Exclusive
20
min

Oksana Kolesnyk: Kiedy szkoła została otwarta, przez pierwsze dwa tygodnie na przerwach panowała cisza. Właśnie to było najstraszniejsze

- Istnienie szkoły nie może być zasługą tylko jednej osoby, to praca wielu ludzi z całej Ukrainy - mówi dyrektorka Warszawskiej Szkoły Ukraińskiej (SzkoUA)

Olga Gembik

Dyrektorka SzkoUA Oksana Kolesnyk. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Mieli dwadzieścia cztery dni na załatwienie wszystkiego. Niewiele czasu, by otworzyć ukraińską szkołę w innym kraju i zbudować od podstaw bezpieczną przestrzeń. Środowisko, w którym uczniowie szkoły podstawowej mogą z łatwością przytulić się do dyrektorki podczas przerwy, a dorośli uczniowie mogą bezpiecznie proponować własne pomysły bez obawy, że zostaną wyśmiani za proaktywną postawę. Jednak im się udało - zespołowi nauczycieli i dyrektorce Warszawskiej Szkoły Ukraińskiej (SzkoUA), Oksanie Kolesnyk. Została ona nominowana do pierwszej nagrody Portrety Siostrzeństwa, ustanowionej przez redakcję międzynarodowego magazynu Sestry. Poprzez tę nagrodę chcielibyśmy docenić kobiet, które od początku wielkiej wojny wniosły bezcenny wkład we wspieranie Ukrainy w walce z rosyjską agresją.  

Olga Gembik: Jakie dzieci uczą się w Warszawskiej Szkole Ukraińskiej? Kim są dzisiejsi uczniowie?

Oksana Kolesnyk: Dzieci zmieniają się, stają się otwarte i mogą śmiało mówić, co myślą. One lepiej się komunikują i rozumieją wartość znajomości języków obcych. Wiedzą, że niezależnie od tego, jakim językiem mówisz, poszerzasz granice rozwoju osobistego.  

Nasze dzieci znacznie wyprzedzają nas w korzystaniu z technologii, gadżetów i nowych aplikacji: czatu GPT, oprogramowania do obróbki zdjęć i wideo. Niedawno przeprowadziliśmy eksperyment i powierzyliśmy uczniom odpowiedzialność za moderowanie szkolnej strony SzkoUA na Instagramie: jednego dnia moderowała 11 klasa, następnego dnia 10 klasa i aż do 8 klasy. Ciekawie było obserwować, z jaką odpowiedzialnością dzieci publikowały historie i jak bardzo im na tym zależało. Dzięki temu nasza publiczność wzrosła.

Okres, w którym uczniowie nie czytali, bo pojawił się Internet, już minął. Teraz jest taki trend, że dzieci wracają do książek. Chciałabym, aby nadal otrzymywały informacje nie tylko z Internetu i gadżetów, ale także doceniały czytanie.

Dzisiejsza młodzież interesuje się książkami i dyskutuje o nich, co jest dobrą wiadomością

Czasami uczniowie zadają pytania w trudnej sytuacji. Co zrobić? Odpowiedzieć na nie. Jeśli pytanie cię zaskoczy i nie znasz odpowiedzi, powinieneś zatrzymać się, pomyśleć o tym i zaproponować ponownie wrócić do tego, powiedzmy, jutro lub na następnej lekcji. Nie powinieneś udzielać fałszywych odpowiedzi lub informacji, których nie jesteś pewien. Dzieci to wyczują i stracą zaufanie.

OG: Jak blisko jest Pani z dziećmi, zajmując stanowisko kierownicze?

OK: Na tyle, na ile mogę. Oczywiście nie mogę być ich przyjaciółką i komunikować się na tym samym poziomie. Jeśli będę zbyt przyjacielska, będą przychodzić do mnie z mniejszą liczbą pytań i problemów. Muszę zachować równowagę - pomagać zarówno dziecku, jak i nauczycielowi. Jestem trochę z boku, ale na tym samym poziomie.    

Ostatnio pojechałam na tygodniową wycieczkę szkolną - tzw. "białą szkołę" - z uczniami klas 8-11 i ich nauczycielami. Pojechaliśmy do Krzyżowej pod Wrocławiem. Dzieci miały wykłady, warsztaty i pojechały na wycieczkę do Wrocławia. Na dyskotekach nikt się nie krępował, wszyscy razem tańczyli. W ten sposób zbliżamy się do dzieci. " Czy można zrobić z panią selfie?" - pytają. "Dlaczego nie?"

Praca z dziećmi ma wiele zalet. Uczniowie są stymulujący. Praca z dziećmi sprawia, że starasz się za nimi nadążyć i ciągle uczysz się czegoś nowego
Oksana Kolesnyk z uczniami. Zdjęcie: archiwum prywatne

OG: Jakie było Pani doświadczenie zanim przejęła Pani szkołę w Warszawie?

OK: Po studiach pracowałam w czernihowskim oddziale Kijowskiego Uniwersytetu Slawistycznego. Zaczynałam jako asystentka laboratoryjna i w ciągu dziesięciu lat doszłam do stanowiska zastępcy dyrektora oddziału. Pracowałam również w scentralizowanym systemie bibliotecznym obwodu czernihowskiego. Praca w bibliotece nauczyła mnie nieoczekiwanych rzeczy - jak przygotować wydarzenie, jak je zorganizować, jak pracować z ludźmi, jak zebrać i usystematyzować materiały, umieścić je w książce, a następnie przygotować do publikacji.

W tym czasie w Ukrainie rozpoczęła się reforma decentralizacyjna. Jedna z nowo powstałych gmin, Iwaniwska koło Czernihowa, poszukiwała kierownika wydziału oświaty. Przeszłam konkurs i pracowałam na tym stanowisku. Reforma decentralizacyjna otworzyła nowe możliwości, zaczęliśmy współpracować z różnymi organizacjami pozarządowymi i zdobyliśmy granty. Dzięki projektowi SKL International dotyczącemu decentralizacji i wsparcia samorządu lokalnego nawiązałam wiele przyjaźni w Ukrainie i w Polsce.

Kilka miesięcy przed inwazją na pełną skalę skończyłam pracę na podstawie kontraktu na stanowisku dyrektorki szkoły w Czernihowie. Zdałem sobie sprawę, że to stanowisko w ukraińskiej szkole jest bardzo przeciążone, administracyjne i nie daje wolności działań, choć mówi się, że szkoły mają autonomię i rzekomo mogą wybierać własną ścieżkę. Nadal istnieje wyraźna struktura hierarchiczna. Dlatego nie przedłużyłam umowy i zostałam nauczycielką geografii.

Razem z kolegą wygraliśmy projekt grantu edukacyjnego GIZ na szkolenie nauczycieli w obwodach czernihowskim i sumskim. Jego realizacja rozpoczęła się w listopadzie 2021 roku. Nawet 21 lutego 2022 r., choć czuliśmy się spięci, siedzieliśmy i planowaliśmy, jak rozpocząć drugi etap, jakich ekspertów zaprosić. Niestety, projekt pozostał w połowie wdrożony, ponieważ wybuchła wojna. Ale kiedy otwieraliśmy szkołę w Warszawie, to doświadczenie się przydało.

Oksana Kolesnyk z dziećmi. Zdjęcie: archiwum prywatne

OG: Jak znalazła się Pani w Polsce?

OK: Nie miałyśmy pojęcia, dokąd jedziemy. Podróż z Czernihowa zajęła nam trzy dni - mnie i mojej córce, mojej przyjaciółce i jej córce oraz naszym dwóm psom. Zdecydowałyśmy się przekroczyć granicę trzeciego dnia wojny.

Wówczas zadzwoniłam do Wojciecha Marchlewskiego, znajomego ze wspólnych projektów SKL International, i zapytałam, czy mógłby pomóc. W Polsce on i jego żona Magda natychmiast się nami zajęli.

Tak się złożyło, że Wojtek pracował w zespole, który myślał o stworzeniu ukraińskiej szkoły dla dzieci, które z powodu wojny znalazły się w Warszawie. Pomysł ten został po raz pierwszy omówiony między Jakubem Kiernowskim, prezesem Klubu Inteligencji Katolickiej (KIK - red.), a Myrosławą Keryk, prezesem zarządu Fundacji Ukraiński Dom. Razem z koleżanką zostałyśmy zaproszone.

Oksana Kolesnyk z Myrosławą Kerik. Zdjęcie: archiwum prywatne

Miałyśmy różne spotkania - na początku nic nie rozumiesz po polsku. Dopiero później zaczęłyśmy rozumieć, co się do nas mówi. Klub Inteligencji Katolickiej i Ukraiński Dom szukały lokalu, sponsorów, partnerów. Trzeba było zorganizować pracę szkoły, opracować program nauczania, zaplanować zajęcia, zatrudnić kadrę, zapisać uczniów i znaleźć rozwiązanie, aby dzieci mogły otrzymać ukraińskie świadectwa szkolne.

OG: Jak szybko udało się zorganizować i uruchomić proces edukacyjny?

OK: Warszawska Szkoła Ukraińska (SzkoUA) to projekt edukacyjny, który ciągle ewoluuje. Aby nasi uczniowie nie straciły tych pierwszych trzech miesięcy wojny i zostały przeniesione na następny rok szkolny, dzięki współpracy z wydziałem edukacji gminy Dawydiw w obwodzie lwowskim, zostały one zapisane do 10 szkół w gminie. W następnym roku szkolnym zawarłyśmy umowę z prywatną lwowską szkołą całodzienną DreamDay, więc wszyscy nasi uczniowie zostały zapisane do tej szkoły.

W latach 2023-2024 nasi uczniowie będą zapisani do dwóch systemów edukacyjnych - ukraińskiego i polskiego. W Polsce współpracujemy z SP Montessori im. Św. Urszuli Leduchowskiej i Liceum Stivensona. Tak więc nasi uczniowie są zapisywani do tych instytucji edukacyjnych, aby uczyć się w oddziałach przygotowawczych i jednocześnie kontynuować naukę w zewnętrznej formie edukacji we lwowskiej szkole MriyDiy.

To dla nas dodatkowa praca, ponieważ musieliśmy stworzyć zintegrowany program nauczania, a nasi nauczyciele musieli stworzyć zintegrowane programy edukacyjne.

To jeszcze raz pokazuje, że istnienie szkoły nie może być zasługą tylko jednej osoby – to jest praca wielu ludzi z całej Ukrainy

OG: Jak w praktyce wygląda studiowanie na dwóch uczelniach?

OK: Dokumentację biurokratyczną prowadzi szkoła ukraińska i polskie placówki oświatowe - wpisują dzieci do rejestru, przygotowują zamówienia na dokumenty. My odpowiadamy za proces edukacyjny i jest to bardzo kreatywny proces.  

Mamy na przykład tzw. lekcje binarne, kiedy pracuje dwóch nauczycieli: nauczyciel geografii, chemii, matematyki, biologii czy literatury światowej i nauczyciel języka polskiego. Naszym zadaniem jest nauczenie uczniów terminologii w języku polskim.

Zastanawialiśmy się, dlaczego ukraińskie dzieci nie czują się pewnie w polskich szkołach. Okazało się, że przyczyną jest bariera językowa. Dziecko wie, co potrafi, ale nie rozumie języka i nie potrafi czytać. Nie wiadomo, jakie będą ich losy - część wróci do Ukrainy, część zostanie w Polsce. Jeśli będą znali terminologię, proces nauki będzie przebiegał sprawniej.

Naszym absolwentom organizujemy kurs języka polskiego na poziomie B1. Z jednej strony daje to dziecku możliwość otrzymania certyfikatu potwierdzającego znajomość języka polskiego, a z drugiej podnosi poziom języka polskiego przy rekrutacji na studia.

Słyszałam od mojego kolegi, że nie da się połączyć ukraińskich i polskich programów, ale pracujemy tak już pół roku
Nauczyciele Liceum Ogólnokształcącego z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą. Zdjęcie: archiwum prywatne

OG: Uczniowie Warszawskiej Szkoły Ukraińskiej mają za sobą traumatyczne doświadczenia uchodźcze. Szkoła musiała więc stać się centrum rehabilitacji stabilności i pokoju. Jak to się udało?

OK: Zawsze powtarzam, że jestem dumna z naszych nauczycieli, bo tak jak dzieci, przyjechały z całej Ukrainy. Kiedy nauczyciel wchodzi do klasy, zostawia za sobą wszystkie swoje problemy i lęki.  Mają też krewnych w Ukrainie - na froncie, na terytoriach okupowanych, w strefach przyfrontowych. Dziewczyny stały się wsparciem dla dzieci, nie ma innej możliwości. Gdyby dzieci mogły poczuć niepokój i niepewność nauczycielki, byłby to dla nich trudny sprawdzian.

Kiedy szkoła została otwarta, przez pierwsze dwa tygodnie na przerwach panowała cisza. Właśnie to było najstraszniejsze.

Pomimo tego, że nasza szkoła jest mała, mamy jedną klasę w każdej równoległej i tylko 273 dzieci. Pracuje dla nas dwóch psychologów. Prowadzą grupowe zajęcia integracyjne (i inne) z klasami, pracują indywidualnie z dziećmi, a także z rodzicami, jeśli potrzebują wsparcia.  

Ze względu na to, że bardzo zależy nam na tym, żeby dzieci czuły się w szkole komfortowo, psycholog jest zawsze obecny na zebraniach, kiedy musimy zaprosić rodziców, żeby porozmawiać np. o zachowaniu dziecka. Dzięki temu dziecko czuje, że po jego stronie jest dorosły, który je ochroni.

OG: Absolwenci, którzy znaleźli się w Polsce, stają przed niezwykle trudnym wyborem - co dalej? Gdzie iść dalej, jaki kierunek wybrać? W jaki sposób szkoła im w tym pomaga?

OK: Absolwentami naszej szkoły opiekuje się pani Joanna Katz, która jest Polką, ale mieszka w Ameryce. Po raz pierwszy spotkałyśmy ją na warsztatach naukowych, które prowadziła dla ukraińskich dzieci na obozie Summer in the City w 2022 roku. W Stanach Zjednoczonych prowadzi własną szkołę rozwoju COGITANIA. Kiedy nas odwiedza, prowadzi zajęcia z naszymi nastolatkami na temat tego, jak widzą swoją przyszłość, gdzie chciałyby studiować i czego chcą osiągnąć w życiu. Stara się uwolnić ich wewnętrzny potencjał.

Aby zapewnić dzieciom informacje o przyszłych możliwościach, zapraszamy specjalistów, aby opowiedzieli o warunkach przyjęcia, wymaganiach i korzyściach różnych uczelni. Staramy się, aby nasze dzieci odwiedzały różne firmy tu w Warszawie, aby na miejscu mogły zapoznać się ze specyfiką pracy. Być może ktoś jeszcze się nie zdecydował i będzie wybierał kierunek swoich studiów. Psychologowie oceniają też, do czego uczniowie mają predyspozycje i pomagają im wybrać przyszły zawód.

Rozumiemy, że ważne jest zachowanie młodych ludzi jako przyszłości Ukrainy. Dlatego, wraz z projektami integracyjnymi, przywiązujemy dużą wagę do nauki ukraińskiej historii, języka ojczystego, zwyczajów, tradycji.

Niezależnie od tego, gdzie są nasi absolwenci, będą odbudowywać Ukrainę i pracować dla jej dobra
Oksana Kolesnyk z absolwentem liceum. Zdjęcie: archiwum prywatne

OG: Wszyscy jesteśmy w stanie zawieszonym, zarówno ludzie, jak i projekty. Co będzie dalej?  

OK: Jesteśmy częścią Ukraińskiego Domu i częścią Klubu Inteligencji Katolickiej. Te dwie organizacje stworzyły szkołę i opiekują się nami. Ale trudne pytanie "co dalej?" wisiało w powietrzu od samego początku naszego istnienia, ponieważ wszystko zależy od finansów. Obecnie naszym głównym sponsorem jest Save the Children International. Otrzymujemy również pomoc z innych źródeł. Aby kontynuować nasze istnienie, szukamy nowych możliwości.

Fakt, że dołączyliśmy do polskiego systemu edukacji, umożliwił nam otrzymanie subwencji na nasze dzieci. Pomimo tego, że edukacja szkolna stała się płatna, nasz budżet nadal nie jest całkowicie zamknięty. Pracujemy jednak nad tym, aby kontynuować nauczanie. Nasza szkoła ciągle tworzy się, żyje, rozwija się, zmienia, dostosowuje i ciągle się modernizuje. W końcu, jeśli szkoła powstaje i nie rozwija się, to jest już przeszłością.

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Redaktorka i dziennikarka. Ukończyła polonistykę na Wołyńskim Uniwersytecie Narodowym Lesia Ukrainka oraz Turkologię w Instytucie Yunusa Emre (Turcja). Była redaktorką i felietonistką „Gazety po ukraińsku” i magazynu „Kraina”, pracowała dla diaspory ukraińskiej w Radiu Olsztyn, publikowała w Forbes, Leadership Journey, Huxley, Landlord i innych. Absolwent Thomas PPA International Certified Course (Wielka Brytania) z doświadczeniem w zakresie zasobów ludzkich. Pierwsza książka „Kobiety niskiego” ukazała się w wydawnictwie „Nora-druk” w 2016 roku, druga została opracowana przy pomocy Instytutu Literatury w Krakowie już podczas inwazji na pełną skalę.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Organizacja „Demagog” przygotowała praktyczny przewodnik, który krok po kroku pokazuje, jak samodzielnie rozpoznawać manipulacje i nie dać się złapać w pułapkę dezinformacji.

Co można znaleźć w przewodniku?

● Prawdziwe przykłady dezinformacji wraz z wskazówkami, jak samodzielnie je sprawdzić.

● Zestaw wiarygodnych źródeł, z których warto korzystać.

● Praktyczne narzędzia online do sprawdzania treści.

● Ćwiczenia rozwijające krytyczne myślenie.

● Inspiracje i materiały do dalszej nauki.

Dlaczego warto się tego nauczyć?

Ponieważ jest to krytyczne myślenie. Ponieważ media społecznościowe toną w fałszywych informacjach, które są współczesną bronią, a przed tą bronią trzeba umieć się bronić. Dzięki podręcznikowi nauczysz się odróżniać prawdę od kłamstwa, chronić siebie i swoich bliskich przed manipulacją oraz świadomie poruszać się w świecie informacji.

Podręcznik opiera się na konkretnych przypadkach fałszerstw dotyczących osób i organizacji, a także na nieprawdziwych materiałach, sprawdzonych i obalonych wcześniej przez „Demagoga”. Dla każdej techniki dezinformacji znajdziesz nie tylko przykład, ale także sprawdzone narzędzia, które pomogą rozpoznać podobne manipulacje w przyszłości.

Zapoznaj się z poradnikiem i zyskaj przewagę w walce z dezinformacją!

20
хв

Jak rozpoznać fałszywe informacje? Powstał nowy przewodnik po świecie dezinformacji w sieci

DEMAGOG

O swojej reformie szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka mówiła, że to zmiany, które mają uczynić polską szkołę „najlepszą na świecie”. 

Od kiedy objęła tekę ministry edukacji, szczególnie dużo mówiło się nie tylko o liście lektur, odchudzeniu przeładowanych podstaw programowych, ale przede wszystkim o miejscu religii w szkole i nowym przedmiocie: edukacji seksualnej. 

Wymiar lekcji religii zmniejszono do jednej w tygodniu, ocena z tego przedmiotu nie jest wliczana do średniej, a zajęcia odbywać się będą na pierwszej lub ostatniej lekcji

Maria Kowalewska, nauczycielka, wychowawczyni w warszawskiej szkole podstawowej i aktywistka teamu Wolna Szkoła, ocenia te zmiany pozytywnie: – To ułatwia przygotowanie planu zajęć, ale przede wszystkim trzeba też pamiętać, że w szkole mamy dzieci różnych wyznań. Trudno też oczekiwać, żeby wiara czy wiedza religijna były oceniane.

Trybunał Konstytucyjny kwestionuje legalność rozporządzenia MEN dotyczącego lekcji religii, jednak rząd nie publikuje tego orzeczenia.

Edukacja, nie deprawacja

Choć „duża” reforma, dotycząca podstaw programowych, które mają być przejrzyste, spójne i okrojone oraz egzaminów, zajmie jeszcze trochę czasu, to jak mówi Barbara Nowacka, już w tym roku szkolnym pojawią się „jaskółki wiosny”. 

Chodzi o dwa nowe przedmioty, czyli szeroko dyskutowaną edukację zdrowotną (dla klas czwartych i starszych) oraz edukację obywatelską, która zostanie wprowadzona do szkół ponadpodstawowych. 

– W podstawach programowych pojawiają się tak zwane zagadnienia fakultatywne – mówiła wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. – To oznacza, że stawiamy nie tylko na to, by nauczyciele mieli w swojej pracy wybór metod, ale by mieli też wpływ na to, czego chcą uczyć – dodała, podkreślając autonomię nauczycieli. 

Edukacja zdrowotna, przedmiot, które podstawa programowa obejmuje informacje na temat szeroko pojętego dbania o swój dobrostan fizyczny i psychiczny, ma wyposażyć uczniów i uczennice w wiedzę o tym, jak świadomie podejmować decyzje związane ze zdrowiem. „Przedmiot obejmuje nie tylko obszar medyczny czy biologiczny, lecz także zagadnienia związane z emocjami, relacjami, odpowiedzialnością, wartościami i dobrostanem. Uczy podejmowania świadomych decyzji zdrowotnych. Promuje zdrowy styl życia. Rozwija umiejętności komunikacji, empatii i troski o siebie i otoczenie. Pozwala ustrzec się przed różnorodnymi zagrożeniami – od chorób zakaźnych, przez uzależnienia, po dezinformację” – pisze ministerstwo na swojej stronie. 

Zajmuje się także zdrowiem seksualnym, co wzbudziło kontrowersje i ostatecznie sprawiło, że przedmiot nie będzie obowiązkowy. Ostrzegały przed nim środowiska konserwatywne, a przede wszystkim episkopat, który grzmiał o „deprawacji”

Kilka dni temu biskupi znów podjęli temat, pisząc list. Podkreślają w ni, że w nowym przedmiocie „nie chodzi o zdrowie uczniów”. „W swej istotnej części przedmiot ten zawiera treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości” – piszą członkowie prezydium Konferencji Episkopatu Polski, dodając, że „według założeń nowego przedmiotu, uczniowie mają być od najmłodszych lat poddawani erotyzacji”. Apelują także do rodziców, by nie wyrażali zgody na udział dzieci w tych „demoralizujących zajęciach”.

Maria Kowalewska: – Gdyby ktoś zadał sobie trud przeczytania podstawy programowej, dowiedziałby się, że kwestie dotyczące zdrowia seksualnego to tylko 9 proc. podstawy programowej. I to bardzo ważne 9 proc., bo w moich klasach w każdym roku wraca temat pornografii, a pytania, z którymi zwracają się do mnie uczniowie, świadczą o tym, że edukacja zdrowotna to bardzo potrzebny przedmiot. Fakt, że pozostanie nieobowiązkowy, sprawi, że wielu rodziców nie zapisze dzieci na zajęcia. Ze szkodą dla dzieci.

Nowacka nie chce powtarzać błędów

O autonomii, o której mówi Katarzyna Lubnauer, trudno mówić w przypadku tych zmian, które wprowadzono już w ubiegłym roku. Chodzi o zmianę w pracach domowych – stały się nieobowiązkowe. Z tej decyzji MEN początkowo cieszyli się uczniowie i rodzice, podczas gdy krytykowały ją środowiska eksperckie, zarzucając jej właśnie ingerencję w zakres autonomii nauczyciela oraz podkreślając znaczenie samodzielnej pracy uczniów. 

– To jest bardzo proste. Jeśli dzieci nie piszą w domu, to po prostu nie nauczą się pisać, a przecież czekają je egzaminy ósmoklasisty. Żeby nauczyć się języka, konieczna jest samodzielna praca, powtórki – mówi Maria Kowalewska

Cała przygotowana reforma zakłada wprowadzenie nowych, praktycznych przedmiotów (wspomniana edukacja obywatelska i edukacja zdrowotna, przyroda w nowej formule, zajęcia praktyczno-techniczne w nowej formule), nowej, spójnej podstawy programowej, więcej zajęć praktycznych i projektowych, zmiany w ocenianiu, z większym naciskiem na oceny opisowe, informacje zwrotne i rozwój kompetencji, zmiany w egzaminach ósmoklasisty i maturalnym (od 2031 roku), mniej godzin w klasach 7-8 szkoły podstawowej oraz wsparcie dla nauczycieli. 

Te zmiany będą wprowadzane stopniowo. Barbara Nowacka nie chce powtórzyć błędów swoich poprzedników, przede wszystkim Anny Zalewskiej i jej pospiesznie przygotowanej i wdrożonej reformy dotyczącej likwidacji gimnazjów. 

Od września 2026 roku nowe podstawy programowe  przedmiotów zaczną obowiązywać w przedszkolach oraz 1. i 4. klasie szkoły podstawowej. W pierwszym roku obejmą tylko dwa roczniki: klasy pierwsze i czwarte szkół podstawowych. We wrześniu 2027 roku reforma rozpocznie się w szkołach ponadpodstawowych – liceach, technikach i szkołach branżowych.

Szkoła ma być jednak przyjazna, państwo – już mniej

W czerwcu tego roku głośno było o wycofaniu się MEN z programu „Szkoła dla wszystkich”, który przewidywał m.in. zapewnienie wsparcia asystentów międzykulturowych dzieciom (i ich rodzicom) z rodzin migranckich i uchodźczych. Przede wszystkim tych z Ukrainy, bo ich jest w Polsce najwięcej. 

Po ogłoszeniu tej decyzji resort znalazł się pod pręgierzem krytyki, a z rządu odeszła wiceministra Joanna Mucha. 

Obecnie rząd informuje, że w ramach programu wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży „Przyjazna szkoła” w latach 2025-2027 będą środki na dodatkowe wsparcie uczniów z Ukrainy w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, w tym na wsparcie asystentów międzykulturowych oraz podniesienie kompetencji kadr w zakresie pracy w środowisku wielokulturowym.

W kontekście nowego roku szkolnego trudno nie wspomnieć o prezydenckim wecie do ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy z Polsce. Zdaniem prezydenta otrzymywanie przez nich świadczenia 800 plu powinno być powiązane z zatrudnieniem.

Tak więc matki, które nie pracują lub stracą pracę (bo w praktyce sprawa dotyczy głównie samotnych kobiet z dziećmi), nie będą mogły otrzymywać tego wsparcia. To z pewnością wpłynie nie tylko na domowe budżety, ale także na funkcjonowanie dzieci w szkołach

Dla nauczycieli najważniejszą zmianą jest nowelizacja Karty Nauczyciela, dzięki której ma się poprawić sytuacja młodych nauczycieli na początku kariery oraz tych, którzy wybierają się już na emeryturę. Zmienią się także zasady oceniania pracy nauczycieli i znikają tzw. „godziny Czarnkowe”, czyli narzucony nauczycielom obowiązek bycia dostępnymi w szkole przez dodatkową godzinę w tygodniu.

20
хв

Polska szkoła od 1 września. Co nowego?

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Między światami: traumy ukraińskich nastolatków na emigracji

Ексклюзив
20
хв

Keir Giles: – Trump jest gotów dać Rosji wszystko, czego ona chce

Ексклюзив
20
хв

Szczyt NATO w Hadze: Sojusz chce płacić, ale czy jest gotów walczyć?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress