Exclusive
20
min

17 godzin dziennie, 432 godziny miesięcznie - tak pracują uchodźczynie i uchodźcy

Jak Ukrainki i Ukraińcy wpływają na polską gospodarkę

Oksana Szczyrba

Ukraińcy są pracowici i przykładają się do pracy. Zdjęcie: pexels

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Największa liczba uchodźców wojennych z Ukrainy przybyła do Polski i jest zmuszona do przystosowania się do nowego środowiska, nauki języka i poszukiwania pracy. Polacy gościnnie przyjęli Ukraińców i wspierali ich od pierwszych dni pełnej inwazji Rosji na Ukrainę. Jednak w polskim społeczeństwie pojawiają się opinie, że Ukraińcy przez długi czas siedzieli na bezrobociu. Ale to nieprawda uchodźcy budują swoje życie od podstaw, pracują i napędzają polską gospodarkę.

Zasada: pomóż sobie sam/a

Anastasia Gorianska miała spokojne i stabilne życie na Ukrainie. Pracowała jako redaktorka w telewizji. Wraz z mężem marzyła o zakończeniu remontu kuchni w swoim mieszkaniu i rozwijała projekt dotyczący zdrowia psychicznego. Wojna wprowadziła duże zmiany w jej życiu. Nastia przeprowadziła się do Warszawy. "Pojechałam w samym szczycie gorączki, wzięłam jeden lub dwa ciepłe kombinezony, laptopa, dużo wody, jedzenia, lekarstw i materac. Miałam tylko 5000 hrywien. Spotkałam tu przyjaciółkę, która pomogła mi znaleźć pracę i zakwaterowanie. Polacy bardzo mi pomogli. Mieszkałam z Agnieszką przez rok, za co jestem jej bardzo wdzięczny. Przez pierwsze trzy miesiące komunikowałem się wyłącznie z Polakami. Wszyscy byli bardzo opiekuńczy". Nastii udało się nauczyć języka bez dodatkowych kursów. Dostała pracę jako asystentka w polskiej firmie architektonicznej SONITUM. Nie otrzymała żadnej pomocy od państwa. Mówi, że miała w tym swój cel. - Kierowałam się zasadą: pomóż sobie sama. Chociaż wielu moich znajomych powiedziało mi, że złożyli wnioski, a państwo pomogło niektórym osobom, niektórzy mieli trudności. Teraz wynajmuję mieszkanie, nadal pracuję jako asystentka i uczę ludzi wystąpień publicznych. Nastia rozwiodła się z mężem. Przyznaje, że nadal buduje swoje życie, ale jest to bardzo trudne psychicznie: "Uspokajam się, mówiąc: "Nastia, to jest test, który możesz zdać, wszystko jest w porządku, przeszłaś już długą drogę, od tego momentu będzie lepiej".

Utrata domu, męża, dziecka i praca przez 18 godzin dziennie

Natalia ma dwa stopnie naukowe. Na Ukrainie pracowała jako dyrektorka marketingu w prestiżowej firmie. Kiedy została schwytana do niewoli, była w ciąży. Cudem udało jej się uciec z dziesięcioletnim synem. Jej mąż jest zaginiony. Natalia przeprowadziła się do Krakowa, gdzie została przygarnięta przez polską rodzinę. - Dziś z wielkim bólem wspominam tamten czas i nie wszystko pamiętam. Kiedy wydostawałam się z ostrzeliwanego Kijowa, było strasznie. Najbardziej bałam się o swoje dzieci. Przede mną strzelano do ludzi. Najgorsze było to, że mój syn to wszystko widział. Do dziś nie wiem, jak udało nam się przeżyć. To była boża łaska. Naprawdę nie chciałam wyjeżdżać bez mojego męża. Ale on nalegał, żebyśmy wyszli. Obiecał, że pójdzie za mną. Tego samego dnia straciliśmy z nim kontakt. Okupanci zniszczyli nasz dom. Nie było dokąd wracać. Ale trzymałam się z całych sił, bo marzyłam o urodzeniu zdrowego dziecka. Jestem ogromnie wdzięczna wspaniałym Polakom, którzy udzielili mi schronienia i pomocy. Natalia miała trudny poród i niestety jej dziecko urodziło się martwe. Samą kobietę ledwo udało się uratować.

- Wciąż śni mi się nasza zmarła córeczka. Tak bardzo na nią czekaliśmy. Przez długi czas chodziłam do psychoterapeuty, ponieważ nie mogłam poradzić sobie z depresją i myślami samobójczymi. Tylko mój syn trzymał mnie przy życiu. Trochę się opamiętałam i poszłam do pracy, bo siedzenie komuś na karku nie było dla mnie. Pracowałam na 2 etaty: pierwsza zmiana w sklepie, druga jako sprzątaczka. Czasami brałam dodatkowe zlecenia i pracowałam w nocy. Pracowałam tak ciężko i długo - czasem po 18 godzin, że do dziś nie wiem, jak to się stało, że nie padłam z nóg. Dzięki temu udało mi się zaoszczędzić pieniądze i wynająć mieszkanie dla mnie i mojego syna, aby zacząć życie od nowa, niezależna od nikogo. Nigdy nie sądziłam, że będę musiała zamiatać podłogi i wykładać towar na sklepowe półki. Ale dla mnie żadna praca nie jest upokorzeniem, choć oczywiście nie lubiłem tego, co robiłam. Później, po opanowaniu języka polskiego, zacząłem szukać pracy w swojej branży. Szukałam długo i pukałam do wielu drzwi. Niektóre z nich się otworzyły. Dziś mam pracę, którą kocham i więcej czasu, który mogę spędzać z synem. Nadal płaczę w nocy, aby moje dziecko nie słyszało i modlę się do Boga, aby mój Wiktor żył, gdzieś w niewoli. Przeraża mnie myśl, że już nigdy go nie przytulę.

Przetrwałam konkurencję i próbę czasu

Olena Komczenko, graficzka, członkini Narodowego Związku Artystów Ukrainy, ilustratorka, przeniosła się do Warszawy, gdy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę.

Swój pierwszy miesiąc w stolicy Polski wspomina jako kompletny szok i brak planów. - Siedzę na ławce w centrum Warszawy, otoczona architekturą o nieopisanym pięknie, a na środku placu jest duże, dobrze wyposażone lodowisko. Ludzie są weseli, uśmiechnięci, dzieci na łyżwach z zaróżowionymi policzkami... A my właśnie wysiedliśmy z pociągu ewakuacyjnego i patrzyliśmy na to ze łzami w oczach. Nie można było na to patrzeć - wspomina Olena. Zima 2022 roku była długa, lodowisko w centrum miasta było otwarte nawet w marcu.

Dodaje, że widziała wiele przykładów, gdy osoba, która miała określony status społeczny na Ukrainie, nie mogła znaleźć pracy w Polsce w swojej specjalności i podejmowała najcięższą pracę fizyczną: - Ale widziałam też ludzi, którzy dosłownie na moich oczach zaczęli odnosić sukcesy. Od czego to zależy? Moim zdaniem trzeba ciężko pracować, także nad sobą.

Olena jest znaną w Ukrainie artystką. Miała wiele wystaw. Pracuje również jako ilustratorka, wydano wiele książek z jej ilustracjami i okładkami. Ma ogromny dorobek twórczy, lata ciężkiej pracy przyniosły efekty - doświadczenie w pracy, współpracę ze znanymi autorami - pisarzami, których książki ilustrowała. A teraz Olena jest w zupełnie obcym kraju, w stresie, bez znajomości języka i bez planów na przyszłość.

Postanowiła spróbować tego, co robi najlepiej - zaczęła malować. Ponieważ znalazła się w Warszawie z małym plecakiem i bez ołówka, i farb, musiała wszystko kupić. Później Olena oferowała swoje prace warszawskim galeriom sztuki.

Właściciel galerii powiedział: - Pani prace są na wysokim, profesjonalnym poziomie. Ale dla mnie, jako biznesmena, najważniejsze jest to, żeby się sprzedawały. Dlatego warunek jest następujący: jeśli prace nie zostaną kupione, przerywamy współpracę, a jeśli tak, kontynuujemy. Olena nie musiała długo czekać. Bardzo szybko otrzymała odpowiedź "Będziemy kontynuować pracę". - Nie wiem, czy mogę polecić tę metodę absolutnie wszystkim artystom. Może miałam szczęście? Może skończył się okres pandemii i galerie zaczęły stopniowo wychodzić z kryzysu, pojawiła się duża liczba turystów i innych kupujących. A może zadziałało w tym przypadku moje ogromne doświadczenie i nawyk intensywnej pracy. Na szczęście wytrzymałam konkurencję i próbę czasu. Patrząc wstecz, mogę powiedzieć, że nigdy bym tego nie zrobiła, gdybym wcześniej zaplanowała przeprowadzkę, poszukiwanie pracy i mieszkania. Wszystko, co się wydarzyło, było sytuacją ekstremalną.

Dziś Olena czuje się dość pewnie w Warszawie, ponieważ ma pracę, którą kocha i dobrze nauczyła się języka dzięki różnym kursom i komunikacji z Polakami, za co jest bardzo wdzięczna.  

Ukraińcy napędzają polską gospodarkę

Ukraińcy stanowili znaczącą siłę roboczą w Polsce jeszcze przed wojną. O ile jednak przed wojną przyjeżdżali głównie zbierać truskawki, sprzątać, pracować w sklepach i opiekować się osobami starszymi, o tyle wojna zmieniła portret Ukraińca poszukującego pracy. Od początku inwazji na pełną skalę do Polski wyjechała głównie klasa średnia, a polscy pracodawcy chętnie ich zatrudniali. Ponadto, według Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), w tym roku obywatele Ukrainy otworzyli około 14 000 firm w Polsce, prawie tyle samo co w ubiegłym roku. Ukraińcy spieszą się ze znalezieniem pracy, pomimo świadczeń socjalnych od rządu. Badanie przeprowadzone przez ARC Rynek i Opinia wykazało, że nie wszyscy Ukraińcy w Polsce są oficjalnie zatrudnieni, ale 71% utrzymuje się na własny koszt. Swoje oszczędności wydają w kraju, w którym się zatrzymali. Tylko w kwietniu ubiegłego roku Ukraińcy za granicą wydali ponad 2 miliardy dolarów, według Narodowego Banku Ukrainy.

Ukraińcy nie odbierają chleba Polakom. Biznesmen Walerij Kaczan przypomina, że stopa bezrobocia na polskim rynku pracy wynosi zaledwie 5%, co jest jednym z najniższych wskaźników w Unii Europejskiej. Jednocześnie wiele sektorów polskiej gospodarki doświadcza niedoboru pracowników. W szczególności dotkliwy jest niedobór pracowników płci męskiej. Najbardziej dotknięte są branże budowlana i motoryzacyjna, a także przemysł ciężki.

Ukraińcy są bardzo pracowici, w wielu przypadkach pracują po 10-14 godzin dziennie, 300-400 godzin miesięcznie. - Znam przypadki, w których Ukraińcy pracowali po 17 godzin dziennie. 432 godziny miesięcznie. Kiedy ktoś pracował 36 godzin z rzędu w ciągu dwóch dni - mówi Kaczan. Dodaje, że pomimo bariery językowej, Ukraińcy bardzo szybko uczą się języka polskiego i dostosowują się do lokalnego rynku pracy. Ludzie z krajów o niższej gospodarce są przyciągani do krajów o lepszej. W związku z tym niektórzy polscy specjaliści przenieśli się dalej na zachód, pozostawiając wiele wolnych miejsc pracy, które są wypełniane między innymi przez Ukraińców. Wielu ukraińskich młodych ludzi kończy polskie uniwersytety i wielu z nich nie wróci na Ukrainę, co jest bardzo smutne. - Ukraińcy, zwłaszcza młodzi ludzie, są zniesmaczeni ukraińską korupcją, która jest jednym z głównych powodów, dla których nie wracają do ojczyzny. Jest to szczególnie obrzydliwe w czasie tej barbarzyńskiej wojny - mówi Kaczan.

Pod względem wynagrodzenia, nawet płaca minimalna w Polsce jest kilkakrotnie wyższa niż na Ukrainie. Według Kaczana, w samej Polsce nie ma różnicy w wynagrodzeniach między Ukraińcami i Polakami. Zależy ono od kwalifikacji i stanowiska. Większość Ukraińców w Polsce szuka pracy, w której będzie im oferowana maksymalna liczba godzin pracy. Często proszą pracodawców o dodatkowe godziny. Polski kodeks pracy jest taki sam dla wszystkich, a pakiet socjalny dla pracowników nie różni się.

Przed wojną Ukraińcy odgrywali kluczową rolę w rozwoju polskiej gospodarki. Dziś sytuacja nie uległa zmianie. Według Mykoły Kniażyckiego, posła do parlamentu Ukrainy, przewodniczącego grupy Rady Najwyższej ds. stosunków międzyparlamentarnych z Rzeczpospolitą Polską, ukraińscy uchodźcy nadal napędzają polską gospodarkę: - Ukraińcy wpłacają do polskiego budżetu miliardy złotych. Ukraińcy są wykwalifikowaną siłą roboczą, a Polska jest nimi bardzo zainteresowana. Była zainteresowana jeszcze przed inwazją na pełną skalę. Moi polscy przyjaciele przedsiębiorcy regularnie dzwonią do mnie i proszą o znalezienie specjalistów na Ukrainie, których mogą "załatwić", aby mogli tam pracować. I nagle w Polsce pojawiło się tak wiele osób ze specjalnościami i zawodami. Jest to korzystne i potrzebne dla Polski.

Kiedy jesteśmy w konflikcie, wróg zawsze to wykorzystuje

Stosunki ukraińsko-polskie pogorszyły się po wprowadzeniu zakazu transportu ukraińskiego zboża przez Polskę. Dwustronne oskarżenia osiągnęły najwyższy poziom, gdy 19 września ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, że "niektórzy w Europie grają solidarnie w politycznym teatrze", zamieniając dostawy zboża w thriller, w rzeczywistości pomagając "ustawić scenę dla moskiewskiego aktora". Z powodu tej wypowiedzi Polska wezwała ambasadora Ukrainy.

Mykoła Kniażycki skomentował sytuację: - Straciliśmy wiele rynków, możliwości eksportu przez Morze Czarne i Morze Azowskie. Polska pozostała dla nas korytarzem eksportu zboża. Czy część zboża zostałaby sprzedana w Polsce? Tak. Ale muszę powiedzieć, że handel ma dwie strony. Jeśli ktoś sprzedaje zboże, jest ktoś, kto je kupuje. Kupują je firmy, które są w jakiś sposób powiązane z rządem. Być może trzeba było uporządkować sprawy na własnym rynku, z własnymi nabywcami. Jeżeli z punktu widzenia polskiego rządu działo się coś nielegalnego, to trzeba było rozmawiać, a nie doprowadzać do tego, żeby ten dialog stanął w miejscu. Niestety były też ostre wypowiedzi ze strony ukraińskiej. Wydaje mi się, że Zełenski przesadził i nie należało tak eskalować sytuacji, biorąc pod uwagę wsparcie ze strony Polski. Ale sytuacja zaostrzyła się również po polskiej stronie, ponieważ polski prezydent Andrzej Duda porównał Ukraińców do tonących. Stwierdzenie to było niefortunne, nieetyczne, ponieważ Ukraińcy nie uważają się za topielców. Następnie wezwano ambasadorów. Cała ta eskalacja jest niepotrzebna. Wszelkie spory gospodarcze można rozwiązać przy stole negocjacyjnym. Ale my sprowadziliśmy je do negocjacji między najwyższymi urzędnikami państwowymi. Wszystko to nie jest dobre dla stosunków między Ukrainą a Polską, ale nie jest krytyczne. Najważniejszą rzeczą jest teraz komunikacja.

Według Ołeksandra Antoniuka, żołnierza Sił Zbrojnych Ukrainy i konsultanta politycznego, głównym powodem pogorszenia stosunków ukraińsko-polskich były wybory parlamentarne w Polsce 15 października. Jednak zmiana rządu po wyborach w Polsce daje nadzieję na poprawę stosunków: - Sam konflikt jest sztuczny. A teraz, po wyborach, sytuacja się poprawi. Kiedy jesteśmy w konflikcie, Rosja zawsze to wykorzystuje. I to jest nasz wspólny, odległy wróg. Musimy o tym pamiętać. W tym kontekście musimy zdefiniować relacje, biorąc pod uwagę, że są one stabilne i dynamiczne, mogą się poprawiać, i pogarszać. Musimy podchodzić do tego spokojnie i pragmatycznie. Ta konfliktowa sytuacja powinna pozwolić nam na wyznaczenie czerwonych linii, poza które ani Polska, ani Ukraina nie mogą się posunąć. Inaczej nie wygramy tej wojny bez jedności i wsparcia całego cywilizowanego świata.

No items found.
Partner strategiczny
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, gospodyni programów telewizyjnych i radiowych. Dyrektorka organizacji pozarządowej „Zdrowie piersi kobiet”. Pracowała jako redaktor w wielu czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Od 2020 roku zajmuje się profilaktyką raka piersi w Ukrainie. Pisze książki i promuje literaturę ukraińską. Członkini Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Autorka książek „Ścieżka w dłoniach”, „Iluzje dużego miasta”, „Upadanie”, „Kijów-30”, trzytomowej „Ukraina 30”. Motto życia: Tylko naprzód, ale z przystankami na szczęście.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Ukryty potencjał i zielone korytarze

Diana Balynska: Dlaczego większość Ukrainek za granicą pracuje poniżej swoich kwalifikacji? I co można z tym zrobić?

Antonina Kurec: To naprawdę paradoksalna sytuacja, kiedy kraje przyjmujące Ukraińców otrzymują wspaniałe zasoby edukacyjne i kadrowe, ale nie wykorzystują ich w pełni.

Statystyki są niepokojące: według socjologów około 68% ukraińskich migrantów w 2024 r. pracowało na stanowiskach poniżej swoich rzeczywistych kwalifikacji.

Tylko jedna trzecia dyplomowanych uchodźców znalazła pracę wymagającą wyższego wykształcenia. Dysponujemy potencjałem ludzkim, który może zmienić Ukrainę po wojnie.

Mowa tu o szeregu barier, znacznie głębszych niż tylko kwestia języka. Po pierwsze, mamy problem z regulacją zawodów i powolnym uznawaniem dyplomów, tzw. nostryfikacją. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin wymagających licencji, takich jak medycyna.

Po drugie, niezwykle ważnym aspektem jest opieka nad dziećmi. Większość migrantów to kobiety z dziećmi. A pracodawcy, zwłaszcza w sektorach wymagających kwalifikacji, wymagają pełnego zatrudnienia.

Kwestia, gdzie umieścić dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, staje się kluczowym czynnikiem ograniczającym dla wykwalifikowanych matek

Aby rozwiązać tę sytuację, potrzebne są wspólne programy między krajami. Oznacza to, że oprócz intensywnej nauki języka polskiego potrzebujemy szybkiej walidacji kwalifikacji, a także płatnych staży w sektorach deficytowych, takich jak opieka zdrowotna, logistyka czy energetyka. Bardzo potrzebne są również przedszkola zapewniane przez pracodawców lub państwowa pomoc w opiece nad dziećmi. Tylko w ten sposób będziecie w stanie wykorzystać ten „ukryty potencjał”, a co najważniejsze — ludzie powrócą do Ukrainy z nową, cenną europejską wiedzą specjalistyczną.

Kobiety z Ukrainy pracują za granicą najczęściej poniżej swoich kwalifikacji: Marek BAZAK/East News

Wspomniała Pani o nostryfikacji dyplomów. Biorąc pod uwagę, że jest to dość długi, wyczerpujący i kosztowny proces, czy istnieją jakieś sposoby, aby go uprościć?

Dobre pytanie. Współpracuję z uniwersytetami i wiem, że istnieją odrębne umowy o wzajemnym uznawaniu dyplomów akademickich między Polską a Ukrainą. Są jednak dziedziny, które wymagają dodatkowej weryfikacji.

Byłoby wspaniale, gdyby na szczeblu rządowym udało się uzgodnić jakiś fast track (przyspieszone procedury — red.) dla zawodów deficytowych, coś w rodzaju „zielonych korytarzy”. Albo stworzyć jeden e-rejestr, w którym można by od razu weryfikować te dyplomy.

W praktyce światowej stosuje się już tzw. skill bridges (mosty umiejętności), które są aktywnie wykorzystywane przez międzynarodowe firmy. Skupiają się one nie na ogólnych dokumentach, ale na tym, co dana osoba wie i potrafi. Podobne Skill Bridges działają już z powodzeniem w UE i Kanadzie.

Dobrą praktyką są centra oceny (assessment centers), gdzie sprawdza się praktyczne umiejętności, a nie tylko papier. Im częściej będziemy to robić, tym szybciej będziemy zapełniać miejsca pracy wykwalifikowanymi pracownikami.

Kobiety w „męskich” zawodach

Czy wzrost napięć społecznych i konkurencji na polskim rynku pracy może stać się zewnętrzną presją, która skłoni Ukraińców do powrotu do domu?

Nie uważam, że tylko ten czynnik będzie kluczowym katalizatorem masowego powrotu. Tak, nastroje społeczne ulegają wahaniom, ale większość Polaków nadal jest przychylna Ukraińcom.

Decyzja o powrocie jest podyktowana znacznie ważniejszymi powodami niż sytuacja na polskim rynku pracy. Przede wszystkim jest to bezpieczeństwo, zakończenie wojny. Po drugie, jest to dostępność lub brak mieszkania w Ukrainie. Nie możemy zapominać, że ogromna część ludzi po prostu nie ma dokąd wracać, ponieważ ich domy zostały zniszczone. Powrót dla was oznacza w rzeczywistości kolejny start od zera.

Abyście wrócili, Ukraina musi zaproponować wam zrozumiałą, uczciwą i motywującą strategię powrotu z namacalnymi ułatwieniami, programami uzyskania mieszkania i, co najważniejsze, gwarantowanymi miejscami pracy.

Pewność zatrudnienia i zapewnienia bytu rodzinie to kluczowy warunek powrotu.

Podejście to jest zgodne z praktyką EBRD i Banku Światowego w zakresie odbudowy powojennej.

Osobiście aktywnie angażuję się w dialog z międzynarodowymi partnerami na temat modeli powrotu wykwalifikowanych pracowników.

Jeśli chodzi o ukraiński rynek pracy: jacy specjaliści są obecnie najbardziej poszukiwani? Gdzie odczuwa się największy niedobór kadr, zwłaszcza biorąc pod uwagę potrzeby odbudowy?

W samym słowie „odbudowa” zawarte jest już budownictwo, gdzie obecnie istnieje największy popyt i największy niedobór kadr w Ukrainie. Wynika to nie tylko z migracji, ale także z faktu, że specjaliści w większości walczą na wojnie.

Bardzo poszukiwani są również specjaliści z zakresu energetyki i sieci. Wróg nieustannie bombarduje naszą infrastrukturę, dlatego ciągle potrzebujemy odbudowy. Równie pilnie potrzebni są logistycy, kierowcy. Są to branże, które, jak wiesz, krzyczą, że brakuje ludzi. Niedawno sama widziałam młodą dziewczynę-dźwigniarza i powoli zaczynamy przyzwyczajać się do widoku kobiet za kierownicą ciężarówek. Co ważne, wynagrodzenia w tych branżach również znacznie wzrosły. Pracodawcy są gotowi płacić, aby ludzie zajmowali te bardzo ważne stanowiska. Będzie to największa potrzeba w ciągu najbliższych 5 lat.

Kobiety sprzątają po kolejnym rosyjskim ataku na Kijów, 10.07.2025. fото: OLEKSII FILIPPOV/AFP/East News

W jaki sposób biznes i państwo powinny strategicznie zmienić swoje podejście, aby zapewnić kobietom realne możliwości rozwoju kariery?

Całkowicie słusznie podkreślasz, że Ukraina musi przemyśleć sposób, w jaki budujemy możliwości kariery dla kobiet. Potrzebujemy nie tylko równych wynagrodzeń, ale także głębokiego wsparcia systemowego. Takim systemowym wsparciem zajmuje się społeczność Women Leaders for Ukraine, a jako jej członkini osobiście uczestniczyłam w opracowaniu programu przygotowującego kobiety-liderki do pracy w energetyce. Kobiety uczyły się, zdobywały umiejętności techniczne i przywódcze, a prawie wszystkie uczestniczki projektu znalazły następnie zatrudnienie.

Jeśli chodzi o wsparcie społeczne, w Ukrainie istnieje już wiele bezpłatnych szkoleń i kursów dla kobiet, które zostały zmuszone do przejęcia biznesu porzuconego przez mężów, którzy wyruszyli na wojnę. Są to szkolenia z zakresu finansów, marketingu, logistyki. Dostępna jest również pomoc psychologiczna. Jednak niestety nie widzę jeszcze systemowych podejść społecznych (takich jak państwowe przedszkola lub pomoc w opiece nad dziećmi) na poziomie biznesu i państwa. To jest coś, co jeszcze trzeba wdrożyć.

A jak przebiega reintegracja i zatrudnienie weteranów? Czy są już jakieś systemowe programy?

To bardzo aktualny temat. Już w 2023 roku uruchomiono zakrojone na szeroką skalę programy (na przykład „Veteran Hub”), w ramach których pracodawcy otrzymywali bezpłatne szkolenia dotyczące adaptacji weteranów. Moje doświadczenie potwierdza, że takie programy są dość skuteczne w integracji weteranów z powrotem w środowisku pracy.

Popyt na weteranów jest duży, ponieważ wracają oni jako wspaniali liderzy. Posiadają cenne umiejętności nabyte w wojsku: determinację, krytyczne myślenie, umiejętność oceny ryzyka

Wielu weteranów po demobilizacji otwiera własne firmy. Zostali przedsiębiorcami, ponieważ głęboko odczuwają wartość życia i nie boją się ryzykować, chcą realizować swoje marzenia. To bardzo udany trend, a firmy są bardzo zainteresowane takimi pracownikami.

Jak sprowadzić ludzi z powrotem do Ukrainy?

Czy odczuwa się odpływ młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat, którzy wyjeżdżają za granicę na studia lub w poszukiwaniu perspektyw zawodowych? Jakie ryzyko to niesie?

Podczas wojny trudno jest operować dokładnymi danymi na temat tego, ilu młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat faktycznie wyjechało. Musimy opierać się na statystykach z granic, a one nie dają jasnego obrazu tego, którzy z nich opuścili kraj na zawsze.

Jednak tendencja jest widoczna, na przykład mamy wysoki odsetek ukraińskich studentów w Polsce. Około 43% wszystkich zagranicznych studentów w roku akademickim 2023-2024 w Polsce to Ukraińcy. To duży odsetek.

Ryzyko związane z odpływem młodzieży jest dla Ukrainy znaczne: tracimy całą grupę, która tworzy innowacje.

W szczególności są to inżynierowie IT, ludzie z wyższym wykształceniem. Oczywiście można powiedzieć: niech te dzieci wyjeżdżają i uczą się, zachowują swoje zdrowie psychiczne w krajach, gdzie panuje pokój, a z czasem wrócą już wykształcone, aby odbudować Ukrainę. Ale aby wróciły, potrzebna jest platforma powrotu.

Z pewnością wprowadziłabym stypendia celowe na zasadzie „uczyć się i wracać” lub stypendia z gwarancją zatrudnienia w projektach odbudowy. Niezbędne są również preferencyjne kredyty hipoteczne dla młodzieży, ponieważ wielu z nich pochodzi z okupowanych terytoriów lub straciło mieszkanie z powodu wojny.

Wśród ekspertów pojawia się opinia, że powróci około 1/3 osób, które wyjechały. Czy zgadzasz się z tą prognozą? Co powinno być najważniejszym czynnikiem motywującym do powrotu?

Nie bardzo wierzę, że powróci tylko jedna trzecia, ale niech ta teza pozostanie. Powinna ona skłonić nasze państwo do podjęcia zdecydowanych kroków, aby tak się nie stało.

Po pierwsze, Ukraina musi wysłać jasny i silny komunikat, że kraj się zmienił. Dotyczy to zarówno świadczenia wysokiej jakości usług administracyjnych, jak i przejrzystości. Po drugie, chodzi o rolę w wielkiej odbudowie. Dla wykwalifikowanych specjalistów może to być oferta wyższego stanowiska, rozwoju kariery i, co niezwykle ważne, element misji – przekazanie europejskiego doświadczenia swojemu krajowi.

I co najważniejsze:

Program państwowy musi być taki sam dla tych, którzy byli za granicą, jak i dla osób wewnętrznie przesiedlonych. Nie można dzielić obywateli!

Powinna to być kombinacja ofert pracy, mieszkania i poczucia misji odbudowy.

Ukrainka podczas kursu kulinarnego, Оlsztyn, 2022. fото: Hubert Hardy/REPORTER

- Chcę przekazać jasny komunikat Ukraińcom za granicą: wasze doświadczenie w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem. To podstawa powojennego rozwoju Ukrainy.
Wracając do kraju przywieziecie ze sobą standardy Unii Europejskiej, jej wartości. Wiecie, jak wzmocnić biznes i państwo. Dlatego inwestujcie w tę wiedzę i doświadczenie, nie ulegajcie wpływom negatywnych narracji! Pracujcie, uczcie się, zdobywajcie wykształcenie. To wasza strategiczna inwestycja w waszą osobistą przyszłość, a także w konkurencyjność naszej Ukrainy w Europie.

20
хв

Antonina Kurec: Doświadczenie zdobyte w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem, ale podstawą powojennego rozkwitu Ukrainy

Diana Balynska

Tutaj można żyć z zasiłku

Krystyna Leskakowa była w Ukrainie nauczycielką języka angielskiego, a obecnie uczy obcokrajowców języka fińskiego. Do Finlandii przyjechała w 2022roku ze swoją małą córeczką. Wybór kraju nie był przypadkowy — w fińskim mieście Tampere mieszka matka Krystyny.

 — Mieliśmy gdzie się zatrzymać, a tym, którzy nie mieli gdzie się zatrzymać, w 2022 roku pomagał Czerwony Krzyż — opowiada. — Obecnie za to odpowiada już inna organizacja. Nowo przybyłym Ukraińcom, tak jak wcześniej, nadal się pomaga się: większość z nich osiedla się w dużych mieszkaniach przerobionych na akademiki. W trzypokojowym mieszkaniu może mieszkać kilka rodzin, z których każda ma swój pokój. Jeśli rodzina jest duża, może otrzymać osobne mieszkanie, ale tylko tymczasowo. Po upływie roku od przyjazdu osoba ma prawo do miejskiej rejestracji, a wraz z nią — nowe możliwości.

Jak wszędzie, w Finlandii ważne jest znajomość lokalnego języka. Krystyna nauczyła się fińskiego i obecnie nawet uczy go innych.

Do momentu uzyskania zameldowania jedyną dostępną pomocą finansową jest zasiłek dla uchodźców w wysokości około 300 euro miesięcznie. Po uzyskaniu zameldowania można ubiegać się o podstawową pomoc społeczną, która w przypadku osób bezrobotnych wynosi około 600 euro miesięcznie. Jednocześnie można otrzymać pomoc na opłacenie czynszu za mieszkanie. Przed uzyskaniem zameldowania opcja ta jest niedostępna, więc albo mieszkasz w akademiku, albo samodzielnie wynajmujesz mieszkanie.

Osoby, które przybyły do Finlandii, są rejestrowane na giełdzie pracy, gdzie dla każdego Ukraińca w wieku produkcyjnym opracowuje się plan integracji. Obejmuje on naukę języka fińskiego do poziomu A2-B1 (czasami nawet B2), potwierdzenie lub podwyższenie kwalifikacji, zatrudnienie.

Obecnie okres integracji skrócono z trzech do dwóch lat, a w ciągu dwóch lat bardzo trudno jest nauczyć się fińskiego od podstaw. Znam niewiele osób, które po trzech latach pobytu w Finlandii mają pewny poziom B1. Dlatego większość idzie do pracy fizycznej.

 Ogólnie rzecz biorąc, w Finlandii do każdej pracy potrzebne są kwalifikacje. W 2002 roku wiele firm przymykało na to oko, ponieważ chciało pomóc Ukraińcom. Jednak nawet do pracy w sprzątaniu potrzebne są kwalifikacje, czyli dwa i pół roku nauki. Wielu Ukraińców uczy się na młodszy personel medyczny, aby pracować na przykład w domu spokojnej starości. Mężczyźni często idą na budowę lub zostają ślusarzami i elektrykami. Dobrze płatna jest tu praca spawacza, ale wszystko znowu sprowadza się do języka — bez fińskiego nie ma mowy.

 

Krystyna zaczęła uczyć się fińskiego jeszcze w Ukrainie

 

- I chociaż było to ponad dziesięć lat temu, w stresie wiele rzeczy sobie przypomniałam— mówi. — W 2022 roku mój poziom był gdzieś pomiędzy A1 a A2. Od razu zapisałam się na płatne kursy, gdzie nauka była bardziej intensywna. Równolegle zajęłam się potwierdzeniem mojego dyplomu nauczyciela. Aby mieć prawo do nauczania, na przykład w liceum, musiałam dokończyć naukę — na szczęście bezpłatnie — w wyższej szkole zawodowej.

Mój zawód jest w Finlandii bardzo poszukiwany — większość ludzi uczy się tu angielskiego. Ale bez znajomości fińskiego można znaleźć pracę tylko w szkole międzynarodowej. Chociaż Finowie tak bardzo kochają swój język, że nawet specjaliście, który w pracy używa wyłącznie angielskiego, pracodawca raczej zaproponuje opłacenie kursów fińskiego. Kończyłam jeden kurs za drugim, a potem trafiłam na praktykę zawodową do college'u, gdzie uczy się fińskiego imigrantów. Po praktyce zaproponowano mi stanowisko instruktora, który pomaga studentom. Moja fiński był już wtedy na poziomie B2, a teraz sama go uczę. Chociaż początkowo planowałam uczyć angielskiego.

Helsinki 2025

Zdaniem Krystyny, nawet jeśli pracujesz, możesz otrzymać pomoc finansową na opłacenie czynszu — wszystko zależy od poziomu dochodów. Jeśli wynagrodzenie jest niewystarczające, państwo rekompensuje brakującą kwotę. Ukraińcy, którzy nie pracują, żyją z zasiłku socjalnego w wysokości 600 euro miesięcznie. Za te pieniądze można przeżyć w Finlandii.

 — Bo jeśli ktoś nie pracuje, rachunki za prąd i wodę również pokrywa pomoc społeczna. Głównym wydatkiem będzie jedzenie, a ubrania można po prostu kupować w second handach.

Dźwięk pary pozwala zapomnieć o wszystkich smutkach

 

W Finlandii stałymi klientami second handów mogą być ludzie zamożni, którzy traktują takie doświadczenie jako możliwość ekologicznego życia i nadania rzeczom drugiego życia. Finowie są dość oszczędni, mało kto żyje tu na szeroką skalę. My, Ukraińcy, lubimy dawać drogie prezenty, a tutaj można podarować na przykład skarpetki — bo najważniejsza jest nie cena prezentu, ale uwaga.

 Wydaje mi się, że Finowie są bardziej powściągliwi i spokojni niż Ukraińcy. Nie spieszą się, nie denerwują. Wykonują swoją pracę, ale bez stresu.

W większości przypadków dzień pracy zaczyna się o siódmej rano, ale już o7:20 wszyscy idą na przerwę kawową. Po godzinie — na kolejną, potem jeszcze jedną, a o 11:00 jest już pora na lunch. A jeśli dzień pracy kończy się o16:00, to o 15:58 przy biurkach nie ma już nikogo.

Ponieważ dla Finów praca to tylko praca, a życie to przede wszystkim bycie z rodziną, spacery na łonie natury, wycieczki nad jeziora, czerpanie radości z życia.

Krystyna z córką w Laponii, która jest marzeniem wielu dzieci na całym świecie

Kolejnym znanym elementem fińskiej filozofii jest sauna. Finowie chodzą do sauny w środy, piątki i weekendy — i prawie wszyscy miejscowi, których znam, nie naruszają tej tradycji. To sposób na relaks i odstresowanie się. W saunie,do której teraz czasami chodzę, znajduje się napis, który w tłumaczeniu z języka fińskiego oznacza, że dźwięk pary sprawia, że zapomina się o wszystkich smutkach. W saunie nie wypada dużo rozmawiać — chodzi o to, aby siedzieć i cieszyć się dźwiękiem, który powstaje, gdy woda spada na rozgrzane kamienie. Zrozumienie tego zen zajęło mi trzy lata. Już umiem cieszyć się sauną, ale nie potrafię jeszcze pracować całkowicie bez stresu.

Zasada unikania stresu stosowana jest tutaj również w nauce. Moja córka ma osiem lat i dla niej szkoła to przyjemność. Tutaj dzieci traktowane są jak osobowości, których nikt nie próbuje łamać ani wtłaczać w standardy. Nauczyciel nigdy nie skrytykuje ucznia podczas lekcji lub w obecności innych osób.

Nawiasem mówiąc, w szkołach uczy się tutaj dwóch języków obcych: oprócz angielskiego — również szwedzkiego, który w Finlandii jest drugim językiem państwowym. Patrząc na to, jak moja córka uczy się angielskiego, rozumiem, że program nauczania jest tutaj znacznie łatwiejszy niż w Ukrainie. Jednocześnie większość Finów dobrze zna angielski. Być może właśnie ta łatwość nauczania daje rezultaty, ponieważ dzieci nie postrzegają języka obcego jako czegoś obcego i skomplikowanego. Jeśli chodzi o nauczanie dorosłych, główna różnica w porównaniu z Ukrainą polega na tym, że nauczyciel przekazuje ci do dwudziestu procent materiału. Reszta to samodzielna nauka.

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji

 - Moja piętnastoletnia córka również jest bardzo zadowolona z fińskiej szkoły — opowiada Inna Bogacz, która w 2022 roku przeprowadziła się do fińskiego miasta Espoo. — Miło mnie zaskoczyło, że dzieci mają tu wszystko: od zeszytów i długopisów po laptopy. I nic nie trzeba kupować. W szkołach jest najnowszy sprzęt, a takiej ilości instrumentów muzycznych, jak w klasie muzycznej mojej córki, nie widziałam jeszcze nigdzie. Jeśli potrzebne są dodatkowe zajęcia z nauczycielem, są one bezpłatne. Teraz moja córka rozpoczyna orientację zawodową, która polega na tym, że dzieci wyjeżdżają na dwutygodniową praktykę do wybranej przez siebie organizacji, aby wypróbować ten lub inny zawód.

W przeciwieństwie do córki, która już dobrze zna język fiński, mi nie przychodzi to łatwo. Ale pracuję w sklepie, gdzie codziennie rozmawiam z ludźmi. Zajmuję się również malowaniem ubrań (w Ukrainie miałam własną pracownię artystyczną). Zawsze powtarzam, że w Finlandii mam dwie prace: ilustrację – dla duszy (miałam tu nawet wystawę!), a sklep – aby zarabiać i nie być na utrzymaniu państwa. To ciężka praca fizyczna z ośmiogodzinnymi zmianami, ale pozwala zarobić. Dodatkowo ukończyłam tutaj college na kierunku „kosmetologia”, a także uczę ukraińskie dzieci rysunku w ukraińskim centrum w Helsinkach.

Inna na wystawie swoich prac w mieście Kaari, 2024 r.

W planach mam przejście na wizę pracowniczą, która prowadzi do stałego pobytu. W Finlandii jest to możliwe, jeśli ma się umowę o pracę na określoną liczbę godzin.

 W Finlandii ważne jest, aby mieszkać bliżej dużego miasta, ponieważ to właśnie tam są możliwości. Ukraińcy, których po przyjeździe osiedlono w prowincjach na północy, z czasem i tak przenosili się bliżej miast. W mieście jest praca, ale życie jest tu droższe. W Espoo miesięczny czynsz za trzypokojowe mieszkanie wynosi około 1400 euro (w Helsinkach jest drożej). Mniejsze mieszkanie będzie kosztować około 800 euro, ale wraz z opłatami komunalnymi — około tysiąca (przy czym minimalna płaca wynosi obecnie około 13 euro za godzinę). Należy również wziąć pod uwagę, że mieszkanie do wynajęcia będzie puste - może nawet nie będzie podłączone do prądu. Wszystko - od mebli po żarówki - kupujesz sam. Jedyne, co będzie to kuchnia.

Pralki nie są dostępne dla wszystkich: w wielopiętrowym budynku można na zmianę z sąsiadami prać i suszyć rzeczy w specjalnie wyposażonej pralni. Nie masz też prawa tapetować ani malować ścian na kolor inny niż biały, szary lub niebieski. W Finlandii, podobnie jak w innych krajach skandynawskich, preferuje się minimalistyczne wnętrza z białymi ścianami i meblami z IKEA. W fińskim domu nie zobaczysz złotych zasłon ani łóżka z baldachimem. Nawiasem mówiąc, domy są tu ciepłe, mają centralne ogrzewanie, co jest bardzo ważne w surowym klimacie.

 Nasze miasto Espoo leży na południowym wybrzeżu, ale nawet tutaj bywa bardzo zimno (kiedyś było minus trzydzieści stopni i powietrze dosłownie zamarzało w nosie), a śnieg może padać nawet w maju. Najtrudniejszy okres przypada tutaj na listopad: wszystko wokół jest szare, ciągle pada deszcz, a dzień jest bardzo krótki. Idzie się do pracy w ciemności, wraca się również w ciemności. To przygnębia, wywołuje depresję. Dlatego wiele osób przyjmuje nie tylko witaminę D, ale także leki przeciwdepresyjne.

 Mówi się, że Finlandia jest krajem szczęśliwych ludzi, ale jednocześnie odnotowuje się tu wysoki poziom samobójstw.

Stres lub depresja mogą być przyczyną nieobecności w pracy i wystawienia zwolnienia lekarskiego.

Nie powiedziałabym, że ludzie tutaj dużo piją. Alkohol jest bardzo drogi, a ludzie, którzy naprawdę go lubią, płyną promem do Tallina, skąd wracają z całymi wózkami butelek. Kiedyś płynęłam takim promem i byłam jedyną pasażerką bez wózka.

Pomimo specyficznego klimatu, Finlandia mi się podoba. W ogóle nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania. Bielizna termiczna, a także nieprzemakalne spodnie i kurtki — to tutaj rzeczy pierwszej potrzeby. W Finlandii nie ma gór, za to jest wiele pięknych jezior. Często spotykamy tu sarny, jelenie, lisy.

Fińskie lasy zamiast zniszczonych ukraińskich miast

 - Lasy i jeziora nadają Finlandii szczególny surowy urok — potwierdza Krystyna Leskakova. — Są też białe noce, do których również trzeba się przystosować. Upały zdarzają się tu rzadko, chociaż tego lata przez całe trzy tygodnie temperatura utrzymywała się na poziomie około 28 stopni. Dla Finów jest to upał, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie ma tu klimatyzacji. Finom pomaga przetrwać niespodzianki klimatu zasada „nie stresować się”, spacery, a zimą —narty.

 Jest jeszcze Laponia, gdzie trafia się do prawdziwej zimowej bajki. Kiedyś pojechałyśmy tam z córką na jeden dzień. Przed Bożym Narodzeniem panuje tam niesamowita atmosfera, ale nawet bez noclegu jest to bardzo kosztowna przyjemność.

Zajączek przy domu

Według Krystyny y i Inny Finowie nadal aktywnie pomagają Ukraińcom, omawiając potencjalne zagrożenie dla ich kraju ze strony sąsiedniej Rosji.

— W historii Finlandii również była wojna z Rosją, więc Finowie nas rozumieją i wspierają — mówi Krystyna. — Fakt, że Rosja dąży do rozszerzenia agresji na kraje UE, jest tutaj również żywo dyskutowany. Sądząc po nastrojach, Finowie w razie potrzeby pójdą bronić swojej ziemi. Chociaż oczywiście nikt nie jest gotowy na wojnę pod względem moralnym. Dzięki zabezpieczeniu socjalnemu Finowie są znacznie bardziej zrelaksowani niż my przed wojną.

W Finlandii naprawdę czujesz się bezpiecznie: rozumiesz, że jeśli nagle stracisz pracę, państwo cię wesprze, a jeśli nagle zachorujesz, nie będziesz musiał szukać pieniędzy na drogie leczenie.

 I to jest jeden z powodów, dla których tak wielu Ukraińców myśli o pozostaniu w Finlandii nawet po zakończeniu działań wojennych. Drugim powodem jest pochodzenie Ukraińców, którzy przybyli do tego kraju.

 „Jest coś, co odróżnia Finlandię od Polski i innych krajów zachodnioeuropejskich: przybyło tu wielu Ukraińców z okupowanych terytoriów lub ze wschodu Ukrainy” – cytuje socjologa, członka zarządu Stowarzyszenia Ukraińców w Finlandii Arsenija Swynaienko fińskie media YLE. „Była to niemal jedyna droga, aby dostać się z okupowanych terytoriów przez Rosję do Europy Zachodniej, przede wszystkim do Finlandii, Estonii lub Łotwy. Ci ludzie nie mają dokąd wracać. Stracili wszystko, ich miasta i wioski zostały zniszczone”.

 Dlatego coraz więcej Ukraińców, którzy przebywali w kraju na podstawie tymczasowej ochrony, przechodzi obecnie na długoterminowe pozwolenie na pobyt typu A, które po czterech latach pobytu i pracy w Finlandii umożliwia ubieganie się o pozwolenie na pobyt stały. I chociaż prawo przewiduje, że osoba przebywająca w kraju może posiadać tylko jedną kartę pobytu, dla Ukraińców zrobiono wyjątek — mogą oni posiadać zarówno tymczasową ochronę, jak i pozwolenie na pobyt długoterminowy.

20
хв

Dwóch z trzech ukraińskich uchodźców w Finlandii nie planuje powrotu. Dlaczego?

Kateryna Kopanieva

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Monika Sus: Polska ciągle myśli kategoriami starej wojny

Ексклюзив
20
хв

«Найскладніше тим, хто приїхав лише з мамою»

Ексклюзив
20
хв

Czat z wrogiem. Kto, po co i jak robi z nastolatków dywersantów i sabotażystów

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress