Exclusive
Szkoła bez domu
20
min

Dziecku z Ukrainy zabroniono mówić po ukraińsku w polskiej szkole: list do redakcji

„Powiedziałam coś po ukraińsku do ucha koleżanki – bardzo cicho. Nauczycielka to usłyszała i zaczęła na nas krzyczeć. To było nie do zniesienia. Niektóre dzieci zaczęły wspierać nauczycielkę. To niesprawiedliwe! Nie mogą nam zabronić mówić w naszym języku!” - czytelniczka Sestry.eu opowiada o problemie, z którym boryka się jej dziecko w polskiej szkole

Sestry

Nauczycielka w szkole krzyczała na dzieci za mówienie po ukraińsku. Zdjęcie z listu czytelniczki

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

<frame>Tylko 49 proc. ukraińskich dzieci w wieku szkolnym, które z powodu wojny żyją w Polsce, uczęszcza do polskich szkół. A powinne do nich chodzić, żeby nie mieć wyrwy w edukacyjnym życiorysie i integrować się w polskim społeczeństwie. One jednak wolą uczyć się online w ukraińskich szkołach, bo w polskich czują się zagubione. Często są w kiepskiej formie psychicznej, nie znają wystarczająco dobrze polskiego, program szkolny nie jest przystosowany do ich poziomu wiedzy. Bywa, że padają ofiarami rówieśniczej przemocy. Czego potrzebujemy, żeby zachęcić dzieci do nauki w szkołach stacjonarnych? Jakie zmiany wprowadzić w modelu nauczania, jak pracować z dziećmi polskimi i ukraińskimi, żeby się integrowały? W redakcji sestry.eu wiemy, że to jeden z najważniejszych problemów uchodźczych i dlatego stworzyłyśmy cykl Szkoła bez domu. Opisujemy w nim kondycję naszych dzieci, polskie szkoły, współpracę ukraińskiego rządu z polskim. Sięgamy po dobre wzorce, rozmawiamy z nauczycielami, psychologami i urzędnikami. Jeśli masz problem z dzieckiem w szkole, wiesz, jak rozwiązać problem, jesteś rodzicem, nauczycielem, ekspertem – napisz do nas: redakcja@sestry.eu Jesteśmy dla Was. <frame>

Witam Was, droga redakcjo magazynu Sestry!

Zauważyłam, że pojawił się nowy dział poświęcony edukacji ukraińskich dzieci w Polsce.

Chciałabym opowiedzieć o problemie, z którym spotkaliśmy się w polskiej szkole. I szczerze mówiąc, nie wiemy, jak na niego zareagować. Może Wasi eksperci podpowiedzą nam, co robić.

Jesteśmy w Polsce od końca 2022 roku. Mieliśmy tu krewnych i często ich odwiedzaliśmy przed wojną, więc polski nie był dla mojego dziecka nowym i nieznanym językiem. Moja córka od razu poszła do drugiej klasy i z łatwością dogadywała się z polskimi rówieśnikami. Ale mimo tego, że szybko weszła w rytm nowej szkoły, pod koniec pierwszego roku nadal czuła się osamotniona. Wszyscy w klasie znali się od dwóch lat, więc pary najlepszych przyjaciół, podobnie jak grupy, już dawno się uformowały.

Mojej córce zawsze brakowało koleżanki, z którą mogłaby spędzać czas na szkolnych wycieczkach lub wyjściach na basen.

Siedziała sama przy biurku, nie była zapraszana na urodziny i zajęcia pozalekcyjne

„Ale – jakie szczęście!” – w drugim roku do jej klasy trafiła nowa dziewczyna z Białorusi. Natychmiast się zaprzyjaźniły i problem samotności został rozwiązany.

Na początku martwiłam się, że nowa koleżanka mojej córki mówi po rosyjsku. Pewnego dnia nawet rozmawiałyśmy o tym z jej mamą, kiedy czekałyśmy na powrót dzieci z zajęć plastycznych. Ta kobieta zaczęła mnie pytać, jak to jest, że my mówimy po ukraińsku, a oni po rosyjsku. Wyjaśniłem, że to nasz język ojczysty i że z powodu działań rosyjskiego okupanta my, Ukraińcy, nie chcemy już znać ani słyszeć rosyjskiego.

Moja rozmówczyni przyznała, że ona i jej mąż niestety nie znają swojego języka ojczystego – białoruskiego uczyli się dopiero w gimnazjum. Mimo to ta rodzina była świadoma, brała udział w protestach ulicznych, chciała żyć w wolnej Białorusi i opuściła Mińsk ze względu na politykę Łukaszenki i ryzyko represji ze strony jego reżimu.

Mam szczerą nadzieję, że Białorusini przypomną sobie swój język i tym samym zrobią duży krok w kierunku swojej wolności

W międzyczasie uzgodniłyśmy z córką, że skoro dziewczynki tak się zaprzyjaźniły, to niech każda mówi w swoim języku. Tak też zrobiłyśmy – i szczerze mówiąc zaczęłyśmy bardzo cieszyć się tą przyjaźnią. Przyjaciółka córki znacznie lepiej radzi sobie w szkole, uprawia sport, daje dobry przykład, a co najważniejsze – dziewczynki stały się bliskimi przyjaciółkami!

Przyjaciółka w szkole jest ważnym wsparciem dla dziecka, które tymczasowo wyjechało do UE z powodu wojny. Zdjęcie autorki listu

Ale rozwiązanie, na które wpadłyśmy, zostało zaatakowane z nieoczekiwanego kierunku. Pewnego dnia moja córka wróciła ze szkoły zdenerwowana. Okazało się, że na przerwie nauczycielka podeszła do niej i jej koleżanki i zabroniła im porozumiewać się w obcych językach. Nalegała, by przeszły na polski.

Nie potraktowałam tego poważnie, myślałam, że to tylko przypadkowa historia, więc uspokoiłam dziecko i poprosiłam, żeby o tym zapomniało. Wkrótce jednak incydent się powtórzył z inną nauczycielką na zajęciach pozalekcyjnych.

Oto jak opisało to moje dziecko: „Kazano nam narysować wiosnę. O. i ja siedziałyśmy przy tym samym biurku, rysowałyśmy i cicho rozmawiałyśmy. Nauczycielka podeszła do mnie i powiedziała: ‘Nie mów po ukraińsku!’. Odpowiedziałam: ‘Ale my rozmawiamy o naszych sprawach!”. Nauczycielka: ‘Może mówisz o mnie, a mnie się to nie podoba! Nie mówię o tobie po hiszpańsku!’. Odpowiedziałyśmy: ‘Ale my nie mówimy o pani’. Powiedziała jednak bardzo surowo: ‘Mówcie po polsku! Kiedy mówię wam, że macie mówić po polsku, róbcie to!’.

Po chwili znów powiedziałam coś po ukraińsku do ucha koleżanki – bardzo cicho.

Nauczycielka to usłyszała i zaczęła na nas krzyczeć. To było nie do zniesienia

Niektóre dzieci zaczęły wspierać nauczycielkę i krzyczeć, że zawsze rozmawiamy ze sobą w naszych językach i że im też się to nie podoba. Kilkoro dzieci nas poparło. Ale to niesprawiedliwe! Nie mogą nam zabronić mówić w naszym języku!’”.

Muszę przyznać, że byłam zszokowana. Po pierwsze, to była prywatna komunikacja między dziećmi. Po drugie, język ojczysty jest wsparciem dla każdego człowieka, zwłaszcza dla dziecka, które przyjechało z Ukrainy, gdzie toczy się wojna. Kto może zabronić mojemu dziecku mówić po ukraińsku? Jaki to ma sens? Nie rozumiem i nie wiem, jak poruszyć tę kwestię, by nie zaszkodzić dziecku.

Nie chciałybyśmy zmieniać szkoły, tym bardziej że słyszałam od znajomych, że tak się dzieje także w innych placówkach oświatowych w Polsce. Może publikacja tego listu pomoże coś zmienić lub chociaż rozpocząć dyskusję w społeczeństwie.

Z góry dziękuję,

N.L., Lwów-Warszawa.

No items found.
Partner strategiczny
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Organizacja „Demagog” przygotowała praktyczny przewodnik, który krok po kroku pokazuje, jak samodzielnie rozpoznawać manipulacje i nie dać się złapać w pułapkę dezinformacji.

Co można znaleźć w przewodniku?

● Prawdziwe przykłady dezinformacji wraz z wskazówkami, jak samodzielnie je sprawdzić.

● Zestaw wiarygodnych źródeł, z których warto korzystać.

● Praktyczne narzędzia online do sprawdzania treści.

● Ćwiczenia rozwijające krytyczne myślenie.

● Inspiracje i materiały do dalszej nauki.

Dlaczego warto się tego nauczyć?

Ponieważ jest to krytyczne myślenie. Ponieważ media społecznościowe toną w fałszywych informacjach, które są współczesną bronią, a przed tą bronią trzeba umieć się bronić. Dzięki podręcznikowi nauczysz się odróżniać prawdę od kłamstwa, chronić siebie i swoich bliskich przed manipulacją oraz świadomie poruszać się w świecie informacji.

Podręcznik opiera się na konkretnych przypadkach fałszerstw dotyczących osób i organizacji, a także na nieprawdziwych materiałach, sprawdzonych i obalonych wcześniej przez „Demagoga”. Dla każdej techniki dezinformacji znajdziesz nie tylko przykład, ale także sprawdzone narzędzia, które pomogą rozpoznać podobne manipulacje w przyszłości.

Zapoznaj się z poradnikiem i zyskaj przewagę w walce z dezinformacją!

20
хв

Jak rozpoznać fałszywe informacje? Powstał nowy przewodnik po świecie dezinformacji w sieci

DEMAGOG

O swojej reformie szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka mówiła, że to zmiany, które mają uczynić polską szkołę „najlepszą na świecie”. 

Od kiedy objęła tekę ministry edukacji, szczególnie dużo mówiło się nie tylko o liście lektur, odchudzeniu przeładowanych podstaw programowych, ale przede wszystkim o miejscu religii w szkole i nowym przedmiocie: edukacji seksualnej. 

Wymiar lekcji religii zmniejszono do jednej w tygodniu, ocena z tego przedmiotu nie jest wliczana do średniej, a zajęcia odbywać się będą na pierwszej lub ostatniej lekcji

Maria Kowalewska, nauczycielka, wychowawczyni w warszawskiej szkole podstawowej i aktywistka teamu Wolna Szkoła, ocenia te zmiany pozytywnie: – To ułatwia przygotowanie planu zajęć, ale przede wszystkim trzeba też pamiętać, że w szkole mamy dzieci różnych wyznań. Trudno też oczekiwać, żeby wiara czy wiedza religijna były oceniane.

Trybunał Konstytucyjny kwestionuje legalność rozporządzenia MEN dotyczącego lekcji religii, jednak rząd nie publikuje tego orzeczenia.

Edukacja, nie deprawacja

Choć „duża” reforma, dotycząca podstaw programowych, które mają być przejrzyste, spójne i okrojone oraz egzaminów, zajmie jeszcze trochę czasu, to jak mówi Barbara Nowacka, już w tym roku szkolnym pojawią się „jaskółki wiosny”. 

Chodzi o dwa nowe przedmioty, czyli szeroko dyskutowaną edukację zdrowotną (dla klas czwartych i starszych) oraz edukację obywatelską, która zostanie wprowadzona do szkół ponadpodstawowych. 

– W podstawach programowych pojawiają się tak zwane zagadnienia fakultatywne – mówiła wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. – To oznacza, że stawiamy nie tylko na to, by nauczyciele mieli w swojej pracy wybór metod, ale by mieli też wpływ na to, czego chcą uczyć – dodała, podkreślając autonomię nauczycieli. 

Edukacja zdrowotna, przedmiot, które podstawa programowa obejmuje informacje na temat szeroko pojętego dbania o swój dobrostan fizyczny i psychiczny, ma wyposażyć uczniów i uczennice w wiedzę o tym, jak świadomie podejmować decyzje związane ze zdrowiem. „Przedmiot obejmuje nie tylko obszar medyczny czy biologiczny, lecz także zagadnienia związane z emocjami, relacjami, odpowiedzialnością, wartościami i dobrostanem. Uczy podejmowania świadomych decyzji zdrowotnych. Promuje zdrowy styl życia. Rozwija umiejętności komunikacji, empatii i troski o siebie i otoczenie. Pozwala ustrzec się przed różnorodnymi zagrożeniami – od chorób zakaźnych, przez uzależnienia, po dezinformację” – pisze ministerstwo na swojej stronie. 

Zajmuje się także zdrowiem seksualnym, co wzbudziło kontrowersje i ostatecznie sprawiło, że przedmiot nie będzie obowiązkowy. Ostrzegały przed nim środowiska konserwatywne, a przede wszystkim episkopat, który grzmiał o „deprawacji”

Kilka dni temu biskupi znów podjęli temat, pisząc list. Podkreślają w ni, że w nowym przedmiocie „nie chodzi o zdrowie uczniów”. „W swej istotnej części przedmiot ten zawiera treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości” – piszą członkowie prezydium Konferencji Episkopatu Polski, dodając, że „według założeń nowego przedmiotu, uczniowie mają być od najmłodszych lat poddawani erotyzacji”. Apelują także do rodziców, by nie wyrażali zgody na udział dzieci w tych „demoralizujących zajęciach”.

Maria Kowalewska: – Gdyby ktoś zadał sobie trud przeczytania podstawy programowej, dowiedziałby się, że kwestie dotyczące zdrowia seksualnego to tylko 9 proc. podstawy programowej. I to bardzo ważne 9 proc., bo w moich klasach w każdym roku wraca temat pornografii, a pytania, z którymi zwracają się do mnie uczniowie, świadczą o tym, że edukacja zdrowotna to bardzo potrzebny przedmiot. Fakt, że pozostanie nieobowiązkowy, sprawi, że wielu rodziców nie zapisze dzieci na zajęcia. Ze szkodą dla dzieci.

Nowacka nie chce powtarzać błędów

O autonomii, o której mówi Katarzyna Lubnauer, trudno mówić w przypadku tych zmian, które wprowadzono już w ubiegłym roku. Chodzi o zmianę w pracach domowych – stały się nieobowiązkowe. Z tej decyzji MEN początkowo cieszyli się uczniowie i rodzice, podczas gdy krytykowały ją środowiska eksperckie, zarzucając jej właśnie ingerencję w zakres autonomii nauczyciela oraz podkreślając znaczenie samodzielnej pracy uczniów. 

– To jest bardzo proste. Jeśli dzieci nie piszą w domu, to po prostu nie nauczą się pisać, a przecież czekają je egzaminy ósmoklasisty. Żeby nauczyć się języka, konieczna jest samodzielna praca, powtórki – mówi Maria Kowalewska

Cała przygotowana reforma zakłada wprowadzenie nowych, praktycznych przedmiotów (wspomniana edukacja obywatelska i edukacja zdrowotna, przyroda w nowej formule, zajęcia praktyczno-techniczne w nowej formule), nowej, spójnej podstawy programowej, więcej zajęć praktycznych i projektowych, zmiany w ocenianiu, z większym naciskiem na oceny opisowe, informacje zwrotne i rozwój kompetencji, zmiany w egzaminach ósmoklasisty i maturalnym (od 2031 roku), mniej godzin w klasach 7-8 szkoły podstawowej oraz wsparcie dla nauczycieli. 

Te zmiany będą wprowadzane stopniowo. Barbara Nowacka nie chce powtórzyć błędów swoich poprzedników, przede wszystkim Anny Zalewskiej i jej pospiesznie przygotowanej i wdrożonej reformy dotyczącej likwidacji gimnazjów. 

Od września 2026 roku nowe podstawy programowe  przedmiotów zaczną obowiązywać w przedszkolach oraz 1. i 4. klasie szkoły podstawowej. W pierwszym roku obejmą tylko dwa roczniki: klasy pierwsze i czwarte szkół podstawowych. We wrześniu 2027 roku reforma rozpocznie się w szkołach ponadpodstawowych – liceach, technikach i szkołach branżowych.

Szkoła ma być jednak przyjazna, państwo – już mniej

W czerwcu tego roku głośno było o wycofaniu się MEN z programu „Szkoła dla wszystkich”, który przewidywał m.in. zapewnienie wsparcia asystentów międzykulturowych dzieciom (i ich rodzicom) z rodzin migranckich i uchodźczych. Przede wszystkim tych z Ukrainy, bo ich jest w Polsce najwięcej. 

Po ogłoszeniu tej decyzji resort znalazł się pod pręgierzem krytyki, a z rządu odeszła wiceministra Joanna Mucha. 

Obecnie rząd informuje, że w ramach programu wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży „Przyjazna szkoła” w latach 2025-2027 będą środki na dodatkowe wsparcie uczniów z Ukrainy w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, w tym na wsparcie asystentów międzykulturowych oraz podniesienie kompetencji kadr w zakresie pracy w środowisku wielokulturowym.

W kontekście nowego roku szkolnego trudno nie wspomnieć o prezydenckim wecie do ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy z Polsce. Zdaniem prezydenta otrzymywanie przez nich świadczenia 800 plu powinno być powiązane z zatrudnieniem.

Tak więc matki, które nie pracują lub stracą pracę (bo w praktyce sprawa dotyczy głównie samotnych kobiet z dziećmi), nie będą mogły otrzymywać tego wsparcia. To z pewnością wpłynie nie tylko na domowe budżety, ale także na funkcjonowanie dzieci w szkołach

Dla nauczycieli najważniejszą zmianą jest nowelizacja Karty Nauczyciela, dzięki której ma się poprawić sytuacja młodych nauczycieli na początku kariery oraz tych, którzy wybierają się już na emeryturę. Zmienią się także zasady oceniania pracy nauczycieli i znikają tzw. „godziny Czarnkowe”, czyli narzucony nauczycielom obowiązek bycia dostępnymi w szkole przez dodatkową godzinę w tygodniu.

20
хв

Polska szkoła od 1 września. Co nowego?

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Szczepienia dzieci przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego w Polsce są bezpłatne. Jak się zaszczepić?

Ексклюзив
20
хв

Ołeksandra Matwijczuk: Sojusznicy Ukrainy to wspólnota obrońców wolności

Ексклюзив
20
хв

Założycielka UA HUB Olga Kasian: „Nasza strategia to pokazywać wartość Ukraińców”

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress