Exclusive
20
min

Andrij Deszczyca: Nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy niż członkostwo w NATO

Tylko te kraje, które są członkami NATO, czują się bezpieczniej. Ukraina, która nie była członkiem Sojuszu, stała się ofiarą agresji – mówi były ambasador Ukrainy w Polsce

Maryna Stepanenko

Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy w Polsce (2014-2022) Andrij Deszczyca. Zdjęcie: Oleksandr Avramenko

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej mają rozpocząć się w czerwcu tego roku. I Ukraina ma wszystko gotowe – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Nasz kraj wiąże swoją przyszłość także z członkostwem w NATO, ale nie wszystkie państwa członkowskie są gotowe nas zaprosić. Co mogłoby obecnie zastąpić przystąpienie Ukrainy do Sojuszu? Jak Polska może przyczynić się do obrony ukraińskich terytoriów? Odpowiedzi na te i wiele innych ważnych pytań udzielił nam w ekskluzywnym wywiadzie Andrij Deszczyca, Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy w Polsce (2014-2022).

Maryna Stepanenko: W czerwcu tego roku Unia Europejska ma oficjalnie rozpocząć negocjacje w sprawie przystąpienia do niej Ukrainy. O jakich ramach czasowych rzeczywistej akcesji mówimy i od czego one zależą?

Andrij Deszczyca: Trudno przewidzieć, ile czasu zajmie Ukrainie przejście przez wszystkie etapy negocjacji z Unią Europejską. Jednak biorąc pod uwagę nadzwyczajne warunki, w jakich te negocjacje się odbywają, mam nadzieję, że będzie to kilka lat.

Oczywiście możemy podążać za przykładem innych krajów, które przystąpiły do UE, w tym Polski, w których przypadku negocjacje trwały prawie dekadę. Ale widzimy, że Ukraina przechodzi przez wszystkie te etapy znacznie szybciej, decyzje są podejmowane znacznie szybciej, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosyjską agresję, w obliczu której stoi Ukraina i Europa.

Dlatego uważam, że proces ten zajmie mniej czasu niż było to w przypadku innych krajów

W jaki sposób przystąpienie Ukrainy do UE przyczyni się do wzmocnienia stabilności i bezpieczeństwa w Europie Wschodniej?

Po pierwsze, Ukraina jest gwarancją bezpieczeństwa dla Unii Europejskiej. Oczywiście mówimy o kraju, który zakończy wojnę, który będzie państwem pokojowym. Po drugie, Ukraina jest dużym rynkiem dla Unii Europejskiej. Po trzecie, istnieje ważny czynnik geopolityczny, który przyczyni się do stabilności Unii Europejskiej. Ukraina jest również krajem, który zjednoczy i wzmocni wschodnią flankę UE.

Jeśli Ukraina stanie się członkiem Unii Europejskiej, będzie to zachęta dla innych krajów, które graniczą lub znajdują się w sąsiedztwie, do podążania naszą drogą, zmieniania swoich gospodarek i społeczeństw zgodnie z europejskimi wartościami i europejskimi standardami – a w dłuższej perspektywie także wejścia do Unii Europejskiej. Mam na myśli takie kraje jak Mołdawia, Białoruś i w pewnym stopniu kraje Kaukazu, w szczególności Gruzję.

W lipcu czeka nas rocznicowy szczyt NATO w Waszyngtonie. Jakie szanse i wyzwania wiążą się z aspiracjami Ukrainy do członkostwa w Sojuszu?

Przede wszystkim Ukraina dość jasno określa swój cel członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim, ponieważ nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa niż członkostwo w NATO. Potwierdzają to wydarzenia związane z rosyjską agresją. Tylko te kraje, które są członkami NATO, czują się znacznie bezpieczniej. Ukraina, która nie była członkiem Sojuszu, stała się ofiarą agresji. Dlatego lepiej być członkiem NATO.

Spotkanie prezydenta Ukrainy z sekretarzem generalnym NATO w Kijowie. 29 kwietnia 2024 roku. Zdjęcie: ADMINISTRACJA PREZYDENTA UKRAINY

Jakie wyzwania stoją przed członkostwem Ukrainy w Sojuszu w przededniu szczytu w Waszyngtonie? NATO raczej nie zaakceptuje Kijowa, gdy trwa wojna. Dlatego głównym wyzwaniem jest zakończenie działań wojennych. Jednak niewłaściwe byłoby zakończenie działań wojennych bez gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, ponieważ Rosja po prostu wykorzysta to do wznowienia agresji później i kontynuowania agresywnej polityki.

Nasze zadanie jest następujące: maksimum to uzyskanie zaproszenia do członkostwa Ukrainy w NATO. Jeśli to się nie uda, musimy uzyskać maksymalne gwarancje bezpieczeństwa – nawet podczas działań wojennych

Ukraina i Polska rozważają scenariusz ochrony zachodnich regionów Ukrainy za pomocą polskich systemów Patriot. Jak ocenia Pan tę możliwość i jakie potencjalne wyzwania lub przeszkody trzeba byłoby pokonać, aby wdrożyć tę inicjatywę?

Zbliżamy się do punktu, w którym warto rozważyć każdy scenariusz zdolny wpłynąć na obronę Ukrainy i odwrócić losy wojny. Nie wykluczam, że systemy Patriot rozmieszczone na terytorium Polski będą kiedyś w stanie chronić również terytorium Ukrainy. W końcu jest to również obrona Polski i krajów NATO, jako że rakiety wystrzeliwane z Rosji stanowią zagrożenie również dla bezpieczeństwa Polski. I oczywiście bardzo trudno jest przewidzieć, czy ta bądź inna rosyjska rakieta tylko czasowo znajdzie się na polskim niebie, a potem odleci – czy może spadnie na terytorium Polski.

Musimy być przygotowani na każdy scenariusz, w tym scenariusz obrony zarówno terytorium Polski, jak Ukrainy – na tyle, na ile technicznie pozwala na to system Patriot. Taka decyzja może być trudniejsza do podjęcia niż wcześniejsze decyzje o wsparciu Ukrainy, ale wcale jej nie wykluczam.

Trudno było sobie kiedyś wyobrazić, że Ukraina otrzyma czołgi. Trudno było sobie wyobrazić, że Ukraina otrzyma systemy artyleryjskie dalekiego zasięgu, że otrzymamy systemy Patriot czy pociski ATACMS. Trudno było sobie wyobrazić, że Ukraina otrzyma samoloty F-16. Ale to wszystko się wydarzyło. Tak, podjęcie tych decyzji zajęło sporo czasu, ale tak się stało. Dlatego nie wykluczam, że może zostać podjęta decyzja o wykorzystaniu systemów Patriot rozmieszczonych w Polsce do ochrony terytorium Ukrainy i Polski.

Jakiej reakcji ze strony Rosji powinniśmy się spodziewać, jeśli polskie Patrioty zestrzelą rakiety na przykład nad obwodem lwowskim?

Trudno mi powiedzieć, jaka reakcja Rosji mogłaby być gorsza niż to, co robi to państwo teraz. Rosyjska armia zabija cywilów, niszczy ukraińską infrastrukturę i osiedla, a na koniec prowokuje Polskę, wystrzeliwując w jej kierunku swoje rakiety. Trudno powiedzieć, jaka będzie reakcja Rosji, ale każdy kraj ma prawo się bronić. Dlatego absolutnie logiczne jest dążenie do ochrony przed rosyjskimi atakami. Zestrzelenie tych rakiet nie jest zniszczeniem ani rosyjskiego wojska, ani rosyjskiej własności.

Logiczne będzie, że Polska będzie się bronić wszystkim, czym dysponuje, w tym systemem Patriot

Prezydent Duda zadeklarował gotowość do przyjęcia amerykańskiej broni jądrowej na terytorium Polski. Co to przyniesie zarówno Polsce i Ukrainie?

Po pierwsze, poczekajmy na skonsolidowane stanowisko prezydenta i rządu, bo to ten ten drugi jest w głównej mierze odpowiedzialny za kwestie bezpieczeństwa. O ile wiem, Donald Tusk chce przeprowadzić konsultacje z Andrzejem Dudą, aby zrozumieć, o jakiej koncepcji rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce jest mowa. Jest więc trochę za wcześnie o tym mówić. Myślę, że musimy usłyszeć skonsolidowane stanowisko Polski, które obejmuje stanowisko prezydenta i rządu, a następnie zrozumieć, jaka broń zostanie rozmieszczona, na jaki okres i na jakich warunkach.

Co to da? Przede wszystkim pokaże, że jeśli Rosja ma broń jądrową, to inne kraje też mogą ją mieć. Jeśli Moskwa przekroczy granicę i zechce takiej broni użyć, Polska lub inne kraje NATO również będą miały się czym bronić

Ale tu nikt nie wygrywa. Rozumiem, że była kiedyś umowa, że broń jądrowa nie będzie rozmieszczana na terytorium nowych państw członkowskich NATO, w tym Polski. Ale było też kiedyś porozumienie, że granice w Europie nie zostaną zmienione. Rosja była jedną ze stron, które popierały niezmienność granic powojennej Europy. Mimo to zaatakowała Ukrainę, zmienia granice i prowadzi wojnę na terytorium Europy, naruszając wszystkie wcześniejsze porozumienia.

Rozmieszczenie broni jądrowej będzie sygnałem dla Rosji, że Zachód się jej nie boi
Duda: „Cały region NATO musi być niezawodnie chroniony przez broń jądrową. Dlatego program wymiany nuklearnej powinien zostać rozszerzony na kraje wschodniej flanki Sojuszu”. 26 kwietnia 2024 r. Fot: Przemysław Keler/KPRP

Co piąty ukraiński uchodźca w Polsce to mężczyzna. Jak Ukraina może ich sprowadzić z powrotem?

Nikt nie będzie tego robił na siłę. Oczywiście Ukraina wdroży swoje ustawodawstwo, które stanowi, że każdy mężczyzna w wieku od 18 do 60 lat musi być zarejestrowany w odpowiednim terytorialnym centrum rekrutacyjnym i musi aktualizować swoje dane w rejestrach wojskowych. Będzie to również dotyczyć tych mężczyzn, którzy przebywają za granicą, ponieważ generalnie dotyczy to wszystkich obywateli Ukrainy. Wreszcie – w dużej mierze to od samych mężczyzn będzie zależeć, czy będą chcieli wrócić na Ukrainę, by zaktualizować swoje dane i być gotowymi do mobilizacji.

Od 23 kwietnia wszystkie ukraińskie konsulaty za granicą zaprzestały świadczenia jakichkolwiek usług dla mężczyzn w wieku poborowym. Jedynym wyjątkiem są dokumenty dotyczące powrotu na Ukrainę. Jakiego efektu spodziewa się Pan po wydaniu tego zarządzenia?

To po prostu wdrożenie nowych warunków ustawy o mobilizacji, przyjętej niedawno przez Radę Najwyższą. Wchodzi ona w życie 18 maja, ale aby przygotować się do realizowania wymogów tego prawa, tymczasowo zawiesiliśmy świadczenie usług konsularnych. Głównym motywem jest przygotowanie urzędów konsularnych do wdrożenia nowej ustawy. Przewiduje ona, że wszyscy obywatele przebywający w Ukrainie lub za granicą muszą mieć zaktualizowane dane w ewidencji wojskowej i być zarejestrowani w centrach rekrutacji. Tylko wtedy będą mieli zapewnione odpowiednie usługi.

Jak ocenia Pan wpływ ukraińskich tymczasowych uchodźców w Polsce na jej gospodarkę?

Z tego co wiem ponad 80% Ukraińców zmuszonych do pozostania w Polsce znalazło pracę. Płacą podatki i pomagają polskiej gospodarce się rozwijać. Według znanych mi danych, kwota podatków płaconych przez Ukraińców do polskiego budżetu jest wyższa niż kwota przeznaczana przez państwo polskie na pomoc uchodźcom. To dość poważne wsparcie dla polskiej gospodarki.

Istnieją również dane dotyczące firm z ukraińskim kapitałem zarejestrowanych w Polsce –jest ich już ponad 20 tysięcy. To także nowe miejsca pracy i nowe wpływy do polskiego budżetu. Ukraina i Ukraińcy są bardzo wdzięczni Polakom za przyjęcie ich w czasie największej potrzeby, za udzielenie pomocy w warunkach nadzwyczajnych na początku inwazji. Za to jesteśmy bardzo wdzięczni. Ale mogę też powiedzieć, że Ukraińcy też się sprawdzili.

80% Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do przyjazdu do Polski, poszło do pracy i pomogło nie tylko sobie, ale także polskiej gospodarce
W Polsce mieszka około miliona Ukraińców. Fot: Sestry

Według danych ONZ w Polsce przebywa obecnie około miliona Ukraińców. Jak wpływa to na gospodarkę Ukrainy?

W rzeczywistości w Polsce przebywa około trzech milionów Ukraińców: tych, którzy są oficjalnie zarejestrowani, tych, którzy nie są oficjalnie zarejestrowani i tych, którzy byli w Polsce przed rozpoczęciem agresji na dużą skalę. Oczywiście to poważny cios dla ukraińskiej gospodarki. W sumie około 7 milionów Ukraińców opuściło Ukrainę od początku agresji na pełną skalę. To ludzie, których Ukraina potrzebuje.

Blokada granicy ukraińsko-polskiej dobiegła końca. Jakie były straty polskiej i ukraińskiej gospodarki. Kto na tym wszystkim najbardziej skorzystał?

Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że te blokady i protesty zadały poważny cios relacjom między Ukraińcami i Polakami. Polscy rolnicy mogą mieć swoje żądania, mogą bronić swoich interesów, mogą wyrażać te żądania w protestach. Ale te protesty przeciągały się, a potem stały się chaotyczne. Po pewnym czasie przestało być jasne, kto je organizował, kto je wspierał, kto je wykorzystywał. Przestały być formą protestu, a stały się narzędziem do zadania dość poważnego ciosu stosunkom i gospodarkom Ukrainy i Polski.

Nie mówię już o uderzeniu w bezpieczeństwo kraju, który jest w stanie wojny z Rosją

Myślę, że te działania trwały tak długo, ponieważ protestujący nie byli w pełni świadomi rzeczywistego stanu rzeczy w ukraińsko-polskiej współpracy handlowej i gospodarczej, w tym współpracy związanej z eksportem produktów rolnych. Jak mogą protestować przeciwko importowi, powiedzmy, pszenicy lub rzepaku, jeśli nie są one importowane od ponad roku? I potwierdzają to polscy urzędnicy. A jednak rolnicy przeciwko temu protestowali. Czyli zabrakło im informacji albo ktoś celowo zniekształcił te informacje.

I po trzecie, to Rosja jest zainteresowana destabilizacją stosunków ukraińsko-polskich, a tym samym osłabieniem zarówno Polski, jak Ukrainy..

Te protesty zostały wykorzystane przez stronę rosyjską do rozbicia solidarności i jedności Ukrainy i Polski, a także do skłócania polskiego społeczeństwa

Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka. Pracowała w ukraińskim wydaniu Radio France international. Była starszą redaktorką anglojęzycznego projektu Multimedialnej Platformy Transmisji Zagranicznych Ukrainy. Pełniła funkcję felietonistki międzynarodowego działu wiadomości na kanale Inter TV. W przeszłości zajmowała się także filmowaniem dokumentalnym. Obecnie prowadzi ukraińskojęzyczny projekt YouTube jako scenarzystka.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

To już drugi list polskich kobiet skierowany do władz państwowych – tym razem tuż przed głosowaniem w Senacie nad ustawą o pomocy dla uchodźców z Ukrainy.

Poprzedni apel, podpisany przez ponad trzy tysiące kobiet – w tym trzy byłe Pierwsze Damy, Olgę Tokarczuk, Agnieszkę Holland i Janinę Ochojską, aż po zwykłe matki, babcie i córki – był odpowiedzią na weto prezydenta Karola Nawrockiego wobec ustawy gwarantującej tymczasową ochronę dla uchodźców.

Dziś wracamy z kolejnym apelem – tym razem skierowanym bezpośrednio do Marszałka Sejmu Szymona Hołowni i Marszałkini Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Pisząc do nich, czujemy się w obowiązku mówić w imieniu tysięcy osób, które zaufały Polsce i podpisały nasz pierwszy list:

"Jako współorganizatorki i sygnatariuszki powyższego listu jesteśmy moralnie zobowiązane zaprezentować stanowisko tych tysięcy obywateli, kobiet, matek, żon, córek, sióstr i babć a także mężczyzn, mężów, ojców, synów, braci i dziadków na ręce Pani Marszałek oraz Pana Marszałka w zaufaniu, że ich głos zostanie wzięty pod uwagę w dyskusji na Projektem Ustawy oraz podczas głosowań.

Stosowanie do listu protestacyjnego uważamy, że Projekt Ustawy powinien być pozbawiony politycznych sporów i celów i zapewniać trwałość i ciągłość zobowiązań Polski względem osób uciekających przed piekłem wojny.

1. W zakresie prawa do świadczenia 800+ i „Dobry Start” wprowadzenie regulacji jak dotychczas i niewarunkowanie go faktyczną aktywnością zawodową rodziców dziecka. Z tego względu prosimy, aby oczekiwania te odzwierciedlić w Projekcie i wprowadzić w nim przede wszystkim następujące zmiany:

2. W zakresie dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej - wprowadzenie regulacji jak dotychczas i nieróżnicowanie zakresu świadczeń według pochodzenia narodowościowego i wieku.

Zmiany te nie wymagają dalszego uzasadnienia poza to zawarte w treści listu protestacyjnego i poza te 3096 podpisów złożonych pod jego treścią. Ufamy, że Wysoki Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zadba o reputację Rzeczypospolitej Polskiej i trwałość jej zobowiązań względem jej przyjaciół".

20
хв

Musimy zagwarantować ciągłość zobowiązań Polski wobec osób uciekających przed piekłem wojny

Sestry

Zachód musi uczyć się od Ukrainy

Maryna Stepanenko: – W ciągu ostatniego miesiąca Polska kilkakrotnie odnotowała „przypadkowe” naruszenia swojej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie bezzałogowe statki powietrzne. W nocy 10 września doświadczyła bezprecedensowego ataku z udziałem 19 dronów. Jaka była Pana pierwsza reakcja na te prowokacje?

Anders Pak Nielsen: – Wszystko to wyglądało bardzo dramatycznie, ale jednocześnie była to jedna z tych sytuacji, w których trzeba zachować spokój i poczekać na fakty, zanim wyciągnie się wnioski. Kiedy śledziłem wydarzenia na bieżąco w mediach społecznościowych, rzeczywiście wydawało się, że Polska została zaatakowana.

Później stało się jasne, że prawdopodobnie to była prowokacja. To jest całkowicie zgodne z tym, co widzieliśmy wcześniej ze strony Rosji: różnymi sposobami testowania lub wywierania presji na Polskę, a także inne kraje NATO, co jest częścią szerszego podejścia do wojny hybrydowej. Ten incydent był bardziej dramatyczny, miał większą skalę, ale zasadniczo postrzegam go jako część tego samego schematu.

Wskazuje to na kolejną tendencję: ogólną eskalację wojny hybrydowej. Niestety, będzie ona trwała. I prawdopodobnie w przyszłości będziemy świadkami potencjalnie bardziej niebezpiecznych incydentów.

Co udowodniła ta prowokacja Rosji? Czy można mówić o niezdolności NATO do zestrzelenia 19 dronów i nieefektywnym wykorzystaniu zasobów, czyli drogich rakiet przeciwko tanim bezzałogowym statkom powietrznym? Jakie wnioski należy z tego wyciągnąć?

Kraje zachodnie muszą zdać sobie sprawę z powagi sytuacji. Wojna nadal się zaostrza, co prawdopodobnie doprowadzi do bezpośredniej konfrontacji z państwami europejskimi. Problem polega na tym, że Zachód nadal zastanawia się, czym jest „podstawowy” poziom zagrożenia.

W przypadku Polski nie sądzę, by siły zbrojne spodziewały się bezpośredniego ataku ze strony Rosji, ponieważ ostatni incydent nie był atakiem. Ale jasne jest, że nadszedł czas, by podnieść poziom gotowości, nawet jeśli do niedawna nie wydawało się to konieczne.

Problem polega na tym, że nie możemy wykluczyć możliwości rzeczywistych, bezpośrednich ataków w przyszłości. Czasami na Zachodzie tak bardzo skupiamy się na determinacji Ukrainy, że zapominamy, że Rosja jest równie zdeterminowana.

A ponieważ gospodarka wojskowa Rosji zaczyna słabnąć, myślę, że Rosja jest gotowa podjąć bardziej dramatyczne kroki, by wywrzeć presję na kraje zachodnie, w szczególności na Polskę, w celu zmniejszenia wsparcia dla Ukrainy

Dla Rosjan to będzie kluczowy czynnik, który ma zmienić sytuację na ich korzyść.

Od początku inwazji obserwowaliśmy naruszenia przestrzeni powietrznej kilku członków Sojuszu – krajów bałtyckich, Rumunii. Jednak to były pojedyncze incydenty. Dlaczego właśnie Polska stała się celem masowego ataku rosyjskich dronów – i dlaczego właśnie teraz?

Polska ma decydujące znaczenie logistyczne dla kierowania zachodniej pomocy do Ukrainy. Położenie geograficzne również odgrywa ważną rolę. Po prostu łatwiej kierować drony do Polski niż, powiedzmy, do Niemiec czy Szwecji.

Ukraina zaoferowała swoją pomoc. Ma duże doświadczenie wojskowe. Czy NATO powinno wziąć to pod uwagę?

Tak. Ukraina szczególnie dobrze nauczyła się znajdować ekonomicznie efektywne środki zwalczania dronów, by nie marnować drogich rakiet na tanie cele. Kraje zachodnie również powinny zacząć opracowywać coś podobnego, własne odpowiedniki.

Niewielkie mobilne jednostki Ukrainy skutecznie przeciwdziałają dronom szahid, a obecnie pracują nawet nad stworzeniem dronów przechwytujących. Właśnie takich rozwiązań potrzebujemy. Ten incydent uświadamia to, że jeśli Polska nie była w pełni przygotowana na atak zaledwie 19 dronami, to co się stanie, jeśli spotka się z tak długotrwałymi atakami jak w Ukrainie?

I nie dotyczy to tylko Polski. Nie sądzę, żeby mój kraj, Dania, również był gotowy. NATO jako całość musi poważnie się nad tym zastanowić, ponieważ za rok możemy regularnie spotykać się z podobnymi atakami.

Rosyjski dron uderzył w dom we wsi Wyryki w województwie lubelskim. Polska, 10.09.2025. Zdjęcie: Dariusz Stefaniuk/REPORTER

To pierwszy przypadek, kiedy członek NATO musiał zestrzelić rosyjskie drony. Jak Pan ocenia reakcję i wynik operacji sojuszników?

Nadal nie wiemy, jaki będzie wynik, ponieważ nie widzieliśmy jeszcze reakcji. Do tej pory kraje NATO nie spieszyły się z nią. Pozytywnym aspektem jest, że skoncentrowały się na wsparciu Ukrainy – to główne zadanie.

Jednak minusem jest to, że NATO nie podjęło zdecydowanych działań przeciwko prowokacjom, co prawdopodobnie skłoniło Rosję do dalszych działań.

Widzieliśmy już naruszenia przestrzeni powietrznej, zakłócanie sygnału GPS, sabotaż kabli w Morzu Bałtyckim. Jak dotąd nie udzielono żadnej realnej odpowiedzi na którąkolwiek z tych sytuacji

Mam nadzieję, że tym razem zobaczymy realne, zdecydowane konsekwencje – coś, co zmusi Rosję do zastanowienia się dwa razy, zanim spróbuje ponownie. Jeśli wszystko skończy się kolejną dyplomatyczną skargą, to nie wystarczy.

Ukraina – kluczowy gwarant bezpieczeństwa Europy

Jeśli Rosja zdecyduje się na kolejny krok, a ataki spowodują ofiary, to gdzie Pana zdaniem przebiega „czerwona linia”, która zmusi NATO do podjęcia bardziej zdecydowanych działań?

Pytanie brzmi, co naprawdę trzeba zrobić, by zaangażować w to Stany Zjednoczone. Jak dotąd reakcja Waszyngtonu była niezwykle słaba. Słyszeliśmy ostre oświadczenia ze strony NATO i niektórych krajów europejskich, ale od Donalda Trumpa – praktycznie nic.

Brak choćby zbliżonej [do NATO – red.] reakcji Stanów Zjednoczonych może skłonić Rosję do dalszych działań. Musimy zadać sobie pytanie: „Gdyby to był prawdziwy atak, z wybuchami w Polsce, to czy to by coś zmieniło?” Nie wiadomo. Ta niepewność jest niebezpieczna. Jeśli Rosja uważa, że Stany Zjednoczone nie zareagują, to co jest prawdziwym czynnikiem powstrzymującym?

W pewnym momencie może to podważyć samo NATO. Bo jaki sens ma sojusz, jeśli prowokacje nie mają żadnych konsekwencji?

Nie wiem, czy kiedykolwiek zobaczymy zdecydowaną reakcję USA. Wygląda na to, że Donald Trump zrobi wszystko, by uniknąć działań przeciwko Rosji. Mam jednak nadzieję, że inne kraje będą w stanie dać Putinowi do zrozumienia, że to nie jest droga, którą należy podążać.

Niedawno prezydenci USA i Polski odbyli ciepłe spotkanie w Waszyngtonie, co w Warszawie zostało odebrane jako pozytywny sygnał dla sojuszu amerykańsko-polskiego. Jak interpretuje Pan brak ostrych komentarzy ze strony Trumpa na temat ostatniej prowokacji, biorąc pod uwagę ten kontekst?

Nie sądzę, by ktokolwiek mógł naprawdę ufać Donaldowi Trumpowi. On sympatyzuje z niektórymi europejskimi przywódcami, w szczególności z Nawrockim – ale także z Putinem. To właśnie takich prawicowych przywódców lubi wspierać. Natomiast innych gości odwiedzających Waszyngton przyjmuje chłodno.

W końcu nie ma żadnych podstaw, by wierzyć, że Trump będzie wspierał Europę przeciwko Rosji. Od momentu objęcia urzędu pokazuje coś zupełnie przeciwnego

Ogólna tendencja polega na tym, że udział Ameryki w zapewnianiu bezpieczeństwa Europy maleje. Dlatego budowanie naszego przyszłego bezpieczeństwa na „dobrych stosunkach” z Trumpem jest naiwnością. Europa potrzebuje alternatyw, które nie będą uzależnione od kaprysów amerykańskiego prezydenta.

Wiem, że stosunki między Polską a Ukrainą są skomplikowane, ale uważam, że najlepszą gwarancją bezpieczeństwa dla Europy będzie silna oś polsko-ukraińska

Potrzebujecie szerszej dyskusji na temat budowy nowej europejskiej struktury bezpieczeństwa. Zamiast po prostu mówić o „gwarancjach” dla Ukrainy, musimy uznać samą Ukrainę za kluczowego gwaranta bezpieczeństwa Europy, ponieważ ma ona największą armię, możliwości, determinację i położenie geograficzne, których potrzebujemy.

W przyszłości Europa musi zaakceptować fakt, że Stany Zjednoczone nie będą niezawodnym sojusznikiem przez dziesięciolecia. Stawianie na Waszyngton, co obecnie czyni Polska, jest po prostu naiwnością.

Donald Trump i Karol Nawrocki obserwują przelot samolotów wojskowych USA w Waszyngtonie, 3.09.2025. Zdjęcie: POOL via CNP/INSTARimages.com

Ponad jedna trzecia komentarzy w polskich mediach społecznościowych winą za prowokację z dronami obarcza Ukrainę. Dlaczego właśnie taka narracja została wybrana przez Kreml jako kluczowa? I na ile niebezpieczne może być takie przesunięcie punktu ciężkości – z mówienia o agresji Rosji na oskarżanie Ukrainy?

Nie można wykluczyć, że jakieś zakłócenia mogą skierować drony w niewłaściwym kierunku. Ale 19 dronów jednocześnie? Wydaje się to bardzo mało prawdopodobne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że niektóre z nich przyleciały z terytorium Białorusi. Nie sądzę, by ktoś serio wierzył, że Ukraina celowo wysłała drony do Polski.

Jeśli Polska jest zaniepokojona, rozsądną reakcją byłoby rozszerzenie swojego systemu obrony przeciwlotniczej na terytorium Ukrainy lub patrolowanie granicy w celu przechwytywania zagrożeń przed nią

Inicjatywy takie jak europejska Tarcza Nieba [projekt naziemnego zintegrowanego europejskiego systemu obrony przeciwlotniczej, który obejmuje zdolności przeciwbalistyczne – przyp. aut.] byłyby silnym sygnałem dla Rosji, że takie działania nie będą tolerowane. Przyniosłyby też korzyści zarówno Polsce, jak Ukrainie.

Nie ma sensu obwiniać Ukrainy. Ukraina prowadzi wojnę, doświadcza masowych nalotów i oczywiście wykorzystuje środki walki radioelektronicznej. Czasami to powoduje zejście dronów z kursu, ale taka jest rzeczywistość na polu bitwy.

NATO nigdy nie stanowiło zagrożenia militarnego dla Rosji jako państwa – uważają niektórzy ukraińscy obserwatorzy. Z drugiej strony Sojusz stanowi realne zagrożenie dla reżimu politycznego Putina i właśnie dlatego rozpad NATO lub przynajmniej rezygnacja z ochrony krajów Europy Wschodniej, przyjętych do Sojuszu po 1997 roku, były i pozostają priorytetem polityki Kremla. Czy zgadza się Pan z tym stwierdzeniem? Co dadzą Moskwie prowokacje na wschodniej flance NATO?

Zgadzam się z tą opinią. NATO nie stanowi zagrożenia dla samej Rosji – nikt nie planuje inwazji na jej terytorium. Zarazem Sojusz stanowi ogromne zagrożenie dla imperialnych ambicji Kremla.

Dla Putina bycie wielkim mocarstwem oznacza posiadanie strefy wpływów nad mniejszymi sąsiadami – a NATO rujnuje tę ideę. Dlatego podważanie wpływów NATO jest jego obsesją

Nie sądzę również, abyśmy powinni wykluczać możliwość, że Rosja bezpośrednio zakwestionuje artykuł 5 w najbliższych latach. To nie będzie pełna wojna, ale drobne prowokacje, by sprawdzić, czy uda się wywołać rozłam, zwłaszcza przekonując Stany Zjednoczone do niewywiązywania się ze swoich zobowiązań. Jeśli tak się stanie, spójność NATO ulegnie rozpadowi.

A kiedy NATO zostanie osłabione, kraje Europy Wschodniej zostaną pozostawione same sobie. Rzucenie wyzwania NATO jako sojuszowi jest dla Rosji złym rozwiązaniem. Znacznie łatwiej jest zrobić to z Estonią, Łotwą, Litwą lub Finlandią – z osobna. Właśnie w ten sposób Rosja będzie mogła zrealizować swoje ambicje imperialne.

Cel Rosji: znormalizować chaos

Czy Ukraina powinna wyciągnąć jakieś wnioski z tego incydentu?

Nie. Głównym problemem jest gotowość Zachodu do działania. Logicznym pierwszym krokiem byłoby rozszerzenie strefy obrony powietrznej na część terytorium Ukrainy – zaledwie kilkaset kilometrów od granicy – i zezwolenie zachodnim samolotom na patrolowanie tej przestrzeni powietrznej. Nie byłoby to zbyt ryzykowne i stanowiłoby jasny sygnał.

Rosja wysyła drony, by znormalizować przekonanie, że takie incydenty są czymś normalnym. Zachód musi znormalizować coś przeciwnego: stałą obecność wojskową Zachodu w Ukrainie, ochronę jej przestrzeni powietrznej i stopniowe podejmowanie dalszych działań, jeśli Rosja będzie nadal wywierać presję.

Jak dotąd Zachód nie wykazuje zainteresowania tą kwestią. Nie wystarczy po prostu chronić naszą stronę granicy. Trzeba przejąć ukraińskie doświadczenie w tworzeniu niewielkich, wyspecjalizowanych jednostek do ekonomicznego zestrzeliwania dronów. Uczenie się na doświadczeniach Ukrainy – co działa, a co nie – byłoby dobrym początkiem.

Czy zachodni politycy zdają sobie sprawę, że ich reakcja jest w rzeczywistości dość słaba? Czy rozumieją, że Rosja to widzi i wyciąga własne wnioski?

Nie sądzę, by większość zachodnich polityków zdawała sobie sprawę z tego, jak niebezpieczna jest sytuacja w Ukrainie. Jeśli taka sytuacja będzie się utrzymywać, nie można wykluczyć, że dotknie to również nas. Kiedy jedna ze stron zbliża się do porażki, można spodziewać się bardziej dramatycznych działań, tyle że wielu tego nie dostrzega.

Większość polityków nie docenia również determinacji Putina. Istnieje powszechne przekonanie, że on szuka wyjścia z sytuacji, tyle że on jest nastawiony na wygranie tej wojny. \Martwi mnie, co się stanie, gdy zda sobie sprawę, że nie wygra. Bo właśnie wtedy wojna może zaostrzyć się w sposób niebezpieczny dla Zachodu.

Martwi mnie, co się stanie, gdy zda sobie sprawę, że nie wygra. Bo właśnie wtedy wojna może zaostrzyć się w sposób niebezpieczny dla Zachodu

Uważa Pan, że Ukraina może wygrać? Dzięki czemu, w jakich okolicznościach?

Pytanie, co oznacza „wygrać”. Jeśli chodzi o przywrócenie terytoriów do granic z 1991 roku, to jest to trudne. Wymagałoby to załamania się Rosji, na przykład długotrwałych ataków na jej logistykę, które doprowadziłyby do spadku morale – podobnie jak w przypadku Rosji po I wojnie światowej. To nie jest niemożliwe, ale jest mało prawdopodobne.

Obecnie Ukraina skutecznie się broni, podczas gdy Rosja jest w ofensywie i napotyka trudności. Jeśli Ukraina przejdzie do ofensywy, napotka podobne wyzwania. Dlatego wyzwolenie wszystkich terytoriów jest obecnie bardzo trudne bez wymuszonego załamania Rosji lub poniesienia przez nią ogromnych strat.

Jeśli definiujemy „zwycięstwo” jako zachowanie niepodległości Ukrainy, to tutaj jestem znacznie bardziej optymistyczny. Ta wojna nie dotyczy przede wszystkim terytorium, ale kontroli politycznej. Celem Putina jest dominacja nad Ukrainą i przekształcenie jej w państwo podobne do Białorusi. W tym sensie Ukraina wygrywa.

Gospodarka wojenna Rosji jest niestabilna i w ciągu najbliższego roku trudno będzie jej utrzymać się na obecnym poziomie. Ukraina, która ma wsparcie zachodnich sojuszników, jest w bardziej stabilnej sytuacji. Dlatego w tej wojnie na wyczerpanie Ukraina ma lepszą pozycję niż Rosja, nawet jeśli całkowite wyzwolenie terytorium pozostaje trudnym zadaniem.

20
хв

Stawianie na Waszyngton, jak Polska, to naiwność

Maryna Stepanenko

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Stawianie na Waszyngton, jak Polska, to naiwność

Ексклюзив
20
хв

Аттіла Демко: «Якщо люди думають, що єдиною перешкодою для вступу України в ЄС є Будапешт, то це просто неповна картина»

Ексклюзив
20
хв

Myroslava Gongadze: Nadchodzi kolejny moment prawdy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress