Exclusive
20
min

Język to narzędzie, a nie egzamin: dlaczego utknęłam na poziomie B1 – i jak iść dalej?

Co decyduje o sukcesie w nauce języka i jakie formy nauki sprawdzają się najlepiej? Rozmawiamy z Jolantą Skrzydło, nauczycielką języka polskiego jako obcego z ponad 25-letnim doświadczeniem. Dr Skrzydło specjalizuje się w biznesowym języku polskim i optymalizacji nauki, współpracuje z międzynarodowymi firmami i wspiera migrantów w adaptacji zawodowej

Diana Balynska

Dr Jolanta Skrzydło. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Poziom B1 jako pułapka

Diana Balińska: Masz duże doświadczenie w nauczaniu obcokrajowców. Czy praca z Ukrainkami, które przyjechały do Polski z powodu wojny, różni się od Twoich wcześniejszych doświadczeń?

Jolanta Skrzydło: Zdecydowanie. Wcześniej uczyłam ludzi ze wszystkich kontynentów, z około 120 krajów. Ale kiedy po 24 lutego 2022 r. zaczęły przyjeżdżać Ukrainki, zobaczyłam zupełnie inną rzeczywistość. To były kobiety w stanie silnego stresu, po traumatycznych wydarzeniach, często z dziećmi na rękach, bez partnerów, wyrwane ze swojego dotychczasowego życia i wrzucone w nową rzeczywistość.

Przychodziły na kursy językowe nie tylko po to, by zdobyć wiedzę. Przede wszystkim potrzebowały poczucia bezpieczeństwa, kontaktu z innymi, wsparcia

Na początku trudno im było się skoncentrować. Myślami pozostawały w Ukrainie – z rodzinami, mężami. Dlatego tak chętnie wybierały zajęcia grupowe. Szukały wspólnoty, rozmów, wymiany doświadczeń, a język schodził na drugi plan. Przede wszystkim potrzebowały po prostu być blisko innych kobiet, które przeżywały coś podobnego. Bycie razem dawało im siłę. Dla mnie jako nauczycielki takie zajęcia w sytuacji kryzysowej są zawsze ogromnym wyzwaniem.

Od początku wojny i od momentu, gdy zaczęłaś pracować z Ukrainkami, minęły już ponad trzy lata. Jakie efekty nauki widzisz dzisiaj? Jakie postępy osiągnęły? Czy są rzeczy, które Cię niepokoją?

W ciągu tych trzech lat wydarzyło się naprawdę dużo dobrego. Wiele moich uczennic osiągnęło niesamowite sukcesy. Dziś pracują jako lekarki, psycholożki, wykwalifikowane kosmetyczki obsługujące polskie klientki, otworzyły własne kancelarie prawne, uczą polskich pracowników, prowadzą działalność gospodarczą. Doskonale znają polski, zdały egzaminy, nostryfikowały dyplomy, ukończyły kursy zawodowe. To niezwykle inspirujące.

Jednocześnie znaczna część Ukrainek zatrzymała się na poziomie B1. To poziom, który pozwala funkcjonować w codziennym życiu – pracować, robić zakupy, oglądać wiadomości, komunikować się z innymi rodzicami w szkole, bez stresu udać się do lekarza. I wielu to wystarcza. Należy podkreślić: to całkiem normalne, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że te kobiety rozpoczęły naukę w bardzo trudnych warunkach, często bez stabilizacji, w stanie stresu.

Trzeba mieć jasny, mierzalny cel, na przykład: „Za pół roku chcę osiągnąć poziom B2, by móc ubiegać się o pracę w firmie X”

Z drugiej strony ten „bezpieczny” poziom może stać się pułapką. Aby przejść dalej, do B2+/C1 (a moim zdaniem właśnie wtedy wiele Ukrainek zaczyna czuć się pewnie), potrzebny jest plan, systematyczność, a często także dodatkowe wsparcie. Dotyczy to zwłaszcza kobiet o wysokich kwalifikacjach: prawniczek, finansistek, specjalistek HR, dziennikarek, psychoterapeutek, które bardzo chcą wrócić do pracy w swoim zawodzie, najlepiej w polskich firmach lub międzynarodowych korporacjach. Mają wiedzę, doświadczenie, ambicje – lecz język nadal pozostaje barierą. Dla mnie to sygnał, że należy wspierać je nie tylko na etapie adaptacji, ale także w dalszym rozwoju.

Skąd się bierze ten problem? Dlaczego tak wiele kobiet zatrzymuje się na poziomie B1 i nie idzie dalej, mimo że często mają ambicje i motywację?

Przyczyn jest kilka. Główna to chaos w nauce. Wiele osób zapisuje się na różne kursy bez przeanalizowania, czy rzeczywiście odpowiadają one ich poziomowi i potrzebom. Często wybierają to, co jest po prostu dostępne – bo jest bezpłatne, bo ktoś polecił, bo jest blisko. A potem okazuje się, że grupa jest zbyt zróżnicowana: ktoś dopiero zaczyna, a inna osoba mówi już dość swobodnie, choć z błędami. To powoduje frustrację zarówno u tych, którzy nie nadążają, jak tych, którym się nudzi.

Jeśli wstępny test kwalifikacyjny do grupy ogranicza się tylko do gramatyki, zdarza się, że jedna osoba dobrze wszystko rozumie, ale źle mówi, a inna mówi pewnie, lecz brzmi nienaturalnie, ponieważ odtwarza ukraińskie konstrukcje językowe. W tak niejednorodnych grupach osiągnięcie rzeczywistych postępów jest bardzo trudne.

Do tego dochodzi niesystemowe podejście do nauki: tu darmowy webinar, tam jakaś aplikacja, kilka słów z TikToka lub filmik z Instagrama. Brakuje spójności i strategii. Jako dodatkowy zasób to może działać, ale bez fundamentów i regularnego podejścia takie zajęcia dają słabe rezultaty

Jednak najważniejszy jest brak jasnego celu.

Bardzo niewiele osób, rozpoczynając naukę, zadaje sobie pytanie: „Po co się uczę tego języka? Czy chcę pracować w swoim zawodzie? Zdać egzamin? Studiować na uniwersytecie?”. Bo język jest narzędziem. Ważne jest zrozumienie, po co chcesz to narzędzie opanować. Bez tego trudno zebrać siły do głębokiej, poważnej pracy

Na czym więc polega klucz do sukcesu? Co naprawdę działa?

Plan i systematyczność. Może to zabrzmieć banalnie, ale to naprawdę jest skuteczne. Trzeba mieć jasny, mierzalny cel, na przykład: „Za pół roku chcę osiągnąć poziom B2, by móc ubiegać się o pracę w firmie X” lub: „Chcę zdać egzamin językowy, żeby dostać się na studia podyplomowe w języku polskim”. Następnie należy podzielić ten cel na mniejsze kroki i opracować plan działania. Na przykład: „By złożyć podanie do tej firmy, będę musiała przejść rozmowę kwalifikacyjną w języku polskim, więc muszę nauczyć się prezentować swoje doświadczenie zawodowe w tym języku”.

Do tego dochodzi systematyczna praca – niekoniecznie dwie godziny dziennie, ale regularnie, nawet jeśli codziennie to tylko 20 minut. Lepiej mniej, ale regularnie, niż raz w tygodniu po trzy godziny. Język wymaga stałego kontaktu, rytmu, powtarzalności

I jeszcze jedno: niezwykle ważne jest aktywne używanie języka. Nie wystarczy tylko słuchać i czytać. Trzeba mówić i pisać, nawet z błędami. Bo jeśli ktoś tylko biernie przyswaja język, to pojawia się blokada, gdy trzeba coś powiedzieć lub napisać. A kiedy zaczynasz aktywnie używać języka – mówić, pisać nawet krótkie wiadomości – to wtedy zaczyna się prawdziwy postęp.

Przeczytaj także: „Trzy lata jestem w Polsce, a mój polski nadal kuleje. Co z tym zrobić?”

Popełniaj błędy, lecz nie przestawaj mówić

Jakie formy nauki są obecnie najbardziej skuteczne? Co najlepiej sprawdza się w przypadku dorosłych uczących się języka polskiego jako obcego?

To zależy od sytuacji i celu. Jednak widzę, że bardzo dobrze sprawdzają się zajęcia grupowe – zwłaszcza na początkowym etapie nauki, kiedy ludzie potrzebują wsparcia, interakcji, świadomości, że nie są sami. W grupie łatwiej pokonać barierę językową, przyzwyczaić się do różnych akcentów i tempa mówienia. To bardzo cenne doświadczenie.

Zajęcia online mają tę zaletę, że znacznie oszczędzają czas. Jeśli ktoś ma dzieci, pracę, codzienne obowiązki, to dojazd na kursy zabiera mu cenne godziny. Lekcję online można odbyć w domu, przy filiżance herbaty, w komfortowych i znanych sobie warunkach. Oszczędza to również czas nauczycielowi, zwłaszcza doświadczonemu, który dzięki temu może pracować z większą liczbą uczniów, nawet poza swoim miastem.

„W Unii Europejskiej istnieje pojęcie lifelong learning – uczenie się przez całe życie. To nie tylko modne hasło, ale sposób myślenia”

Coraz więcej osób z powodzeniem uczy się również w formacie asynchronicznym. Uczestnicy otrzymują z wyprzedzeniem zadania – na przykład teksty lub tematy do wypowiedzi – wykonują je samodzielnie, nagrywają odpowiedzi głosowe lub przesyłają prace pisemne, a następnie otrzymują indywidualną informację zwrotną: poprawki, komentarze, porady. Takie podejście pozwala uczyć się we własnym tempie, w dogodnym czasie, bez konieczności dostosowywania się do ustalonego harmonogramu. To również tańsza opcja niż regularne zajęcia na żywo, ale opcja skuteczna, o ile materiały są wysokiej jakości i jest wewnętrzna motywacja.

A co z zajęciami indywidualnymi?

To również świetna opcja, jeśli ktoś może sobie na nią pozwolić finansowo. Jedna dobrze zaplanowana godzina indywidualnych zajęć w tygodniu może dać doskonałe rezultaty. Nauczyciel pomaga określić cele, dobiera materiały, udziela informacji zwrotnych. Jednak jeśli nie masz na to budżetu, warto rozważyć asynchroniczny kurs z informacją zwrotną lub dobrą grupę. W każdym przypadku najważniejsze jest to, by wiedzieć, do czego dążysz.

Jakie różnice zauważasz w podejściu do nauki języka polskiego między Ukraińcami a innymi obcokrajowcami?

Różnice są bardzo zauważalne. Ukraińcom zdecydowanie łatwiej nauczyć się polskiego niż wielu innym obcokrajowcom. Polski i ukraiński są podobne, ich struktury gramatyczne i słownictwo często się pokrywają, więc próg wejścia jest znacznie niższy.

Już od pierwszych zajęć mogę zwracać się do Ukraińców po polsku – wybierając prostsze słowa, ale bez konieczności tłumaczenia każdego zdania. To ogromna zaleta. Paradoks polega jednak na tym, że ta łatwość czasami nie działa na korzyść kursantów

Ukrainki bardzo szybko zagłębiają się w gramatykę i koncentrują na „zamykaniu” określonych tematów – takich jak odmiana czasowników, zdania warunkowe, mowa pośrednia – ponieważ właśnie to jest dla nich wskaźnikiem postępów. „Przeszłam już tyle tematów” – dla nich to dowód, że idą do przodu.

Tymczasem ludzie z Indii, Ameryki Południowej i krajów UE mają zazwyczaj zupełnie inne podejście. Koncentrują się na komunikacji: chcą porozumieć się tu i teraz, nie czekając na to, aż będą mówić perfekcyjnie. Cieszą się z każdego praktycznego osiągnięcia: „Zamówiłam kawę po polsku”, „Przeprowadziłam prezentację”, „Zwolniłem pracownika” – to właśnie jest dla nich prawdziwą miarą sukcesu.

Ponadto dla Ukraińców bardzo często główną motywacją do nauki języka jest konieczność uzyskania certyfikatu. Certyfikat staje się swego rodzaju potwierdzeniem: „Znam język” – nawet jeśli w praktyce dana osoba nie czuje się jeszcze pewnie podczas rozmowy.

Tyle że język to przede wszystkim narzędzie, a nie egzamin z teorii. Oczywiście certyfikaty są ważne, zwłaszcza gdy chodzi o legalizację pobytu lub zatrudnienie w swoim zawodzie, ale nie powinny być jedynym celem. Swobodne posługiwanie się językiem kształtuje się w rzeczywistych działaniach – krok po kroku, nie tylko z podręcznikiem, ale także w życiu.

Czy Polacy od razu rozpoznają Ukraińców po akcencie?

Tak. Akcent zdradza pochodzenie, ale nie stanowi to żadnej bariery. W Polsce bardzo ceni się, gdy ktoś próbuje mówić po polsku. Nie oczekujemy perfekcji. Najważniejsza jest komunikacja i chęć. Polacy są zazwyczaj cierpliwi i życzliwi wobec osób uczących się języka.

Warto również wiedzieć, że w naszej kulturze wśród osób wykształconych lub po prostu świadomych nie praktykuje się poprawiania błędów językowych innych. Uważa się to za niegrzeczne

Nawet jeśli ktoś mówi z błędami, nikt zazwyczaj nie zwraca na to uwagi, chyba że w bardzo bliskich relacjach lub na zajęciach językowych. Z jednej strony to komfortowe, ale z drugiej – może utrudniać naukę, ponieważ trudno uzyskać informację zwrotną. Dlatego tak ważne są dobre lekcje z nauczycielem, który wie, jak poprawiać błędy w sposób wspierający i motywujący.

Co byś poradziła osobie, która dopiero zaczyna naukę polskiego?

Przede wszystkim zadanie sobie pytania: „Dlaczego to robię?. Co chcę osiągnąć za trzy miesiące, za pół roku, rok? Co mi w tym przeszkadza? Brakuje mi słownictwa, trudno mi się wyrażać, mylę polski z ukraińskim?” Kiedy to zrozumiesz, łatwiej będzie wybrać odpowiedni format nauki. Nie próbuj ogarnąć wszystkiego naraz, nie zapisuj się na wszystkie dostępne bezpłatne kursy. Skoncentruj się na tym, co jest naprawdę dla ciebie ważne. Jeśli nie potrafisz samodzielnie opracować planu, poproś o radę doświadczonego nauczyciela.

Mów od pierwszego dnia – choćby z błędami. Pisz, pytaj, próbuj. Tylko aktywne używanie języka pozwala naprawdę go opanować.

I nie porównuj się z innymi, bo każdy ma swoją drogę, tempo i uwarunkowania. Czasami 15 minut nauki dziennie, ale regularnie i świadomie, daje lepszy efekt niż chaotyczne zajęcia trzy razy w tygodniu po kilka godzin

W Unii Europejskiej istnieje pojęcie lifelong learning – uczenie się przez całe życie. To nie tylko modne hasło, ale sposób myślenia. Chodzi o to, abyśmy postrzegali rozwój jako naturalny i ciągły proces – nie tylko w nauce języków, ale także w pracy, rozwijaniu umiejętności interpersonalnych, życiu społecznym. Edukacja nie kończy się wraz z ukończeniem szkoły lub uczelni. Można się rozwijać w każdym wieku i w różnych dziedzinach. To daje ogromną swobodę i satysfakcję.

Kiedy postrzegasz naukę języka jako część tego długotrwałego rozwoju, jako inwestycję w siebie – zmienia się zarówno twoja motywacja, jak podejście.

Zdjęcia: Shutterstock

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, redaktorka i scenarzystka. Pracowała jako redaktorka naczelna magazynów Liza i Enjoying Club, a także jako redaktorka wiodącego ukraińskiego portalu NV. W jej twórczym dorobku znajduje się wiele tekstów, inspirujących historii i odważnych eksperymentów. Kocha życie, ludzi, subtelny humor i głęboko wierzy w siłę słowa. Jej życiowe credo to: nigdy nie mów "nigdy"

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Organizacja „Demagog” przygotowała praktyczny przewodnik, który krok po kroku pokazuje, jak samodzielnie rozpoznawać manipulacje i nie dać się złapać w pułapkę dezinformacji.

Co można znaleźć w przewodniku?

● Prawdziwe przykłady dezinformacji wraz z wskazówkami, jak samodzielnie je sprawdzić.

● Zestaw wiarygodnych źródeł, z których warto korzystać.

● Praktyczne narzędzia online do sprawdzania treści.

● Ćwiczenia rozwijające krytyczne myślenie.

● Inspiracje i materiały do dalszej nauki.

Dlaczego warto się tego nauczyć?

Ponieważ jest to krytyczne myślenie. Ponieważ media społecznościowe toną w fałszywych informacjach, które są współczesną bronią, a przed tą bronią trzeba umieć się bronić. Dzięki podręcznikowi nauczysz się odróżniać prawdę od kłamstwa, chronić siebie i swoich bliskich przed manipulacją oraz świadomie poruszać się w świecie informacji.

Podręcznik opiera się na konkretnych przypadkach fałszerstw dotyczących osób i organizacji, a także na nieprawdziwych materiałach, sprawdzonych i obalonych wcześniej przez „Demagoga”. Dla każdej techniki dezinformacji znajdziesz nie tylko przykład, ale także sprawdzone narzędzia, które pomogą rozpoznać podobne manipulacje w przyszłości.

Zapoznaj się z poradnikiem i zyskaj przewagę w walce z dezinformacją!

20
хв

Jak rozpoznać fałszywe informacje? Powstał nowy przewodnik po świecie dezinformacji w sieci

DEMAGOG

O swojej reformie szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka mówiła, że to zmiany, które mają uczynić polską szkołę „najlepszą na świecie”. 

Od kiedy objęła tekę ministry edukacji, szczególnie dużo mówiło się nie tylko o liście lektur, odchudzeniu przeładowanych podstaw programowych, ale przede wszystkim o miejscu religii w szkole i nowym przedmiocie: edukacji seksualnej. 

Wymiar lekcji religii zmniejszono do jednej w tygodniu, ocena z tego przedmiotu nie jest wliczana do średniej, a zajęcia odbywać się będą na pierwszej lub ostatniej lekcji

Maria Kowalewska, nauczycielka, wychowawczyni w warszawskiej szkole podstawowej i aktywistka teamu Wolna Szkoła, ocenia te zmiany pozytywnie: – To ułatwia przygotowanie planu zajęć, ale przede wszystkim trzeba też pamiętać, że w szkole mamy dzieci różnych wyznań. Trudno też oczekiwać, żeby wiara czy wiedza religijna były oceniane.

Trybunał Konstytucyjny kwestionuje legalność rozporządzenia MEN dotyczącego lekcji religii, jednak rząd nie publikuje tego orzeczenia.

Edukacja, nie deprawacja

Choć „duża” reforma, dotycząca podstaw programowych, które mają być przejrzyste, spójne i okrojone oraz egzaminów, zajmie jeszcze trochę czasu, to jak mówi Barbara Nowacka, już w tym roku szkolnym pojawią się „jaskółki wiosny”. 

Chodzi o dwa nowe przedmioty, czyli szeroko dyskutowaną edukację zdrowotną (dla klas czwartych i starszych) oraz edukację obywatelską, która zostanie wprowadzona do szkół ponadpodstawowych. 

– W podstawach programowych pojawiają się tak zwane zagadnienia fakultatywne – mówiła wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. – To oznacza, że stawiamy nie tylko na to, by nauczyciele mieli w swojej pracy wybór metod, ale by mieli też wpływ na to, czego chcą uczyć – dodała, podkreślając autonomię nauczycieli. 

Edukacja zdrowotna, przedmiot, które podstawa programowa obejmuje informacje na temat szeroko pojętego dbania o swój dobrostan fizyczny i psychiczny, ma wyposażyć uczniów i uczennice w wiedzę o tym, jak świadomie podejmować decyzje związane ze zdrowiem. „Przedmiot obejmuje nie tylko obszar medyczny czy biologiczny, lecz także zagadnienia związane z emocjami, relacjami, odpowiedzialnością, wartościami i dobrostanem. Uczy podejmowania świadomych decyzji zdrowotnych. Promuje zdrowy styl życia. Rozwija umiejętności komunikacji, empatii i troski o siebie i otoczenie. Pozwala ustrzec się przed różnorodnymi zagrożeniami – od chorób zakaźnych, przez uzależnienia, po dezinformację” – pisze ministerstwo na swojej stronie. 

Zajmuje się także zdrowiem seksualnym, co wzbudziło kontrowersje i ostatecznie sprawiło, że przedmiot nie będzie obowiązkowy. Ostrzegały przed nim środowiska konserwatywne, a przede wszystkim episkopat, który grzmiał o „deprawacji”

Kilka dni temu biskupi znów podjęli temat, pisząc list. Podkreślają w ni, że w nowym przedmiocie „nie chodzi o zdrowie uczniów”. „W swej istotnej części przedmiot ten zawiera treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości” – piszą członkowie prezydium Konferencji Episkopatu Polski, dodając, że „według założeń nowego przedmiotu, uczniowie mają być od najmłodszych lat poddawani erotyzacji”. Apelują także do rodziców, by nie wyrażali zgody na udział dzieci w tych „demoralizujących zajęciach”.

Maria Kowalewska: – Gdyby ktoś zadał sobie trud przeczytania podstawy programowej, dowiedziałby się, że kwestie dotyczące zdrowia seksualnego to tylko 9 proc. podstawy programowej. I to bardzo ważne 9 proc., bo w moich klasach w każdym roku wraca temat pornografii, a pytania, z którymi zwracają się do mnie uczniowie, świadczą o tym, że edukacja zdrowotna to bardzo potrzebny przedmiot. Fakt, że pozostanie nieobowiązkowy, sprawi, że wielu rodziców nie zapisze dzieci na zajęcia. Ze szkodą dla dzieci.

Nowacka nie chce powtarzać błędów

O autonomii, o której mówi Katarzyna Lubnauer, trudno mówić w przypadku tych zmian, które wprowadzono już w ubiegłym roku. Chodzi o zmianę w pracach domowych – stały się nieobowiązkowe. Z tej decyzji MEN początkowo cieszyli się uczniowie i rodzice, podczas gdy krytykowały ją środowiska eksperckie, zarzucając jej właśnie ingerencję w zakres autonomii nauczyciela oraz podkreślając znaczenie samodzielnej pracy uczniów. 

– To jest bardzo proste. Jeśli dzieci nie piszą w domu, to po prostu nie nauczą się pisać, a przecież czekają je egzaminy ósmoklasisty. Żeby nauczyć się języka, konieczna jest samodzielna praca, powtórki – mówi Maria Kowalewska

Cała przygotowana reforma zakłada wprowadzenie nowych, praktycznych przedmiotów (wspomniana edukacja obywatelska i edukacja zdrowotna, przyroda w nowej formule, zajęcia praktyczno-techniczne w nowej formule), nowej, spójnej podstawy programowej, więcej zajęć praktycznych i projektowych, zmiany w ocenianiu, z większym naciskiem na oceny opisowe, informacje zwrotne i rozwój kompetencji, zmiany w egzaminach ósmoklasisty i maturalnym (od 2031 roku), mniej godzin w klasach 7-8 szkoły podstawowej oraz wsparcie dla nauczycieli. 

Te zmiany będą wprowadzane stopniowo. Barbara Nowacka nie chce powtórzyć błędów swoich poprzedników, przede wszystkim Anny Zalewskiej i jej pospiesznie przygotowanej i wdrożonej reformy dotyczącej likwidacji gimnazjów. 

Od września 2026 roku nowe podstawy programowe  przedmiotów zaczną obowiązywać w przedszkolach oraz 1. i 4. klasie szkoły podstawowej. W pierwszym roku obejmą tylko dwa roczniki: klasy pierwsze i czwarte szkół podstawowych. We wrześniu 2027 roku reforma rozpocznie się w szkołach ponadpodstawowych – liceach, technikach i szkołach branżowych.

Szkoła ma być jednak przyjazna, państwo – już mniej

W czerwcu tego roku głośno było o wycofaniu się MEN z programu „Szkoła dla wszystkich”, który przewidywał m.in. zapewnienie wsparcia asystentów międzykulturowych dzieciom (i ich rodzicom) z rodzin migranckich i uchodźczych. Przede wszystkim tych z Ukrainy, bo ich jest w Polsce najwięcej. 

Po ogłoszeniu tej decyzji resort znalazł się pod pręgierzem krytyki, a z rządu odeszła wiceministra Joanna Mucha. 

Obecnie rząd informuje, że w ramach programu wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży „Przyjazna szkoła” w latach 2025-2027 będą środki na dodatkowe wsparcie uczniów z Ukrainy w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, w tym na wsparcie asystentów międzykulturowych oraz podniesienie kompetencji kadr w zakresie pracy w środowisku wielokulturowym.

W kontekście nowego roku szkolnego trudno nie wspomnieć o prezydenckim wecie do ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy z Polsce. Zdaniem prezydenta otrzymywanie przez nich świadczenia 800 plu powinno być powiązane z zatrudnieniem.

Tak więc matki, które nie pracują lub stracą pracę (bo w praktyce sprawa dotyczy głównie samotnych kobiet z dziećmi), nie będą mogły otrzymywać tego wsparcia. To z pewnością wpłynie nie tylko na domowe budżety, ale także na funkcjonowanie dzieci w szkołach

Dla nauczycieli najważniejszą zmianą jest nowelizacja Karty Nauczyciela, dzięki której ma się poprawić sytuacja młodych nauczycieli na początku kariery oraz tych, którzy wybierają się już na emeryturę. Zmienią się także zasady oceniania pracy nauczycieli i znikają tzw. „godziny Czarnkowe”, czyli narzucony nauczycielom obowiązek bycia dostępnymi w szkole przez dodatkową godzinę w tygodniu.

20
хв

Polska szkoła od 1 września. Co nowego?

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress