Zostań naszym Patronem
Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.
Nie ma powrotu do „peryferii imperiów”
Codzienność Ukraińców poza ojczyzną stała się lekcją kosmopolityzmu. W dużych miastach Europy i Ameryki Północnej funkcjonują w wielojęzycznych i wielokulturowych środowiskach. Dla nich to nie tylko konieczność, ale także zasób, który uczy elastyczności, otwiera nowe kody kulturowe, daje zdolność budowania sieci kontaktów wykraczających poza granice państw.
Jak napisał Colin Flint w „Introduction to Geopolitics”, globalizacja i przepływy ludzi niosą ze sobą także ryzyko „rozmycia znaczenia miejsca i narodu”. Kosmopolityzm jako styl życia może być wyzwalający, ale jeśli staje się pozbawioną korzeni tożsamością, łatwo prowadzi nas do zaniku wspólnotowego „my”.
Ukraińska diaspora stoi przed dylematem: jak korzystać z globalnych możliwości, a zarazem chronić narodowe zakorzenienie?
Tutaj pojawia się jednak istotna różnica w stosunku do innych diaspor. Po 1991 roku Ukraina miała już granice, hymn, flagę, ale wciąż nie miała własnej tożsamości. Przez trzy dekady język ukraiński funkcjonował głównie w regionach zachodnich, a reszta kraju dryfowała w „półkolonialnym” stanie zawieszenia, jak cielę karmione przez dwie matki. Tożsamość była rozchwiana, a państwo rozdarte między wpływami Wschodu i Zachodu.
Dopiero rok 2022 stał się punktem zwrotnym na drodze do prawdziwej niepodległości. Inwazja zmusiła Ukraińców do walki nie tylko o terytorium, ale przede wszystkim o swoją tożsamość. Krew przelana na froncie przyniosła coś, czego nie dały trzy dekady formalnego istnienia – świadomość unikalności. Dzisiaj Ukraina już wie, kim jest.
Nie wystarczy machać flagą, żeby być patriotą. Trzeba zrozumieć wewnętrzną naturę Ukrainy, czyli jej ludzi. To oni są tożsamością. To oni wywalczyli wolność na Majdanach i na froncie, to oni budują codzienne życie w kraju i za granicą. I to właśnie oni są gwarantami, że Ukraina nie cofnie się już do roli „peryferii imperiów”.

Sprawczość codziennych ludzi
Wojna uświadomiła Ukraińcom, że tożsamość to nie tylko indywidualny wybór, ale także strategiczny zasób – tak samo jak gospodarka czy armia.
Naród przetrwa tylko wtedy, gdy jego członkowie poczują wspólną odpowiedzialność
Dlatego diaspora nie jest biernym tłumem przesiedleńców. Jest aktywnym graczem w dziedzinie bezpieczeństwa. Organizuje zbiórki na drony, prowadzi kampanie informacyjne w mediach społecznościowych, wywiera presję na rządy krajów przyjmujących uchodźców, by nie traciły zainteresowania wojną. Ta aktywność nie byłaby możliwa, gdyby nie trwałe poczucie przynależności. Za Ukrainę odpowiedzialni są nie tylko prezydent czy rząd. Odpowiadamy za nią są wszyscy – ci, którzy walczą na froncie, ci, którzy dbają o codzienne życie w kraju, i ci, którzy żyją w diasporze. Poczucie współuczestnictwa w jej losie jest jednym z najważniejszych elementów bezpieczeństwa narodowego.
Majdany Niezależności, które stały się symbolami obywatelskiej mobilizacji, ukształtowały w Ukraińcach przekonanie, że naród sam musi walczyć o swoją przyszłość. Ta pamięć nie znika na emigracji. Wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej mobilizuje. Jak zauważa wspomniany Colin Flint, geopolityka to także „działania codziennych ludzi”, którzy decydują o przetrwaniu wspólnoty. Ukraińcy, mając za sobą dramatyczne doświadczenia represji, aneksji i okupacji, nie mogą pozwolić sobie na rozpad ani na utratę spójności, nawet będąc daleko od swojej ojczyzny.
Kosmopolityzm jako kompetencja, nie tożsamość
Kosmopolityzm Ukraińców w diasporze należy rozumieć jako zestaw umiejętności. To zdolność do adaptacji, budowania relacji, poruszania się w obcych systemach prawnych i społecznych. To także możliwość angażowania się w globalne debaty z pozycji insidera, a nie tylko gościa. Globalne przepływy mogą wzmacniać albo osłabiać narody w zależności od tego, jak są wykorzystywane. Jeśli kosmopolityzm jest narzędziem, może wzmacniać wspólnotę. Jeśli staje się pustą tożsamością, osłabia zakorzenienie.
Ukraińcy wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na luksus utraty zakorzenienia. Ich historia – głód, represje, walka o język, powstania i rewolucje – nie pozwala im rozpłynąć się w świecie
Demokratyczny porządek, o który walczyli na Majdanie, zobowiązuje ich do bycia sobą, gdziekolwiek są. Kosmopolityzm jest więc dla nich kompetencją, ale nigdy nie powinien stać się tożsamością.

Diaspora jako nowa infrastruktura bezpieczeństwa
Tradycyjnie myślimy o bezpieczeństwie w kategoriach granic i instytucji państwowych. Jednak współczesność zmienia tę perspektywę. Ukraińska diaspora tworzy rozproszoną infrastrukturę bezpieczeństwa bez czołgów i administracji, ale z sieciami wsparcia, finansami i wpływami politycznymi.
W Kanadzie, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, a także w Polsce Ukraińcy tworzą lobby polityczne, które wpływa na decyzje rządów. Organizacje społeczne, fundacje i grupy wolontariackie działają jak alternatywne ministerstwa spraw zagranicznych i obrony, pozyskując pomoc, nagłaśniając sprawy Ukrainy, przeciwdziałając rosyjskim narracjom. To właśnie to, co Flint nazywa „nowymi arenami geopolityki”, czyli miejscami, w których znaczenie polityczne tworzą aktorzy inni niż państwo.
Diaspora staje się w ten sposób czymś więcej niż społecznością na e/migracji. Jest żywą częścią ukraińskiego systemu bezpieczeństwa i siecią, która w sytuacjach kryzysowych może wspierać państwo z zewnątrz.
Ukraina pokazuje całemu światu, że naród to nie tylko aparat władzy. To wielomilionowa wspólnota, która potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za swoje państwo. Emigranci, wolontariusze, aktywiści, przedsiębiorcy i intelektualiści współtworzą obronę tak samo realnie, jak żołnierze.
Przyszłość buduje solidarność
Społeczna odporność to zdolność wspólnoty do przetrwania pomimo kryzysów. Ukraińcy rozsiani po całym świecie budują taką odporność, trwając przy swojej tożsamości.
Nie chodzi tylko o flagi i symbole, ale o praktykę codziennego posługiwania się językiem, podtrzymywanie więzi, aktywności obywatelskiej. To dzięki niej diaspora nie jest „rozproszoną masą”, lecz transnarodowym organizmem
Flint wskazuje, że globalizacja nie wymazała narodu z mapy świata, ale raczej zmusiła go do redefinicji. Ukraina w diasporze jest przykładem narodu, który może istnieć równocześnie w wielu miejscach i nadal zachowywać jedność.
Jednocześnie tożsamość ukraińska ma wyjątkowy fundament: przeszłość, która nie pozwala być nikim. Ukraina przetrwała głód, represje, okupacje, zdrady, Majdany i wciąż się trzyma w walce z inwazją. Ta droga umocniła naród w przekonaniu, że jego istnienie to codzienna decyzja, nawet w odległym kraju. Dlatego kosmopolityzm Ukraińców nie jest zagrożeniem, a narzędziem.
Bezpieczeństwo zaczyna się w tożsamości
Brytyjska geografka społeczna Doreen Massey, autorka książek „Space, Place and Gender” oraz „For Space”, pisała, że miejsca to nie tylko punkty na mapie, ale także sieci relacji i znaczeń. Krytykowała tradycyjne podejście, które traktowało miejsce jak coś stabilnego i odseparowanego. Jej zdaniem to właśnie przepływy ludzi, idei i symboli budują przestrzeń. W tym znaczeniu Ukraina istnieje wszędzie tam, gdzie są Ukraińcy – w języku, tradycjach, gestach, działaniach – i w berlińskiej klasie, gdzie ktoś mówi po ukraińsku, i w warszawskim biurze, gdzie projekt ma pieczęć „fundacja ukraińska”, i w londyńskiej debacie, podczas której głos Ukraińca brzmi stanowczo.
Znaczenie narodu wynika nie tylko z jego armii i granic, ale także z tego, jak potrafi istnieć w świadomości świata. Diaspora jest więc jednocześnie wspólnotą symboliczną i narzędziem politycznym.

Nie ma nas w domu, ale dom jest w nas
Warto walczyć o swoją „mikrogeografię tożsamości” i pielęgnować swój język, kulturę i historię. Nie chodzi o wielkie gesty, ale o codzienną praktykę, taką jak rozmowa w języku ukraińskim, pamięć o literaturze i muzyce, podtrzymywanie świąt i symboli. O bycie aktywnym w imieniu wspólnoty. Wolontariat, działalność społeczna, wspieranie nowych uchodźców – to wszystko jest budowaniem narodowej obecności w krajach goszczących.
Można być kosmopolitycznym i jednocześnie narodowym. Mosty to nie integracja i asymilacja, lecz łączenie światów, w których diaspora staje się ambasadorką Ukrainy
Kosmopolityzm stał się codziennością Ukraińców, którzy znaleźli się poza ojczyzną. Nie oznacza to jednak, że są oni bezpaństwowymi nomadami. Diaspora wypracowała własny model tożsamości: kosmopolityczni z konieczności, narodowi z wyboru.
Geopolityka to nie tylko czołgi i traktaty, ale także to, jak narody są obecne w przestrzeni światowej. Ukraińska diaspora nie tylko szuka bezpieczeństwa. Ona je współtworzy, także w Polsce.
Ukraińcy mają przewagę: naród, który tyle razy stawał na krawędzi zniszczenia, nie potrafi już być nikim. Z Majdanów wyszliśmy z krwią na twarzy, z frontu wychodzimy z bliznami – i właśnie to daje nam siłę. Demokracja to wybór, którego Ukraińcy bronią na ulicach i w okopach. Dlatego nie rozpłyną się w żadnym kosmopolityzmie. Możemy być globalni, ale nigdy anonimowi.
Ukraina to nie tylko władze w Kijowie. Ukraina to ludzie – ci w kraju i ci poza nim. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za jej trwanie i przyszłość. Bez tej zbiorowej odpowiedzialności nie ma państwa, nie ma wspólnoty, nie ma bezpieczeństwa.

Ukrainka z Donbasu, Polka z Wrocławia, magister prawa publicznego i stosunków międzynarodowych (KIMO/Kijów, Ukraina). Od 2002 roku zdobywała doświadczenie zawodowe w strukturach ONZ w Ukrainie, a także w innych projektach międzynarodowych. Od 10 lat mieszka w Polsce, gdzie od 3 lat aktywnie działa na rzecz społeczności ukraińskiej jako założycielka ukrainkawpolsce.pl, fundacji wspierającej migrantki w rozwoju osobistym i zawodowym.
Zostań naszym Patronem
Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.











