Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Nie przegapić szansy. Jak Ukraina mogłaby stać się kluczowym graczem w UE
Prezydent Zełenski przywiózł z Brukseli dwie dobre wiadomości. Pierwszą jest rozpoczęcie negocjacji w sprawie przystąpienia Ukrainy i Mołdawii do Unii Europejskiej. Druga dotyczy ważnego porozumienia z UE w sprawie bezpieczeństwa, które jasno określa integrację sfery wojskowej z Europą tu i teraz – a także uwzględnia duże dostawy broni dla Ukrainy od zachodnich producentów
Gdyby te wiadomości nadeszły w spokojnych czasach, cała Ukraina świętowałaby na ulicach, a szampan płynąłby strumieniami.
Jednak smutek po śmiertelnych atakach na Dniepr i Charków, dwa główne ośrodki w pobliżu linii frontu, nieco zagłuszył świadomość tego, co naprawdę się wydarzyło i dlaczego któregoś dnia niejedną z dawnych ulic Puszkina nazwiemy imieniem Ursuli von der Leyen.
Dobrym zbiegiem okoliczności grupa ukraińskich dziennikarzy, w tym autorka tych słów, odbyła serię spotkań z najwyższymi urzędnikami UE w Brukseli. Warto więc wyjaśnić, czego chce od nas UE i czy naprawdę jest zainteresowana Ukrainą.
Po pierwsze, brutalna agresja Rosji na Ukrainę w końcu zmusiła Europejczyków do spojrzenia na Moskwę bez różowych okularów. Nasi rozmówcy, którzy kształtują politykę zagraniczną UE, mówili w rozmowach jeden na jeden o imperialnych i kolonialnych postawach w dzisiejszej Rosji.
Szczegóły zbrodni wojennych w Ukrainie i ciągłe groźby zrzucenia bomby atomowej na Paryż, Londyn czy Berlin sprawiły, że Europejczycy zaczęli myśleć o swojej przyszłości i nowej strategii geopolitycznej, w której Ukraina będzie pełniła rolę bramy do Europy
I w której przystąpienie Kijowa przyniesie wyraźne korzyści wszystkim. Bo tak jak dziś rosyjscy okupanci zrzucają bomby szybujące na Charków, tak w przyszłości mogą nie mieć nic przeciwko atakowaniu krajów bałtyckich, które nie milczą i w ciągu minionych dwóch lat stały się najlepszymi interpretatorami prawdziwej natury Rosji.
Unijni urzędnicy nie łączą kwestii przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej z nazwiskami konkretnych ukraińskich polityków, a wyłącznie z oporem i determinacją narodu ukraińskiego. „Zapłaciliście zbyt wysoką cenę” – tak brzmiało przesłanie Petera Stano, Petry Gombalovej i Věry Jourovej, trojga najwyższych unijnych urzędników, którzy bezpośrednio współpracują z Ukrainą.
Najbardziej wymownym symbolem tej wysokiej ceny jest słynne zdjęcie z Buczy, na którym brelok z flagą UE leży obok poczerniałej dłoni z bladoróżowym manicure’em
Biorąc pod uwagę zachowanie Węgier, a raczej ich przywódcy Viktora Orbana, wiele osób zastanawiało się, co by się stało, gdy nasz skandaliczny sąsiad przez pół roku będzie przewodniczył Radzie Unii Europejskiej. Zwłaszcza że od samego początku węgierski premier domagał się od Wołodymyra Zełenskiego jednostronnego przerwania ognia i rozpoczęcia negocjacji z Rosją, a na dodatek podsunął nam chińskie projekty planu pokojowego – do przemyślenia.
Viktor Orban i Wołodymyr Zełenski podczas spotkania w Brukseli. 27 czerwca 2024 r. Fot: Administracja Prezydenta Ukrainy (APU)
W rozmowie z ukraińskimi obserwatorami rzecznik UE Peter Stano dał jasno do zrozumienia, że Węgry stały się pariasem. Ich szantaż i arogancja denerwują już wielu. W końcu to coś znaczy, jeśli zawsze neutralna Austria już teraz prosi o pozbawienie Budapesztu prawa głosu w UE.
– Prezydencja węgierska nie będzie miała żadnego znaczącego wpływu. Może próbować opóźnić postęp w agendzie Rady Unii Europejskiej w ramach swoich uprawnień, ale w tym przypadku większość państw członkowskich zawsze może wywrzeć presję na Budapeszt i znaleźć sposoby na zmianę tej agendy – oświadczył dyplomatycznie Stano.
W mniej oficjalnej retoryce dyplomata był zadowolony, że część tej połowy roku pochłaniają wakacje i najważniejsze wydarzenie: szczyt NATO w Waszyngtonie. Po jednym i drugim do czasu, gdy Polska przejmie prezydencję w Radzie UE, pozostanie już tylko chwila.
Dla Ukrainy sześciomiesięczna prezydencja Warszawy może być dodatkową trampoliną do członkostwa w UE
Dlatego chcemy wierzyć w zdrowy rozsądek obu rządów, polskiego i ukraińskiego, i w to, że nie powtórzą się przerażające historie z rozsypywaniem zboża, blokadami granic i wzajemnymi oskarżeniami w mediach społecznościowych.
Rosja nienawidzi Polski być może nieco mniej niż Ukrainy, czego zdawał się dowodzić wywiad Putina z Tuckerem Carlsonem. Dlatego jest to szansa dla Polaków na odsunięcie linii frontu od swoich granic.
Rozmowy z najwyższymi urzędnikami UE sprawiły, że jako obserwatorka polityczna tęsknię za czasami, gdy parlament i rząd były źródłem debaty i decyzji politycznych. Europejscy urzędnicy wzdychali ciężko na każdą wzmiankę o korupcji w Ukrainie, próbie rozpoczęcia operacji whistleblowingu w państwowej agencji informacyjnej Ukrinform czy wzmianki o problemach kompleksu wojskowo-przemysłowego. Chętnie współpracowaliby z takimi jak oni biurokratami w Ukrainie, ale z powodu ich braku są zmuszeni współpracować z tymi, którzy zostali wybrani przez Ukraińców w wyborach. Dlatego w pierwszych powojennych wyborach warto będzie dokładnie przemyśleć jakość naszych przedstawicieli politycznych. By później się nie rumienić.
Wołodymyr Zełenski, Charles Michel i Ursula von der Leyen. 27 czerwca 2024. Zdjęcie: APU
Stany Zjednoczone przechodzą własny kryzys, a UE przygotowuje się do pracy nad planem B, jeśli Trump zostanie prezydentem. Europa bardzo trzeźwo patrzy na Chiny i ich dążenie do uczynienia ze wszystkich niewolników. Dlatego myśli o wzmocnieniu swoich granic i bezpieczeństwa, w co praktyczne doświadczenia milionów Ukraińców będą cennym wkładem.
Skoro Siły Zbrojne Ukrainy, weterani i wolontariusze są naszą najbardziej udaną marką eksportową, powinniśmy w pełni to wykorzystać
Powinno być więcej ukraińskich głosów w Brukseli. Nasi studenci powinni odbywać staże u europejskich parlamentarzystów. Nasi analitycy powinni stale współpracować z ekspertami, którzy zajmują się rosyjskimi IPSO [chodzi o operacje psychologiczne mające na celu przekazanie odbiorcom wybranych informacji w celu wywarcia wpływu na ich motywy i obiektywne rozumowanie, a ostatecznie na zachowanie rządów, organizacji, grup i obcych mocarstw red.], manipulacjami i zniekształcaniem historii. Jak powiedziało nam kilku rozmówców, „widzimy, że lwia część rosyjskiego know-how jest skierowana na Ukrainę, a następnie trafia dalej na Zachód”.
Zełenski z europejskimi przywódcami. Zdjęcie: APU
Kiedy byłam dzieckiem, każdy kanał nadawał wiadomości z Moskwy i Petersburga. Wiedziałam więc o rosyjskim świecie więcej, niż potrzebowałam. Ukraińscy dziennikarze i analitycy powinni być obecni w Brukseli cały czas, bo wiele strategicznych decyzji politycznych jest podejmowanych jako owoc bezpośrednich powiązań i osobistych sympatii.
Bruksela jest na nas otwarta i gotowa do poważnej pracy. Kluczową kwestią jest to, jak przyciągnąć do niej specjalistów ze strony ukraińskiej
Bo bohaterska aura Ukraińców i urok osobisty pana Wołodymyra Zełenskiego nie wystarczą, jeśli chodzi o rutynę biurową w brukselskim centrum decyzyjnym czy biznesowym, gdzie ukraińska agenda powinna być obecna 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. I gdzie Ukraina powinna być postrzegana nie jako ubogi krewny, lecz jako aktywny gracz, dzięki któremu Rosjanie zawiesili jeszcze swoich trójkolorowych flag na budynkach unijnych instytucji.
Projekt jest współfinansowany przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności w ramach programu „Wspieraj Ukrainę”, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji
Ukraińska dziennikarka, konsultant polityczny i medialny. Przez ponad 10 lat pracowała jako felietonistka parlamentarna. Pracuje zarówno z Censor.net, jak i Espresso. Jest autorem popularnych kanałów YouTube Censor.net i Showbiz. Specjalizuje się w polityce, ekonomii i technologiach medialnych.
Zostań naszym Patronem
Nic nie przetrwa bez słów. Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.
Nasza czytelniczka zareagowała instynktownie. Zamiast się przestraszyć, postanowiła sprawdzić, kto jeszcze dostał taki materiał. Wynik jej mini-śledztwa jest przerażający. „Okazało się, że nikt. Rzucili tylko nam. Osiedle jest zamknięte i strzeżone, są cztery bloki. Zebrałam informacje od sąsiadów, także Ukraińców. Nikogo innego to nie dotknęło” – opowiada. To nie był przypadek, a celowa, precyzyjna operacja wymierzona w konkretną osobę.
Ta sama kobieta kilka miesięcy wcześniej została zaatakowana w drogerii. „Polka, twierdząc, że jestem Ukrainką, zaczęła mnie bić i pluć mi w twarz. Ludzie uciekli, ochrona nie reagowała. Tylko przypadkowa kobieta, prokuratorka, zatrzymała sprawę, która trafiła do sądu. Policja często zamiata takie rzeczy pod dywan” – pisze.
Te dwa incydenty nie są oddzielnymi zdarzeniami. To kolejne akty tej samej sztuki, w której historia staje się narzędziem wojny, a codzienność – polem bitwy. Nikt rozsądny w Polsce nie neguje tragedii Wołynia. Dziesiątki tysięcy ofiar, wspomnienia, które do dziś bolą, to fundament polskiej pamięci. Problem zaczyna się, gdy ten ból jest instrumentalizowany, a historia sprzed 80 lat zamienia się w pałkę, którą dziś uderza się w sąsiadów.
Ulotki, wrzucane do skrzynek i pojawiające się na słupach, jak te niedawno zauważone również w Mińsku Mazowieckim, nie służą edukacji historycznej. Służą wyłącznie sianiu strachu i podejrzliwości. Ich język – „ukraińscy bandyci”, „ludobójstwo” – to kalki propagandy z lat 40., odkurzone i używane w środku wojny, by budować nową barierę.
To nie jest przypadek. Takie materiały pojawiają się w chwili, gdy w Polsce toczy się gorąca debata o przyszłości sojuszu z Ukrainą, o roli uchodźców i o polityce społecznej. Im mocniejsze emocje, tym łatwiej nimi manipulować. To sprawnie wyreżyserowany spektakl, którego celem jest podział, a nie prawda.
Fundacja „Wołyń Pamiętamy”, na czele z prezeską Katarzyną Sokołowską, w swoich celach statutowych deklaruje „przywrócenie pamięci o ludobójstwie”, ale w rzeczywistości jej działalność polega na szerzeniu nienawiści. Działania fundacji, takie jak akcje plakatowe i wlepkowe, regularnie podsycają antyukraińskie nastroje. Analitycy z portali zajmujących się dezinformacją wielokrotnie wskazywali, że retoryka fundacji jest zbieżna z kluczowymi elementami rosyjskiej propagandy, której celem jest podsycanie polsko-ukraińskiego konfliktu historycznego i destabilizacja Polski. To, co wygląda jak spontaniczne akcje, może być elementem zaplanowanej operacji, mającej za zadanie wykorzystać polskie resentymenty.
Dzisiejsza Polska żyje w rozdarciu. Z jednej strony mamy wielkie, oficjalne deklaracje o sojuszu z Kijowem, o wsparciu dla narodu walczącego o niepodległość. Z drugiej – rosnącą niechęć do uchodźców, podsycaną przez cynicznych polityków.
W kampaniach wyborczych hasło „Ukraińcy zabiorą wam pracę i mieszkania” działa szybciej i skuteczniej niż jakikolwiek program. Prezydent Nawrocki wetuje ustawę o świadczeniach dla Ukraińców, argumentując to „sprawiedliwością”. Konfederacja buduje kapitał polityczny na resentymentach i strachu. Prawicowe media codziennie podsycają obraz Ukraińca jako konkurenta, a nie sojusznika. W tej atmosferze wystarczy jeden czarno-biały plakat, by uruchomić lawinę gniewu.
Rosyjska propaganda od lat żeruje na ranach historycznych. Wyciąga bolesne momenty i wbija je w dzisiejsze konflikty. To, co Polacy i Ukraińcy powinni przepracować w duchu dialogu, zamienia się w narzędzie wzajemnego oskarżenia.
Ulotka w skrzynce to klasyczny przykład wojny kognitywnej – taniej, trudnej do zidentyfikowania, ale niszczycielskiej. Jej koszt to grosze. Jej skutek – nieufność, podejrzliwość, poczucie zagrożenia, a przede wszystkim przekonanie, że Ukraińcy są w Polsce nie jako goście i sojusznicy, lecz jako potencjalni wrogowie.
Nie ma wątpliwości: problem pamięci Wołynia trzeba omawiać. Ale nie ulotkami, nie w ciemnych kampaniach podszywających się pod troskę o historię. Tylko w otwartej rozmowie, uczciwym języku, poprzez edukację i spotkanie świadectw. Bo jeśli zgodzimy się, by historią handlowali propagandyści, staniemy się zakładnikami cudzych wojen.
A dziś Polska potrzebuje nie kolejnych barykad, lecz mostów – zwłaszcza z Ukrainą, która walczy nie tylko o swoje, ale i o nasze bezpieczeństwo. Historia naszej czytelniczki z Poznania – ulotka w skrzynce, atak w drogerii, obojętność ludzi – pokazuje, że obok wielkiej polityki liczy się jeszcze coś innego: codzienna reakcja. Kto stanie w obronie bitej kobiety? Kto zadzwoni na policję? Kto wyrwie z rąk propagandystów ulotkę, zanim zamieni się w kolejną falę hejtu?
Obojętność jest najgroźniejsza.
Bo daje sygnał, że można więcej, mocniej, brutalniej. Dziś, w Polsce, wybór nie jest abstrakcyjny. On dzieje się tu i teraz, w sklepach, na ulicach, w naszych społecznościach. Od naszej reakcji zależy, czy historia stanie się mostem do przyszłości, czy kolejną barykadą.
Jestem mamą dziecka z ciężkim autyzmem i potwierdzoną niepełnosprawnością, w moim otoczeniu jest wiele mam wyjątkowych dzieci. Bardzo chciałabym pracować na pełny etat, chodzić na imprezy firmowe i wyjeżdżać w podróże służbowe – ale jedyne, na co mogę sobie pozwolić, to kilka godzin pracy online dziennie. Przedszkola terapeutyczne zazwyczaj działają do godziny 13:00, do tego dochodzą zwolnienia lekarskie i różne losowe przypadki, które zdarzają się mamom dzieci z autyzmem niemal codziennie. Ilu pracodawców podpisałoby umowę z taką osobą?
W wieku 6,5 roku mój Marko nie mówi, nie reaguje na swoje imię, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego z ludźmi, nie rozumie niebezpieczeństwa i może po prostu wejść pod samochód albo spróbować wyjść przez okno.
Ciągle próbuje uciekać, więc na ulicy trzeba go cały czas trzymać za rękę. W domu zamykam drzwi na wszystkie zamki i chowam klucz
Syn potrzebuje stałej opieki i pomocy dosłownie we wszystkim. A kiedy choruje, wpada w stan szoku, nie potrafiąc wyjaśnić, co mu dolega. Wtedy mogę tylko zgadywać, co się z nim dzieje.
Oficjalnie diagnozę „autyzmu” postawiono Markowi, gdy miał 3 lata. Od tego czasu codziennie przechodzimy terapie, które, choć dają pewne rezultaty, nie sprawiły, że moje dziecko stało się choć trochę samodzielne. Autyzmu nie da się wyleczyć, można jedynie złagodzić stan chorego i poprawić jego funkcjonowanie. W Polsce mój syn chodzi do przedszkola terapeutycznego, logopedy i ćwiczy w domu. Ma orzeczenie o niepełnosprawności, które należy potwierdzać co 2-3 lata.
Ostatnia komisja, która odbyła się już we wrześniu, różniła się od poprzednich i bardzo mnie zaskoczyła. Przyszłam na nią z opinią polskiego psychiatry, w której napisano, że syn jest niewerbalny, wymaga stałej opieki i ogólnie jego stan jest poważny. Jednak psychiatrka obecna na komisji zaczęła pytać mnie nie o syna, ale o to, czy pracuję, gdzie jest mój mąż i czy walczy za Ukrainę. Kiedy usłyszała, że nie walczy, wydała opinię, że mój syn nie mówi, ponieważ w przedszkolu mówi się z nim po polsku, a w domu po ukraińsku. Podczas naszej rozmowy syn ani razu nie zareagował na swoje imię, nie spojrzał w stronę psychologa, nie odpowiedział na pytanie o imię i wiek, nie nawiązując kontaktu ani ze mną, ani z komisją. Gołym okiem było widać, że to poważny problem, a nie kwestia tymczasowej reakcji dziecka na przebywanie w różnych środowiskach językowych.
Jak wyjaśnić taką zmianę w podejściu komisji lekarskiej – i mnóstwo dziwnych pytań, które zadawała?
Czy tym, że dziecku z poważną diagnozą trzeba byłoby przyznać zasiłek, a dziecku bez diagnozy wystarczy zalecić uczęszczanie do przedszkola, szkoły i obsługiwanie siebie samodzielnie, by mama mogła iść do pracy na cały dzień?
Tyle że my już przez to przechodziliśmy: żadne przedszkole nie przyjmie mojego syna na cały dzień, a szkoły oferują naukę online lub, jeśli masz szczęście, asystenta na pół dnia. Dlatego byłam gotowa złożyć odwołanie od decyzji komisji lekarskiej.
Na odwołanie się od decyzji komisji lekarskiej masz 14 dni. Składasz je tam, gdzie złożyłaś wniosek o rentę inwalidzką. Prawdopodobnie ponowna wizyta przed komisją odbędzie się już w zespole wojewódzkim. Jeśli i tam decyzja nie będzie dla ciebie korzystna, są jeszcze dwie opcje:
dodaj nowe dokumenty medyczne i złóż wniosek do nowej komisji w związku z pogorszeniem się stanu zdrowia dziecka lub zmianami w jego zachowaniu (w przypadku autyzmu może to być opinia dotycząca inteligencji z certyfikowanej poradni i nowa opinia psychiatry). To dość szybka ścieżka, ale świadczenia będziesz mogła otrzymać dopiero po wydaniu pozytywnej decyzji;
idź do sądu. Rozstrzyganie sprawy może potrwać 1-2 lata, ale jeśli wygrasz, otrzymasz wszystkie świadczenia od momentu wydania negatywnej decyzji.
Dokąd wyjechać, skoro wszędzie jesteś obca?
Moje koleżanki w Polsce, które są w podobnej sytuacji, przeraża możliwość zniesienia świadczeń socjalnych i dostępu do opieki medycznej.
Kateryna samotnie wychowuje syna z porażeniem mózgowym. Cały dochód jej rodziny składa się z minimalnych alimentów, świadczeń z tytułu niepełnosprawności i 800 plus. Czasami Katia zdoła posprzątać czyjeś biuro i zarobić parę groszy, ale nie zdarza się to często, poza tym na takie prace nie podpisuje się umowy. A jej syn jest regularnym bywalcem szpitali, ponieważ nawet zwykłe zapalenie dróg oddechowych może skończyć się dla niego hospitalizacją.
„Każdy nasz dzień to rehabilitacja i walka o to, by syn zaczął choć trochę chodzić. Myję go, karmię, wożę na masaże, zajęcia – to zajmuje praktycznie cały dzień. Wszystkie moje próby znalezienia pracy, która pozwoliłaby mi opłacić opiekunkę dla niego, a przy tym jeszcze się wyżywić i opłacić czynsz, zakończyły się niepowodzeniem. Potrzebujemy kwoty większej niż średnia pensja w Polsce. Tyle że w oczach polskiego prezydenta jestem pewnie pasożytem, który dostaje pieniądze za nic” – mówi Katia.
Moja przyjaciółka jest bardzo wdzięczna Polsce. Tym, co ją irytuje, są te ciągłe huśtawki emocjonalne, które nie pozwalają planować nawet najbliższej przyszłości.
Takich historii jest bardzo wiele. Prowadzę konto na Instagramie – piszę o autyzmie i życiu w Polsce. Zaraz po wecie prezydenta Nawrockiego dziesiątki mam dzieci ze spektrum autyzmu zaczęły pytać: „Co teraz z nami będzie?”.
Większość tych mam chętnie poszłaby do pracy, gdyby w Polsce istniała możliwość oddania dzieci z podobnymi diagnozami do przedszkola na cały dzień. Poza tym jeśli dziecko nieustannie krzyczy, ma atak histerii, to i tak przedszkole dzwoni do mamy z prośbą o zabranie dziecka do domu. Jeśli chodzi o zasiłki 800 plus, to my, matki w wyjątkowej sytuacji, wydajemy te pieniądze na opłacenie specjalnych przedszkoli, lekarzy specjalistów i rehabilitację.
Obecną sytuację w Polsce obserwuję bez paniki, ale ze smutkiem w sercu. Bo rozumiem, że być może już wkrótce będę musiała powiedzieć:
„Polsko, to były bezcenne trzy lata. Zawsze będę za nie wdzięczna, ale teraz nie da się już tu przeżyć”
Być może właśnie dlatego nas popychają, byśmy wyjechali. Tylko dokąd jechać, skoro wszędzie jesteś obca?
Аттіла Демко — угорський експерт з питань безпеки, письменник і колишній дипломат. Працював радником при місії Угорщини в НАТО та Міністерстві оборони, нині відомий як автор роману «Гнів царя», що дає ексклюзивне уявлення про світогляд Володимира Путіна. Яке послання транслює Китай своїм вражаючим парадом? Скільки іноземних військ потрібно, щоб захистити Україну? Чому насправді Будапешт виступає проти вступу України до ЄС? І як Угорщина відбивається від гібридних атак Кремля? Про це пан Демко розповів Sestry.
Аттіла Демко. Фото: Wikicommon
У місті знову два шерифи
Марина Степаненко: Китай провів найбільший в історії військовий парад, продемонструвавши свою ядерну тріаду, а також передові дрони, гіперзвукову зброю та лазерні системи — це було безсумнівним проявом сили Сі Цзіньпіна, якого супроводжували Путін і Кім Чен Ин. Цей союз називають сучасною «віссю зла». Як ви інтерпретуєте стратегічне послання, що стоїть за китайським парадом?
Аттіла Демко: У геополітичному плані — це вільний союз «держав серця Євразії», мета якого — покінчити з домінуванням Заходу, насамперед США. Росія є явно молодшим партнером Китаю, зі співвідношенням один до десяти майже в усьому, крім ядерної енергетики. Північна Корея ще менша за Росію, тож це тріо далеко не рівноправне.
По суті, Пекін каже Москві та Пхеньяну: прийміть моє верховенство, і я буду вас підтримувати. Для України це погана новина, оскільки Китай може й надалі підтримувати російську економіку на плаву. З 2022 року торгівля між цими двома значно зросла, і Китай здатний замінити значну кількість західних технологій, які втратила Росія (через санкції, — Авт.).
Для Сполучених Штатів повідомлення Пекіна інше: я для вас рівня, і я буду йти своїм шляхом. Отже, спостерігаємо повернення двополярного світу — у місті знову два «шерифи».
— Після зустрічі Трампа й Путіна в Анкориджі 15 серпня Білий дім сигналізує про готовність США «підхопити» європейську миротворчу архітектуру: розвідка, ППО/повітряна підтримка, але без введення наземних військ. Наскільки життєздатна така модель без американських солдатів на місцях? Чи зможе вона стримувати РФ?
— Єдина країна в західному світі, яку Росія сприймає серйозно з точки зору безпеки, — це Сполучені Штати. Тож без присутності американських військ на території України сумнівно, що західні гарантії могли б спрацювати
Навіть ідея розгортання європейських військ є проблематичною і навряд чи колись буде реалізована.
Але американці не розгорнуть війська. Тому я б сказав, що ці гарантії не відповідають тим, чого прагне Україна.
— Який мінімальний склад і мандат євроконтингенту потрібен, аби це було не «символічно», а ефективно?
— Участь американських військ на території України була б важливою. Європейські країни можуть розгорнути 30-тисячний контингент, що не є великою кількістю. Вони можуть виступити в ролі запобіжного механізму на випадок продовження російської агресії, але не як реальне підкріплення для оборони України.
Також потрібно враховувати ротацію — 30 тисяч означає 90 тисяч солдатів загалом, тож це не така потужна сила, як здається. І це не буде єдина злагоджена сила, а війська з близько 10 країн, з різними розмірами та можливостями. Це потягне за собою низку питань: чи будуть вони мати однакові правила застосування зброї, як вони будуть діяти, як реагувати?
Тому зараз я розглядаю розгортання радше як політичну заяву, ніж як серйозну військову місію. Параметри, правила ведення бойових дій, що вони можуть і не можуть робити — нічого з цього ще не опрацьовано. Наразі це все залишається у сфері політики, не реальності.
«Замороження» війни в 2015 було вигідним для України»
— Є інформація, що Трамп може просувати угоду без попереднього припинення вогню, навіть з можливими територіальними поступками на сході України. Це виглядає як сценарій часткового замороження конфлікту, який може згодом знову вибухнути. Наскільки великий ризик такого «замороженого, але нестабільного» миру?
— Після 2015 року ми бачили приклад того, як війну можна «заморозити» (після 2015 року інтенсивність бойових дій знизилася, але обстріли, локальні бої, диверсії продовжувались і щороку Україна фіксувала сотні загиблих, — Авт.). Було сім років відносної «заморозки», протягом яких Україна змогла зміцнити армію. Якби повномасштабне вторгнення відбулося у 2014–15 роках, Україна програла б. Тоді її армія була набагато слабшою. Тому твердження, що «замороження» було поганим для України, суперечить фактам — тоді воно було вигідним.
Чи є «замороження» корисним чи шкідливим, залежить від багатьох умов. Але президент Трамп говорить про мир, а це зовсім інше. Росії буде складніше порушити мирну угоду, особливо поки Трамп при владі, адже це означатиме особистий конфлікт між Путіним і Трампом.
Досягти миру дуже складно, бо територіальні поступки є обов’язковими для Росії
Я бачу це переважно як політичну проблему, хоча є й військові причини. Такі міста, як Слов'янськ і Краматорськ, важливі для РФ, бо на папері вторгнення починалось як «порятунок Донбасу». Це було елементом пропаганди, якою Путін тепер загнаний у кут — він не може відмовитися від решти Донбасу, що становить близько 6 тисяч квадратних кілометрів і нелегкий для захоплення.
На жаль, моя думка така: Росія може захопити цей регіон швидше, ніж за «кілька років», як прогнозують деякі західні розвідки.
З огляду на динаміку війни, захоплення росіянами Донбасу може тривати до року
Україна завжди показувала кращі результати, ніж очікувалося, і її стійкість була надзвичайною. Але ситуація на Сході все ще дуже складна для українських сил, є принаймні три кризові точки.
Україні нестерпно здатися, а Росії — відмовитися від претензій. Територіальне питання, мабуть, найважче вирішити, і саме через нього війна може затягнутися, якщо рішення не буде знайдено.
Дональд Трамп і Володимир Путін під час зустрічі на Алясці, 15 серпня 2025. Фото: Julia Demaree Nikhinson/Associated Press/East News
Єдина реальна гарантія
— Після повідомлень про те, що зустріч між Зеленським і Путіним може відбутися в Будапешті, багато хто зазначив, що це була б прикрість — з огляду на Будапештський меморандум. Так, це вже не актуально, а місто як таке не винне, та все ж. Що саме слід прописати на папері, щоб уникнути повторення долі Будапештського меморандуму і забезпечити реальну безпеку, а не лише політичні декларації?
— Дуже важливо підкреслити те, що ви сказали: Угорщина не мала нічого спільного з Будапештським меморандумом. Вона не є його підписантом, не є гарантом України в жодному сенсі — це було лише місце, де документ був підписаний. Але ваше запитання є надзвичайно важливим: що може бути справжніми гарантіями для України?
Найсильнішою гарантією є українська армія. Це єдина реальна гарантія для будь-якої країни
Звичайно, альянси мають значення — НАТО та ЄС надають певні гарантії безпеки — але з огляду на геополітичне становище України та те, хто є потенційним агресором, українська армія залишається найсильнішим гарантом.
Якщо подивитися на Будапештський меморандум або подібні угоди, то все завжди зводиться до того, що хочуть або не хочуть робити найсильніші гаранти. Сполучені Штати не надали Україні військової підтримки в 2014 році, коли меморандум був порушений вперше. Навіть після 2022 року США ніколи не мали наміру вводити війська, незважаючи на те, що надавали значну допомогу. І завжди залишається ядерна проблема — ризик ескалації.
США й інші країни ніколи не ризикнуть ядерною війною заради України
Тому я розумію, чому Україна прагне гарантій — з політичної точки зору вони потрібні, щоб переконати населення прийняти жорстку угоду. Тоді як насправді гарантом є сильніша українська армія, повітряні сили і, можливо, військово-морський флот. Це має значення, коли йдеться про майбутні наміри Росії.
Шлях до ЄС: угорське вето — лише частина картини
— Будапешт продовжує публічно ставити під сумнів готовність України до членства в ЄС і блокує/сповільнює ключові рішення, що вже стало «новою нормою» у ЄС. На вашу думку, така поведінка — це ідеологія чи інструмент торгу, щоб отримати те, що Угорщині потрібно на цей момент?
— Я не представляю угорський уряд, але ви повинні реалістично оцінювати перспективи членства України. Якщо повернутися до прагнення України вступити до НАТО, Угорщина була єдиною країною, яка відкрито заявила, що це не є гарною ідеєю. Але згодом з'ясувалося, що принаймні пів дюжини інших країн також не підтримали цю ідею — коли настав час приймати рішення. Тож у певному сенсі Угорщина була більш чесною з Україною щодо реалій, ніж інші країни.
Однак, з 2017 року двосторонні відносини погіршилися. В Угорщині панує загальне відчуття, що почала Україна. Раніше Угорщина сильно підтримувала Україну — після Польщі ми були другими, хто визнав її незалежність, і до 2017 року була за її членство в НАТО та ЄС. Потім в Україні змінилися закони про мову й освіту, які вплинули на угорську громаду в Закарпатті. Це було початком (в Україні наголошують, що йшлося про забезпечення державної мови в освіті, при цьому збереження прав національних меншин гарантується конституційно — Авт.).
Зараз угорський уряд заявляє, що Україна не готова до членства. Дивлячись на ситуацію реалістично, це не відбудеться за кілька років — це тривалий процес. Після Помаранчевої революції Україні було обіцяно членство в ЄС: хтось говорив про сім років, хтось — про 15. Як показав час, більш реалістичним виявився довший термін. Тому українці повинні замислитися, чи є сьогодні обіцянки «короткого шляху» надійними.
Цей процес є дуже складним навіть для країни, яка не перебуває у стані війни. Україна потребує значної допомоги з боку Європи, і люди повинні розуміти, що це не відбудеться швидко
Угорщина фактично запропонувала стратегічне партнерство з Європою як проміжний крок, але інші країни ЄС відхилили цю пропозицію.
— Навесні в Угорщині відбудуться вибори, які можуть призвести до зміни влади. Які шанси у Орбана залишитися на посаді після 2026 року? І якщо він не залишиться при владі, чи може це стати своєрідним поштовхом до поліпшення відносин між Угорщиною і Україною?
— Не буду спекулювати на результатах виборів. В Угорщині проводиться багато опитувань, і вони показують різне. Можу лише сказати, що після волевиявлення відносини можуть покращитися за будь-якого уряду. Звичайно, деякі партії можуть бути більш відкритими до цього, ніж інші, але до виборів Угорщина залишатиметься зосередженою на собі, і відносини з Україною не будуть головним пріоритетом. Після цього, я вважаю, будь-який уряд при владі — чи то прем'єр-міністра Орбана, чи інший — матиме більше готовності розвивати відносини з Україною.
Збереження взаємин між країнами у їхньому нинішньому стані не відповідає довгостроковим інтересам Будапешта. Водночас чимало угорців вважають, що саме Україна ініціювала напруженість. Існує думка, що вона поводилася, як більша держава по відношенню до меншої, особливо після 2014 року, коли спілкування часто більше нагадувало монолог (тоді Україна різко активізувала мовну та освітню політику, адже Київ сприймав це як частину національної безпеки: потрібно було зміцнити єдність країни й обмежити простір для російської «мовної карти», та у Будапешті сприйняли нові закони як крок проти угорської меншини на Закарпатті, — Авт.).
Тому до 2026 року нам потрібно відновити повноцінний діалог між двома країнами, оскільки обидві сторони потребують одна одної. Відносини не є односторонніми — ми маємо сісти за стіл переговорів і разом вирішити спірні питання.
Віктор Орбан і Володимир Зеленський у Києві, 2 липня 2024. Фото: Zoltan Fischer/Associated Press/East News
Звичайно, багато що залежить від того, чи закінчиться війна в Україні. І є ще один важливий момент:
Ідеї швидкого вступу України до ЄС протистоїть не тільки Угорщина. Це дуже важливо зрозуміти українцям
Якщо люди вважають, що єдиною перешкодою є Будапешт — те, що він говорить або робить — це просто неповна картина.
— Разом з тим коли доходить справа до голосування за українські питання у Брюсселі, ми бачимо лише одне вето — Угорщини…
— Я це розумію, але початок перемовин — це не те саме, що завершення всього процесу. Якщо подивитися на минулий раз, то було кілька країн, зокрема, Нідерланди, які не дуже підтримували це рішення. Ось про що я кажу (У випадку з Нідерландами йдеться радше про історичний референдум 2016 року щодо Угоди про асоціацію Україна–ЄС і загальну обережність уряду, а не про системне блокування переговорів, як це робить Угорщина, — Авт.).
Ви праві, що початок переговорів може залежати від однієї країни, але справжня проблема не в прискореному вступі, а в кінцевому результаті. Саме це я намагаюся підкреслити. Водночас я чітко розумію, чому український народ бачить це інакше.
Дозвольте навести приклад НАТО. Виявилося, що головним противником членства були США — не адміністрація Трампа, а адміністрація Байдена. Були й інші країни, які публічно зберігали мовчання, але за лаштунками не виявляли великого ентузіазму.
І так, іноді між нашими двома країнами відбуваються жорсткі дебати. Але насправді це дуже незначна проблема порівняно з більш широкими викликами, пов'язаними з прискореним членством. Ось чому я прошу людей подивитися на приклад НАТО.
Це часто пропускають у пресі, тому що ЗМІ здебільшого зосереджуються на сьогоденні й на тому, що видно. У деяких випадках важко побачити, що відбувається за лаштунками.
Гібридна війна РФ проти Угорщини
— Пане Демко, чи відчуває Угорщина себе мішенню російської гібридної війни, враховуючи викриття шпигунських мереж, інформаційні кампанії та підозри у втручанні у внутрішню політику?
— Цілком впевнений, що Росія атакує Угорщину — головним чином через інформаційні операції. Найвідоміший випадок стався близько 10 років тому, коли було виявлено, що угорський депутат Європарламенту працював на Росію. Він покинув країну, уникнувши судового переслідування, і, ймовірно, зараз перебуває на території РФ.
Також Росія намагалася запустити свої щупальця в економіку нашої держави, зокрема, спробувала захопити MOL — найбільшу нафтову компанію Угорщини і головного гравця в регіоні. Використовуючи австрійську компанію OMV як прикриття, «Сургутнєфтєгаз» намагався здобути контроль над MOL, але уряд Орбана витіснив їх, позбавивши Росію впливу на цю компанію.
Тож, так, були виявлені операції — і, безсумнівно, є й інші, про які ми не знаємо. Але Угорщина вжила заходів, коли були перетнуті межі, чи то у випадку з депутатом Європарламенту, чи то з MOL.
Водночас гібридні операції тривають, особливо через ЗМІ та соціальні мережі. Росія поширює оманливі або негативні наративи про Україну, часто змішуючи правду з дезінформацією. Це проблема не тільки для Угорщини, а для всього регіону.
— У ЗМІ ми часто чуємо, як прем'єр-міністра Орбана називають «другом Путіна» або навіть «корисним дурнем Кремля». Як ви реагуєте на ці твердження, враховуючи уявлення про те, що Росія має сильного союзника на чолі уряду Угорщини?
— Я б сказав, що в політиці не існує такого поняття, як дружба.
ЗМІ використовують такі ярлики, але реальність інша. Наприклад, саме прем'єр-міністр Орбан витіснив Росію з MOL, найбільшої компанії Угорщини і важливого інструменту впливу
Зв'язки Угорщини з Росією стосуються переважно енергетики — нафти, газу й атомної енергії. Але якщо подивитися на оборону, то уряд Орбана повністю перевів Угорщину із систем радянської епохи на західні. Танки Т-72 були замінені на німецькі «Леопарди», БТР-80 — на бойові машини піхоти Lynx, а російська артилерія — на PzH 2000. Оборонна промисловість Угорщини зараз тісно інтегрована з німецькою компанією Rheinmetall, а також з Ізраїлем, Туреччиною, Чехією та Австрією.
Тож якщо судити за діями, а не за заголовками, безпека Угорщини на 100% ґрунтується на західній співпраці. Насправді в Угорщині будується найбільший в Європі завод з виробництва боєприпасів, який випускає 155-мм і 120-мм снаряди стандарту НАТО, а не російського калібру. І це малює вже зовсім іншу картину, ніж та, про яку часто пишуть у політичних коментарях.
Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał wieczorem 22 lipca ustawę ograniczającą niezależność Narodowego Biura Antykorupcyjnego (NABU) i Specjalistycznej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP), podporządkowując działalność tych organizacji prokuratorowi generalnemu. Tysiące ludzi wyszło na ulice Kijowa i innych miast, aby zaprotestować. Uczestnicy domagają się zawetowania ustawy, która może stać się przeszkodą na drodze do integracji europejskiej.
Władimir Zełenski zareagował już na protesty i przedłożył Radzie Najwyższej nowy projekt ustawy, który ma na celu zagwarantowanie wzmocnienia niezależności instytucjonalnej NABU i SAP, a także zapewnienie skutecznej ochrony ich działalności przed wpływami i ingerencją Rosji. Rada Najwyższa rozpatrzy projekt ustawy 31 lipca.
Dlaczego posłowie i prezydent przyjęli ustawę nr 12414? Dlaczego jest ona niebezpieczna i jak reaguje na nią świat? O to Sestry zapytały ekspertkę ds. polityki międzynarodowej, byłą redaktorkę „Głosu Ameryki” w Europie Wschodniej, Myroslavę Gongadze.
Miroslava Gongadze
Sestry: Jak Pani ocenia taką decyzję posłów i prezydenta – pozbawienie organów antykorupcyjnych niezależności?
Myroslava Gongadze: Postrzegam to jako bardzo niepokojący sygnał. Bo nie chodzi tylko o prawo. Chodzi o wolę polityczną.
NABU i SAP to nie tylko instytucje. To symbole. Powstały po Majdanie w odpowiedzi na żądania społeczeństwa dotyczące sprawiedliwości i uczciwego wymiaru sprawiedliwości. Ludzie na Majdanie powiedzieli: „Dajcie nam uczciwe, niezależne organy, które będą walczyć z korupcją na wszystkich szczeblach”. Międzynarodowi darczyńcy poparli to żądanie, aby pomóc Ukrainie oczyścić się. Udało się to zrobić. Ale, jak widzimy, niezależność tych organów stała się dla niektórych zbyt niebezpieczna.
Kiedy większość posłów, pomimo protestów niewielkiej liczby uczciwych i odważnych prawodawców, głosuje za ustawą, która pozwala sterować Prokuraturze Generalnej NABU i SAP-em nie chodzi już o skuteczność.
Chodzi o kontrolę. I bardzo często o strach
Bo kiedy sprawy antykorupcyjne zaczynają dotykać „swoich”, pojawia się pokusa, aby wszystko ponownie poddać ręcznej kontroli.
Szef SBU Wasyl Maluk twierdzi, że ta decyzja to „powrót do Konstytucji”, że organy nie zostaną zlikwidowane. Jak to skomentujesz?
Wydaje mi się, że jest to próba przykrycia decyzji politycznej ładnymi słowami. Tak, formalnie NABU i SAP pozostają. Ale jeśli odebrać im kluczowe uprawnienia, prawo do samodzielnego prowadzenia spraw to jaka to będzie niezależność?
To tak jakby mieć własny ładny samochód, ale bez kierownicy: daleko nie pojedziecie.
A argument o „powrocie do konstytucji” wygląda na manipulację. Konstytucja nie zabrania posiadania niezależnych organów antykorupcyjnych — wręcz przeciwnie, państwo ma zagwarantować rozliczalność i przejrzystość.
Struktury te zostały utworzone nie wbrew prawu, ale jako jego logiczna kontynuacja w warunkach, gdy stary system nie działał.
Co może być dalej? Jak zareagują Europa, Stany Zjednoczone, Ukraińcy?
Widzimy już pierwsze sygnały. UE zareagowała ostro: ta decyzja może zahamować integrację europejską. Stany Zjednoczone uważnie obserwują sytuację, a w Kongresie już padają pytania: „Czy warto nadal bezwarunkowo wspierać kraj, który wycofuje się ze swoich demokratycznych zobowiązań?”.
To po prostu woda na młyn tych amerykańskich polityków, którzy twierdzą, że Ukraina jest skorumpowana i nie zasługuje na pomoc.
Nowe, świadome pokolenie Ukraińców, pomimo wszystkich zakazów, ograniczeń i wojny, wyszło na ulice. Społeczeństwo obywatelskie żyje, a te nieudolne kroki władzy skłoniły ludzi do ponownego powstania i pokazania, że Ukraina jest żywą demokracją. Hasła, z którymi wyszli ludzie, to śmiech przez łzy. To ból. To wołanie ludzi domagających się sprawiedliwości, że te instytucje zostały stworzone krwią i nadzieją. Że Ukraina już nie raz przeszła przez „ręczną” prokuraturę i Ukraińcy nie planują do niej wracać.
Szczerze wierzę, że w Ukrainie jest wystarczająco dużo świadomości obywatelskiej, aby nie dopuścić do cofnięcia się. I że partnerzy nie będą milczeć. To bardzo trudny moment, ponieważ na wojnie wiadomo, gdzie jest wróg. A tutaj ponownie okazało się, że wróg wewnętrzny również nie śpi. Otworzyły się stare puszki Pandory. Nadchodzi kolejny moment prawdy. Ale społeczeństwo ukraińskie, na szczęście, nawet podczas wojny, w najciemniejszych momentach, pokazuje, kim jest.
Przypomnę, że klastry to tematyczne rozdziały negocjacji, które łączą różne obszary polityki. Otwarcie klastra „Podstawy”, który obejmuje kwestie wymiaru sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa, zamówień publicznych, statystyki i kontroli finansowej, jest priorytetem dla UE.
Przypomnę, że Ukraina jest jednym z największych krajów kontynentu pod względem powierzchni, a nawet perspektywa jej przystąpienia do Unii Europejskiej nie jest przez wszystkich członków tego bloku przyjmowana z optymizmem. UE, ogólnie rzecz biorąc, nie zakończyła jeszcze w pełni procesu integracji Rumunii, Bułgarii i Chorwacji, dlatego szybkie przystąpienie Ukrainy jest niestety możliwe tylko w sferze marzeń.
Chociaż szczyt Rady Europejskiej, który odbył się w Brukseli 26-27 czerwca 2025 roku, wyraził rytualne wsparcie dla Ukrainy, nie stał się miejscem rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych dla Mołdawii i Ukrainy. Podczas szczytu Mołdawia-UE 4 lipca gospodarz szczytu otrzymał deklarację otwartych drzwi. Ukraina niestety zatrzymała się przed “szeroko” zamkniętymi drzwiami, gdzie w roli nieubłaganego Cerbera występuje węgierski premier Viktor Orbán. Jednak problem nie leży tylko w tym doświadczonym populiście.
Dość głośne oświadczenie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o wsparciu KE dla rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych Ukrainy do UE było jedynie próbą osłodzenia gorzkiej pigułki. Dyplomaci z przyjaznych Ukrainie państw europejskich zauważają, że nie należy absolutyzować roli Viktora Orbána jako hamulca integracji europejskiej naszego państwa. Podkreślają, że szereg krajów tak zwanej Starej Europy może stać się dla Ukrainy bardzo surowymi egzaminatorami, przez co oczekiwania oficjalnego Kijowa dotyczące integracji z UE w ciągu dwóch lat wydają się co najmniej naiwne.
Podkreślam, że główną przyczyną zahamowania eurointegracji Ukrainy jest trwająca od ponad 40 miesięcy pełnoskalowa agresja Rosji na nasze państwo. Rosja konsekwentnie dąży do zniszczenia zarówno Ukrainy, jak i jej europejskiej perspektywy, doskonale rozumiejąc znaczenie naszego państwa dla wspólnego projektu integracyjnego Europy. Zaznaczę, że w przededniu czerwcowego szczytu Rady Europejskiej z Moskwy, głosem Dmitrija Miedwiediewa, mówiono o niedopuszczalności przystąpienia Ukrainy do UE. Miedwiediew to prawdziwy geopolityczny wariat, jednak w Starym Świecie jest wielu chętnych, by słuchać głosu Kremla.
Viktor Orbán jest prawdopodobnie pierwszym wśród publicznych europejskich putinversteherów, który jednocześnie utrzymuje dobre stosunki z Donaldem Trumpem. Przygotowuje się do zbliżających się wiosną 2026 roku wyborów parlamentarnych, od których zależy przedłużenie jego kontraktu z Węgrami. Orbánowi za pół roku będzie ciężko i jest tego świadomy. Dlatego już teraz wybiera sobie politycznych sparingpartnerów – Wołodymyra Zełenskiego i Ukrainę, Ursulę von der Leyen i Komisję Europejską. Wszystko dla Węgier, jak podkreśla swoim zwolennikom.
Ukraina niestety odgrywa rolę kozła ofiarnego.
W zaistniałej sytuacji Ukraina musiałaby być absolutnym prymusem w kwestii przygotowania do przystąpienia do UE. Czy jest to możliwe w warunkach szeroko zakrojonej inwazji Rosji? Pytanie jest oczywiście retoryczne, choć nie należy zapominać, że UE politycznie wspiera nasze państwo w tym konflikcie od pierwszych dni agresji. Problem niestety ma charakter spersonalizowany: wicepremier ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej Olha Stefanishyna zajmuje to stanowisko już 5(!) lat. Ponadto we wrześniu ubiegłego roku do swoich kompetencji dodała tekę minister sprawiedliwości. Nie zdołała jednak osiągnąć przełomu na drodze europejskiej integracji Ukrainy.
Jaka będzie teraz polityczna odpowiedzialność „głównej eurointegratorki”? To pytanie, na tle plotek o przetasowaniach w rządzie, szybko nabiera aktualności. Nieudana próba PR-owców Ministerstwa Sprawiedliwości zademonstrowania uwielbienia przez podwładnych wywołała odwrotny efekt społeczny.
Agencja Bloomberg poinformowała, że Wołodymyr Zełenski rozważa Olhę Stefanishynę jako możliwą kandydatkę na ambasadora Ukrainy w USA. W istocie chodzi o dymisję z zachowaniem twarzy, która nie jest w stanie poprawić stosunków z UE. Odpowiedzialność osobista musi wiązać się ze zmianą podejścia do przystąpienia do UE. Zawyżone oczekiwania społeczne dotyczące tempa i treści integracji europejskiej, brak sukcesów w dialogu z Budapesztem, narastający eurosceptycyzm w innych krajach Grupy Wyszehradzkiej – to problemy, które leżą na powierzchni. Tu i zniknięcie empatii wobec ukraińskich uchodźców, i zaostrzenie problemów gospodarczych w krajach regionu, które spowodowało zniesienie bezwizowego handlu z UE, i niedostateczna przejrzystość Ukrainy dla partnerów.
Oczywiście, nasi partnerzy widzą również liczne przejawy korupcji w ukraińskim rządzie, i „prewencyjne” sankcje, problemy z zamówieniami publicznymi w warunkach wojny. Odmowa rządu poparcia decyzji komisji konkursowej w sprawie szefa Biura Bezpieczeństwa Ekonomicznego wygląda jak splunięcie w twarz zachodnim partnerom, dla których BBE jest narzędziem optymalizacji polityki gospodarczej państwa. Pretendując do członkostwa w UE, trzeba być gotowym nie do gry w klastry, ale do gry według europejskich zasad.
To nie jest łatwe, ale daje pożądany rezultat. Potrzebne są zatem nie tylko polityczne pokazowe wystąpienia, ale praca nad błędami z osobistymi wnioskami. Na porządku dziennym jest budowanie przejrzystej polityki opartej na zasadach funkcjonowania UE i realne wzmocnienie instytucji państwowych.