przytrafiła się podobna sytuacja i też została wpuszczona do Polski.
Już w Warszawie udałam się do urzędu, aby rozwiązać problem wniosku. Jak się okazało, mój status UKR (specjalny status ochrony czasowej przyznawany Ukraińcom, którzy przybyli do Polski po 24 lutego 2022 r. z powodu działań wojennych na Ukrainie) został anulowany 25 września. Zaskoczyło mnie to: w październiku wracałam z Ukrainy do Warszawy i nie było żadnych problemów na przejściu granicznym. Kiedy zapytałam, jak to się mogło stać, urzędniczka wzruszyła ramionami: "Proszę zapytać Straż Graniczną". Mój status został przywrócony w ciągu 10 minut.
W podobnej sytuacji jest moja siostra, która pojechała ze mną do Ukrainy 25 września. Teraz przebywa w ojczyźnie, więc nie może przywrócić swojego statusu UKR, do czego wymagana jest jej osobista obecność w Warszawie. Czy będzie mogła przekroczyć granicę?
W rzeczywistości jedyną podstawą do unieważnienia statusu UKR jest sytuacja opisana w art. 11 ust. 2 ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa: kiedy osoba opuszcza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na okres dłuższy niż miesiąc. Jednak w praktyce, jak widać, bywa różnie. Status UKR tracą nawet osoby, które w ogóle Polski nie opuściły.
Ważna jest właściwa komunikacja ze strażnikami granicznymi
Prawniczka Mariana Iwasiuk specjalizuje się w legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce. Wyjaśniła nam, co należy zrobić w przypadku anulowania statusu UKR.
Mariana Iwasiuk radzi, by Ukraińcy informowali polskich pograniczników, że przekraczają granicę nie w celach turystycznych. Zdjęcie z prywatnego archiwum
- Jeśli podczas przekraczania granicy napotkasz trudności z aktualizacją aplikacji i na ekranie smartfona pojawi się komunikat o błędzie technicznym, ważne jest, aby odpowiednio komunikować się ze służbami granicznymi - mówi prawniczka. - Skutecznym krokiem jest podkreślenie, że podróż jest spowodowana konfliktem zbrojnym w Ukrainie i nie ma celów turystycznych. Rozmawiając z funkcjonariuszami Straży Granicznej podkreśl, że musisz przekroczyć granicę z obiektywnych powodów związanych z sytuacją w kraju. Wspomnij, że przyjechałaś w związku z zaostrzeniem sytuacji w Ukrainie, a a nie dla rozrywki czy zwiedzania Polski.
Ponadto możesz wskazać, że jesteś gotowa dołączyć wszelkie dodatkowe dokumenty lub dowody potwierdzające charakter podróży. Zachowaj spokojny i uprzejmy ton i postępuj zgodnie z instrukcjami pograniczników.
Anulowanie statusu UKR: dlaczego tak się dzieje?
Jednym z najczęstszych problemów jest to, że Straż Graniczna rejestruje jedynie datę wyjazdu obywateli Ukrainy z Polski, nie odnotowując daty powrotu. W takim przypadku możliwe jest przywrócenie statusu UKR, jeśli osoba potwierdzi, że jej pobyt za granicą trwał krócej niż 30 dni. Straż Graniczna często jednak nie wbija pieczątek w paszporty obywateli Ukrainy, którzy korzystają z elektronicznego dokumentu diia.pl. Utrudnia to udowodnienie, że nie przebywali oni poza Polską dłużej niż 30 dni (pomocne mogą tu być np. SMS-y wysyłane przez operatorów komórkowych w momencie przekraczania granicy).
Kolejnym problemem jest ponowna rejestracja statusu UKR po jego przywróceniu. Ukrainiec odzyskuje ten status, ale z datą złożenia wniosku. W rezultacie pojawiają się problemy z uzyskaniem świadczeń socjalnych za okres, w którym dana osoba była pozbawiona statusu z powodu błędnego anulowania dokumentu (okres między datą anulowania a datą odnowienia).
Zdarza się również, że polscy strażnicy graniczni opóźniają wprowadzanie do bazy danych informacji o przekroczeniach granicy przez obywateli Ukrainy. Bywa, że data wyjazdu odnotowywana jest kilka miesięcy później. W konsekwencji osoba, która wróciła do Polski przed upływem 30-dniowego terminu, może utracić status UKR, a ZUS może zażądać od niej zwrotu udzielonych świadczeń społecznych.
Każdego dnia granicę polsko-ukraińską przekracza około 40 000 Ukraińców. Fot: Dominika Zarzycka/Sipa USA/East News
Jak przywrócić status UKR
Przywrócenie statusu UKR jest możliwe tylko na terytorium Polski. Jeśli Ukrainiec z utraconym statusem musi przekroczyć granicę, kolejnym krokiem jest wysłanie pisma do polskiej Straży Granicznej z prośbą o zmianę statusu w systemie na "Q-ewakuacja" z następującym tekstem: "Proszę sprawdzić rejestr i wprowadzić zmiany do rejestru prowadzonego przez Komendanta Głównego Straży Granicznej na Q-ewakuacja".
Pismo to może być wykorzystane do zwrócenia się do odpowiednich władz, by rozważyły Twoją sytuację i dokonały zmian w Twoim statusie. Podczas składania dokumentów należy postępować zgodnie z instrukcjami. W razie potrzeby skonsultuj się z prawnikiem lub funkcjonariuszem Straży Granicznej w celu uzyskania dodatkowej pomocy i instrukcji.
Czy Straż Graniczna narusza prawo, kiedy anuluje status UKR?
Niestety wobec braku konkretnych przepisów i regulacji, które szczegółowo określałyby procedury pozbawiania Ukraińców statusu uchodźcy podczas przekraczania granicy, trudno jest ustalić, czy straż graniczna łamie prawo. Ustawodawstwo nie reguluje tej kwestii.
Dlatego żaden Ukrainiec nie może być pewien, że nie straci statusu UKR. Możesz zostać go pozbawiony nawet jeśli nie przekroczyłeś 30-dniowego okresu pobytu na Ukrainie. Postaraj się więc sprawdzić swój status przed przekroczeniem granicy. Jeśli dowiesz się, że został anulowany, nie denerwuj się i po prostu spokojnie wyjaśnij, jaki jest cel Twojej podróży.
Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.
Zostań naszym Patronem
Nic nie przetrwa bez słów. Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.
„Więcej wiedzy – mniej strachu” to cykl o doświadczeniach Ukraińców w budowaniu odporności: od umiejętności reagowania na cyberataki i blackouty, przez organizację ewakuacji i pomocy po zachowanie równowagi psychicznej w czasie wojny. Podczas gdy armie świata analizują taktykę ukraińskich sił zbrojnych, my przyglądamy się innej lekcji – tej, którą daje społeczeństwo. To opowieść o budowaniu bezpiecznej przyszłości. Cykl powstaje we współpracy z partnerem strategicznym – Fundacją PZU.
Każdej minuty na świecie ktoś potrzebuje pomocy — często o losie poszkodowanego decydują nie lekarze, ale zwykli ludzie, którzy znaleźli się w pobliżu. Szybkie założenie opatrunku uciskowego, bezpośredni ucisk na ranę czy odpowiednio dobrane słowa — czasami to wystarczy, aby uratować życie.
Medycyna taktyczna to dziedzina stworzona z myślą o działaniuw ekstremalnie trudnych warunkach – pod ostrzałem, podczas katastrof.
Co musi umieć każdy z nas? Jak nie zaszkodzić? I jakie standardy NATO okazały się nieaktualne dzięki doświadczeniom wojny w Ukrainie?
Błędy, które kosztują życie
Natalia Żukowska: Jakie podstawowe umiejętności z zakresu pierwszej pomocy każdy powinien znać na wypadek sytuacji nadzwyczajnej?
Sawa Czujkow: Jeśli chodzi o umiejętności, nie ma czegoś takiego jak „minimum”. Są sytuacje, które zdarzają się najczęściej — na przykład wypadki drogowe lub zatrzymanie akcji serca. Są też bardziej złożone — na przykład wycieczka w góry, podczas której ktoś spadł ze zbocza i doznał poważnych obrażeń. Jeśli w pobliżu są ludzie, którzy wiedzą, jak postępować, mogą uratować życie. Im więcej wiesz, tym lepiej.
Oto minimalny zestaw umiejętności niezbędnych do ratowania życia:
1. Zatrzymanie krwawienia - umiejętność założenia opaski uciskowej, wywierania bezpośredniego nacisku na ranę, używania bandaży do tamponowania oraz opatrunków.
2. Rozpoznawanie stanów krytycznych, czyli utraty przytomności, udaru, zawału serca, drgawek.
3. Resuscytacja krążeniowo-oddechowa (RKO) — podstawowa umiejętność, która naprawdę ratuje życie. Ważne jest również umiejętne zapewnienie osobie nieprzytomnej drożności dróg oddechowych poprzez obrócenie jej na bok. Należy umieć korzystać z automatycznego defibrylatora zewnętrznego (AED) oraz przeprowadzać sztuczną wentylację płuc. Nawet najprostszy worek oddechowy za 300-500 hrywien (około 30 złotych) warto mieć w samochodzie lub biurze.
Sawa Czujkow jest instruktorem medycyny taktycznej
Dziś każdy człowiek powinien znać przynajmniej podstawy medycyny taktycznej. Powinien umieć pomagać lekarzom, ratownikom lub policjantom podczas wybuchów, zamachów terrorystycznych, wypadków, pożarów czy wypadków drogowych z dużą liczbą ofiar.
W żadnym kraju nie ma wystarczającej liczby lekarzy i ratowników. Ludzie w pobliżu często mają siłę, aby pomóc, ale brakuje im wiedzy.
Z tego powodu albo pozostają bierni, albo nawet przeszkadzają specjalistom, panikując.
Jakie są najczęstsze błędy popełniane przez ludzi, którzy próbują udzielić pomocy rannym?
Po pierwsze: brak jakiegokolwiek szkolenia. Po drugie: myślenie, że przeczytanie informacji w Internecie to to samo, co przejście szkolenia. Po trzecie: ukończenie jednego kursu w życiu i uznanie, że to wystarczy. Czwartym błędem jest niskiej jakości szkolenie lub niekompetentni „instruktorzy”, którzy rozpowszechniają mity. Wśród cywilów zdarza się to rzadziej, ale w wojsku niestety miały miejsce już tragiczne skutki niewłaściwych działań. Najczęstszym mitem jest to, że opaskę uciskową należy okresowo poluzowywać, aby „przywrócić krążenie krwi”. To relikt radziecki, który już kosztował życie wielu osób. Za każdym razem, gdy ktoś tak postępuje, ranny traci dodatkową krew, a czasami te brakujące 200 ml staje się śmiertelne.
Czyli jeśli nie jesteś pewien, co robić, lepiej w ogóle nie dotykać poszkodowanego?
Nie do końca. Nie można po prostu stać z boku. Jeśli nie wiesz, jak udzielić pomoc zrób to, co możesz: wezwij lekarzy, zapewnij bezpieczeństwo miejsca zdarzenia, zatrzymaj ruch, zawołaj innych, znajdź apteczkę, uspokój rannego. Nawet to już jest pomoc. Najgorsze jest, gdy nikt nic nie robi - obojętność.
We Włoszech ukraiński żołnierz na urlopie zobaczył rannego chłopaka i założył mu opaskę uciskową. W jakich sytuacjach ta umiejętność może się przydać?
Umiejętność założenia opaski uciskowej może uratować życie nie tylko na wojnie, ale także w codziennym życiu. Takich przypadków jest bardzo wiele.
Historia z Włoch jest tego dobrym przykładem.
Istnieją podstawowe sytuacje, w których założenie opaski uciskowej jest niezbędne.
Po pierwsze gdy mamy do czynienia z masywne krwawienie z kończyny, gdy krew dosłownie tryska lub wycieka tak szybko, że bandaż lub serwetka natychmiast przemakają. Po drugie: odcięcie lub częściowe odcięcie kończyny — w tym przypadku nie można tracić czasu, należy natychmiast założyć opaskę uciskową.
Opaska uciskowa powinna znajdować się 5-8 cm powyżej rany, ale nigdy na stawie. Dokręcamy ją do całkowitego zatrzymania krwawienia — aż krew przestanie przesiąkać. Następnie zapisujemy czas założenia (można to zrobić markerem na skórze, bandażu lub bezpośrednio na opasce uciskowej).
Jak prawidłowo zatrzymać krwawienie, jeśli nie mamy specjalnych opasek uciskowych?
Opaska uciskowa kosztuje około 30 dolarów i nie rozumiem, dlaczego ludzie często pytają, jak zrobić opaskę uciskową samodzielnie. To rzecz, która naprawdę ratuje życie.
Jeśli nie masz opaski uciskowej — nie improwizuj! Czasami silne krwawienie można zatrzymać, uciskając ranę dłonią. To jak z wężem ogrodowym — jeśli go przyciśniesz, woda przestaje płynąć.
Tak samo jest tutaj: należy ucisnąć, ale trzeba wiedzieć, gdzie, jak i w jakim kierunku uciskać. Drugą metodą jest tamponowanie rany. Bierzesz bandaż lub kawałek materiału i stopniowo, warstwa po warstwie, wypełniasz ranę, tworząc w niej ciśnienie. Następnie zabezpieczasz bandażem lub koszulką, co w wielu przypadkach może być wystarczające. Sterylność nie jest tu najważniejsza — najważniejsze jest zatrzymanie krwawienia. Użyj ubrania — swojego lub poszkodowanego.
Kilka miesięcy temu stała się znana historia ukraińskiego jeńca, któremu Rosjanie podcięli gardło, ale on je opatrzył i przeżył. Co dokładnie zrobił, że mu się to udało? Nie widziałem, co dokładnie zrobił ten człowiek, ale ogólne zasady postępowania w przypadku rany szyi są następujące:
1. Kontrola krwawienia to pierwsze zadanie. Jeśli duże naczynia nie są uszkodzone, a krwawienie jest stosunkowo kontrolowane, można:
Wywrzeć bezpośredni ucisk na ranę (czystą tkaniną, przycisnąć dłonią);
Jeśli to możliwe trzeba zatamować ranę opatrunkiem hemostatycznym i przycisnąć;
Nie stosować opaski uciskowej na szyi , bo jest to niebezpieczne. W przypadku szyi tylko bezpośredni ucisk i tamponowanie.
2. Nie wyciągać ciał obcych, jeśli znajdują się w ranie. Unieruchomić je w miejscu i docisnąć dookoła, aby zmniejszyć krwawienie. Usunięcie może spowodować silniejsze krwawienie.
3. Należy obserwować oddychanie: jeśli jest utrudnione (duszności, świszczący oddech, krew w ustach), należy:
Udrożnić drogi oddechowe (usunąć krew, wymioty);
Posadzić/położyć osobę w pozycji półsiedzącej, jeśli jest przytomna i nie utrudnia to kontroli krwawienia;
Jeśli osoba jest nieprzytomna — ułożyć ją w stabilnej pozycji bocznej lub zapewnić drożność dróg oddechowych i być gotowym do resuscytacji.
4. Jeśli rana jest przechodząca, a tchawica uszkodzona — jest to niezwykle trudna sytuacja.
5. Aspekt psychologiczny: w miarę możliwości należy uspokajać poszkodowanego, wspierać go, ponieważ panika pogarsza stan.
6. Nie rób rzeczy, których nie jesteś pewien: na przykład nie próbuj „wyciągać” języka ani wkładać obcych przedmiotów do ust; nie wykonuj żadnych manipulacji chirurgicznych bez odpowiednich umiejętności.
Szkolenie cywilów
Apteczka nowej ery
Jak postępować, jeśli osoba jest nieprzytomna, ale oddycha — jakie kroki mogą jej uratować życie?
Po pierwsze — wezwać pomoc i pogotowie ratunkowe. Po drugie — obrócić osobę na bok, aby zapewnić drożność dróg oddechowych. Po trzecie — odciągnąć podbródek od klatki piersiowej, aby drogi oddechowe pozostały otwarte.
Osoba powinna leżeć na boku, z głową lekko odchyloną do tyłu. Stale kontroluj jej stan. Jeśli ulegnie on zmianie — natychmiast poinformuj dyspozytora pogotowia, może to mieć kluczowe znaczenie.
Spryskiwanie wodą, wachlowanie, podawanie czegoś do powąchania — to rytuały, które nie pomagają.
Jak szybko zdecydować, kogo ratować w pierwszej kolejności, jeśli rannych jest kilku? To bardzo trudne. Istnieje pojęcie segregacji rannych — tego uczą profesjonaliści. Dla osoby cywilnej zasady są następujące:
• Pomóżcie tym, którzy są bliżej — jeśli ich stan jest mniej więcej taki sam.
• Zacznijcie od tych, których życie jest wyraźnie zagrożone: masywne krwawienie, duży krwotok, brak oddechu itp. I jeszcze jedna ważna kwestia: Często ludzie pomagają tym, którzy krzyczą głośniej, ale jest to mylący wskaźnik.
Najpoważniejsze obrażenia (masywne krwawienia, ciężkie urazy czaszkowo-mózgowe) mogą sprawić, że poszkodowany będzie słaby i milczący — może nie być w stanie wydobyć z siebie głosu. Dlatego nie polegaj tylko na krzyku — zwracaj uwagę na oznaki krwawienia, przytomność, oddychanie.
Co powinno znajdować się w apteczce w domu i w samochodzie, czego wcześniej, przed wojną, tam nie było?
- Radziłbym, aby apteczka cywilna zawierała to, co wcześniej było w apteczkach wojskowych. Koniecznie muszą być środki do tamowania krwawienia. W minimalnym zestawie — bandaże hemostatyczne, bandaże, bandaże zwykłe i elastyczne. Idealnie — obecność opasek uciskowych. Im więcej, tym lepiej, ale co najmniej jedna lub dwie.
Potrzebne są również: nożyczki (do rozcinania odzieży lub bandaży), rękawiczki jednorazowe, marker (do zaznaczania czasu założenia opaski uciskowej lub zapisywania ważnych informacji), koc termiczny.
Jeśli chodzi o apteczkę samochodową, dodatkowo warto mieć:
• Środki do unieruchamiania złamań (szyny), ewentualnie miękkie nosze;
• Kamizelki odblaskowe (najlepiej kilka);
• Kilka źródeł światła — latarki lub światło chemiczne;
• Gaśnica (gaśnice) — przy tym mały aerozolowy pojemnik często jest niewystarczający; wskazane jest posiadanie gaśnicy o większej mocy. Nie kupuj gaśnic, aby zaoszczędzić pieniądze i miejsce. Kup co najmniej 3-kilogramową lub kilka 1-2-kilogramowych.
Naucz się rozmawiać z poszkodowanymi — to również ratuje życie
Jak uspokoić osobę, której udzielasz pomocy, aby nie przeszkadzała w pracy i nie panikowała?
Jest to ważna umiejętność, której trzeba się nauczyć. Jednym z praktycznych sposobów jest stosowanie metod stosowanych w przypadku ostrej reakcji stresowej. Krótko mówiąc — używaj bardzo prostych, jasnych zwrotów, aby przekierować uwagę mózgu i wywołać konkretną reakcję. Kroki, które pomagają:
1. Zwróć się do osoby po imieniu (na przykład: „Iwano”, „Olgo”).
2. Krótko opisz, co się stało: „Jesteśmy tutaj, miała miejsce taka a taka sytuacja”.
3. Zadaj proste, kontrolne pytanie: „Rozumiesz mnie?” lub „Jak masz na imię?” — aby uzyskać reakcję.
4. Daj osobie proste zadanie — coś do wykonania rękami: „Trzymaj latarkę”, „Przynieś drabinę”, „Zawołaj, proszę, Piotra”. To mobilizuje ciało i odwraca uwagę od paniki, a ponadto oddala osobę od bezpośredniej strefy, w której może przeszkadzać.
5. Jeśli to możliwe, powierz rolę uspokajającą spokojnej osobie lub innemu ratownikowi — najlepiej, gdy jedna osoba stale towarzyszy poszkodowanemu, kontroluje jego stan i w razie potrzeby pomaga.
Rób to poprawnie i z szacunkiem — nie bądź niegrzeczny i nie „odpychaj” osoby, ponieważ może to wywołać agresję lub nasilić stres.
Czy w twojej praktyce zdarzały się przypadki, kiedy podstawowe umiejętności udzielania pierwszej pomocy naprawdę uratowały życie?
Tak. Niedawno miała miejsce sytuacja w metrze: kobieta zaczęła się dusić z powodu obcego przedmiotu w gardle. Moja uczennica podbiegła i usunęła kawałek jedzenia — osoba mogła oddychać. Jest wiele przypadków z udziałem żołnierzy, kiedy proste umiejętności — tamowanie krwawienia, zakładanie opasek uciskowych — ratowały życie.
Jeśli umiesz założyć skarpetkę, to najprawdopodobniej opanujesz te umiejętności.
Sawa Czujkow podczas szkolenia
Lekcje wojny dla świata
Czy zasady udzielania pierwszej pomocy, których uczysz, to zasady spisane przez Amerykanów?
Nie do końca. Obecnie protokoły są aktualizowane, dostosowywane i uwzględniają praktykę oraz doświadczenia różnych krajów. Ukraińska rzeczywistość wprowadziła swoje poprawki. Ukraińcy dodają praktyczne doświadczenia z walki i medycyny cywilnej do ogólnoświatowych zaleceń. Jednym z najważniejszych jest to, że podnieśliśmy znaczenie przetoczenia krwi na jak najwcześniejszym etapie.
Ukraińcy pokazali, że nie tylko lekarze, ale także żołnierze muszą być przeszkoleni w zakresie przenoszenia rannych, zakładania opasek uciskowych i konwersji.
Kolejną ważną kwestią jest zwrócenie uwagi na urazy czaszkowo-mózgowe. Nikt w Europie ani w Stanach Zjednoczonych nie miał tak wielu rannych z nimi jak Ukraińcy. Potwierdziło to konieczność zwrócenia szczególnej uwagi na stłuczenia i ciężkie przypadki takich urazów oraz wczesne podawanie tlenu takim rannym.
Ukraińcy opracowali i spopularyzowali również kilka skutecznych środków, na przykład opaski uciskowe.
Opaska uciskowa Sicz
Jakie główne wnioski z ukraińskiej medycyny taktycznej mogą być przydatne, w szczególności w Polsce?
- Wniosków jest wiele i są one przydatne dla każdego kraju, który znajdzie się w warunkach wojny. Oto najważniejsze z nich:
1. Ewakuacja „w ciągu godziny” to mit w rzeczywistych warunkach bojowych. System NATO opiera się na szybkiej ewakuacji — helikopterami, samolotami lub transportem mobilnym. W rzeczywistości ewakuacja może trwać nie jedną godzinę, ale kilka godzin, dni, a nawet tygodni. Należy to uwzględnić w planowaniu.
2. Krytyczny brak personelu medycznego — trzeba przekwalifikować osoby cywilne. Trzeba przygotować „młodszy personel medyczny” — osoby bez wykształcenia medycznego, które mogą pełnić rolę sanitariuszy, asystentów pielęgniarskich itp. Będzie za mało profesjonalnych lekarzy.
3. Szkolenie powinno być maksymalnie uproszczone i przyspieszone. Warunki dyktują: jeśli inni szkolą lekarzy przez miesiące lub lata, my często musimy to robić w ciągu dni lub tygodni. Materiał należy ograniczyć do najważniejszych elementów — praktycznych algorytmów, prostych czynności oraz dużej ilości praktyki.
4. Transport będzie często niedostępny — wiele ewakuacji będzie odbywać się „na własnych nogach”, własnymi siłami. Konieczne jest przygotowanie do przenoszenia i podstawowej ewakuacji bez specjalistycznego transportu.
5. Drony i naziemne kompleksy zrobotyzowane — klucz do dostaw i ewakuacji. Tak, drony już dostarczają materiały medyczne: krew, nosze, środki do opieki nad rannymi.
6. Elastyczność transportu ewakuacyjnego — wielofunkcyjność. Często transport przewozi amunicję, żołnierzy i rannych. Dlatego technika musi być dostosowana: miejsca dla rannych, maskowanie, opancerzenie.
7. Kamuflaż i rozkład zasobów medycznych. Nie można skupiać dużego szpitala lub dużej liczby personelu medycznego w jednym miejscu. Punkty muszą być ukryte pod ziemią, w schronach lub piwnicach — otwarte, widoczne obiekty medyczne niemal natychmiast stają się celem ataku.
8. Ukrywanie transportu medycznego — standardy często nie działają. Konwencja genewska zabrania ataków na transport medyczny, ale w praktyce nie powstrzymuje to przeciwnika. Należy opancerzać i maskować transport.
Podczas szkolenia dla żołnierzy
W czasie wojny tradycyjne zasady działania służb ratowniczych często nie sprawdzają się. Wiele standardów NATO może nie odpowiadać realiom współczesnej wojny na pełną skalę.
Jak rozmawiać z dziećmi o pierwszej pomocy i czego należy je nauczyć?
Nie jestem pedagogiem, ale mam doświadczenie w nauczaniu dzieci. Na kursy przyjmowano dzieci od 12 roku życia. Są one w stanie zrozumieć skomplikowane rzeczy i uczyć się szybciej, niż dorośli się tego spodziewają. Uczyłbym je udzielania pomocy prawie tak samo jak dorosłych, z filtrowaniem treści: nie pokazując ciężkich urazów ani amputacji, dobierając odpowiednio słowa. Dzisiejsze dzieci widziały i słyszały już wiele, grają w strzelanki, oglądają wiadomości, dlatego mogą przyswoić podstawową wiedzę z zakresu pierwszej pomocy.
Co osoba, która przeszła szkolenie, powinna zapamiętać na zawsze?
Najważniejsze — bezpieczeństwo osobiste zawsze na pierwszym miejscu. Nie próbuj ratować kogoś, jeśli ryzykujesz sam: nie wchodź do płonącego domu, nie biegnij pod ostrzał, nie ratuj zwierzęcia, jeśli jest to niebezpieczne.
Po drugie, środki pierwszej pomocy powinny być zawsze pod ręką. Nawet jeśli wydaje się, że „to mnie nie dotyczy”, sytuacje bywają nieprzewidywalne. Wszyscy ludzie, którzy zginęli, nie planowali tego; kierowcy uczestniczący w wypadkach drogowych nie wyjeżdżają z myślą „dzisiaj zdarzy się wypadek”. Dlatego apteczka i wysokiej jakości środki pierwszej pomocy powinny być zawsze przy tobie, podobnie jak gaśnica w mieszkaniu.
Częściowo motywacją ludzi do nauki jest strach. Kiedy lecą rakiety, myślą: „Mogę umrzeć” lub „Ktoś obok może zginąć”. W tym momencie ludzie aktywizują się — dzwonią, piszą, interesują się szkoleniami. Jednocześnie w ostatnim czasie popyt znacznie spadł. Ludzie przyzwyczaili się do ciągłych ostrzałów. Wiadomości o rannych lub zabitych nie mają już tak dużego wpływu na społeczeństwo. Strach nie działa tak jak wcześniej.
Jeszcze jedna kwestia: wiele osób po jednym szkoleniu uważa, że „wszystko już opanowało” i nie potrzebuje ponownego szkolenia. To błędne przekonanie — umiejętności szybko się zapomina, dlatego regularne powtarzanie szkoleń pozostaje niezwykle ważne. Możesz wiedzieć wszystko o technice boksu, ale jeśli wejdziesz na ring bez praktyki — dostaniesz w twarz. Tak samo jest z pomocą przedmedyczną. Mam duże doświadczenie w nauczaniu i widzę, że nawet ci, którzy byli na kursach rok lub dwa lata temu, często mylą najważniejsze rzeczy.
Wirus brodawczaka ludzkiego (HPV) to grupa wirusów, które mogą prowadzić do niebezpiecznych chorób - od brodawek narządów płciowych po raka. Możesz zarazić się głównie poprzez kontakt seksualny, choroba może mieć ukrytą formę, a czasami w niesprzyjających warunkach nagle objawia się poważną chorobą.
W Polsce w obrębie państwowy program szczepień przeciwko HPVDwie szczepionki są dostępne za darmo: dwuwartościowy Cervarix i dziewięciowalentny Gardasil 9. Szczepienie przeprowadza się w dwóch etapach w odstępie między dawkami 6-12 miesięcy. Bezpłatne szczepienia są dostępne dla dzieci w wieku od 9 do 14 lat włącznie. Jeśli nastolatek otrzymał pierwszą dawkę szczepionki przed ukończeniem 14 roku życia, druga dawka jest również bezpłatna. Ukraińskie dzieci ze statusem UKR mogą również skorzystać z bezpłatnych szczepień.
Jak zapisać dziecko na szczepienie HPV/HPV?
• Można to zrobić w dowolnej klinice lub szpitalu Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) za pośrednictwem terapeuty rodzinnego;
• Zarejestruj się za pośrednictwem aplikacji MojeIKP.
Dlaczego ważne jest, aby szczepić dzieci tak wcześnie, jak to możliwe?
Ginekolog Ekaterina Sokol twierdzi, że najskuteczniejsze szczepienie jest przed rozpoczęciem życia seksualnego, ponieważ wirus ten pojawia się wkrótce po jego wystąpieniu.
„Jeden i ten sam typ HPV może być zakażony kilka razy w ciągu życia” - mówi lekarz. „Dlatego szczepienie jest wskazane nawet dla kobiet, u których zdiagnozowano już HPV i które są leczone z powodu przedrakowych zmian szyjki macicy. Szczepienie w tym przypadku zmniejszy ryzyko nawrotu. Ale jeśli dana osoba nie rozpoczęła jeszcze życia seksualnego, szczepienie będzie dla niego najskuteczniejsze”.
Czy konieczne jest szczepienie chłopców?
Chociaż mężczyźni nie cierpią na raka szyjki macicy, alesą aktywnymi nosicielami wirusa. Dlatego pokazano im również szczepienia, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Nowotwory złośliwe i choroby związane z zakażeniem HPV u mężczyzn obejmują raka prącia, odbytu, raka płaskonabłonkowego jamy ustnej, gardła, krtani, migdałków i zatok przynosowych, a także brodawki narządów płciowych (brodawki). Temu wszystkiemu można zapobiec poprzez szczepienia.
Ile kosztuje szczepienie przeciwko HPV w Warszawie dla dorosłych i młodzieży powyżej 15 roku życia?
W prywatnych klinikach jedna dawka szczepionki Gardasil 9 kosztuje około 760 zł (w tym konsultacja lekarska). W niektórych regionach Polski (musisz zapytać, czy dotyczy to Twojej kliniki) bezpłatne szczepienia są również dostępne dla osób w wieku 15-25 lat w ramach programów finansowanych przez władze lokalne.
Dla osób powyżej 15 lat wymagane są 3 dawki szczepionki: drugą wstrzykuje się 2 miesiące po pierwszej, a trzecia wstrzykuje się 6 miesięcy po niej.
Według badań ochrona trwa dłużej niż 10 lat. Specjalne przygotowanie przed szczepieniem nie jest wymagane. Następnie mogą wystąpić działania niepożądane: ból w miejscu wstrzyknięcia, zaczerwienienie, obrzęk, ból głowy, gorączka, zmęczenie, nudności, a nawet zawroty głowy. Objawy są w większości łagodne i szybko ustępują.
Prof. Tadeusz Sławek: To obyczaj o sankcji boskiej, który w starożytnej Grecji bezwarunkowo nakazywał udzielenia gościny każdemu przybyszowi. W tragediach greckich wielokrotnie pojawia się przypomnienie: biada miastom, które nie udzielają gościny przybyszom, bo bogowie to sobie zapamiętają i zemszczą się na takim mieście.
Grekom to się opłacało?
Bez tego prawa nie mogliby istnieć. Kulturę grecką kształtowały wędrówki od wyspy do wyspy. Na wyspach zawsze potrzebowali przybyszów.
Minęły tysiąclecia i dziś to prawo wcale nie jest takie oczywiste.
Pojawiły się rozmaite napięcia wyznaniowe, polityczne, ekonomiczne, które sprawiły, że prawo gościny przestało być już takie oczywiste. Zdjęto z niego sankcję boską i stało się umową cywilnoprawną regulowaną przepisami. I jak pokazuje ostatnio przykład Niemiec czy Polski, prawo gościnności można zawiesić w każdej chwili.
Nikomu nie przyszłoby do głowy selekcjonować ludzi, którzy uciekali przed wojną w Ukrainie, tak jak dziś państwo polskie chce to robić z ludźmi uciekającymi z Syrii czy Afganistanu przez zieloną granicę z Białorusią.
Prawie trzy lata temu to był odruch zakorzeniony w przekonaniu, że chronimy kogoś, kto ucieka przed śmiercią, szczególnie jeśli dzieje się to na naszych oczach. Ludzie uciekali przed bombami, a my to widzieliśmy w telewizji i w mediach społecznościowych.
Inna jest jednak w naszych oczach sytuacja ludzi, którzy przyjeżdżają do nas, bo chcą lepiej żyć: zarabiać więcej pieniędzy, mieć dostęp do wody, jedzenia. Nie ma w tym nic nagannego, jednak pojawiają się zastrzeżenia, bo gościnność została wplątana w politykę. Nie jest tajemnicą, że najbliższe wybory prezydenckie w Polsce upłyną pod hasłem migracji. I ta sprawa będzie rozgrywana na wszelkie możliwe sposoby. Miejmy nadzieję, że w granicach przyzwoitości, lecz to wątła nadzieja.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ludzie, którzy chcieli sobie tylko poprawić warunki życia, walczą w lesie o życie.
Polityka tego nie widzi, niestety. To jest właśnie degrengolada polityki – nie tylko polskiej, również światowej – że coraz mniej ceni ludzkie życie, że ono ginie w wyborczej grze. Teraz politycy patrzą, jak zaostrzający się kurs wobec emigrantów wpłynie na słupki poparcia. To przykre.
9.08.2021, granica polsko-białoruska. Grupa uchodźców z Iraku i Afganistanu, w tym kobiety i dzieci. Są strzeżeni po obu stronach granicy przez uzbrojonych strażników, którzy nie pozwalają im wjechać do Polski ani wrócić na Białoruś. Fot: Grzegorz Dąbrowski / Agencja Wyborcza.pl
A jakie wyjście mają liberalni politycy? W Polsce rosną w siłę antyemigranccy konfederaci, w Niemczech – AFD. Liberalni politycy przykręcają więc migracyjną śrubę, żeby nie wygrali populiści. Ludzie chcą czuć się bezpieczni, więc politycy dają im poczucie bezpieczeństwa.
Rozumiem, znam tę metodę: robię to, co populiści, żeby im nie rosło. Takie wyjęcie karty z talii przeciwnika. Ale gdzie w tym wszystkim mieści się postawa etyczna?
Ja teraz będę trochę idealizował, dobrze?
Bardzo proszę.
Sprawa z imigrantami trwa już długo. Przegapiliśmy chyba moment, w którym mogliśmy zbudować w okolicy granicy miejsca, w których wszyscy ją przekraczający mogliby przebywać do chwili sprawdzenia przez polskie służby. Ci, którzy spełnialiby warunki, zostawaliby w Polsce. Ci, którzy nie – musieliby wrócić do domu.
A co z tymi, którzy nie mają żadnych dokumentów?
Sądzę, że nasze służby potrafiłyby wypracować procedury także w takich przypadkach. Ale nikt nie próbował. A trzeba to zrobić, bo czekają nas uchodźcy klimatyczni, i to będzie naprawdę wielu ludzi. Nie pomożemy im w miejscach, w których mieszkają, bo te miejsca mogą zniknąć.
Z jednej strony mamy korzyści dla społeczeństwa, zyski dla polityków, z drugiej – wartości: pomoc potrzebującym. Czy to w ogóle da się połączyć?
Nie ma wyjścia, trzeba próbować. Oczywiste jest, że ktoś, kto postawi ostro na kartę wartości, może podzielić los Angeli Merkel, która w pewnym momencie powiedziała: Jestem chrześcijanką, więc wpuszczam potrzebujących.
Wszyscy wiemy, jak się to skończyło.
Ten gest był pomocny paradoksalnie zarówno dla przybyszów, jak dla niemieckich populistów, którzy na antyimigranckich hasłach dochodzą do władzy w różnych częściach Niemiec.
Czyli ten chrześcijański gest nas zwiódł. Sprowadził na nas populizm.
Tak, ale to nie znaczy, że nie należy próbować. Demokracja to gra między równością i wolnością.
Intelektualiści afgańscy mogą z Bagdadu starać się o prawo azylu w europejskich krajach.
No właśnie. A ludzie, którzy znaleźli się w Białowieży, nie mają już tego prawa? Podstawowy warunek demokracji to równość.
Kanada też przyjmowała tylko tych ludzi, którzy spełniali jej wymogi dotyczące wykształcenia.
Tak, pamiętam.
24.06.2017, Morze Śródziemne: Operacja ratunkowa włoskiej marynarki wojennej na Morzu Śródziemnym, 20 mil od wybrzeży Libii. Fot: Fabrizio Villa/Polaris
Gdy przygotowywałam się do tej rozmowy, natrafiłam na cytat z Immanuela Kanta: „Gościnność powinna być formą prawa, nie filantropii. Musi być powszechna, bo gwarantuje, że się nawzajem nie pozabijamy”. To ostatnie zdanie zrobiło na mnie duże wrażenie.
Tak, to świetny cytat z eseju „O wiecznym pokoju”. Kant pisał go w burzliwym czasie rewolucji francuskiej.
Sam właściwie nigdy nie ruszył się z Królewca, ale bardzo interesował się geopolityką. I bardzo słusznie dowodził – a to był koniec XVIII wieku! – że zasoby przestrzenne Ziemi są ograniczone.
Liczba ludzi na świecie będzie rosła, więc zgodnie ze zdrowym rozsądkiem dobrze jest założyć, że będziemy musieli się nauczyć żyć razem z ludźmi, którzy inaczej się ubierają, w co innego wierzą, inaczej myślą, mówią innymi językami, mają być może inne zasady, inne wartości.
I Kant mówi: „Lepiej się do tego przygotować, niż w ostatniej chwili improwizować”.
Dodaje przy tym – i tu można podziwiać jego przenikliwość – że wieczny pokój, oprócz prawa gościnności, musi jeszcze być uwarunkowany tym, że kraje nie będą wtrącać się wzajemnie w swoje sprawy. Biada szczególnie tym narodom, tym państwom, które będą wykorzystywać ludzi specjalnie ćwiczonych po to, by siać zamęt, chaos, bezprawie w obcym społeczeństwie żyjącym na terenie innego państwa. Czyli wykorzystywać terrorystów.
Dwa eseje Kanta, „O samodzielności myślenia” i „O wiecznym pokoju”, oraz esej Henry Davida Thoreau „O obywatelskim nieposłuszeństwie” wprowadziłbym do programu w liceum. Razem to ledwie sto stron, więc da się przeczytać.
Dlaczego Thoreau?
Bo do definicji, że dobrym obywatelem jest ten, kto przestrzega prawa służącemu wspólnego dobru, dorzuca: Jeśli ktoś z tego powodu zostanie skrzywdzony, mam prawo wypowiedzieć posłuszeństwo takiemu prawu. I nie będę tego prawa stosował.
Trudna zasada.
Ryzykowna. Trzeba być bardzo świadomym, w jakich warunkach ją stosować. To wymaga samodzielności w myśleniu. Nie można przejeżdżać na czerwonym świetle, bo tak mi się podoba. Nie o to chodzi.
Uczestnicy demonstracji wspierającej migrantów trzymają transparenty z napisem „Witajcie, mili ludzie” w Warszawie, 12 września 2015 r. To kontrdemonstracja do prawicowo-radykalnego wiecu antyimigranckiego w tym samym czasie. Fot: Janek Skarżyński/AFP/East News
Wrócę do problemu: czy mam prawo wprowadzać zasady, które wesprą populistów?
Zasada nieposłuszeństwa obywatelskiego powinna być stosowana z niezwykłą ostrożnością. Nikt nie jest samotną wyspą, jesteśmy uwarunkowani okolicznościami. Żyjemy w czasach, w których techniki komunikacyjne są takie, że właściwie człowiekowi nie chodzi już oto, by mieć dojście do informacji – ale o to, jak bronić się przed informacją, bo tyle jej do nas dociera, że nie możemy jej przetworzyć. A po drugie, spora część tej informacji jest fałszywa lub niepełna, nie do końca prawdziwa, nieoparta na żadnych faktach.
Czym dziś jest gościnność?
Sztuką przyjęcia drugiego człowieka, traktując jego obecność poważnie, nie proceduralnie. Bo procedury stosowane wobec imigranta czy pacjenta w izbie przyjęć są wtórne. Absolutnie najważniejszy jest ten pierwszy gest, gest powitania. Potem jakoś pogodzimy się z procedurami, wejdziemy w tryby.
Pamięta pani, jakie wrażenie na całym świecie zrobiło to, że jeździliśmy po Ukraińców na granicę? To była prawdziwa gościnność.
Mnie mniej obchodzi staropolska gościnność, sprowadzająca się do tego, żeby razem pojeść i popić. Jestem zwolennikiem gościnności praktykowanej na co dzień przez ludzi, którzy się wzajemnie do siebie uśmiechają, przechodząc przez ulicę. Dla mnie to już jest gest gościnności, który mówi: w razie czego, jestem. Najczęściej mamy zamurowane twarze, które mówią: nie wtrącaj się, nie wchodź, nie pytaj, jestem zabiegany, „zarobiony jestem”, przeszkadzasz mi.
Jestem zwolennikiem takiej gościnności, która smaruje tryby maszyny społecznej: kiedy jedziesz rano samochodem i przepuścisz człowieka, a ten człowiek się do ciebie uśmiechnie. Albo podniesie rękę w podziękowaniu. Wtedy dzień zacznie się zupełnie inaczej, prawda?
Takie zachowania można wyćwiczyć, więc ćwiczmy.
Nie wszyscy goście są spodziewani, a nawet mile widziani.
Łatwo jest być gościnnym wobec kogoś, kogo zaprosiliśmy, nieprawdaż? Bo wiemy, czego się spodziewać, a jeśli nas w tych oczekiwaniach zawiedzie, to pewnie po raz drugi go już nie zaprosimy. Natomiast trudno jest być gościnnym wobec kogoś, kogo nie znamy. W właśnie to jest prawdziwa próba gościnności. Mówiąc radykalnie, językiem Derridy: gościnność powinna być bezwarunkowa.
Dzisiaj to bardzo ryzykowny postulat.
I pewnie do spełnienia paradoksalnie tylko pod pewnymi warunkami. Nadtymi warunkami powinniśmy intensywnie pracować. Gest, któryteraz wykonaliśmy jako państwo, zawieszając prawo doazylu, być może jest konieczny, ale to wynik zaniedbań. Totaki gest, który ma nam ocalić skórę. Wcześniej można było to załatwić inaczej,ale tego nie zrobiliśmy, a teraz jest już za późno.
Natomiast błędem wydaje mi się– i ten błąd mam za złe premierowi – że kiedy jedzie za granicę, to się spotyka z żołnierzami. To dobrze, ale nie znajduje choćby 10 minut, żeby spotkać się z organizacjami, które działają na granicy. To jak powiedzenie im: przeszkadzacie.
A pracę tych ludzi należy uszanować, bo oni, ratując życie innych, narażają własne.
W ogóle mankamentem naszego społeczeństwa jest to, że traktujemy życie niechlujnie. Strzelamy do nutrii, bronimy myślistwa... I przyzwyczajamy się do tego, że ludzie giną tysiącami w Gazie i w Ukrainie.
Świat jest w ogóle w złej kondycji. Pytanie, w jakiej kondycji wyłonimy się z tego kryzysu ,jak bardzo poobijani, z jakimi ranami.
27.08.2021, budowa ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej z drutu kolczastego. Fot: Grzegorz Dąbrowski / Agencja Wyborcza.pl
Ewangeliczne zdanie: „Kochaj bliźniego, jak siebie samego” w oryginalnej wersji brzmi: „Kochaj obcego, jak siebie samego”. Złe tłumaczenie w dużej mierze zmienia sens tego przykazania.
Gościnność to właśnie przyjęcie obcego, innego. Przyzwyczajeni do pewnych zasad, twarzy, zachowań, nagle musimy sobie powiedzieć: wpuściliśmy do swojego domu gościa i to wszystko zmienia. Nic już nie będzie takie jak kiedyś, my również. My się zmieniamy, społeczeństwo się zmienia. I nie ma w tym nic złego.
Przeświadczenie, że jesteśmy monolitem – czy to jako jednostka, czy jako społeczeństwo – jest przeświadczeniem całkowicie błędnym, bo paraliżuje zmianę. A zmiana jest istotą życia.
A już spojrzenie na siebie okiem innego jest bezcenne, ponieważ uczy nas wiele o nas samych.
Czego może nauczyć nas, Polaków?
Na przykład tego, czym jest praca. My mamy swoje wydeptane ścieżki, GPS-y. Tymczasem przybysze są wrzuceni w nowe środowisko, bez kontaktów. Dla nich to wyzwanie. Obserwując ich, pomagając im, wiele możemy się nauczyć o tym, co utrudnia innym/obcym poruszanie się po tym świecie, i wdrożyć takie modyfikacje, które ułatwią życie i pracę.
Trzeba było wielu lat, byśmy przekonali się, że istnieją ludzie, „inni”, którzy nie są w stanie funkcjonować w „naszym” świecie. Ludzie, którzy mają trudności z poruszaniem się, używający wózków inwalidzkich. Oni nie mogą wjechać do sali koncertowej, bo zbudowaliśmy ją dla siebie: dla ludzi używających własnych nóg.
Ta inność jest więc sygnałem ostrzegawczym, który mówi: coś tu z nami jest nie tak. Jeżeli inny ma jakiś kłopot, to może to nie jest jego wina, tylko wina tego, że zbudowaliśmy zamknięty świat, w którym można się poruszać tylko od A do B, ale już do C nie bardzo?
Inny wytrąca nas z równowagi.
Pokazuje, że być może siedzimy w schematach. W ogóle dobrze służy społeczności ktoś, kto jest wobec niej krytyczny, prawda? Ktoś, kto siedzi w centrum społeczności i zachwyca się nią, niczego nie naprawi. Trzeba zejść na obrzeża, marginesy, z których widać, że może trzeba coś zmienić.
„Naszość” to pojęcie niebezpieczne, lepiej go nie hołubić.
A kto komu powinien być wdzięczny: gospodarz gościowi – czy gość gospodarzowi? A może w ogóle nie powinno być mowy o wdzięczności?
To jest trudna sprawa, ponieważ mamy kryzys wdzięczności. Po zachłyśnięciu się kapitalizmem wszyscy zawdzięczają wszystko samym sobie. Powstał mit człowieka samowystarczalnego, który nic nikomu nie zawdzięcza. Mój sukces jest moim sukcesem, a moja klęska też jest moją klęską. A to nie tak.
Trzeba przywrócić znaczenie pojęciu niesamowystarczalności. To przyznanie się: nie, sam nie potrafię tego zrobić, potrzebuję pomocy kogoś innego. Rozumienie tego pojęcia prowadzi do wdzięczności.
Natomiast spodziewanie się wdzięczności jest tyleż naturalne, co małostkowe, powiedzmy sobie szczerze. Dlatego o ile namawiałbym do rozmowy na temat wdzięczności – bo wdzięczność jest uczuciem, które nas koryguje, strzeże nas przed błędem nadmiernej pewności siebie – to jednak wdzięczności bym nie oczekiwał.
Gościnność jest w dużej mierze dwustronna. Jako gospodarze chcemy być gościnni, lecz wymagamy, żeby nasza kultura, nasze zasady były gościnnie przyjęte przez przybysza.
Tylko jakie są granice? W końcu trudno wymagać od muzułmanina, żeby gościnnie zjadł naszego schabowego? To oznacza, że musimy podjąć wzajemny wysiłek zrozumienia innych kultur.
Jak to wszystko wprowadzić?
Niedawno czytałem wywiad, w którym jakaś utytułowana pani biochemik komentowała, że to świetnie, że informatycy dostają Noble. I że to są prawdziwe Noble, a nie takie jak te pokojowe czy z literatury. Czyli liczą się twarde fakty. Jej zdaniem to dobrze, że świat idzie w stronę nauk przyrodniczych, matematycznych, wszystkiego, co można policzyć i co przyniesie szybką korzyść, jak stworzenie programu komputerowego, a nie tej humanistycznej magii.
Tylko że to jest opinia wypowiedziana z dezynwolturą: nie myślmy już o tym, po co, gdzie, jak i dlaczego jesteśmy na tej ziemi – czyli wyrzucenie refleksji humanistycznej do kosza. Tej refleksji, której nie da się przeliczyć na punkty, za którą stoi owa iskra ludzka, która w żadne punkty nie wierzy, żadnym punktom się nie poddaje, na żadne granty nie reaguje.
Refleksja humanistyczna jest mało aplikowalna. Nauki ścisłe – są. Dają wyniki, które potem przekłada się na nowe wynalazki, nowe maszyny, nowe sprzęty, nowe terapie. Super, świetnie, kłaniam się czapką do ziemi.
Rzecz w tym, że z braku tej iskry ludzkiej czasem wracam do filmu „Pora umierać”, z sędziwą już Danutą Szaflarską, która przychodzi do lekarza. Ten lekarz, nie patrząc na nią, tylko grzebiąc w dokumentacji, mówi: „Niech się rozbiera”. A ona odpowiada: „Niech się w dupę pocałuje”.
To jest właśnie to. W tym lekarzu, być może świetnym profesjonaliście, i chwała mu za to, nie ma, niestety, iskry ludzkiej.
A jak tego nie ma, to zginiemy. I pchły nasze. Wtedy właściwie możemy już zamknąć firmę o nazwie „ludzkość”.
Tadeusz Sławek - wybitny polski filolog, anglista, komparatysta, znawca literatury, poeta, prozaik, eseista, tłumacz, filozof. Visiting professor wielu światowych uniwersytetów. Zajmuje się m.in. H.D.Thoreau, Szekspirem, Blake’em, Derridą, Emily Dickinson. Był rektorem Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
EES (Entry/Exit System) to system, który będzie automatycznie sprawdzał obywateli spoza UE, w tym Ukraińców, przekraczających granicę UE. Od 10 listopada 2024 r. osoby te będą sprawdzane przez program komputerowy, a cała procedura będzie się odbywać w specjalnym terminalu samoobsługowym. Podróżny będzie musiał zeskanować swój paszport biometryczny, a dane z niego odczyta komputer.
Jeśli po 10 listopada przekroczysz granicę Unii po raz pierwszy, zostaną pobrane Twoje dane biometryczne: odciski palców i zdjęcie twarzy. Przy kolejnych przejściach proces ten będzie przebiegał automatycznie. Skan swojej twarzy i odciski palców będziesz musiała aktualizować co trzy lata – to zabezpieczenie przed fałszywymi paszportami. Oczekuje się, że metoda ta zwiększy bezpieczeństwo w krajach UE i pomoże powstrzymać przepływ nielegalnych migrantów.
Pamiętaj, że od 10 listopada będziesz mogła przekroczyć granicę z UE tylko z paszportem biometrycznym.
System EES będzie stosowany przy wjeździe do wszystkich państw członkowskich UE, z wyjątkiem Cypru i Irlandii, a także Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii.
System ETIAS
ETIAS to zezwolenie na przekraczanie granicy UE dla obywateli tych krajów, z którymi Unia Europejska zawarła umowę o ruchu bezwizowym. Jako że Ukraina znajduje się na tej liście, jej obywatele będą musieli uzyskiwać zezwolenia od wiosny 2025 roku.
Zezwolenie ETIAS kosztuje 7 euro i jest wydawane na trzy lata.
To specjalny system zezwoleń na podróż (oparty na modelu amerykańskim), który ma na celu zapobieganie działalności terrorystycznej i wzmocnienie bezpieczeństwa krajów UE. Nowy system wjazdu będzie dotyczył obywateli 60 krajów, w tym USA, Australii, Nowej Zelandii i Kanady.
Aby skorzystać z ETIAS, musisz:
1. Wypełnić wniosek online na oficjalnej stronie internetowej lub w aplikacji ETIAS.
Twórcy obiecują, że sprawdzenie wniosku zajmie do kilku godzin. Jeśli jednak system zdecyduje, że musisz zostać dodatkowo sprawdzony, okres ten może wydłużyć się do 30 dni.
2. Uiść opłatę w wysokości 7 €. Wnioskodawcy w wieku poniżej 18 lat i powyżej 70 lat oraz członkowie rodzin obywateli UE są zwolnieni z opłaty.
Po zatwierdzeniu wniosku otrzymasz pocztą elektroniczną list zatwierdzający. Powinieneś dokładnie sprawdzić, czy w Twoich danych osobowych nie ma błędów – bo jeśli są, nie będziesz mógł wjechać do wybranego przez Ciebie kraju.
Dokument będzie ważny przez trzy lata lub do końca okresu ważności paszportu. W przypadku wymiany dokumentu lub jego utraty należy złożyć wniosek o nowy ETIAS.
ETIAS jest wymagany do wjazdu do tych krajów. Fot: europa.eu
Obywatele tych krajów muszą posiadać zezwolenie ETIAS. Fot: europa.eu
<frame>Wspaniale jest pójść na randkę z samą sobą, poczytać książkę w samotności lub wybrać się na samotną wycieczkę, ale czasami po prostu potrzebujesz towarzystwa. Gdzie znaleźć kogoś, kto nie sprawi, że będziesz chciał jak najszybciej uciec? Znalezienie odpowiedniej osoby nie jest łatwym zadaniem. Jest to jeszcze bardziej skomplikowane w przypadku migrantów, którzy znaleźli się w zupełnie nowym świecie. Sestry poprosiły Ukrainki o podzielenie się przez nie historiami dotyczącymi budowania relacji z obcokrajowcami. Piszemy o tym w serii artykułów dotyczących różnych krajów. Kolejnym naszym przystankiem jest Hiszpania. <frame>
Uwaga: to historie kilkudziesięciu kobiet, z którymi rozmawiał portal Sestry.eu. Ich doświadczenia mają charakter osobisty. Nie można ich traktować jako badania socjologicznego wszystkich mężczyzn z krajów wymienionych w serii artykułów.
Bardzo łatwe rozstania
Kiedy zaczęłyśmy pisać o ukraińskich kobietach umawiających się z mężczyznami z innych krajów, planowałyśmy w jednym artykule połączyć Hiszpanów z Włochami. Narody te mają bowiem podobny, południowy temperament: są emocjonalne, namiętne i szczodre w komplementach. Jednak Hiszpanie podkreślają, że na „rynku uczuciowym” wyróżniają się unikalnymi cechami. Warto je poznać, jeśli zechcesz zbudować związek z którymś z nich.
Po pierwsze – radzą Ukrainki – nie wierz własnym uszom ani oczom
Już w korespondencji Hiszpan może już obsypywać Cię komplementami, które Ukraińcowi nie przyszłyby do głowy: „Eres un sue?o hecho realidad” (Jesteś spełnionym marzeniem), „Eres la persona más hermosa que he conocido« (Jesteś najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek znałem)”, „Cada vez que pienso en ti, me siento más feliz” (Za każdym razem, gdy o tobie myślę, czuję się bardziej szczęśliwy), „Eres mi inspiración y mi alegría” (Jesteś moją inspiracją i moją radością).
W zamian też oczekują komplementów.
– Tutaj, podobnie jak we Włoszech, pozycja matki jest silna – mówi Milana. – Czasami mam wrażenie, że tutejsi mężczyźni od początku oczekują silnej zachęty od kobiet. Często zaczynają nieśmiało: „Jak ci się podoba w Hiszpanii?”, „Lubisz Hiszpanów?”, „Jak ci smakuje nasze jedzenie?”, „A co myślisz o mnie...?”. To tak, jakby prosili: „Mamusiu, pochwal mnie za to, że jestem mądry, przystojny i noszę kapelusz”.
Taniec, wspólne spędzanie czasu – proszę bardzo! Uwielbiają też rozmawiać o jedzeniu, a ich serca można roztopić, karmiąc ich pysznymi tradycyjnymi hiszpańskimi potrawami – jak paella, tortilla, gazpacho.
Zdjęcie: Shutterstock
Poważny związek? Tylko w nagłych przypadkach – kiedy on rozumie, że nie może bez ciebie żyć. Portale randkowe są po to, by zdobyć nową znajomość za jednym przesunięciem palcem po ekranie. Rozstania w Hiszpanii są bardzo łatwe.
Hiszpania, jak łagodna matka, bierze swoje swoje dzieci w ciepłe, słoneczne ramiona. Określa twoje miejsce w systemie i delikatnie kontroluje każdy twój oddech
Mężczyźni nie spieszą się do małżeństwa, bo to oznacza odpowiedzialność – a tej chcieliby uniknąć. Nawet w małżeństwie chętnie dzielą się rachunkami, choć w przeciwieństwie do mężczyzn z krajów skandynawskich nie są tak chętni do dzielenia się obowiązkami domowymi czy opieką nad dziećmi.
To normalne, że ludzie dożywają tu 90 lat lub więcej. Młodzi, którzy nie chcą wydawać pieniędzy na czynsz albo nie mogą sobie pozwolić na własne lokum, mieszkają z rodzicami. Można wynająć pokój w mieszkaniu z sąsiadami, ale znalezienie oddzielnego mieszkania jest trudne i kosztowne. Bezrobocie jest wysokie, a w niektórych regionach znalezienie przyzwoitej pracy może zająć całe lata.
Jeśli kobieta ma dzieci, nie zawsze będą one witane przez Hiszpanów z otwartymi ramionami – chociaż istnieje też radykalnie inne podejście. Ludzie nie spieszą się tu do rodzicielstwa, a wielu z nich zamiast dzieci decyduje się na zwierzęta domowe. W 2024 roku w Hiszpanii było 7,3 miliona dzieci w wieku poniżej 15 lat i około 9 milionów psów. Wiele ukraińskich kobiet jest zaskoczonych, gdy Hiszpanie w wieku 55+ piszą na portalu randkowym, że „pewnego dnia (w przyszłości) chcą mieć własne dzieci”.
O, Łunin!
Hiszpan potrafi wyznać kobiecie miłość, nie zobaczywszy jej na własne oczy – a po chwili zniknąć. Za pięknymi słowami i obietnicami często nie idą żadne czyny.
– Z mojego doświadczenia wynika, że Hiszpanie bardzo łatwo dają się ponieść, ale potem równie szybko tracą zainteresowanie dziewczyną – mówi Anhelina. – Sprawiają wrażenie wiecznych dzieci, które na pytanie: „Jak się masz?” chcą usłyszeć tylko: „Wszystko w porządku” – a nie opowieść o prawdziwych problemach, lękach i przeżyciach. Kilka razy eksperymentowałam, odpowiadając na to pytanie szczegółowo: o szukaniu mieszkania, pracy, o sytuacji w Ukrainie. Przestawali przychodzić, znikali. Zaczęłam więc opowiadać o czymś ważnym dla mnie, ale pozytywnym. Wtedy mówili: „Świetnie, cieszę się razem z tobą!”. Takie rozmowy bardziej im odpowiadają.
Lubią rozmawiać o piłce nożnej. Andrij Łunin, ukraiński bramkarz Realu Madryt, zrobił więcej dla pozytywnego wizerunku Ukrainy niż cała ukraińska ambasada. „Ukrainiec? ?! Andrij Łunin, wiem!”
Zdjęcie: Shutterstock
Hiszpańscy mężczyźni często mówią, że marzą o kobietach otwartych i aktywnych, które nie boją się otwartego wyrażania swojej seksualności
Jednak w praktyce nie do końca tak jest. Nie bez powodu słowo „macho” jest pochodzenia hiszpańskiego. Tacy mężczyźni mają tendencję do dominowania w związkach. Hiszpan woli, gdy kobieta jest pasywna, delikatna. Taka, przy której może poczuć się jak macho.
– Zauważyłam pewną prawidłowość: jeśli mężczyzna jest mną zainteresowany, przejmuje inicjatywę – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Jaryna. – Jeśli nie, często zarzuca kobiecie, że jest zbyt pasywna.
Hiszpan nie pozwoli sobie na przekroczenie granicy – chyba że kobieta da wyraźny sygnał, że nie ma nic przeciw zbliżeniu. Nie wynika to z cech narodowych, lecz raczej z surowego prawa dotyczącego molestowania i przemocy seksualnej. Brak jasno wyrażonej zgody na zbliżenie może skutkować grzywną lub aresztowaniem. Jednocześnie dziewczyny twierdzą, że najczęstszym oczekiwaniem na portalach randkowych jest, podobnie jak w innych krajach, przelotny związek bez zobowiązań.
300 Hiszpanów pisze: „Jak się masz?”
Nasze rozmówczynie twierdzą, że ogólnie Ukraina jest w Hiszpanii postrzegana pozytywnie, choć pokutuje wiele stereotypów.
– Wiele razy słyszałam, że jesteśmy uważane za kobiety piękne, ale zimne – mówi Angelina. – Takie, które nie zbliżają się zbyt łatwo, nie są tak emocjonalne, jak Hiszpanki.
Istnieje też negatywny stereotyp: że Ukrainki są łatwe i dla mieszkania czy prezentów zrobią wszystko.
Tak czy inaczej, Ukraina jest traktowana w Hiszpanii z wielkim szacunkiem i współczuciem
Blondynki, niebiesko- lub zielonookie, młode, szczupłe, przypominające modelki – tak Hiszpanie wyobrażają sobie Ukrainki.
– Blondynka to tutaj po prostu fetysz – mówi 45-letnia Anna. Pokazuje zdjęcie, na które w serwisie randkowym ciągu jednego dnia 300 Hiszpanów zareagowało klasycznym: „Jak się masz?”. Na fotografii kształtna blondynka z krótkimi włosami, w czerwonej sukience i z czerwonym manicure leniwie przeciąga się na ławce w parku. Dla porównania Anna opublikowała też inne, standardowe zdjęcie. Otrzymywała 3-4 wiadomości dziennie.
Hiszpanie w ukraińskich kobietach szukają tego, co podsuwa im stereotyp. Jeśli kobieta nie pasuje do tego wyobrażenia, denerwują się.
Zdjęcie: Shutterstock
– Kilka razy prosili mnie, żebym przedstawiła ich moim niezamężnym znajomym – mówi Jaryna. – Kiedy pokazywałam im zdjęcie którejś z nich, słyszałam: „Ooo, więc ona jest... zwyczajna” – i koniec zainteresowania. Jednak jeśli chodzi o prawdziwe randki, to w ciągu 2,5 roku wszystkie moje ukraińskie przyjaciółki, które chciały budować relacje z Hiszpanami w wieku od 25 do 75 lat, były już w związkach, wśród których są też szczęśliwe małżeństwa. Te kobiety mają jednak pewną wspólną cechę: są dojrzałe i niezależne, mają pracę, a niektóre prowadzą własne firmy. Przy takich kobietach Hiszpanie czują się komfortowo.
Prawo do szczęścia i miłości
Jaryna była aktywna na portalach randkowych od 2005 roku – i w Ukrainie, i w Hiszpanii. Jej ojciec mieszka w Hiszpanii od dawna, więc jeździła tam wiele razy. Ale męża znalazła po przeprowadzce w 2022 roku, gdy wybuchła wojna.
– Mam 42 lata, ważę ponad 100 kg, nie mam dzieci. Od prawie roku jestem w związku z mężczyzną moich marzeń. Jest o 15 lat starszy, ale wygląda świetnie i przekroczył wszystkie moje najśmielsze marzenia. W Hiszpanii zarejestrowałam się na Tinderze, ponieważ nie miałam wystarczająco wielu znajomych, z którymi mogłabym się komunikować. Ogólnie rzecz biorąc, Tinder jest taki sam we wszystkich krajach – to prawdziwa loteria. W randkach na Facebooku mężczyźni okazali się bardziej interesujący, a komunikacja bardziej znacząca. Mojego ukochanego poznałam przypadkiem, kiedy nie szukałam już związku ani miłości. Po prostu przeglądałam profile. Kiedy zaczęliśmy się komunikować, od razu stało się to bardzo przyjemne.
Wcześniej Jaryna miała wiele przykrych doświadczeń. Najgorsza randka? Hiszpan odebrał ją z umówionego miejsca samochodem, a potem długo szukał miejsca parkingowego w centrum. Poszli do pierwszej napotkanej kawiarni. Zapytał, czy ona ma pieniądze na kawę. W połowie rozmowy wstał i wyszedł. Myślała, że coś źle zrozumiała. Zapłaciła za kawę, poszła za nim, ale jego ani samochodu już nie było.
Innym razem po świetnej rozmowie online mieli się spotkać. On miał przyjechać z innego miasta, kupiła więc bilety na pokaz fontann i się wystroiła. Godzinę przed spotkaniem napisał, że został potrącony przez motocykl, a potem wszędzie ją zablokował.
Jaryna potwierdza: Hiszpanie są bardzo emocjonalni. Pewien chłopak, który nie mógł przyjść na randkę z powodu interesów, zalał się z tego powodu łzami
– Widziałam tu więcej męskiej histerii niż przez całe moje życie w Ukrainie – mówi. –Hiszpanie stają się lepsi z wiekiem. Młodzi faceci są jak rozkapryszone księżniczki, starsi są bardziej stabilni i godni zaufania.
Jej zdaniem Hiszpania ma otwarte, demokratyczne podejście do wyglądu, kwestii posiadania dzieci – a zwłaszcza do wieku. Tu możesz spotkać 92-letnich seniorów na zajęciach salsy. Bo każdy w Hiszpanii ma prawo do szczęścia i miłości.