Exclusive
20
min

Przygody Ukrainek na Tinderze: Polska

To już ostatni tekst z tego cyklu. Opowiadamy w nim o Polakach, których zaloty, zdaniem Ukrainek, bardziej przypominają zaloty Europejczyków niż Ukraińców. Na pierwszej randce nie będą starali się zaimponować kobiecie wielkimi gestami, eleganckimi bukietami i drogimi restauracjami – tak jak to jest w Ukrainie

Halyna Halymonyk
No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

<frame>To już ostatni tekst z tego cyklu. Opisywane tu doświadczenia kobiet mają charakter osobisty i nie powinny być traktowane jako studium socjologiczne. <frame>

Jak to jest poznać Polaka online

Większość Ukrainek, które szukają nowych znajomości na portalach randkowych szukają, mówi, że nie czują znaczącej różnicy kulturowej między Ukraińcami a Polakami w podejściu do kobiet.

– Dla mnie polscy mężczyźni początkowo wyglądali jak dobrzy ukraińscy mężczyźni – mówi 38-letnia Olga. – Ale bądźmy szczerzy: procentowo mężczyzn jest w Polsce więcej niż w Ukrainie. Zazwyczaj Polacy są dość szarmanccy, łatwo się do nich zbliżyć i nie wywierają presji, by jak najszybciej zaciągnąć cię do łóżka. Nie zachowują się pożądliwie, nie pytają o rozmiar piersi, nie wysyłają wulgarnych zdjęć. Jeśli nie pasujecie do siebie, Polak dobrze zniesie odrzucenie.

Polak nie napisze: „Smaż się w piekle, suko! Nikt cię nie zechce w wieku 35 lat i z dzieckiem”. To prawdziwa wiadomość, którą kiedyś otrzymałam od Ukraińca

Jedną z pozytywnych cech, które ukraińskie kobiety zauważają w Polakach, jest to, że są dość empatyczni. W korespondencji nie ukrywają swoich potrzeb, emocji i nie pozują na macho.

– Mój chłopak, Marcin, kupił mnie pierwszą wysłaną do mnie wiadomością: „Szukam kobiety do wspólnego gotowania obiadów, potem oglądania filmów, porannych spacerów z psem, robienia sobie nawzajem herbaty, gdy któreś jest chore, wyjazdów w góry, czytania książek i dyskutowania o nich. I oczywiście będziemy się kochać, gdy tylko będziemy w nastroju” – mówi 39-letnia Marina. – Te szczere słowa do mnie trafiły. Jesteśmy razem od kilku lat i planujemy się pobrać.

Randkujący Polacy chętnie wysyłają Ukrainkom serduszka i zapraszają je na kawę w celu bliższego poznania.

„Czerwone flagi” i „niebieskie karty”

Jednak nie brakuje też negatywnych historii.

40-letnia Ołeksandra opowiedziała nam, jak poznała na Tinderze Polaka, który stworzył tam profil specjalnie po to, by znaleźć ukraińskie pracowniczki do swojej pizzerii. Każdej proponował połączenie prywatnych spotkań z pracą. A te, które się nie zgadzały, obrzucał szowinistycznymi obelgami.

– Z jakiegoś powodu mam „szczęście” pakować się takie historie – mówi Oleksandra. – Kiedyś odpowiedziałam na ogłoszenie na Facebooku, w którym Polak oferował pomoc w nauce języka polskiego. Po krótkiej, słodkiej rozmowie 62-letni mężczyzna zaproponował mi „sponsoring”: lekcję polskiego i 50-100 zł na zakupy w zamian za intymne spotkanie. Kiedy usłyszał „nie”, grzecznie pożegnał się w oldschoolowy sposób.

Kolejny szok kulturowy przyszedł, gdy odkryłam, że na lokalnych portalach randkowych nie brakuje żonatych mężczyzn. Polska jest krajem ludzi religijnych, więc było to dla mnie przykre odkrycie

– Zanim przeprowadziłam się do Polski, mieszkałam i pracowałam w Norwegii – mówi Olga. – Miałam konto na Tinderze, ale nieprzyjemne niespodzianki mnie nie spotykały. Mężczyźni od razu pisali, kogo szukają, jaki jest ich status społeczny i jaki rodzaj związku ich interesuje. W Polsce poznałam na portalu 40-letniego mężczyznę, umówiliśmy się na kilka randek, a potem okazało się, że ma żonę, z którą oczywiście żyje „dla dobra dzieci”. To było bardzo nieprzyjemne.

Niektóre Ukrainki dowiadywały się również od swoich polskich przyjaciół, że tysiące Polaków ma założoną „niebieską kartę” z powodu przemocy domowej. W 2022 roku takich kart wydano ponad 83 000.

„Kodeks randkowy” Polaków

Ukrainki twierdzą, że to, co zdecydowanie różni randkowanie z Ukraińcami od randkowania z Polakami, to fakt, że zaloty tych drugich są bardziej „europejskie”.

Na pierwszej randce zazwyczaj nie starają się zaimponować wielkimi gestami, eleganckimi bukietami, drogimi restauracjami, jak to dzieje się w Ukrainie.

Są bardziej pragmatyczni i nie są rozrzutni. Obserwacje te potwierdza badanie przeprowadzone przez jeden z polskich portali randkowych, który przeprowadził wywiady ze swoimi użytkownikami, by poznać zasady „polskiego kodeksu randkowego”.

Ukrainiec, który na pierwszej randce zaprasza kobietę na spacer po parku, to klasyka. Tymczasem 63% ankietowanych Polaków stwierdziło, że na pierwszej randce wolałoby wybrać się na spacer, który może zakończyć się kawą. 65% respondentów planuje wydać na pierwszą randkę do 100 zł, natomiast 45% stwierdziło, że są gotowi na szczerość, gdyby nie mieli zamiaru kontynuować znajomości, zamiast wodzić kobietę za nos lub znikać bez wyjaśnienia.

Ponadto Polacy potrafią przyjaźnić się z kobietami bez żadnych intymnych podtekstów, nie oczekując bliższego związku

Często życzliwość, uprzejmość i szczera próba pomocy nie oznaczają nic więcej niż przyjazne zainteresowanie, co dezorientuje ukraińskie kobiety.

– Wiem, że ostentacyjna uprzejmość Polaków postawiła wiele Ukrainek w niezręcznej sytuacji. Tak też było w moim przypadku – mówi 39-letnia Juliana. – Poznałam mężczyznę na portalu randkowym, wydawał się być mną zainteresowany, pomógł mi się przeprowadzić i poznał moje dzieci. Postawiłabym ostatnią stówę, że mu się podobam. Myślałam, że jest nieśmiały i dlatego nie podjął kolejnych kroków, by się do mnie zbliżyć. Jednak po pewnym czasie dowiedziałam się, że on tylko się ze mną przyjaźnił, a na randki chodził z innymi kobietami.

Iryna poślubiła Polaka poznanego przez Internet. Mówi, że jeśli Polak jest w tobie zakochany, to na pewno się o tym dowiesz:

– Mój mąż ma 54 lata i, jak to mówią, jest jednym z tych „dinozaurów” – nasze małżeństwo jest jego pierwszym i jedynym. Nigdy nawet nie mieszkał z inną kobietą.

Nawiasem mówiąc, w Polsce jest znacznie więcej samotnych mężczyzn niż samotnych kobiet [odpowiednio: 5,2 miliona i 4,1 miliona – red.]. Miesiąc po tym jak się poznaliśmy umówił się ze mną na randkę we Lwowie, a potem zaczął przyjeżdżać do mnie co miesiąc i w końcu wyznał mi miłość. Rozwijałam nasz związek dalej. Postanowiłam przeprowadzić się do Polski, potem wyjść za mąż i kupić wspólne mieszkanie”.

Polski mąż Iryny nigdy nie próżnuje, nie unika prac domowych, radzi sobie z opieką nad dzieckiem. Nie jest zazdrosny, nie stawia ograniczeń i wymagań w kwestii samorealizacji. Ale czy są to cechy narodowe Polaków? Iryna nie jest tego pewna

Rady dla tych, które szukają

Rozpoczynając publikowanie serii artykułów o randkowaniu Ukrainek na Tinderze zapowiedziałyśmy, że zakończymy je poradami, jak znaleźć miłość wśród milionów profili, po dziesiątkach nieudanych randek i rozczarowań.

Takimi wskazówkami podzieliła się z nami 47-letnia Chrystyna, która od wielu lat poszukuje miłości, a kilka lat temu wyszła za mąż za Polaka. Jest szczęśliwą mężatką i wydała już za mąż kilka swoich zdesperowanych przyjaciółek.

Historia poszukiwań Chrystyny rozpoczęła się dawno temu, kiedy rozwiodła się po swoim pierwszym, bardzo wczesnym małżeństwie. Pochodzi z Odessy, miasta portowego, w którym panuje ostra konkurencja na rynku narzeczonych. Przeprowadziła się do Kijowa i dostała pracę w salonie luksusowych samochodów.

– Byłam otoczoną przez mężczyzn piękną 30-letnią kobietą, ale mówili mi, że jestem już „towarem niechodliwym” – wspomina.

– Ukraińscy mężczyźni są naprawdę rozpieszczeni: mamy wiele pięknych kobiet, które są gotowe się do nich dostosować

Postanowiła osiedlić się w Polsce. Tutaj pracowała, uczyła się języka i integrowała. Postawiła sobie za cel, by w końcu znaleźć osobę, za którą mogłaby wyjść za mąż.

– Stworzyłam sobie kilka zasad, które pomogły mi znaleźć mężczyznę, którego szukałam przez całe życie – mówi.

Oto one:

1. Wyrzuć ze swojej głowy wszystkie myśli w rodzaju: „jak zadowolić mężczyznę”

Kobiety rzadko myślą o tym, czy dany mężczyzna im się podoba. Są gotowe znosić wiele rzeczy, które wywołują w nich opór, byle tylko mieć mężczyznę u swego boku. Z takich relacji nie wychodzi nic dobrego. Miałam dziesiątki sytuacji, w których przychodziłam na randkę w sukience koktajlowej, w szpilkach, żując przez cały wieczór pół krewetki...

Ale to nie byłam ja! Jestem elegancką kobietą o pełnych kształtach, noszącą sportowe buty i wygodne ubrania, która uwielbia jeść. Właściwie już dawno przestałam to ukrywać. Mój mąż powiedział mi kiedyś: „Zakochałem się w tobie, gdy pierwszy raz wyszliśmy coś zjeść – i ty jadłaś! Najbardziej bałem się, że będziesz wegetarianką żyjącą na jednym liściu sałaty”. Okazało się, że pierwsza żona mojego męża była właśnie taka i rozstali się między innymi z tego powodu. Banalna rada: „bądź sobą” nie gwarantuje, że spodobasz się każdemu mężczyźnie. Ale gwarantuje, że w końcu znajdziesz tego, który szuka takiej jak ty.

Jeśli mężczyzna mówi, że nie jesteś dla niego odpowiednia – to świetnie! On po prostu oszczędza twój czas, byś mogła znaleźć kogoś właściwego

2. Autoprezentacja na stronie: dwa aktualne zdjęcia

Aby zbudować związek, przynajmniej jedna osoba (choć najlepiej obie) powinna być człowiekiem dojrzałym emocjonalnie i zdrowym. Nie powinnaś traktować każdego odrzucenia lub zniewagi jak powodu do schowania się w skorupie. Bo często problem nie leży w tobie. Możesz jednak ograniczyć liczbę takich sytuacji, po prostu zmieniając swoje podejście do autoprezentacji.

Dziesiątki razy zostałam zraniona, gdy mężczyźni mówili: „Na zdjęciu wyglądasz ładniej!”. No, bo jakie zdjęcia zamieszczałam w swoim profilu? Te najbardziej artystyczne, piękne, na których podobałam się sobie. Albo wrzucałam kilkanaście zdjęć z różnymi fryzurami i włosami w różnych kolorach.

Jak zmienił się mój profil, gdy już siebie zaakceptowałam? To była ankieta z dwoma aktualnymi zdjęciami, zrobionymi nie dalej niż pół roku wcześniej – portret i zdjęcie w całej okazałości. Nie podobały mi się, ale to byłam prawdziwa ja. Zaczęło do mnie pisać mniej mężczyzn, ale ci, którzy mnie wybrali, mówili, gdy się spotykaliśmy: „Wyglądasz dokładnie tak jak na zdjęciu” albo: „Na żywo jesteś jeszcze ładniejsza”.

To prawda, że mężczyźni kochają oczami. Ale mają różne oczy. To, co nie spodoba się tysiącom, przypadnie do gustu temu jedynemu, z którym poczujesz się dobrze

Ważne jest, by zdjęcia pasowały do twojego stylu życia. Mój mąż zareagował na zdjęcie z mojej wyprawy na ryby: miałam na sobie dres, zero makijażu. Kobieta po czterdziestce, zgrabna, choć z nadwagą, lubiąca spędzać czas na świeżym powietrzu. Rozczarowanie na randce często pojawia się wtedy, gdy wcześniej przedstawiłaś mężczyźnie inny swój wizerunek, on na niego zareagował, a potem okazało się, że nie jesteś tą, której on potrzebuje.

Jestem przeciwna wulgarnym i zbyt jednoznacznym zdjęciom. One przyciągają określony typ mężczyzn. Celem publikowania zdjęcia na portalu randkowym jest to, by mężczyzna rozpoznał cię, gdy cię spotka, i zawczasu rozumiał, jaką jesteś kobietą. Rozumiem, że to niełatwe, bo wiele kobiet wątpi w swoją atrakcyjność, zwłaszcza po bolesnych zniewagach. Ale to najważniejszy krok: zaakceptowanie siebie taką, jaką naprawdę jesteś.

3. Określ swoje oczekiwania. Na świecie są miliardy mężczyzn, ale ty potrzebujesz tylko jednego

Aby nie zgubić się w tych miliardach, napisz precyzyjnie, kogo szukasz. Moja lista idealnych cech partnera składała się z 45 punktów: musiał kochać podróże, wędkarstwo, chodzenie na grzyby, bezpiecznie prowadzić samochód, nie nadużywać alkoholu i odnosić sukcesy w pracy. Musiał być niepalący, dobrze gotować. Nie mógł być chciwy, ale oszczędnego też nie chciałam. Moje absolutne „nie”: maminsynek lub mężczyzna będący w niezakończonym związku. Omówiliśmy z moim przyszłym mężem tę listę i okazało się, że idealnie do niej pasował!

4. Nie prowadź długiej korespondencji

Długie e-maile to pułapka. Tworzą wrażenie, że to już jest związek. Komunikujesz się z wyimaginowanym obrazem, a nie prawdziwą osobą, a często nawet się w niej zakochujesz. Kiedy ją spotykasz, okazuje się, że jest zupełnie kimś innym niż wyobrażenie, które nosisz głowie.

Moja zasada jest taka: kilka dni pisania, potem dwie lub trzy rozmowy telefoniczne, rozmowa wideo – a po niej przechodzimy do prawdziwego spotkania. W miejscu publicznym, nie w domu

W ten sposób oszczędzasz czas i nerwy, a także nie dajesz się wciągnąć w fantazje. Większość mężczyzn odpada podczas pierwszej rozmowy telefonicznej, bo nie podoba im się twój głos. Kolejna część odpada podczas drugiej lub trzeciej rozmowy, gdy mężczyzna odsłania swoją gorszą stronę. Miałam rozmowę z lekarzem z Gdańska. Wcześniej, gdy do siebie pisaliśmy, wszystko było w porządku. Po pierwszej rozmowie uznałam, że ma miły głos. Ale podczas drugiej powiedział coś w stylu: „Na rynku matrymonialnym jestem trofeum, podobasz mi się, ale kiepsko ci idzie czarowanie mnie”. I to była ostatnia nasza rozmowa.

Po rozmowie przez telefon trzeba iść na prawdziwą randkę. Zobacz, jak on się zachowuje, jak pachnie, jak wygląda, czy w jego samochodzie jest porządek. Bo to też ważne. Kiedyś odpuściłam sobie faceta, bo przyjechał po mnie samochodem brudnym w środku, a pod paznokciami też miał brud.

Na randce nie daj się ponieść. Pamiętaj, że twoim celem jest zbudowanie związku. Kiedy idziesz na randkę nie ze świadomością celu, lecz z poczuciem, że świat stoi dla ciebie otworem, możesz zapomnieć, jaki był twój cel – i będziesz tak randkować bez końca.

5. Nie ukrywaj swoich prawdziwych potrzeb i pragnień

Często widziałam to w ankietach moich przyjaciółek, którym pomogłam zorganizować życie osobiste. Pytałam: „Czego szukasz na tej stronie?”. Odpowiedź zazwyczaj brzmiała: „Chcę wyjść za mąż, mieć dziecko, mieć rodzinę”. A co napisała? „Szukam znajomości, a potem zobaczę. Chcę poprawić swój polski, szukam native speakera na Tinderze, z którym mogłabym rozmawiać”.

Jestem za szczerością. Jeśli chcesz wyjść za mąż, napisz o tym. Chcesz krótkiego romansu – napisz o tym. A jeśli nie chcesz niczego, po prostu dobrze się baw – ale bądź szczera z mężczyznami. Nie kradnij ich czasu

Warto pamiętać, że on to człowiek taki jak ty. Mężczyźni też mają swoje oczekiwania, na dodatek to oni muszą przejąć inicjatywę. Od razu ustaw filtry, przez które facet musi przejść. Takie same oczekiwania powinnaś mieć wobec randek w realu.

Nie bój się wyjść na wrażliwą, przyznać, że szukasz idealnego związku. Nie myśl, że rozmywając swoje wymagania i potrzeby ułatwisz sobie znalezienie tego jedynego. Ogólnikami przyciągniesz niewłaściwych mężczyzn.

Nie bój się mówić o swoich pragnieniach i oczekiwaniach. Nie bój się pytać: „A co z tobą i ze mną? Jakie są perspektywy naszego związku?”.

Nie próbuj ogrzewać przestrzeni, która jest pusta. W rzeczywistości wszystko w związku jest bardzo proste: albo zostałaś wybrana, albo nie

Im szybciej usłyszysz prawdę, tym szybciej pozbędziesz się balastu w swoim życiu i zbliżysz się do spotkania z tym, który cię potrzebuje i którego ty potrzebujesz.

Po kilku rozmowach telefonicznych z moim przyszłym mężem zapytałam, kiedy odbędzie się nasze prawdziwe spotkanie. Mieszkaliśmy w miastach oddalonych od siebie o cztery godziny jazdy pociągiem. Powiedział, że przyjedzie na wakacje za miesiąc, a ja odpowiedziałam: „Chciałabym wcześniej. Nie mogę obiecać, że nie znajdę sobie kogoś innego i nie umówię się z nim w międzyczasie”.

Wziął trzy dni bezpłatnego urlopu i do mnie przyjechał. Potem zaprosił mnie do siebie, a ja przetestowałam go pod kątem chciwości – poprosiłam, żeby kupił mi buty. Kupił. Nie bał się nawet pojechać ze mną do Lwowa, choć trwała już wtedy rosyjska inwazja. Tam się pobraliśmy.

6. Bądź centrum swojego życia

Wiele lat samotności i krótkotrwałych romansów, które nie dawały mi poczucia szczęścia, radości czy satysfakcji, nauczyło mnie kochać siebie. Świadomość tego przyszła nie wtedy, gdy byłam młoda i bardzo piękna, ale po latach samotności, gdy starałam się przypodobać mężczyznom, sprawiać im przyjemność.

Teraz moim credo jest to, że jestem centrum mojego życia. Jeśli jedne drzwi się zamykają, otwierają się kolejne. Nie będę niczego opłakiwać, nie będę się tym martwić. Nie zniosę ani sekundy niczego, co mi się nie podoba, co odbiera mi komfort czy radość. Znalazłam miłość, kiedy pokochałam siebie.

Jeśli kobieta jest szczęśliwa, cała rodzina wokół niej jest szczęśliwa. Wokół mnie jest mniej ludzi, ale są oni dla mnie o wiele lepsi. Moją zasadą miłości jest teraz kochać siebie w 51%, a innych, w tym mojego męża, rodziców i dzieci, w 49%.

Nawet jeśli wszyscy cię nie lubią, kochając siebie, zachowujesz „pakiet kontrolny”

Zdjęcia: Shutterstock

No items found.
Partner strategiczny
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka i dziennikarka. W 2006 roku stworzyła miejską gazetę „Visti Bilyayivka”. Publikacja z powodzeniem przeszła nacjonalizację w 2017 roku, przekształcając się w agencję informacyjną z dwiema witrynami Bilyayevka.City i Open.Dnister, dużą liczbą projektów offline i kampanii społecznych. Witryna Bilyayevka.City pisze o społeczności liczącej 20 tysięcy mieszkańców, ale ma miliony wyświetleń i około 200 tysięcy czytelników miesięcznie. Pracowała w projektach UNICEF, NSJU, Internews Ukraine, Internews.Network, Wołyńskiego Klubu Prasowego, Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych, Fundacji Rozwoju Mediów, Deutsche Welle Akademie, była trenerem zarządzania mediami przy projektach Lwowskiego Forum Mediów. Od początku wojny na pełną skalę mieszka i pracuje w Katowicach, w wydaniu Gazety Wyborczej.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Ukryty potencjał i zielone korytarze

Diana Balynska: Dlaczego większość Ukrainek za granicą pracuje poniżej swoich kwalifikacji? I co można z tym zrobić?

Antonina Kurec: To naprawdę paradoksalna sytuacja, kiedy kraje przyjmujące Ukraińców otrzymują wspaniałe zasoby edukacyjne i kadrowe, ale nie wykorzystują ich w pełni.

Statystyki są niepokojące: według socjologów około 68% ukraińskich migrantów w 2024 r. pracowało na stanowiskach poniżej swoich rzeczywistych kwalifikacji.

Tylko jedna trzecia dyplomowanych uchodźców znalazła pracę wymagającą wyższego wykształcenia. Dysponujemy potencjałem ludzkim, który może zmienić Ukrainę po wojnie.

Mowa tu o szeregu barier, znacznie głębszych niż tylko kwestia języka. Po pierwsze, mamy problem z regulacją zawodów i powolnym uznawaniem dyplomów, tzw. nostryfikacją. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin wymagających licencji, takich jak medycyna.

Po drugie, niezwykle ważnym aspektem jest opieka nad dziećmi. Większość migrantów to kobiety z dziećmi. A pracodawcy, zwłaszcza w sektorach wymagających kwalifikacji, wymagają pełnego zatrudnienia.

Kwestia, gdzie umieścić dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, staje się kluczowym czynnikiem ograniczającym dla wykwalifikowanych matek

Aby rozwiązać tę sytuację, potrzebne są wspólne programy między krajami. Oznacza to, że oprócz intensywnej nauki języka polskiego potrzebujemy szybkiej walidacji kwalifikacji, a także płatnych staży w sektorach deficytowych, takich jak opieka zdrowotna, logistyka czy energetyka. Bardzo potrzebne są również przedszkola zapewniane przez pracodawców lub państwowa pomoc w opiece nad dziećmi. Tylko w ten sposób będziecie w stanie wykorzystać ten „ukryty potencjał”, a co najważniejsze — ludzie powrócą do Ukrainy z nową, cenną europejską wiedzą specjalistyczną.

Kobiety z Ukrainy pracują za granicą najczęściej poniżej swoich kwalifikacji: Marek BAZAK/East News

Wspomniała Pani o nostryfikacji dyplomów. Biorąc pod uwagę, że jest to dość długi, wyczerpujący i kosztowny proces, czy istnieją jakieś sposoby, aby go uprościć?

Dobre pytanie. Współpracuję z uniwersytetami i wiem, że istnieją odrębne umowy o wzajemnym uznawaniu dyplomów akademickich między Polską a Ukrainą. Są jednak dziedziny, które wymagają dodatkowej weryfikacji.

Byłoby wspaniale, gdyby na szczeblu rządowym udało się uzgodnić jakiś fast track (przyspieszone procedury — red.) dla zawodów deficytowych, coś w rodzaju „zielonych korytarzy”. Albo stworzyć jeden e-rejestr, w którym można by od razu weryfikować te dyplomy.

W praktyce światowej stosuje się już tzw. skill bridges (mosty umiejętności), które są aktywnie wykorzystywane przez międzynarodowe firmy. Skupiają się one nie na ogólnych dokumentach, ale na tym, co dana osoba wie i potrafi. Podobne Skill Bridges działają już z powodzeniem w UE i Kanadzie.

Dobrą praktyką są centra oceny (assessment centers), gdzie sprawdza się praktyczne umiejętności, a nie tylko papier. Im częściej będziemy to robić, tym szybciej będziemy zapełniać miejsca pracy wykwalifikowanymi pracownikami.

Kobiety w „męskich” zawodach

Czy wzrost napięć społecznych i konkurencji na polskim rynku pracy może stać się zewnętrzną presją, która skłoni Ukraińców do powrotu do domu?

Nie uważam, że tylko ten czynnik będzie kluczowym katalizatorem masowego powrotu. Tak, nastroje społeczne ulegają wahaniom, ale większość Polaków nadal jest przychylna Ukraińcom.

Decyzja o powrocie jest podyktowana znacznie ważniejszymi powodami niż sytuacja na polskim rynku pracy. Przede wszystkim jest to bezpieczeństwo, zakończenie wojny. Po drugie, jest to dostępność lub brak mieszkania w Ukrainie. Nie możemy zapominać, że ogromna część ludzi po prostu nie ma dokąd wracać, ponieważ ich domy zostały zniszczone. Powrót dla was oznacza w rzeczywistości kolejny start od zera.

Abyście wrócili, Ukraina musi zaproponować wam zrozumiałą, uczciwą i motywującą strategię powrotu z namacalnymi ułatwieniami, programami uzyskania mieszkania i, co najważniejsze, gwarantowanymi miejscami pracy.

Pewność zatrudnienia i zapewnienia bytu rodzinie to kluczowy warunek powrotu.

Podejście to jest zgodne z praktyką EBRD i Banku Światowego w zakresie odbudowy powojennej.

Osobiście aktywnie angażuję się w dialog z międzynarodowymi partnerami na temat modeli powrotu wykwalifikowanych pracowników.

Jeśli chodzi o ukraiński rynek pracy: jacy specjaliści są obecnie najbardziej poszukiwani? Gdzie odczuwa się największy niedobór kadr, zwłaszcza biorąc pod uwagę potrzeby odbudowy?

W samym słowie „odbudowa” zawarte jest już budownictwo, gdzie obecnie istnieje największy popyt i największy niedobór kadr w Ukrainie. Wynika to nie tylko z migracji, ale także z faktu, że specjaliści w większości walczą na wojnie.

Bardzo poszukiwani są również specjaliści z zakresu energetyki i sieci. Wróg nieustannie bombarduje naszą infrastrukturę, dlatego ciągle potrzebujemy odbudowy. Równie pilnie potrzebni są logistycy, kierowcy. Są to branże, które, jak wiesz, krzyczą, że brakuje ludzi. Niedawno sama widziałam młodą dziewczynę-dźwigniarza i powoli zaczynamy przyzwyczajać się do widoku kobiet za kierownicą ciężarówek. Co ważne, wynagrodzenia w tych branżach również znacznie wzrosły. Pracodawcy są gotowi płacić, aby ludzie zajmowali te bardzo ważne stanowiska. Będzie to największa potrzeba w ciągu najbliższych 5 lat.

Kobiety sprzątają po kolejnym rosyjskim ataku na Kijów, 10.07.2025. fото: OLEKSII FILIPPOV/AFP/East News

W jaki sposób biznes i państwo powinny strategicznie zmienić swoje podejście, aby zapewnić kobietom realne możliwości rozwoju kariery?

Całkowicie słusznie podkreślasz, że Ukraina musi przemyśleć sposób, w jaki budujemy możliwości kariery dla kobiet. Potrzebujemy nie tylko równych wynagrodzeń, ale także głębokiego wsparcia systemowego. Takim systemowym wsparciem zajmuje się społeczność Women Leaders for Ukraine, a jako jej członkini osobiście uczestniczyłam w opracowaniu programu przygotowującego kobiety-liderki do pracy w energetyce. Kobiety uczyły się, zdobywały umiejętności techniczne i przywódcze, a prawie wszystkie uczestniczki projektu znalazły następnie zatrudnienie.

Jeśli chodzi o wsparcie społeczne, w Ukrainie istnieje już wiele bezpłatnych szkoleń i kursów dla kobiet, które zostały zmuszone do przejęcia biznesu porzuconego przez mężów, którzy wyruszyli na wojnę. Są to szkolenia z zakresu finansów, marketingu, logistyki. Dostępna jest również pomoc psychologiczna. Jednak niestety nie widzę jeszcze systemowych podejść społecznych (takich jak państwowe przedszkola lub pomoc w opiece nad dziećmi) na poziomie biznesu i państwa. To jest coś, co jeszcze trzeba wdrożyć.

A jak przebiega reintegracja i zatrudnienie weteranów? Czy są już jakieś systemowe programy?

To bardzo aktualny temat. Już w 2023 roku uruchomiono zakrojone na szeroką skalę programy (na przykład „Veteran Hub”), w ramach których pracodawcy otrzymywali bezpłatne szkolenia dotyczące adaptacji weteranów. Moje doświadczenie potwierdza, że takie programy są dość skuteczne w integracji weteranów z powrotem w środowisku pracy.

Popyt na weteranów jest duży, ponieważ wracają oni jako wspaniali liderzy. Posiadają cenne umiejętności nabyte w wojsku: determinację, krytyczne myślenie, umiejętność oceny ryzyka

Wielu weteranów po demobilizacji otwiera własne firmy. Zostali przedsiębiorcami, ponieważ głęboko odczuwają wartość życia i nie boją się ryzykować, chcą realizować swoje marzenia. To bardzo udany trend, a firmy są bardzo zainteresowane takimi pracownikami.

Jak sprowadzić ludzi z powrotem do Ukrainy?

Czy odczuwa się odpływ młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat, którzy wyjeżdżają za granicę na studia lub w poszukiwaniu perspektyw zawodowych? Jakie ryzyko to niesie?

Podczas wojny trudno jest operować dokładnymi danymi na temat tego, ilu młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat faktycznie wyjechało. Musimy opierać się na statystykach z granic, a one nie dają jasnego obrazu tego, którzy z nich opuścili kraj na zawsze.

Jednak tendencja jest widoczna, na przykład mamy wysoki odsetek ukraińskich studentów w Polsce. Około 43% wszystkich zagranicznych studentów w roku akademickim 2023-2024 w Polsce to Ukraińcy. To duży odsetek.

Ryzyko związane z odpływem młodzieży jest dla Ukrainy znaczne: tracimy całą grupę, która tworzy innowacje.

W szczególności są to inżynierowie IT, ludzie z wyższym wykształceniem. Oczywiście można powiedzieć: niech te dzieci wyjeżdżają i uczą się, zachowują swoje zdrowie psychiczne w krajach, gdzie panuje pokój, a z czasem wrócą już wykształcone, aby odbudować Ukrainę. Ale aby wróciły, potrzebna jest platforma powrotu.

Z pewnością wprowadziłabym stypendia celowe na zasadzie „uczyć się i wracać” lub stypendia z gwarancją zatrudnienia w projektach odbudowy. Niezbędne są również preferencyjne kredyty hipoteczne dla młodzieży, ponieważ wielu z nich pochodzi z okupowanych terytoriów lub straciło mieszkanie z powodu wojny.

Wśród ekspertów pojawia się opinia, że powróci około 1/3 osób, które wyjechały. Czy zgadzasz się z tą prognozą? Co powinno być najważniejszym czynnikiem motywującym do powrotu?

Nie bardzo wierzę, że powróci tylko jedna trzecia, ale niech ta teza pozostanie. Powinna ona skłonić nasze państwo do podjęcia zdecydowanych kroków, aby tak się nie stało.

Po pierwsze, Ukraina musi wysłać jasny i silny komunikat, że kraj się zmienił. Dotyczy to zarówno świadczenia wysokiej jakości usług administracyjnych, jak i przejrzystości. Po drugie, chodzi o rolę w wielkiej odbudowie. Dla wykwalifikowanych specjalistów może to być oferta wyższego stanowiska, rozwoju kariery i, co niezwykle ważne, element misji – przekazanie europejskiego doświadczenia swojemu krajowi.

I co najważniejsze:

Program państwowy musi być taki sam dla tych, którzy byli za granicą, jak i dla osób wewnętrznie przesiedlonych. Nie można dzielić obywateli!

Powinna to być kombinacja ofert pracy, mieszkania i poczucia misji odbudowy.

Ukrainka podczas kursu kulinarnego, Оlsztyn, 2022. fото: Hubert Hardy/REPORTER

- Chcę przekazać jasny komunikat Ukraińcom za granicą: wasze doświadczenie w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem. To podstawa powojennego rozwoju Ukrainy.
Wracając do kraju przywieziecie ze sobą standardy Unii Europejskiej, jej wartości. Wiecie, jak wzmocnić biznes i państwo. Dlatego inwestujcie w tę wiedzę i doświadczenie, nie ulegajcie wpływom negatywnych narracji! Pracujcie, uczcie się, zdobywajcie wykształcenie. To wasza strategiczna inwestycja w waszą osobistą przyszłość, a także w konkurencyjność naszej Ukrainy w Europie.

20
хв

Antonina Kurec: Doświadczenie zdobyte w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem, ale podstawą powojennego rozkwitu Ukrainy

Diana Balynska

Tutaj można żyć z zasiłku

Krystyna Leskakowa była w Ukrainie nauczycielką języka angielskiego, a obecnie uczy obcokrajowców języka fińskiego. Do Finlandii przyjechała w 2022roku ze swoją małą córeczką. Wybór kraju nie był przypadkowy — w fińskim mieście Tampere mieszka matka Krystyny.

 — Mieliśmy gdzie się zatrzymać, a tym, którzy nie mieli gdzie się zatrzymać, w 2022 roku pomagał Czerwony Krzyż — opowiada. — Obecnie za to odpowiada już inna organizacja. Nowo przybyłym Ukraińcom, tak jak wcześniej, nadal się pomaga się: większość z nich osiedla się w dużych mieszkaniach przerobionych na akademiki. W trzypokojowym mieszkaniu może mieszkać kilka rodzin, z których każda ma swój pokój. Jeśli rodzina jest duża, może otrzymać osobne mieszkanie, ale tylko tymczasowo. Po upływie roku od przyjazdu osoba ma prawo do miejskiej rejestracji, a wraz z nią — nowe możliwości.

Jak wszędzie, w Finlandii ważne jest znajomość lokalnego języka. Krystyna nauczyła się fińskiego i obecnie nawet uczy go innych.

Do momentu uzyskania zameldowania jedyną dostępną pomocą finansową jest zasiłek dla uchodźców w wysokości około 300 euro miesięcznie. Po uzyskaniu zameldowania można ubiegać się o podstawową pomoc społeczną, która w przypadku osób bezrobotnych wynosi około 600 euro miesięcznie. Jednocześnie można otrzymać pomoc na opłacenie czynszu za mieszkanie. Przed uzyskaniem zameldowania opcja ta jest niedostępna, więc albo mieszkasz w akademiku, albo samodzielnie wynajmujesz mieszkanie.

Osoby, które przybyły do Finlandii, są rejestrowane na giełdzie pracy, gdzie dla każdego Ukraińca w wieku produkcyjnym opracowuje się plan integracji. Obejmuje on naukę języka fińskiego do poziomu A2-B1 (czasami nawet B2), potwierdzenie lub podwyższenie kwalifikacji, zatrudnienie.

Obecnie okres integracji skrócono z trzech do dwóch lat, a w ciągu dwóch lat bardzo trudno jest nauczyć się fińskiego od podstaw. Znam niewiele osób, które po trzech latach pobytu w Finlandii mają pewny poziom B1. Dlatego większość idzie do pracy fizycznej.

 Ogólnie rzecz biorąc, w Finlandii do każdej pracy potrzebne są kwalifikacje. W 2002 roku wiele firm przymykało na to oko, ponieważ chciało pomóc Ukraińcom. Jednak nawet do pracy w sprzątaniu potrzebne są kwalifikacje, czyli dwa i pół roku nauki. Wielu Ukraińców uczy się na młodszy personel medyczny, aby pracować na przykład w domu spokojnej starości. Mężczyźni często idą na budowę lub zostają ślusarzami i elektrykami. Dobrze płatna jest tu praca spawacza, ale wszystko znowu sprowadza się do języka — bez fińskiego nie ma mowy.

 

Krystyna zaczęła uczyć się fińskiego jeszcze w Ukrainie

 

- I chociaż było to ponad dziesięć lat temu, w stresie wiele rzeczy sobie przypomniałam— mówi. — W 2022 roku mój poziom był gdzieś pomiędzy A1 a A2. Od razu zapisałam się na płatne kursy, gdzie nauka była bardziej intensywna. Równolegle zajęłam się potwierdzeniem mojego dyplomu nauczyciela. Aby mieć prawo do nauczania, na przykład w liceum, musiałam dokończyć naukę — na szczęście bezpłatnie — w wyższej szkole zawodowej.

Mój zawód jest w Finlandii bardzo poszukiwany — większość ludzi uczy się tu angielskiego. Ale bez znajomości fińskiego można znaleźć pracę tylko w szkole międzynarodowej. Chociaż Finowie tak bardzo kochają swój język, że nawet specjaliście, który w pracy używa wyłącznie angielskiego, pracodawca raczej zaproponuje opłacenie kursów fińskiego. Kończyłam jeden kurs za drugim, a potem trafiłam na praktykę zawodową do college'u, gdzie uczy się fińskiego imigrantów. Po praktyce zaproponowano mi stanowisko instruktora, który pomaga studentom. Moja fiński był już wtedy na poziomie B2, a teraz sama go uczę. Chociaż początkowo planowałam uczyć angielskiego.

Helsinki 2025

Zdaniem Krystyny, nawet jeśli pracujesz, możesz otrzymać pomoc finansową na opłacenie czynszu — wszystko zależy od poziomu dochodów. Jeśli wynagrodzenie jest niewystarczające, państwo rekompensuje brakującą kwotę. Ukraińcy, którzy nie pracują, żyją z zasiłku socjalnego w wysokości 600 euro miesięcznie. Za te pieniądze można przeżyć w Finlandii.

 — Bo jeśli ktoś nie pracuje, rachunki za prąd i wodę również pokrywa pomoc społeczna. Głównym wydatkiem będzie jedzenie, a ubrania można po prostu kupować w second handach.

Dźwięk pary pozwala zapomnieć o wszystkich smutkach

 

W Finlandii stałymi klientami second handów mogą być ludzie zamożni, którzy traktują takie doświadczenie jako możliwość ekologicznego życia i nadania rzeczom drugiego życia. Finowie są dość oszczędni, mało kto żyje tu na szeroką skalę. My, Ukraińcy, lubimy dawać drogie prezenty, a tutaj można podarować na przykład skarpetki — bo najważniejsza jest nie cena prezentu, ale uwaga.

 Wydaje mi się, że Finowie są bardziej powściągliwi i spokojni niż Ukraińcy. Nie spieszą się, nie denerwują. Wykonują swoją pracę, ale bez stresu.

W większości przypadków dzień pracy zaczyna się o siódmej rano, ale już o7:20 wszyscy idą na przerwę kawową. Po godzinie — na kolejną, potem jeszcze jedną, a o 11:00 jest już pora na lunch. A jeśli dzień pracy kończy się o16:00, to o 15:58 przy biurkach nie ma już nikogo.

Ponieważ dla Finów praca to tylko praca, a życie to przede wszystkim bycie z rodziną, spacery na łonie natury, wycieczki nad jeziora, czerpanie radości z życia.

Krystyna z córką w Laponii, która jest marzeniem wielu dzieci na całym świecie

Kolejnym znanym elementem fińskiej filozofii jest sauna. Finowie chodzą do sauny w środy, piątki i weekendy — i prawie wszyscy miejscowi, których znam, nie naruszają tej tradycji. To sposób na relaks i odstresowanie się. W saunie,do której teraz czasami chodzę, znajduje się napis, który w tłumaczeniu z języka fińskiego oznacza, że dźwięk pary sprawia, że zapomina się o wszystkich smutkach. W saunie nie wypada dużo rozmawiać — chodzi o to, aby siedzieć i cieszyć się dźwiękiem, który powstaje, gdy woda spada na rozgrzane kamienie. Zrozumienie tego zen zajęło mi trzy lata. Już umiem cieszyć się sauną, ale nie potrafię jeszcze pracować całkowicie bez stresu.

Zasada unikania stresu stosowana jest tutaj również w nauce. Moja córka ma osiem lat i dla niej szkoła to przyjemność. Tutaj dzieci traktowane są jak osobowości, których nikt nie próbuje łamać ani wtłaczać w standardy. Nauczyciel nigdy nie skrytykuje ucznia podczas lekcji lub w obecności innych osób.

Nawiasem mówiąc, w szkołach uczy się tutaj dwóch języków obcych: oprócz angielskiego — również szwedzkiego, który w Finlandii jest drugim językiem państwowym. Patrząc na to, jak moja córka uczy się angielskiego, rozumiem, że program nauczania jest tutaj znacznie łatwiejszy niż w Ukrainie. Jednocześnie większość Finów dobrze zna angielski. Być może właśnie ta łatwość nauczania daje rezultaty, ponieważ dzieci nie postrzegają języka obcego jako czegoś obcego i skomplikowanego. Jeśli chodzi o nauczanie dorosłych, główna różnica w porównaniu z Ukrainą polega na tym, że nauczyciel przekazuje ci do dwudziestu procent materiału. Reszta to samodzielna nauka.

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji

 - Moja piętnastoletnia córka również jest bardzo zadowolona z fińskiej szkoły — opowiada Inna Bogacz, która w 2022 roku przeprowadziła się do fińskiego miasta Espoo. — Miło mnie zaskoczyło, że dzieci mają tu wszystko: od zeszytów i długopisów po laptopy. I nic nie trzeba kupować. W szkołach jest najnowszy sprzęt, a takiej ilości instrumentów muzycznych, jak w klasie muzycznej mojej córki, nie widziałam jeszcze nigdzie. Jeśli potrzebne są dodatkowe zajęcia z nauczycielem, są one bezpłatne. Teraz moja córka rozpoczyna orientację zawodową, która polega na tym, że dzieci wyjeżdżają na dwutygodniową praktykę do wybranej przez siebie organizacji, aby wypróbować ten lub inny zawód.

W przeciwieństwie do córki, która już dobrze zna język fiński, mi nie przychodzi to łatwo. Ale pracuję w sklepie, gdzie codziennie rozmawiam z ludźmi. Zajmuję się również malowaniem ubrań (w Ukrainie miałam własną pracownię artystyczną). Zawsze powtarzam, że w Finlandii mam dwie prace: ilustrację – dla duszy (miałam tu nawet wystawę!), a sklep – aby zarabiać i nie być na utrzymaniu państwa. To ciężka praca fizyczna z ośmiogodzinnymi zmianami, ale pozwala zarobić. Dodatkowo ukończyłam tutaj college na kierunku „kosmetologia”, a także uczę ukraińskie dzieci rysunku w ukraińskim centrum w Helsinkach.

Inna na wystawie swoich prac w mieście Kaari, 2024 r.

W planach mam przejście na wizę pracowniczą, która prowadzi do stałego pobytu. W Finlandii jest to możliwe, jeśli ma się umowę o pracę na określoną liczbę godzin.

 W Finlandii ważne jest, aby mieszkać bliżej dużego miasta, ponieważ to właśnie tam są możliwości. Ukraińcy, których po przyjeździe osiedlono w prowincjach na północy, z czasem i tak przenosili się bliżej miast. W mieście jest praca, ale życie jest tu droższe. W Espoo miesięczny czynsz za trzypokojowe mieszkanie wynosi około 1400 euro (w Helsinkach jest drożej). Mniejsze mieszkanie będzie kosztować około 800 euro, ale wraz z opłatami komunalnymi — około tysiąca (przy czym minimalna płaca wynosi obecnie około 13 euro za godzinę). Należy również wziąć pod uwagę, że mieszkanie do wynajęcia będzie puste - może nawet nie będzie podłączone do prądu. Wszystko - od mebli po żarówki - kupujesz sam. Jedyne, co będzie to kuchnia.

Pralki nie są dostępne dla wszystkich: w wielopiętrowym budynku można na zmianę z sąsiadami prać i suszyć rzeczy w specjalnie wyposażonej pralni. Nie masz też prawa tapetować ani malować ścian na kolor inny niż biały, szary lub niebieski. W Finlandii, podobnie jak w innych krajach skandynawskich, preferuje się minimalistyczne wnętrza z białymi ścianami i meblami z IKEA. W fińskim domu nie zobaczysz złotych zasłon ani łóżka z baldachimem. Nawiasem mówiąc, domy są tu ciepłe, mają centralne ogrzewanie, co jest bardzo ważne w surowym klimacie.

 Nasze miasto Espoo leży na południowym wybrzeżu, ale nawet tutaj bywa bardzo zimno (kiedyś było minus trzydzieści stopni i powietrze dosłownie zamarzało w nosie), a śnieg może padać nawet w maju. Najtrudniejszy okres przypada tutaj na listopad: wszystko wokół jest szare, ciągle pada deszcz, a dzień jest bardzo krótki. Idzie się do pracy w ciemności, wraca się również w ciemności. To przygnębia, wywołuje depresję. Dlatego wiele osób przyjmuje nie tylko witaminę D, ale także leki przeciwdepresyjne.

 Mówi się, że Finlandia jest krajem szczęśliwych ludzi, ale jednocześnie odnotowuje się tu wysoki poziom samobójstw.

Stres lub depresja mogą być przyczyną nieobecności w pracy i wystawienia zwolnienia lekarskiego.

Nie powiedziałabym, że ludzie tutaj dużo piją. Alkohol jest bardzo drogi, a ludzie, którzy naprawdę go lubią, płyną promem do Tallina, skąd wracają z całymi wózkami butelek. Kiedyś płynęłam takim promem i byłam jedyną pasażerką bez wózka.

Pomimo specyficznego klimatu, Finlandia mi się podoba. W ogóle nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania. Bielizna termiczna, a także nieprzemakalne spodnie i kurtki — to tutaj rzeczy pierwszej potrzeby. W Finlandii nie ma gór, za to jest wiele pięknych jezior. Często spotykamy tu sarny, jelenie, lisy.

Fińskie lasy zamiast zniszczonych ukraińskich miast

 - Lasy i jeziora nadają Finlandii szczególny surowy urok — potwierdza Krystyna Leskakova. — Są też białe noce, do których również trzeba się przystosować. Upały zdarzają się tu rzadko, chociaż tego lata przez całe trzy tygodnie temperatura utrzymywała się na poziomie około 28 stopni. Dla Finów jest to upał, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie ma tu klimatyzacji. Finom pomaga przetrwać niespodzianki klimatu zasada „nie stresować się”, spacery, a zimą —narty.

 Jest jeszcze Laponia, gdzie trafia się do prawdziwej zimowej bajki. Kiedyś pojechałyśmy tam z córką na jeden dzień. Przed Bożym Narodzeniem panuje tam niesamowita atmosfera, ale nawet bez noclegu jest to bardzo kosztowna przyjemność.

Zajączek przy domu

Według Krystyny y i Inny Finowie nadal aktywnie pomagają Ukraińcom, omawiając potencjalne zagrożenie dla ich kraju ze strony sąsiedniej Rosji.

— W historii Finlandii również była wojna z Rosją, więc Finowie nas rozumieją i wspierają — mówi Krystyna. — Fakt, że Rosja dąży do rozszerzenia agresji na kraje UE, jest tutaj również żywo dyskutowany. Sądząc po nastrojach, Finowie w razie potrzeby pójdą bronić swojej ziemi. Chociaż oczywiście nikt nie jest gotowy na wojnę pod względem moralnym. Dzięki zabezpieczeniu socjalnemu Finowie są znacznie bardziej zrelaksowani niż my przed wojną.

W Finlandii naprawdę czujesz się bezpiecznie: rozumiesz, że jeśli nagle stracisz pracę, państwo cię wesprze, a jeśli nagle zachorujesz, nie będziesz musiał szukać pieniędzy na drogie leczenie.

 I to jest jeden z powodów, dla których tak wielu Ukraińców myśli o pozostaniu w Finlandii nawet po zakończeniu działań wojennych. Drugim powodem jest pochodzenie Ukraińców, którzy przybyli do tego kraju.

 „Jest coś, co odróżnia Finlandię od Polski i innych krajów zachodnioeuropejskich: przybyło tu wielu Ukraińców z okupowanych terytoriów lub ze wschodu Ukrainy” – cytuje socjologa, członka zarządu Stowarzyszenia Ukraińców w Finlandii Arsenija Swynaienko fińskie media YLE. „Była to niemal jedyna droga, aby dostać się z okupowanych terytoriów przez Rosję do Europy Zachodniej, przede wszystkim do Finlandii, Estonii lub Łotwy. Ci ludzie nie mają dokąd wracać. Stracili wszystko, ich miasta i wioski zostały zniszczone”.

 Dlatego coraz więcej Ukraińców, którzy przebywali w kraju na podstawie tymczasowej ochrony, przechodzi obecnie na długoterminowe pozwolenie na pobyt typu A, które po czterech latach pobytu i pracy w Finlandii umożliwia ubieganie się o pozwolenie na pobyt stały. I chociaż prawo przewiduje, że osoba przebywająca w kraju może posiadać tylko jedną kartę pobytu, dla Ukraińców zrobiono wyjątek — mogą oni posiadać zarówno tymczasową ochronę, jak i pozwolenie na pobyt długoterminowy.

20
хв

Dwóch z trzech ukraińskich uchodźców w Finlandii nie planuje powrotu. Dlaczego?

Kateryna Kopanieva

Możesz być zainteresowany...

No items found.

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress