Exclusive
20
min

Menedżerka zamiast sprzątaczki: nowy wizerunek Ukrainki w czasie wojny

Jak wojna zmieniła postrzeganie Ukrainek przez Polaków? Jaki był wizerunek Ukrainki w Polsce przed wojną, a jaki jest teraz? I jak zmienili się sami Polacy?

Maria Górska

Wojna sprawiła, że wielu Polaków inaczej już patrzy na Ukraińców. Zdjęcie: Beata Zawrzel/Reporter

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Wojna Rosji w Ukrainie podzieliła na „przed” i „po” życie nie tylko Ukraińców. Polsce i jej społeczeństwu rosyjska inwazja również przyniosła nową rzeczywistość. Jeden z najbardziej monoetnicznych krajów w Europie stał się miejscem, w którym Polacy żyją obok setek tysięcy migrantów ze Wschodu – głównie z bliskiej kulturowo i cywilizacyjnie Ukrainy. Jednocześnie wojna uświadomiła naszym społeczeństwom, że wcześniej prawie nic o sobie nie wiedzieliśmy, a nasze wzajemne postrzeganie siebie było pełne stereotypów i klisz.

Co dziś wiemy o sobie nawzajem i jak wpływa to na przyszłość obu krajów? Rozmawiamy o tym z dr. Anną Dolińską, autorką licznych badań na temat migracji, socjolożką, starszą analityczką w Instytucie Spraw Publicznych w Warszawie.

Maria Górska: Zaczęłaś badać migracje w Polsce jeszcze przed rosyjską inwazją. Dlaczego to dla Ciebie ważne?

Anna Dolińska: Kiedy rozpadł się Związek Radziecki, miałam 10 lat. Wybuchł kryzys gospodarczy i wielu ludzi z całego ZSRR przyjechało do Polski, by wyżywić swoje rodziny. Ludzie otrzymywali zapłatę nie w pieniądzach, ale w towarach, więc wyjeżdżali sprzedawać je za granicę. W ten sposób Polska, kraj z zamkniętymi granicami i stosunkowo niewielką liczbą obcokrajowców, nagle stała się mekką dla pracowników z byłego Związku Radzieckiego.

Stadion Dziesięciolecia w Warszawie zamienił się w ogromne targowisko, na którym handlowali ludzie ze Wschodu. Tłumy były takie, że nie było miejsca, gdzie mogłoby spaść jabłko. Przywożono też kontrabandę, głównie papierosy i alkohol. Były przekleństwa, bójki, brud i przemoc.

To były lata 90., w Polsce będące też okresem niespotykanej przestępczości. To wtedy w pamięci ludzi zaczęło się kształtować poczucie zagrożenia i biedy związanej z wizerunkiem człowieka ze Wschodu

Kiedy po studiach zaczęłam pracować w szkole językowej, poznałam tam dwie przyjaciółki, Ukrainkę i Białorusinkę. Obie należały do klasy średniej, były wykształcone i świetnie mówiły po angielsku. Ich styl życia nie różnił się zbytnio od mojego. Wtedy zaczęłam na nowo analizować swoje poglądy i zdałam sobie sprawę, że stereotypy na temat ludzi ze Wschodu są w Polsce głęboko zakorzenione. Zastanawiałam się, czy można to zmienić – i tak temat ten stał się podstawą mojej pracy doktorskiej oraz większości późniejszych badań.

Co odkryłaś podczas swoich pierwszych badań?

Od 2012 roku, czyli od czasu studiów doktoranckich, zajmuję się tematyką migracji, w szczególności kobiet ze Wschodu. Tematem mojej rozprawy doktorskiej były kariery kobiet, głównie z Ukrainy, które przyjechały do Polski i poszukiwały pracy na tzw. pierwotnym rynku pracy. W późniejszych badaniach pogłębiłam badania, szukając kontaktów z kobietami, które ukończyły studia w kraju pochodzenia, miały doświadczenie zawodowe i przyjechały do Polski w poszukiwaniu pracy zgodnej z ich kwalifikacjami i wykształceniem. Były to kobiety, które na przykład awansowały w swoich korporacjach przed przyjazdem do Polski i przyjechały tu z zamiarem kontynuowania pracy na tym samym stanowisku.

Jednak ze względu na panujące tu stereotypy, nagle z profesjonalistek i pracowniczek międzynarodowych korporacji zmieniały się w „kobiety z Ukrainy”. Przezwyciężenie tych stereotypów było prawdziwym wyzwaniem

Jakie były najczęstsze stereotypy?

Jednym z negatywnych stereotypów było przekonanie, że Ukraińcy to robotnicy, którzy przybywają tu do pracy fizycznej. Przez dwie dekady Polacy byli przyzwyczajeni do tego, że mężczyźni przyjeżdżali z Ukrainy na budowy lub do innych prac fizycznych. A kobiety – do opieki nad osobami starszymi i sprzątania.

W pierwszej połowie XXI wieku wciąż funkcjonował stereotyp tzw. „żony ze Wschodu” – Ukrainki, która chce lepszego życia i męża z Zachodu. Innym toposem była ukraińska pracownica seksualna. Wcześniej taką pracę określano słowem „prostytucja”, które było używane także w dyskursach, teraz nazywa się to „pracą seksualną”. Wszystkie te elementy składają się na wachlarz stereotypów, które tworzą ogólny obraz. Od początku lat 90. do pierwszych lat XXI wieku wizerunek Ukrainek był bardzo negatywny.

Co wpłynęło na zmianę tych wyobrażeń?

To się działo stopniowo. Wydarzenia we współczesnej historii Ukrainy dowiodły, że nasze kraje mają wspólne wartości.

Pierwszym impulsem do zmiany nastawienia była Pomarańczowa Rewolucja w 2004 roku. To wtedy po raz pierwszy sympatia do Ukraińców wśród Polaków radykalnie wzrosła

Około 2010 roku wielu ukraińskich studentów zaczęło przyjeżdżać do Polski na studia, a polskie uniwersytety uruchomiły programy dla kandydatów ze Wschodu. Polacy zobaczyli, że Ukraińcy nie przyjeżdżają tylko do pracy: ukraińska młodzież przyjeżdża do Polski, by zdobyć wyższe wykształcenie.

Kolejnym punktem zwrotnym było Euro 2012, które Ukraina i Polska wspólnie zorganizowały. To był przełomowy moment.

Euro 2012 odbyło się w ośmiu miastach Ukrainy i Polski. Bartosz Krupa/East News

A potem przyszedł Euromajdan i agresja Rosji na Krym oraz Donbas. Polacy pamiętają, do czego zdolna jest Rosja, widzieli jej obecne zbrodnie, a Ukraina to nie Osetia czy Mołdawia – z dnia na dzień ofiarą agresji padł nasz sąsiad!

Jak inwazja Rosji zmieniła stosunek do Ukraińców?

Dla wielu osób było zaskoczeniem, gdy do Polski masowo przyjechała klasa średnia – ludzie z wyższym wykształceniem, kapitałem finansowym i kulturowym. To byli Ukraińcy, których Polacy po prostu nie widywali na co dzień w takiej liczbie. Polacy nie podróżowali do Ukrainy jako turyści i nie mieli okazji poznać tego różnorodnego kraju.

Przypomniało mi to moją podróż do Islandii w 2008 roku, gdzie Polacy są największą grupą imigrantów. Taksówkarz, który wiózł mnie do hotelu, zapytał, skąd jestem. Kiedy powiedziałem, że z Polski, stwierdził, że to niemożliwe, ponieważ nie wyglądam na Polkę. Stało się tak pomimo faktu, że wyglądam jak typowa Polka, nie ma w moim wyglądzie nic egzotycznego. Ale mówiłam po angielsku i nie przyjechałam do pracy w przetwórni ryb. Po prostu przyjechałam na wakacje.

„Polka na wakacjach na Islandii? To niemożliwe!” – powiedział. Podważyłam jego stereotypy

Tak samo było z Ukrainą. Być może największym szokiem dla Polaków był widok uchodźców w samochodach; niektórzy przyjechali bardzo ładnymi autami. Gdy widziałam zdziwienie Polaków, mówiłam: „Jak myślisz, dlaczego ukraińskie kobiety musiały iść pieszo do Polski? Gdyby w Polsce wybuchła wojna, a ja miałbym samochód, wolałbym nim pojechać, niż zostawić go w domu i czekać, aż spadnie na niego bomba!”.

Oczywiście niektórzy Polacy byli zszokowani, niektórzy zaskoczeni, niektórzy zazdrościli. Jednak stopniowo zaczęło być jasne, że nasi sąsiedzi nie różnią się zbytnio od nas. Tak, są pewne różnice, ale nie są to różnice cywilizacyjne.

Większość nowo przybyłych to ukraińskie matki, które, tak jak my, rodzą, wychowują i posyłają dzieci do szkoły. Dlatego na tle rosnącego poparcia dla Ukraińców obserwujemy coś, co można nazwać rywalizacją o zasoby. Jeszcze na długo przed wojną w Polsce był ogromny problem choćby z liczbą miejsc w żłobkach. Wraz z napływem Ukraińców stał się on bardziej dotkliwy. Przepełnione klasy w szkołach nieco zmniejszyły empatię wśród Polaków, ale ogólnie wsparcie dla Ukraińców, choć mamy już trzeci rok wojny, nadal jest rekordowe.

Dziś bycie Ukraińcem to powód do dumy na całym świecie, także w Polsce. Ludzie noszą plakietki z ukraińską flagą, a niektórzy Polacy zgłosili się na ochotnika do walki na froncie w Ukrainie

Wiele osób jeździ do Ukrainy jako wolontariusze. Wartość ukraińskiej marki w oczach Polaków wzrosła fantastycznie, co rozciąga się także na kwestie zawodowe.

Co dali Polsce ukraińscy uchodźcy, którzy przybyli tu podczas inwazji?

Dzięki ukraińskim imigrantkom wzrosła nasza gospodarka i PKB. Większość tych kobiet pracuje i robi to legalnie, płacą składki, więc Polska zdecydowanie na tym korzysta gospodarczo. Demograficznie po raz pierwszy od wielu lat przekroczyliśmy próg 40 milionów mieszkańców. Oczywiście klasy są przepełnione, ale nie ma problemu z tym, że w szkołach jest mało dzieci! Dla mnie osobiście bardzo cenna jest wzajemna integracja kulturowa Ukrainy i Polski w czasie wojny. Bezcenne jest to, że powstają filmy, wystawiane są spektakle, odbywają się wielkie wystawy, takie jak trwające w Warszawie wystawy ukraińskiej artystki Marii Prymaczenko czy artysty Siergieja Paradżanowa.

Czego najbardziej potrzebują teraz ukraińscy uchodźcy w Polsce?

Na początku wojny cała uwaga skupia się na tym, by nikt nie chodził głodny, by każdy miał gdzie się ogrzać. Potem oczywiście dochodzi do tego praca, nauka, dzieci. To główne filary. Ale co z faktem, że uchodźcy mają inne potrzeby?

W zeszłym roku realizowałam projekt poświęcony ukraińskim artystkom – malarkom, hafciarkom i przedstawicielkom innych kreatywnych zawodów. Po wybuchu wojny zapisałam się do wielu grup na Facebooku pomagających Ukraińcom, w tym promujących i sprzedających ukraińskie produkty w Polsce: hafty, odzież, biżuterię itp. Kupiłam kilka rzeczy, rozmawiałam z wieloma osobami i zaczęłam uczyć się ukraińskiego. Chciałam się przekonać, czy ukraińscy migranci, w szczególności ze środowiska artystycznego, zarabiają na życie w Polsce i jakie przeszkody napotkali na rynku pracy.

Prawie wszystkie artystki, z którymi rozmawiałam, nie były już w stanie utrzymać się ze swojej sztuki lub rękodzieła w Polsce; stało się to dla nich jedynie dodatkowym dochodem

Aby wyżywić swoje rodziny, musiały szukać innej pracy. Te kobiety, które nie planowały tu przyjeżdżać, znalazły się tu ze swoimi dziećmi bez krewnych, którzy pozostali w Ukrainie. Nie mają żadnych więzi społecznych ani dodatkowych pieniędzy, a nagle spadło na nie wiele obowiązków. Jedna z tych kobiet przed wojną pisała wiersze i publikowała je w Ukrainie. Odkąd przyjechała do Polski, nie napisała ani jednego, ponieważ nie jest w stanie tworzyć.

Obecnie pracuję nad projektem dotyczącym aktywizmu artystycznego i kulturalnego, by zbadać, w jaki sposób 2,5 roku po wybuchu wojny społeczno-kulturowe potrzeby ukraińskich uchodźczyń są w Polsce zaspokajane. Wydaje się, że większość z nich poradziła sobie z codziennym życiem: ich dzieci są w szkole, z reguły mają pracę, nauczyły się języka, przestrzeń wokół nich stała się bardziej znajoma. Zarazem jednak kiedy wojna trwa od trzech lat, nie da się jej po prostu przeczekać – jeść, pić, zarabiać, posyłać dzieci do szkoły. Chcesz mieć życie kulturalne i społeczne, są potrzeby wyższego rzędu. Właśnie to chciałabym zbadać i omówić.

Wiele kobiet mówi, że marzą o wyjściu do teatru czy kina, ale nie mają z kim zostawić dzieci. Powinniśmy pomyśleć o tym, jak pomóc tym kobietom wyjść z domu gdzie indziej niż tylko do pracy. Powinniśmy stworzyć równoległe wydarzenia dla dzieci ukraińskich matek – animacje, opiekę nad dziećmi, miniwystawy – aby całe rodziny mogły uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych i społecznych.

Należy stworzyć pewną ilość dóbr kulturalnych dla tej części naszego społeczeństwa – a jest to, przypomnę, 900 tysięcy osób, z których znaczna część to wykształcone kobiety, klasa średnia. Dobrze by było, gdyby istniały filmy, wystawy, spektakle z ukraińskimi napisami, które mogłyby tym kobietom opowiedzieć coś o Polsce i polskiej kulturze.

Byłoby wspaniale, gdyby niektóre z projektów służących dialogowi mogły być realizowane wspólnie z organizacjami w Ukrainie jako projekty dwustronne

Czego polskie i ukraińskie społeczeństwa nauczą się z tych lat współpracy i współistnienia w czasach inwazji? Jak to wpłynie na dialog w przyszłości?

Moim zdaniem najcenniejsze jest pozytywne doświadczenie współpracy między naszymi społeczeństwami, współistnienia w jednym kraju. Teraz mamy znacznie większy zestaw elementów, z których można budować obraz siebie nawzajem. To niewątpliwie jest wartość.

Chciałabym widzieć wzajemne zrozumienie w kwestiach problematycznych kart wspólnej historii. Moim zdaniem historycy z Polski i Ukrainy powinni usiąść przy jednym stole i wypracować wspólną wersję historii, która zamknie bolesne kwestie z przeszłości i pozwoli nam budować przyszłość opartą na wzajemnym zrozumieniu i szacunku.

Nie wiem, czy i kiedy wszyscy Ukraińcy wrócą do domu. Ale już teraz widać, że część ludzi, zwłaszcza tych, którzy mają tu dzieci, zawsze będzie żyła w tej ponadnarodowej przestrzeni – jedną nogą tu, drugą tam.

Do czego to doprowadzi? Cóż, zobaczymy za 10 lat. Ale w ciągu tych trzech lat Polska zdecydowanie stała się bardziej otwartym, wielokulturowym krajem.

No items found.
Partner strategiczny
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka naczelna magazynu internetowego Sestry. Medioznawczyni, prezenterka telewizyjna, menedżerka kultury. Ukraińska dziennikarka, dyrektorka programowa kanału Espresso TV, organizatorka wielu międzynarodowych wydarzeń kulturalnych ważnych dla dialogu polsko-ukraińskiego. w szczególności projektów Vincento w Ukrainie. Od 2013 roku jest dziennikarką kanału telewizyjnego „Espresso”: prezenterką programów „Tydzień z Marią Górską” i „Sobotni klub polityczny” z Witalijem Portnikowem. Od 24 lutego 2022 roku jest gospodarzem telemaratonu wojennego na Espresso. Tymczasowo w Warszawie, gdzie aktywnie uczestniczyła w inicjatywach promocji ukraińskich migrantów tymczasowych w UE — wraz z zespołem polskich i ukraińskich dziennikarzy uruchomiła edycję Sestry.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Ukryty potencjał i zielone korytarze

Diana Balynska: Dlaczego większość Ukrainek za granicą pracuje poniżej swoich kwalifikacji? I co można z tym zrobić?

Antonina Kurec: To naprawdę paradoksalna sytuacja, kiedy kraje przyjmujące Ukraińców otrzymują wspaniałe zasoby edukacyjne i kadrowe, ale nie wykorzystują ich w pełni.

Statystyki są niepokojące: według socjologów około 68% ukraińskich migrantów w 2024 r. pracowało na stanowiskach poniżej swoich rzeczywistych kwalifikacji.

Tylko jedna trzecia dyplomowanych uchodźców znalazła pracę wymagającą wyższego wykształcenia. Dysponujemy potencjałem ludzkim, który może zmienić Ukrainę po wojnie.

Mowa tu o szeregu barier, znacznie głębszych niż tylko kwestia języka. Po pierwsze, mamy problem z regulacją zawodów i powolnym uznawaniem dyplomów, tzw. nostryfikacją. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin wymagających licencji, takich jak medycyna.

Po drugie, niezwykle ważnym aspektem jest opieka nad dziećmi. Większość migrantów to kobiety z dziećmi. A pracodawcy, zwłaszcza w sektorach wymagających kwalifikacji, wymagają pełnego zatrudnienia.

Kwestia, gdzie umieścić dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, staje się kluczowym czynnikiem ograniczającym dla wykwalifikowanych matek

Aby rozwiązać tę sytuację, potrzebne są wspólne programy między krajami. Oznacza to, że oprócz intensywnej nauki języka polskiego potrzebujemy szybkiej walidacji kwalifikacji, a także płatnych staży w sektorach deficytowych, takich jak opieka zdrowotna, logistyka czy energetyka. Bardzo potrzebne są również przedszkola zapewniane przez pracodawców lub państwowa pomoc w opiece nad dziećmi. Tylko w ten sposób będziecie w stanie wykorzystać ten „ukryty potencjał”, a co najważniejsze — ludzie powrócą do Ukrainy z nową, cenną europejską wiedzą specjalistyczną.

Kobiety z Ukrainy pracują za granicą najczęściej poniżej swoich kwalifikacji: Marek BAZAK/East News

Wspomniała Pani o nostryfikacji dyplomów. Biorąc pod uwagę, że jest to dość długi, wyczerpujący i kosztowny proces, czy istnieją jakieś sposoby, aby go uprościć?

Dobre pytanie. Współpracuję z uniwersytetami i wiem, że istnieją odrębne umowy o wzajemnym uznawaniu dyplomów akademickich między Polską a Ukrainą. Są jednak dziedziny, które wymagają dodatkowej weryfikacji.

Byłoby wspaniale, gdyby na szczeblu rządowym udało się uzgodnić jakiś fast track (przyspieszone procedury — red.) dla zawodów deficytowych, coś w rodzaju „zielonych korytarzy”. Albo stworzyć jeden e-rejestr, w którym można by od razu weryfikować te dyplomy.

W praktyce światowej stosuje się już tzw. skill bridges (mosty umiejętności), które są aktywnie wykorzystywane przez międzynarodowe firmy. Skupiają się one nie na ogólnych dokumentach, ale na tym, co dana osoba wie i potrafi. Podobne Skill Bridges działają już z powodzeniem w UE i Kanadzie.

Dobrą praktyką są centra oceny (assessment centers), gdzie sprawdza się praktyczne umiejętności, a nie tylko papier. Im częściej będziemy to robić, tym szybciej będziemy zapełniać miejsca pracy wykwalifikowanymi pracownikami.

Kobiety w „męskich” zawodach

Czy wzrost napięć społecznych i konkurencji na polskim rynku pracy może stać się zewnętrzną presją, która skłoni Ukraińców do powrotu do domu?

Nie uważam, że tylko ten czynnik będzie kluczowym katalizatorem masowego powrotu. Tak, nastroje społeczne ulegają wahaniom, ale większość Polaków nadal jest przychylna Ukraińcom.

Decyzja o powrocie jest podyktowana znacznie ważniejszymi powodami niż sytuacja na polskim rynku pracy. Przede wszystkim jest to bezpieczeństwo, zakończenie wojny. Po drugie, jest to dostępność lub brak mieszkania w Ukrainie. Nie możemy zapominać, że ogromna część ludzi po prostu nie ma dokąd wracać, ponieważ ich domy zostały zniszczone. Powrót dla was oznacza w rzeczywistości kolejny start od zera.

Abyście wrócili, Ukraina musi zaproponować wam zrozumiałą, uczciwą i motywującą strategię powrotu z namacalnymi ułatwieniami, programami uzyskania mieszkania i, co najważniejsze, gwarantowanymi miejscami pracy.

Pewność zatrudnienia i zapewnienia bytu rodzinie to kluczowy warunek powrotu.

Podejście to jest zgodne z praktyką EBRD i Banku Światowego w zakresie odbudowy powojennej.

Osobiście aktywnie angażuję się w dialog z międzynarodowymi partnerami na temat modeli powrotu wykwalifikowanych pracowników.

Jeśli chodzi o ukraiński rynek pracy: jacy specjaliści są obecnie najbardziej poszukiwani? Gdzie odczuwa się największy niedobór kadr, zwłaszcza biorąc pod uwagę potrzeby odbudowy?

W samym słowie „odbudowa” zawarte jest już budownictwo, gdzie obecnie istnieje największy popyt i największy niedobór kadr w Ukrainie. Wynika to nie tylko z migracji, ale także z faktu, że specjaliści w większości walczą na wojnie.

Bardzo poszukiwani są również specjaliści z zakresu energetyki i sieci. Wróg nieustannie bombarduje naszą infrastrukturę, dlatego ciągle potrzebujemy odbudowy. Równie pilnie potrzebni są logistycy, kierowcy. Są to branże, które, jak wiesz, krzyczą, że brakuje ludzi. Niedawno sama widziałam młodą dziewczynę-dźwigniarza i powoli zaczynamy przyzwyczajać się do widoku kobiet za kierownicą ciężarówek. Co ważne, wynagrodzenia w tych branżach również znacznie wzrosły. Pracodawcy są gotowi płacić, aby ludzie zajmowali te bardzo ważne stanowiska. Będzie to największa potrzeba w ciągu najbliższych 5 lat.

Kobiety sprzątają po kolejnym rosyjskim ataku na Kijów, 10.07.2025. fото: OLEKSII FILIPPOV/AFP/East News

W jaki sposób biznes i państwo powinny strategicznie zmienić swoje podejście, aby zapewnić kobietom realne możliwości rozwoju kariery?

Całkowicie słusznie podkreślasz, że Ukraina musi przemyśleć sposób, w jaki budujemy możliwości kariery dla kobiet. Potrzebujemy nie tylko równych wynagrodzeń, ale także głębokiego wsparcia systemowego. Takim systemowym wsparciem zajmuje się społeczność Women Leaders for Ukraine, a jako jej członkini osobiście uczestniczyłam w opracowaniu programu przygotowującego kobiety-liderki do pracy w energetyce. Kobiety uczyły się, zdobywały umiejętności techniczne i przywódcze, a prawie wszystkie uczestniczki projektu znalazły następnie zatrudnienie.

Jeśli chodzi o wsparcie społeczne, w Ukrainie istnieje już wiele bezpłatnych szkoleń i kursów dla kobiet, które zostały zmuszone do przejęcia biznesu porzuconego przez mężów, którzy wyruszyli na wojnę. Są to szkolenia z zakresu finansów, marketingu, logistyki. Dostępna jest również pomoc psychologiczna. Jednak niestety nie widzę jeszcze systemowych podejść społecznych (takich jak państwowe przedszkola lub pomoc w opiece nad dziećmi) na poziomie biznesu i państwa. To jest coś, co jeszcze trzeba wdrożyć.

A jak przebiega reintegracja i zatrudnienie weteranów? Czy są już jakieś systemowe programy?

To bardzo aktualny temat. Już w 2023 roku uruchomiono zakrojone na szeroką skalę programy (na przykład „Veteran Hub”), w ramach których pracodawcy otrzymywali bezpłatne szkolenia dotyczące adaptacji weteranów. Moje doświadczenie potwierdza, że takie programy są dość skuteczne w integracji weteranów z powrotem w środowisku pracy.

Popyt na weteranów jest duży, ponieważ wracają oni jako wspaniali liderzy. Posiadają cenne umiejętności nabyte w wojsku: determinację, krytyczne myślenie, umiejętność oceny ryzyka

Wielu weteranów po demobilizacji otwiera własne firmy. Zostali przedsiębiorcami, ponieważ głęboko odczuwają wartość życia i nie boją się ryzykować, chcą realizować swoje marzenia. To bardzo udany trend, a firmy są bardzo zainteresowane takimi pracownikami.

Jak sprowadzić ludzi z powrotem do Ukrainy?

Czy odczuwa się odpływ młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat, którzy wyjeżdżają za granicę na studia lub w poszukiwaniu perspektyw zawodowych? Jakie ryzyko to niesie?

Podczas wojny trudno jest operować dokładnymi danymi na temat tego, ilu młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat faktycznie wyjechało. Musimy opierać się na statystykach z granic, a one nie dają jasnego obrazu tego, którzy z nich opuścili kraj na zawsze.

Jednak tendencja jest widoczna, na przykład mamy wysoki odsetek ukraińskich studentów w Polsce. Około 43% wszystkich zagranicznych studentów w roku akademickim 2023-2024 w Polsce to Ukraińcy. To duży odsetek.

Ryzyko związane z odpływem młodzieży jest dla Ukrainy znaczne: tracimy całą grupę, która tworzy innowacje.

W szczególności są to inżynierowie IT, ludzie z wyższym wykształceniem. Oczywiście można powiedzieć: niech te dzieci wyjeżdżają i uczą się, zachowują swoje zdrowie psychiczne w krajach, gdzie panuje pokój, a z czasem wrócą już wykształcone, aby odbudować Ukrainę. Ale aby wróciły, potrzebna jest platforma powrotu.

Z pewnością wprowadziłabym stypendia celowe na zasadzie „uczyć się i wracać” lub stypendia z gwarancją zatrudnienia w projektach odbudowy. Niezbędne są również preferencyjne kredyty hipoteczne dla młodzieży, ponieważ wielu z nich pochodzi z okupowanych terytoriów lub straciło mieszkanie z powodu wojny.

Wśród ekspertów pojawia się opinia, że powróci około 1/3 osób, które wyjechały. Czy zgadzasz się z tą prognozą? Co powinno być najważniejszym czynnikiem motywującym do powrotu?

Nie bardzo wierzę, że powróci tylko jedna trzecia, ale niech ta teza pozostanie. Powinna ona skłonić nasze państwo do podjęcia zdecydowanych kroków, aby tak się nie stało.

Po pierwsze, Ukraina musi wysłać jasny i silny komunikat, że kraj się zmienił. Dotyczy to zarówno świadczenia wysokiej jakości usług administracyjnych, jak i przejrzystości. Po drugie, chodzi o rolę w wielkiej odbudowie. Dla wykwalifikowanych specjalistów może to być oferta wyższego stanowiska, rozwoju kariery i, co niezwykle ważne, element misji – przekazanie europejskiego doświadczenia swojemu krajowi.

I co najważniejsze:

Program państwowy musi być taki sam dla tych, którzy byli za granicą, jak i dla osób wewnętrznie przesiedlonych. Nie można dzielić obywateli!

Powinna to być kombinacja ofert pracy, mieszkania i poczucia misji odbudowy.

Ukrainka podczas kursu kulinarnego, Оlsztyn, 2022. fото: Hubert Hardy/REPORTER

- Chcę przekazać jasny komunikat Ukraińcom za granicą: wasze doświadczenie w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem. To podstawa powojennego rozwoju Ukrainy.
Wracając do kraju przywieziecie ze sobą standardy Unii Europejskiej, jej wartości. Wiecie, jak wzmocnić biznes i państwo. Dlatego inwestujcie w tę wiedzę i doświadczenie, nie ulegajcie wpływom negatywnych narracji! Pracujcie, uczcie się, zdobywajcie wykształcenie. To wasza strategiczna inwestycja w waszą osobistą przyszłość, a także w konkurencyjność naszej Ukrainy w Europie.

20
хв

Antonina Kurec: Doświadczenie zdobyte w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem, ale podstawą powojennego rozkwitu Ukrainy

Diana Balynska

Tutaj można żyć z zasiłku

Krystyna Leskakowa była w Ukrainie nauczycielką języka angielskiego, a obecnie uczy obcokrajowców języka fińskiego. Do Finlandii przyjechała w 2022roku ze swoją małą córeczką. Wybór kraju nie był przypadkowy — w fińskim mieście Tampere mieszka matka Krystyny.

 — Mieliśmy gdzie się zatrzymać, a tym, którzy nie mieli gdzie się zatrzymać, w 2022 roku pomagał Czerwony Krzyż — opowiada. — Obecnie za to odpowiada już inna organizacja. Nowo przybyłym Ukraińcom, tak jak wcześniej, nadal się pomaga się: większość z nich osiedla się w dużych mieszkaniach przerobionych na akademiki. W trzypokojowym mieszkaniu może mieszkać kilka rodzin, z których każda ma swój pokój. Jeśli rodzina jest duża, może otrzymać osobne mieszkanie, ale tylko tymczasowo. Po upływie roku od przyjazdu osoba ma prawo do miejskiej rejestracji, a wraz z nią — nowe możliwości.

Jak wszędzie, w Finlandii ważne jest znajomość lokalnego języka. Krystyna nauczyła się fińskiego i obecnie nawet uczy go innych.

Do momentu uzyskania zameldowania jedyną dostępną pomocą finansową jest zasiłek dla uchodźców w wysokości około 300 euro miesięcznie. Po uzyskaniu zameldowania można ubiegać się o podstawową pomoc społeczną, która w przypadku osób bezrobotnych wynosi około 600 euro miesięcznie. Jednocześnie można otrzymać pomoc na opłacenie czynszu za mieszkanie. Przed uzyskaniem zameldowania opcja ta jest niedostępna, więc albo mieszkasz w akademiku, albo samodzielnie wynajmujesz mieszkanie.

Osoby, które przybyły do Finlandii, są rejestrowane na giełdzie pracy, gdzie dla każdego Ukraińca w wieku produkcyjnym opracowuje się plan integracji. Obejmuje on naukę języka fińskiego do poziomu A2-B1 (czasami nawet B2), potwierdzenie lub podwyższenie kwalifikacji, zatrudnienie.

Obecnie okres integracji skrócono z trzech do dwóch lat, a w ciągu dwóch lat bardzo trudno jest nauczyć się fińskiego od podstaw. Znam niewiele osób, które po trzech latach pobytu w Finlandii mają pewny poziom B1. Dlatego większość idzie do pracy fizycznej.

 Ogólnie rzecz biorąc, w Finlandii do każdej pracy potrzebne są kwalifikacje. W 2002 roku wiele firm przymykało na to oko, ponieważ chciało pomóc Ukraińcom. Jednak nawet do pracy w sprzątaniu potrzebne są kwalifikacje, czyli dwa i pół roku nauki. Wielu Ukraińców uczy się na młodszy personel medyczny, aby pracować na przykład w domu spokojnej starości. Mężczyźni często idą na budowę lub zostają ślusarzami i elektrykami. Dobrze płatna jest tu praca spawacza, ale wszystko znowu sprowadza się do języka — bez fińskiego nie ma mowy.

 

Krystyna zaczęła uczyć się fińskiego jeszcze w Ukrainie

 

- I chociaż było to ponad dziesięć lat temu, w stresie wiele rzeczy sobie przypomniałam— mówi. — W 2022 roku mój poziom był gdzieś pomiędzy A1 a A2. Od razu zapisałam się na płatne kursy, gdzie nauka była bardziej intensywna. Równolegle zajęłam się potwierdzeniem mojego dyplomu nauczyciela. Aby mieć prawo do nauczania, na przykład w liceum, musiałam dokończyć naukę — na szczęście bezpłatnie — w wyższej szkole zawodowej.

Mój zawód jest w Finlandii bardzo poszukiwany — większość ludzi uczy się tu angielskiego. Ale bez znajomości fińskiego można znaleźć pracę tylko w szkole międzynarodowej. Chociaż Finowie tak bardzo kochają swój język, że nawet specjaliście, który w pracy używa wyłącznie angielskiego, pracodawca raczej zaproponuje opłacenie kursów fińskiego. Kończyłam jeden kurs za drugim, a potem trafiłam na praktykę zawodową do college'u, gdzie uczy się fińskiego imigrantów. Po praktyce zaproponowano mi stanowisko instruktora, który pomaga studentom. Moja fiński był już wtedy na poziomie B2, a teraz sama go uczę. Chociaż początkowo planowałam uczyć angielskiego.

Helsinki 2025

Zdaniem Krystyny, nawet jeśli pracujesz, możesz otrzymać pomoc finansową na opłacenie czynszu — wszystko zależy od poziomu dochodów. Jeśli wynagrodzenie jest niewystarczające, państwo rekompensuje brakującą kwotę. Ukraińcy, którzy nie pracują, żyją z zasiłku socjalnego w wysokości 600 euro miesięcznie. Za te pieniądze można przeżyć w Finlandii.

 — Bo jeśli ktoś nie pracuje, rachunki za prąd i wodę również pokrywa pomoc społeczna. Głównym wydatkiem będzie jedzenie, a ubrania można po prostu kupować w second handach.

Dźwięk pary pozwala zapomnieć o wszystkich smutkach

 

W Finlandii stałymi klientami second handów mogą być ludzie zamożni, którzy traktują takie doświadczenie jako możliwość ekologicznego życia i nadania rzeczom drugiego życia. Finowie są dość oszczędni, mało kto żyje tu na szeroką skalę. My, Ukraińcy, lubimy dawać drogie prezenty, a tutaj można podarować na przykład skarpetki — bo najważniejsza jest nie cena prezentu, ale uwaga.

 Wydaje mi się, że Finowie są bardziej powściągliwi i spokojni niż Ukraińcy. Nie spieszą się, nie denerwują. Wykonują swoją pracę, ale bez stresu.

W większości przypadków dzień pracy zaczyna się o siódmej rano, ale już o7:20 wszyscy idą na przerwę kawową. Po godzinie — na kolejną, potem jeszcze jedną, a o 11:00 jest już pora na lunch. A jeśli dzień pracy kończy się o16:00, to o 15:58 przy biurkach nie ma już nikogo.

Ponieważ dla Finów praca to tylko praca, a życie to przede wszystkim bycie z rodziną, spacery na łonie natury, wycieczki nad jeziora, czerpanie radości z życia.

Krystyna z córką w Laponii, która jest marzeniem wielu dzieci na całym świecie

Kolejnym znanym elementem fińskiej filozofii jest sauna. Finowie chodzą do sauny w środy, piątki i weekendy — i prawie wszyscy miejscowi, których znam, nie naruszają tej tradycji. To sposób na relaks i odstresowanie się. W saunie,do której teraz czasami chodzę, znajduje się napis, który w tłumaczeniu z języka fińskiego oznacza, że dźwięk pary sprawia, że zapomina się o wszystkich smutkach. W saunie nie wypada dużo rozmawiać — chodzi o to, aby siedzieć i cieszyć się dźwiękiem, który powstaje, gdy woda spada na rozgrzane kamienie. Zrozumienie tego zen zajęło mi trzy lata. Już umiem cieszyć się sauną, ale nie potrafię jeszcze pracować całkowicie bez stresu.

Zasada unikania stresu stosowana jest tutaj również w nauce. Moja córka ma osiem lat i dla niej szkoła to przyjemność. Tutaj dzieci traktowane są jak osobowości, których nikt nie próbuje łamać ani wtłaczać w standardy. Nauczyciel nigdy nie skrytykuje ucznia podczas lekcji lub w obecności innych osób.

Nawiasem mówiąc, w szkołach uczy się tutaj dwóch języków obcych: oprócz angielskiego — również szwedzkiego, który w Finlandii jest drugim językiem państwowym. Patrząc na to, jak moja córka uczy się angielskiego, rozumiem, że program nauczania jest tutaj znacznie łatwiejszy niż w Ukrainie. Jednocześnie większość Finów dobrze zna angielski. Być może właśnie ta łatwość nauczania daje rezultaty, ponieważ dzieci nie postrzegają języka obcego jako czegoś obcego i skomplikowanego. Jeśli chodzi o nauczanie dorosłych, główna różnica w porównaniu z Ukrainą polega na tym, że nauczyciel przekazuje ci do dwudziestu procent materiału. Reszta to samodzielna nauka.

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji

 - Moja piętnastoletnia córka również jest bardzo zadowolona z fińskiej szkoły — opowiada Inna Bogacz, która w 2022 roku przeprowadziła się do fińskiego miasta Espoo. — Miło mnie zaskoczyło, że dzieci mają tu wszystko: od zeszytów i długopisów po laptopy. I nic nie trzeba kupować. W szkołach jest najnowszy sprzęt, a takiej ilości instrumentów muzycznych, jak w klasie muzycznej mojej córki, nie widziałam jeszcze nigdzie. Jeśli potrzebne są dodatkowe zajęcia z nauczycielem, są one bezpłatne. Teraz moja córka rozpoczyna orientację zawodową, która polega na tym, że dzieci wyjeżdżają na dwutygodniową praktykę do wybranej przez siebie organizacji, aby wypróbować ten lub inny zawód.

W przeciwieństwie do córki, która już dobrze zna język fiński, mi nie przychodzi to łatwo. Ale pracuję w sklepie, gdzie codziennie rozmawiam z ludźmi. Zajmuję się również malowaniem ubrań (w Ukrainie miałam własną pracownię artystyczną). Zawsze powtarzam, że w Finlandii mam dwie prace: ilustrację – dla duszy (miałam tu nawet wystawę!), a sklep – aby zarabiać i nie być na utrzymaniu państwa. To ciężka praca fizyczna z ośmiogodzinnymi zmianami, ale pozwala zarobić. Dodatkowo ukończyłam tutaj college na kierunku „kosmetologia”, a także uczę ukraińskie dzieci rysunku w ukraińskim centrum w Helsinkach.

Inna na wystawie swoich prac w mieście Kaari, 2024 r.

W planach mam przejście na wizę pracowniczą, która prowadzi do stałego pobytu. W Finlandii jest to możliwe, jeśli ma się umowę o pracę na określoną liczbę godzin.

 W Finlandii ważne jest, aby mieszkać bliżej dużego miasta, ponieważ to właśnie tam są możliwości. Ukraińcy, których po przyjeździe osiedlono w prowincjach na północy, z czasem i tak przenosili się bliżej miast. W mieście jest praca, ale życie jest tu droższe. W Espoo miesięczny czynsz za trzypokojowe mieszkanie wynosi około 1400 euro (w Helsinkach jest drożej). Mniejsze mieszkanie będzie kosztować około 800 euro, ale wraz z opłatami komunalnymi — około tysiąca (przy czym minimalna płaca wynosi obecnie około 13 euro za godzinę). Należy również wziąć pod uwagę, że mieszkanie do wynajęcia będzie puste - może nawet nie będzie podłączone do prądu. Wszystko - od mebli po żarówki - kupujesz sam. Jedyne, co będzie to kuchnia.

Pralki nie są dostępne dla wszystkich: w wielopiętrowym budynku można na zmianę z sąsiadami prać i suszyć rzeczy w specjalnie wyposażonej pralni. Nie masz też prawa tapetować ani malować ścian na kolor inny niż biały, szary lub niebieski. W Finlandii, podobnie jak w innych krajach skandynawskich, preferuje się minimalistyczne wnętrza z białymi ścianami i meblami z IKEA. W fińskim domu nie zobaczysz złotych zasłon ani łóżka z baldachimem. Nawiasem mówiąc, domy są tu ciepłe, mają centralne ogrzewanie, co jest bardzo ważne w surowym klimacie.

 Nasze miasto Espoo leży na południowym wybrzeżu, ale nawet tutaj bywa bardzo zimno (kiedyś było minus trzydzieści stopni i powietrze dosłownie zamarzało w nosie), a śnieg może padać nawet w maju. Najtrudniejszy okres przypada tutaj na listopad: wszystko wokół jest szare, ciągle pada deszcz, a dzień jest bardzo krótki. Idzie się do pracy w ciemności, wraca się również w ciemności. To przygnębia, wywołuje depresję. Dlatego wiele osób przyjmuje nie tylko witaminę D, ale także leki przeciwdepresyjne.

 Mówi się, że Finlandia jest krajem szczęśliwych ludzi, ale jednocześnie odnotowuje się tu wysoki poziom samobójstw.

Stres lub depresja mogą być przyczyną nieobecności w pracy i wystawienia zwolnienia lekarskiego.

Nie powiedziałabym, że ludzie tutaj dużo piją. Alkohol jest bardzo drogi, a ludzie, którzy naprawdę go lubią, płyną promem do Tallina, skąd wracają z całymi wózkami butelek. Kiedyś płynęłam takim promem i byłam jedyną pasażerką bez wózka.

Pomimo specyficznego klimatu, Finlandia mi się podoba. W ogóle nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania. Bielizna termiczna, a także nieprzemakalne spodnie i kurtki — to tutaj rzeczy pierwszej potrzeby. W Finlandii nie ma gór, za to jest wiele pięknych jezior. Często spotykamy tu sarny, jelenie, lisy.

Fińskie lasy zamiast zniszczonych ukraińskich miast

 - Lasy i jeziora nadają Finlandii szczególny surowy urok — potwierdza Krystyna Leskakova. — Są też białe noce, do których również trzeba się przystosować. Upały zdarzają się tu rzadko, chociaż tego lata przez całe trzy tygodnie temperatura utrzymywała się na poziomie około 28 stopni. Dla Finów jest to upał, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie ma tu klimatyzacji. Finom pomaga przetrwać niespodzianki klimatu zasada „nie stresować się”, spacery, a zimą —narty.

 Jest jeszcze Laponia, gdzie trafia się do prawdziwej zimowej bajki. Kiedyś pojechałyśmy tam z córką na jeden dzień. Przed Bożym Narodzeniem panuje tam niesamowita atmosfera, ale nawet bez noclegu jest to bardzo kosztowna przyjemność.

Zajączek przy domu

Według Krystyny y i Inny Finowie nadal aktywnie pomagają Ukraińcom, omawiając potencjalne zagrożenie dla ich kraju ze strony sąsiedniej Rosji.

— W historii Finlandii również była wojna z Rosją, więc Finowie nas rozumieją i wspierają — mówi Krystyna. — Fakt, że Rosja dąży do rozszerzenia agresji na kraje UE, jest tutaj również żywo dyskutowany. Sądząc po nastrojach, Finowie w razie potrzeby pójdą bronić swojej ziemi. Chociaż oczywiście nikt nie jest gotowy na wojnę pod względem moralnym. Dzięki zabezpieczeniu socjalnemu Finowie są znacznie bardziej zrelaksowani niż my przed wojną.

W Finlandii naprawdę czujesz się bezpiecznie: rozumiesz, że jeśli nagle stracisz pracę, państwo cię wesprze, a jeśli nagle zachorujesz, nie będziesz musiał szukać pieniędzy na drogie leczenie.

 I to jest jeden z powodów, dla których tak wielu Ukraińców myśli o pozostaniu w Finlandii nawet po zakończeniu działań wojennych. Drugim powodem jest pochodzenie Ukraińców, którzy przybyli do tego kraju.

 „Jest coś, co odróżnia Finlandię od Polski i innych krajów zachodnioeuropejskich: przybyło tu wielu Ukraińców z okupowanych terytoriów lub ze wschodu Ukrainy” – cytuje socjologa, członka zarządu Stowarzyszenia Ukraińców w Finlandii Arsenija Swynaienko fińskie media YLE. „Była to niemal jedyna droga, aby dostać się z okupowanych terytoriów przez Rosję do Europy Zachodniej, przede wszystkim do Finlandii, Estonii lub Łotwy. Ci ludzie nie mają dokąd wracać. Stracili wszystko, ich miasta i wioski zostały zniszczone”.

 Dlatego coraz więcej Ukraińców, którzy przebywali w kraju na podstawie tymczasowej ochrony, przechodzi obecnie na długoterminowe pozwolenie na pobyt typu A, które po czterech latach pobytu i pracy w Finlandii umożliwia ubieganie się o pozwolenie na pobyt stały. I chociaż prawo przewiduje, że osoba przebywająca w kraju może posiadać tylko jedną kartę pobytu, dla Ukraińców zrobiono wyjątek — mogą oni posiadać zarówno tymczasową ochronę, jak i pozwolenie na pobyt długoterminowy.

20
хв

Dwóch z trzech ukraińskich uchodźców w Finlandii nie planuje powrotu. Dlaczego?

Kateryna Kopanieva

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Od lekarki do studentki: ukraińskie medyczki w Polsce

Ексклюзив
20
хв

Jazda ciężarówką po mieście była przerażająca. Ale zapanowałam nad strachem

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress