Exclusive
20
min

W Brugii z Szewczenką: Ukraińskie biblioteki w Europie

Okres adaptacji, a nawet integracji ukraińskich uchodźców w różnych krajach dobiegł końca. Uchodźcy zdali sobie sprawę, że wojna może trwać jeszcze długo. Na tym tle nasiliła się tęsknota za ojczyzną, której jednym z przejawów jest głód ukraińskiego słowa. Nie dziwi więc, że w europejskich miastach, nawet tych najmniejszych i najbardziej odległych od metropolii, zaczęły się pojawiać ukraińskie biblioteki

Tetiana Wygowska

Tym, na co zawsze jest popyt wśród Ukraińców za granicą, jest literatura dziecięca. Zdjęcie: Prywatne archiwum

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

„Gdzie mogę dostać ukraińską książkę?” „Czy są tu jakieś księgarnie lub biblioteki z ukraińskojęzyczną literaturą?” Często spotykałam się z takimi pytaniami w tematycznych grupach w mediach społecznościowych, takich jak „Nasi w Polsce”. Skłoniło mnie to do stworzenia pod koniec 2022 roku ukraińskiej przestrzeni książkowej w centrum województwa śląskiego.

W tym czasie jako wolontariuszka zbierałam pomoc dla ukraińskich sił zbrojnych – kupiliśmy w Europie samochody, wypełniliśmy je pomocą humanitarną i pojechaliśmy na front w Ukrainie. Teraz pomoc wolontariuszy zaczęła płynąć w przeciwnym kierunku: w Ukrainie zbieraliśmy książki dla ukraińskich uchodźców w Europie. Najpierw założyłam ukraińską bibliotekę w Katowicach. Byłam zaskoczona popytem – i zainteresowaniem ze strony lokalnych mediów. Powstały reportaże telewizyjne i artykuły o bibliotece, a czytelnicy zapisywali się nie tylko z Katowic, lecz także z okolicznych miast: Sosnowca, Dąbrowy Górniczej, Chorzowa, Mysłowic czy Tychów.

Najczęściej ludzie proszą o ukraińską klasykę i współczesnych ukraińskich autorów, takich jak Wasyl Stus, Wołodymyr Wynnyczenko, Iwan Bahriany i twórcy Rozstrzelanego Odrodzenia. Czytają także o Serhija Żadana, Oksanę Zabużko, Andrija Kokotiuchę i Ljuko Daszwara. Popularne są też książki psychologiczne i dotyczące rozwoju osobowości.

Matki ze wschodnich i południowych regionów Ukrainy pożyczają książki dla swoich dzieci, ubolewając, że nie uczyły ich ukraińskiego jeszcze w Ukrainie. W Polsce dzieci szybko się polonizują, więc zapotrzebowanie na ukraińską literaturę dziecięcą jest ogromne

Książek wciąż przybywało, a nam zaczęło brakować miejsca na półkach. Zaczęłam więc nawiązywać kontakty z innymi ukraińskimi ośrodkami w Europie. Nasze paczki trafiły do Niemiec i Holandii, a na targach książki w Brukseli spotkałam książkowych wolontariuszy takich jak ja, którzy założyli ukraińskie biblioteki w belgijskich miastach i w Luksemburgu.

Byłam pod wrażeniem ich pracy, bo z Ukrainy do Belgii jest dwa razy dalej niż do Polski, więc dostarczenie przesyłek z książkami jest trudniejsze i droższe. To niezwykłe i godne uwagi inicjatywy.

Książkowi wolontariusze: Kostiantyn Kłymczuk, Switłana Musina i Tetiana Wyhowska. Zdjęcie: Wsewołod Kłymczuk

Brugia: ukraińska książka jako terapia dla emigranta

Brugia fascynuje malowniczymi kanałami i uliczkami. Na jednej z nich, niedaleko głównych szlaków turystycznych, znajduje się Ukraińskie Centrum Edukacyjno-Kreatywne „Kryła” [Skrzydła]. Dwa lata temu otwarto tu bibliotekę dla Ukraińców.

– Początkowo książki były kupowane ze środków zebranych przez wolontariuszy na rzecz wsparcia dzieci z Ukrainy – mówi Switłana Musina, kierowniczka centrum dla dzieci „Kryła”. – Potem sami Ukraińcy zaczęli pomagać we wzbogacaniu zbiorów biblioteki, przynosząc własne książki lub kupując nowe. Innym źródłem uzupełniania zbiorów była współpraca Ukraińców mieszkających w Belgii z organizacjami pozarządowymi w Ukrainie. Te organizacje i różne projekty humanitarne dzielą się ukraińskimi książkami z uchodźcami. Zapotrzebowanie na książki było bardzo duże, bo ludzie skazani na rozłąkę z krajem znajdują ukojenie w czytaniu. Dziś biblioteka posiada ponad 500 tytułów.

Przez ponad rok biblioteka w Brugii pracowała bez bibliotekarza, chociaż zbiory stale się powiększały i wymagały uporządkowania. Tego zadania podjęły się Tatiana Biłous i jej córka Jelizawieta. Z biblioteki korzystają dziś nie tylko mieszkańcy Brugii, ale także Ukraińcy z sąsiednich miast.

Goście ukraińskiej biblioteki w Brugii

Bruksela: czytać książki i o nich rozmawiać

O centrum Ukrainian Voices RC dowiedziałam się na brukselskich targach książki. Zorganizowało festiwal i minitargi książek z krajów, z których ludzie musieli wyjechać z powodu wojny lub innych niebezpieczeństw. To byli ukraińscy wydawcy, a także autorzy z Kamerunu, Senegalu, Mali i Wybrzeża Kości Słoniowej. Pod koniec festiwalu nasze wydawnictwo podarowało brukselskiej bibliotece wydane przez nas książki, by uzupełnić jej zbiory o literaturę ukraińską.

Ukraińcy przy stoisku z ukraińskimi książkami na targach w Brukseli. Zdjęcie: Pawło Koszka

– Wszystko zaczęło się od 20 książek w języku ukraińskim, które podarowała nam belgijska organizacja Biblioth?que sans Fronti?res – mówi Pawło Koszka, koordynator społeczności centrum Ukrainian Voices RC. – Potem ponad 50 egzemplarzy podarowała Wołyńska Biblioteka Młodzieżowa w Łucku, wiele przyniosła też pisarka Oksana Sadowa. Ukraińscy autorzy też zaczęli przysyłać swoje książki. W ten sposób nasza mała biblioteka wzbogaciła się o 244 ukraińskojęzyczne książki dla dzieci i dorosłych. Obecnie mamy 58 stałych czytelników, którzy regularnie przychodzą po nowe lektury – mniej więcej 25 z nich odwiedza bibliotekę co miesiąc. Otrzymaliśmy również wiele gier planszowych, więc w każdy piątek organizujemy turnieje.

Na tych samych targach w Brukseli spotykam poetkę i powieściopisarkę Annę Lupynos, która organizuje wiele wydarzeń związanych ze sprzedażą książek w Zaporożu oraz Mariupolu i jest członkinią komitetu organizacyjnego konkursu poetyckiego Maryny Bracyło dla młodzieży. Została zmuszona do opuszczenia rodzinnego Zaporoża i dziś mieszka na przedmieściach Brukseli ze swoją matką.

– Kiedy szukałam pomocy, chcąc zabrać moją 84-letnią matkę do kardiologa, za pośrednictwem mediów społecznościowych natrafiłam na Ukrainian Voices – mówi Anna Lupynos. – Pomogli mi umówić wizytę. Chciałam też pomóc Ukraińcom, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu z powodu wojny. Jako pisarka przez długi czas prowadziłam stowarzyszenia literackie w Ukrainie, zaproponowałam więc Ukrainian Voices organizowanie spotkań literackich. Teraz do mojego studia przychodzą ludzie szczerze zainteresowani literaturą, którzy przybyli do Belgii po 24 lutego 2022 roku.

Na każdym spotkaniu studiujemy historię literatury, a potem czytamy własne utwory

Analizujemy je, rozmawiamy o naszych ulubionych książkach. Uczestnicy opowiadają o wydarzeniach artystycznych, w których biorą udział, i swoich artystycznych hobby. Chcę organizować wydarzenia przybliżające Belgom kulturę ukraińską, dlatego uczę się lokalnego języka.

Problem z językiem w Belgii jest poważny, ponieważ ten kraj jest podzielony na: Flandrię z urzędowym językiem niderlandzkim, Walonię z francuskim, Brukselę z obydwoma tymi językami oraz wschodnią Belgię – z niemieckim. Utrudnia to Ukraińcom integrację i codzienne życie. Tym bardziej więc musimy zachować nasz własny język.

Luksemburga: bezpłatna przestrzeń dla ukraińskich czytelników

Do niedawna Księstwo Luksemburga było dla Ukraińców miejscem egzotycznym. Dziś jest domem dużej społeczności ukraińskiej. Liczbę osób objętych tymczasową ochroną w Luksemburgu szacuje się na ponad 4200.

Pomysł utworzenia ukraińskiej biblioteki w Luksemburgu pojawił się już dawno temu, ale napływ ukraińskich uchodźców przyspieszył jego realizację. Władze w stolicy zapewniły bezpłatny lokal dla biblioteki. I chociaż nie znajduje się ona w centrum miasta, dotarcie do niej nie nastręcza trudności, ponieważ transport publiczny w Luksemburgu jest bezpłatny. Organizatorzy biblioteki mówią, że odwiedzają ją nie tylko Ukraińcy z Luksemburga, ale także miłośnicy książek z Belgii i niemieckiego Trewiru.

– W budynku, z którego korzystają Ukraińcy w Luksemburgu, odbywają się spotkania z pisarzami, prezentacje książek i wystawy – mówi Olga Ołeksandrowa, jedna z inicjatorek utworzenia biblioteki, ambasadorka „Kraju bibliotek”.

Bibliotekę, która posiada już 2500 ukraińskich książek, regularnie odwiedza ponad 500 czytelników

– Projekt jest obecnie wspierany przez wolontariuszy – zaznacza Ołeksandrowa. – Kupujemy tylko nowe książki. Uważamy, że dla Ukraińców za granicą bardzo ważne jest posiadanie takich ośrodków, bo one przypominają nam, kim jesteśmy. Bardzo ważne jest, by wiedzieć, że nawet dzisiaj, pomimo niszczenia przez Rosjan bibliotek i wydawnictw, pozostajemy krajem, który czyta, marzy i tworzy nową rzeczywistość.

Spotkanie literackie w ukraińskiej bibliotece w Luksemburgu. Zdjęcie ze strony FB biblioteki

– Na początku skupialiśmy się na literaturze dziecięcej, ponieważ do Luksemburga przyjeżdżało dużo dzieci – dodaje bibliotekarka Andżela Domasowa. – Później okazało się, że dorośli potrzebują książek tak samo, a może nawet bardziej niż dzieci. Stworzyliśmy też długą listę książek, których potrzebują uczniowie, bo dzieci nadal uczą się online. W rezultacie mamy wszystko: beletrystykę, literaturę edukacyjną, popularną itp. Ministerstwo Edukacji Luksemburga zapewniło nam środki na skatalogowanie zbioru. Niektóre książki zostały podarowane przez ukraińskich wolontariuszy, lecz większość kupiliśmy ze środków przekazanych przez Luksemburczyków.

W europejskim społeczeństwie jest miejsce dla małych wysp ukraińskiej kultury – bibliotek. Stają się one ośrodkami integracji Ukraińców za granicą, gdzie można nie tylko wypożyczyć książkę, ale także spotykać się z rodakami, uczestniczyć w ciekawych wydarzeniach i poświęcać swój wolny czas na wolontariat. Bo jest tak, jak powiedział niemiecki filozof i matematyk Gottfried Leibniz: „Książka to bajkowa lampa, która daje człowiekowi światło na długich i ciemnych drogach życia, a biblioteki to skarbnice bogactw ludzkiego ducha”.

Szczęśliwi goście ukraińskiej biblioteki w Luksemburgu. Zdjęcie ze strony biblioteki na FB

Gdzie znajdziesz ukraińskie książki w Polsce, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii. Lista bibliotek:

Polska

Kielce

ul. Sienkiewicza 78a

Biblioteka Ukraińska Szewczenki

Poniedziałek-piątek 8.00 - 16.00.

Katowice

ul. Młyńska 5

Biblioteka ukraińska w Katowicach

Czwartek: 12.00 - 17.00

Lublin

ul. Krakowskie Przedmieście 39b

Wielokulturowa Biblioteka Baobab

Wtorek-piątek: 12.00-17.00. Sobota: 12.00-15.00

Warszawa

1) ul. Ludwika Zamenhofa 1

Biblioteka Fundacji „Ukraiński Dom”.

Wtorek i czwartek: 12.00-19.00.

2) ul. Marszałkowska 55\ 73

Wypożyczalnia dla Dorosłych i Młodzieży nr 7

Pn., Śr., Czw., Pt.: 10.00-19.00

Wt.: 10.00-20.00

Kraków

1) ul. Konfederacka 4

Fundacja Biblioteka Dębniki + Salam Lab Ukraińska

Poniedziałek-piątek: 9.00-17.00.

2) os. Ogrodowe 15

Fundacja Przestrzeń Wolności

Poniedziałek-piątek: 9.00-17.00

Gdańsk

ul. Wita Stwosza 23

Biblioteka Ukraińska w Gdańsku

Poniedziałek-piątek: 9.00-16.00

Wrocław

ul. Sztabowa 98

Największy wybór książek jest w Filii 12 Miejskiej Biblioteki Publicznej (biblioteka przy stacji, półka o nazwie Bookstation UA).

Przemyśl

ul. Kościuszki 5

Biblioteka "Domu Ukraińskiego";

Poniedziałek-piątek: 12:00-17:00

Łódź

ul. Gdańska 8

Oddział nr 32. poniedziałek-piątek: 8:30-15:00

Poznań

Pl. WolnoSci 19

Biblioteka Raczyńskich

poniedziałek-piątek: 9:00-20:00

Niemcy

Berlin

1) Zentral- und Landesbibliothek Berlin / KiJuBi (Blücherplatz 1, 10961 Berlin);

2) Bettina-von-Arnim-Bibliothek (Schönhauser Allee 75 10439 Berlin);

3) Stadtbibliothek Friedrichshain-Kreuzberg (Bezirkszentralbibliothek Pablo Neruda |

Kinderbibliothek Frankfurter Allee 14 A 10247 Berlin).

Hamburg

1) Bücherhallen Hamburg (Hühnerposten 1, 20097 Hamburg);

2) Schulbibliothek an der Winterhuder Reformschule / Stadtteilschule Winterhude

(Meerweinstraße 26-28 22303 Hamburg);

3) Lesehaus Dulsberg (Alter Teichweg 200 22049 Hamburg).

Kolonia

Stadtbibliothek Köln / Erwerbung (Josef-Haubrich-Hof 1 50676 KölNanke Grounding).

Stuttgart

Stadtbibliothek Stuttgart (Ebene Kinder Mailänder Platz 1 70173 Stuttgart).

Dusseldorf

Stadtbüchereien Düsseldorf (Konrad-Adenauer-Platz 1 40210 Düsseldorf).

Lipsk

1) Leipziger Städtische Bibliotheken (Sprachenzimmer Wilhelm-Leuschner-Platz 10 ·

04107 Leipzig);

2) Stadtteilbibliothek Paunsdorf (Platanenstr. 37 04329 Lipsk).

Dortmund

Stadt- und Landesbibliothek Dortmund (Max-von-der-Grün-Platz 1-3 44137

Dortmund).

Essen

Stadtbibliothek Essen (Hollestr. 3 45127 Essen).

Brema

Stadtbibliothek Bremen (Am Wall 201 28195 Brema).

Francja

Paryż

Biblioteka Ukraińska w Centrum Kultury i Informacji przy Ambasadzie Ukrainy we Francji.

Godziny otwarcia: środy od 14:00 do 18:00.

Centrum Kultury Ukrainy we Francji

22 avenue de Messine, 75008, Paryż

Włochy

Mediolan

Via Maria Drago 3

Godziny otwarcia: od 15.00 do 19.00 - codziennie w dni powszednie; od 12.00 do 18.00 - w soboty i niedziele.

Zjednoczone Królestwo

Londyn

AUGB LTD, 49 LIPOWE OGRODY, LONDYN, W2 4HG

Biblioteka Szewczenki

poniedziałek-piątek: 11:00 - 17:00

Tel. 0207 229 8392

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Założycielka i redaktor naczelna wydawnictwa „Czas Zmian Inform”, współzałożycielka fundacji „Czas Zmian”, wolontariuszka frontowa, dziennikarka, publikująca w gazetach ukraińskich i polskich, w szczególności „Dzienniku Zachodnim”, „Gazecie Wyborczej”, "Culture.pl".  Członkini Ogólnoukraińskiego Towarzystwa „Proswita” im.  Tarasa Szewczenki, organizatorka wydarzeń kulturalnych, festiwali, "Parad Wyszywanki" w Białej Cerkwi.

W Katowicach stworzyła ukraińską bibliotekę, prowadzi odczyty literackie, organizuje spotkania z ukraińskimi pisarzami.  Laureatka Nagrody literackiej i artystycznej miasta Biała Cerkiew im  M. Wingranowskiego.  Otrzymała Medal „Za Pomoc Siłom Zbrojnym Ukrainy”, a także nagrodę Visa Everywhere Pioneer 20, która docenia osiągnięcia uchodźczyń, mieszkających w Europie i mających znaczący wpływ na swoje nowe społeczności.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Tutaj Ukraińcy leczą się z samotności, rozmawiają, uczą się, tworzą, wspierają nawzajem i dbają o to, by ich dzieci nie zapomniały ojczystej kultury.
Tutaj przedsiębiorcy płacą podatki do polskiego budżetu, a odwiedzający zbierają środki na Siły Zbrojne Ukrainy i wyplatają siatki maskujące dla frontu.
UA HUB to miejsce znane i rozpoznawalne wśród Ukraińców w całej Polsce.

Olga Kasian ma ponad dziesięcioletnie doświadczenie we współpracy z wojskiem, organizacjami praw człowieka i inicjatywami wolontariackimi. Łączy wiedzę z zakresu komunikacji społecznej, relacji rządowych i współpracy międzynarodowej.
Dziś jej misją jest tworzenie przestrzeni, w której Ukraińcy w Polsce nie czują się odizolowani, lecz stają się częścią silnej, solidarnej wspólnoty.

Olga Kasian (w środku) z gośćmi na koncercie japońskiego pianisty Hayato Sumino w UA HUB

Diana Balynska: Jak narodził się pomysł stworzenia UA HUB w Polsce?

Olga Kasian: Jeszcze przed wojną, po narodzinach córki, mocno odczułam potrzebę stworzenia miejsca, w którym mamy mogłyby pracować czy uczyć się, podczas gdy ich dzieci spędzałyby czas z pedagogami obok. Tak narodził się pomysł „Mama-hubu” w Kijowie — przestrzeni dla kobiet i dzieci. Nie zdążyłam go wtedy zrealizować, bo przyszła pełnoskalowa inwazja. Ale sama koncepcja została — w głowie i na papierze.

Kiedy znalazłyśmy się z córką w Warszawie, miałam już duże doświadczenie organizacyjne: projekty wolontariackie, współpraca z wojskiem. Widziałam, że tu też są Ukraińcy z ogromnym potencjałem, przedsiębiorcy, ludzie z różnymi kompetencjami, które mogłyby służyć wspólnocie. Ale każdy działał osobno. Pomyślałam wtedy, że trzeba stworzyć przestrzeń, która nas połączy: biznesom da możliwość rozwoju, a społeczności — miejsce spotkań, nauki i wzajemnego wsparcia.

Właśnie wtedy doszło do spotkania z przedstawicielami dużej międzynarodowej firmy Meest Group, założonej przez ukraińską diasporę w Kanadzie (jej twórcą jest Rostysław Kisil). Kupili w Warszawie budynek na własne potrzeby, a ponieważ chętnie wspierają inicjatywy diaspory, stali się naszym strategicznym partnerem. Udostępnili nam przestrzeń i wynajmują ją rezydentom UA HUB na preferencyjnych warunkach. To był kluczowy moment, bo bez tego stworzenie takiego centrum w Warszawie byłoby praktycznie niemożliwe.

Dziś rozważamy powstanie podobnych miejsc także w innych polskich miastach, bo często dostajemy takie sygnały i zaproszenia od lokalnych społeczności.

Kim są rezydenci UA HUB i co mogą tutaj robić?

Nasi rezydenci są bardzo różnorodni: od szkół językowych, zajęć dla dzieci, szkół tańca, pracowni twórczych, sekcji sportowych, po inicjatywy kulturalne i edukacyjne, a także usługi profesjonalne — prawnicy, lekarze, specjaliści od urody. Łącznie działa tu już około 40 rezydentów i wszystkie pomieszczenia są zajęte.

Ich usługi są płatne, ale ceny pozostają przystępne. Mamy też niepisaną zasadę: przynajmniej raz w tygodniu w Hubie odbywają się bezpłatne wydarzenie — warsztat, wykład, zajęcia dla dzieci czy spotkanie społecznościowe. Są też kobiety, które przychodzą do nas, by wyplatać siatki maskujące dla ukraińskiego wojska — dla takich inicjatyw przestrzeń jest całkowicie bezpłatna. Dzięki temu każdy może znaleźć coś dla siebie, nawet jeśli akurat nie stać go na opłacanie zajęć.

W UA HUB zawsze jest ktoś, kto wyplata siatki maskujące. To symbol – potrzeba, która się nie kończy.

Wszyscy rezydenci huba działają legalnie: mają zarejestrowaną działalność gospodarczą lub stowarzyszenie, płacą podatki. Dzięki temu mogą korzystać z systemu socjalnego, na przykład z programu 800+.

To dla nas bardzo ważne. Większość rezydentów to kobiety, mamy, które łączą pracę z wychowywaniem dzieci. Formalne uregulowanie spraw daje im poczucie bezpieczeństwa i możliwość spokojnego planowania życia na emigracji.

Bycie rezydentem UA HUB to jednak dużo więcej niż wynajem pokoju. To wejście do środowiska: sieci wsparcia, wymiany doświadczeń, potencjalnych klientów i partnerów. A przede wszystkim — do wspólnoty, która buduje siłę i odporność całej ukraińskiej społeczności w Polsce.

Dla odwiedzających Hub to z kolei możliwość „zamknięcia wszystkich spraw” w jednym miejscu: od zajęć dla dzieci i kursów językowych, przez porady prawników i lekarzy, aż po wydarzenia kulturalne czy po prostu odpoczynek i spotkania towarzyskie. Żartujemy czasem, że mamy wszystko oprócz supermarketu.

Czym UA HUB różni się od innych inicjatyw dla Ukraińców?

Po pierwsze, jesteśmy niezależnym projektem — bez grantów i dotacji. Każdy rezydent wnosi swój wkład w rozwój przestrzeni. To nie jest historia o finansowaniu z zewnątrz, ale o modelu biznesowym, który sprawia, że jesteśmy samodzielni i wolni od nacisków.

Po drugie, łączymy biznes z misją społeczną. Tu można jednocześnie zarabiać i pomagać. Tak samo w codziennych sprawach, jak i w sytuacjach kryzysowych. Kiedy zmarł jeden z naszych rodaków, to właśnie tutaj natychmiast zebraliśmy środki i wsparcie dla jego rodziny. To siła horyzontalnych więzi.

Dzieci piszą listy do żołnierzy

Wasze hasło brzmi: „Swój do swego po swoje”. Co ono oznacza?

To dla nas nie jest hasło o odgradzaniu się od innych, ale o wzajemnym wsparciu.  Kiedy ktoś trafia do obcego kraju, szczególnie ważne jest, by mieć wspólnotę, która pomoże poczuć: nie jesteś sam. W naszym przypadku to wspólnota Ukraińców, którzy zachowują swoją tożsamość, język, kulturę i tradycje, a jednocześnie są otwarci na współpracę i kontakt z Polakami oraz innymi społecznościami.

Dlatego dbamy, by Ukraińcy mogli pozostać sobą, nawet na emigracji. Organizujemy kursy języka ukraińskiego dla dzieci, które urodziły się tutaj albo przyjechały bardzo małe. To dla nich szansa, by nie utracić korzeni, nie zerwać więzi z własną kulturą. Nasze dzieci to nasze przyszłe pokolenie. Dorastając w Polsce, zachowują swoją tożsamość.

Drugi wymiar hasła to wzajemne wspieranie się w biznesie. Ukraińcy korzystają z usług i kupują towary od siebie nawzajem, tworząc wewnętrzny krwiobieg gospodarczy. W ten sposób wspierają rozwój małych firm i całej wspólnoty.

Podkreśla Pani, że UA HUB jest otwarty także dla Polaków. Jak to wygląda w praktyce, zwłaszcza w czasie narastających nastrojów antyukraińskich w części polskiego społeczeństwa?

Jesteśmy otwarci od zawsze. Współpracujemy z polskimi fundacjami, lekarzami, nauczycielami, z różnymi grupami zawodowymi. UA HUB to nie „getto”, ale przestrzeń, która daje wartość wszystkim.

Tutaj Polacy mogą znaleźć ukraińskie produkty i usługi, wziąć udział w wydarzeniach kulturalnych i edukacyjnych, poznać ukraińską kulturę. To działa w dwie strony — jest wzajemnym wzbogacaniem się i budowaniem horyzontalnych więzi między Ukraińcami i Polakami.

Malowanie wielkanocnych pisanek

Negatywne nastawienie czasem się pojawia ale wiemy, że to często efekt emocji, politycznej retoryki czy zwykłych nieporozumień. Osobiście podchodzę do tego spokojnie, bo mam duże doświadczenie pracy w stresie — z wojskiem, organizacjami praw człowieka, z wolontariuszami.

Strategia UA HUB jest prosta: pokazywać wartość Ukraińców i tworzyć wspólne projekty z Polakami. Dlatego planujemy np. kursy pierwszej pomocy w języku polskim.

To dziś niezwykle ważne — żyjemy w świecie, gdzie istnieje realne zagrożenie ze strony Rosji i Białorusi. Nawet jeśli nie ma otwartego starcia armii, to groźba ataków dronowych czy rakietowych jest formą terroru. A strach czyni ludzi podatnymi na manipulacje.

Dlatego tak ważne jest, byśmy się łączyli, dzielili doświadczeniem i wspierali. To nie tylko kwestia kultury i integracji społecznej. To także przygotowanie cywilów, szkolenia, a czasem nawet inicjatywy związane z obronnością. Polacy i Ukraińcy mają wspólne doświadczenie odporności i walki o wolność. I tylko razem możemy bronić wartości demokratycznych i humanistycznych, które budowano przez dziesięciolecia.

Obecnie dużo mówi się o integracji Ukraińców z polskim społeczeństwem. Jak to rozumiesz i co UA HUB robi w tym kierunku?

Integracji nie należy traktować jak przymusu. To naturalny proces życia w nowym środowisku.  Nawet w granicach jednego kraju, gdy ktoś przeprowadza się z Doniecka do Użhorodu, musi się zintegrować z inną społecznością, jej tradycjami, językiem, zwyczajami.
Tak samo Ukraińcy w Polsce — i trzeba powiedzieć jasno: idzie im to szybko.

Ukraińcy to naród otwarty, łatwo uczący się języków, przejmujący tradycje, chętny do współpracy. Polska jest tu szczególnym miejscem — ze względu na podobieństwa kulturowe i językowe. — Sama nigdy nie uczyłam się polskiego systematycznie, a dziś swobodnie posługuję się nim w codziennych sytuacjach i w pracy — dodaje.

Najważniejsze jednak są dzieci. One chodzą do polskich przedszkoli i szkół, uczą się po polsku, ale równocześnie pielęgnują ukraińską tożsamość.

Dorastają w dwóch kulturach — i to ogromny kapitał zarówno dla Ukrainy, jak i dla Polski. — Polacy nie mogą stracić tych dzieci. Bo nawet jeśli kiedyś wyjadą, zostanie w nich język i rozumienie lokalnej mentalności. To przyszłe mosty między naszymi narodami.
Zajęcia dla dzieci

Zdjęcia UA HUB

20
хв

Założycielka UA HUB Olga Kasian: „Nasza strategia to pokazywać wartość Ukraińców”

Diana Balynska

Joanna Mosiej: Drony, zalew dezinformacji. Dlaczego Polska tak nieporadnie reaguje w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji, ale też wobec wewnętrznej, rosnącej ksenofobii?

Marta Lempart: Bo jesteśmy narodem zrywu. My musimy mieć wojnę i musimy mieć bohaterstwo – nie umiemy działać systematycznie. Teraz odłożyliśmy swoje husarskie skrzydła, schowaliśmy je do szafy. Ale gdy zacznie się dziać coś złego, ruszymy z gołymi rękami na czołgi.

Trudno mi w to uwierzyć. Mam wrażenie, że raczej próbujemy siebie uspokajać, że wojny u nas nie będzie.

Chciałabym się mylić, ale uważam, że będzie. Dlatego musimy się przygotować już teraz. Jeśli znów przyjdzie czas zrywu, to trzeba go skoordynować, utrzymać, wykorzystać jego potencjał. Zdolność do zrywu nie może być przeszkodą – powinna być bazą do stworzenia systemu, który wielu z nas uratuje życie.

Ale jak to zrobić?

Przede wszystkim powinniśmy się uczyć od Ukrainy. Żaden rząd nie przygotuje nas na wojnę – musimy zrobić to sami. Polska to państwo z tektury. Nie wierzę, że nasz rząd, jak estoński czy fiński, sfinansuje masowe szkolenia z pierwszej pomocy, czy obrony cywilnej. Więc to będzie samoorganizacja: przedsiębiorcy, którzy oddadzą swoje towary i transport, ludzie, którzy podzielą się wiedzą i czasem. My nie jesteśmy państwem – jesteśmy największą organizacją pozarządową na świecie. I możemy liczyć tylko na siebie oraz na kraje, które znajdą się w podobnej sytuacji.

A co konkretnie możemy zrobić od zaraz?

Wszystkie organizacje pozarządowe w Polsce – bez wyjątku – powinny przeszkolić się z obrony cywilnej i pierwszej pomocy. Trzeba, żeby ludzie mieli świadomość, co może nadejść, mieli gotowe plecaki ewakuacyjne, wiedzieli, jak się zachować. Bo nasz rząd kompletnie nie jest przygotowany na wojnę. Nie mamy własnych technologii dronowych, nie produkujemy niczego na masową skalę, nie inwestujemy w cyfryzację. Polska jest informatycznie bezbronna – u nas nie będzie tak jak w Ukrainie, że wojna wojną, a świadczenia i tak są wypłacane na czas. W Polsce, jak bomba spadnie na ZUS, to nie będzie niczego.

Brzmi to bardzo pesymistycznie. Sama czasami czuję się jak rozczarowane dziecko, któremu obiecywano, że będzie tylko lepiej, a jest coraz gorzej.

Rozumiem. Ale trzeba adaptować się do rzeczywistości i robić to, co możliwe tu i teraz. To daje ulgę. Najbliższe dwa lata będą ciężkie, potem może być jeszcze gorzej. Ale pamiętajmy – dobrych ludzi jest więcej.  Takich, którzy biorą się do roboty, poświęcają swój czas, energię, pieniądze.

Ale przecież wiele osób się wycofuje, bo boją się, gdy prorosyjska narracja tak silnie dominuje w przestrzeni publicznej.

Oczywiście, może się tak wydarzyć, że wiele osób się wycofa z zaangażowania. I to normalne. Historia opozycji pokazuje, że bywają momenty, kiedy zostaje niewiele osób. Tak było w Solidarności.  To teraz mamy takie wrażenie, że kiedyś wszyscy byli w tej Solidarności. Wszyscy nieustannie bili się z milicją. A Władek Frasyniuk opowiadał, że w którymś momencie było ich tak naprawdę może z  piętnastu. I tym, którzy siedzieli w więzieniach, czasami wydawało się, że już wszyscy o nich zapomnieli. Bo życie się toczyło dalej. Bogdan Klich spędził chyba z pięć lat w więzieniu. I to przecież nie było tak, że w czasie tych pięciu lat wszyscy codziennie pod tym więzieniem stali i krzyczeli „Wypuścić Klicha”.

Więc bądźmy przygotowani na to, że są okresy ciszy i zostanie nas “piętnaścioro”.

I to jest normalne, bo ludzie się boją, muszą się odbudować, a niektórzy znikają.

Ale przyjdą nowi, przyjdzie nowe pokolenie, bo taka jest kolej rzeczy. Ja w ogóle myślę, że Ostatnie Pokolenie będzie tym, które który obali następny rząd.

Ale oni są tak radykalni, że wszyscy ich hejtują.

Tak, hejtują ich jeszcze bardziej niż nas, co wydawało się niemożliwe. Mają trudniej, bo walczą z rządem, który jest akceptowany. Mają trudniej, bo za nami szli ludzie, którzy nie lubili rządu. A działania Ostatniego Pokolenia wkurzają wielu obywateli.
Tak, są radykalni. I gotowi do poświęceń. I jeżeli ta grupa będzie rosła i zbuduje swój potencjał to zmieni Polskę.  

Rozmawiały: Joanna Mosiej i Melania Krych

Całą rozmowę z Martą Lempart obejrzycie w formie wideopodcastu na naszym kanale YouTube oraz wysłuchacie na Spotify.

20
хв

Marta Lempart: „Polska to nie państwo, to wielka organizacja pozarządowa"

Joanna Mosiej

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Z Dnipra w świat i z powrotem

Ексклюзив
20
хв

Przyjazny kraj, w którym polegasz głównie na sobie

Ексклюзив
20
хв

W Krakowie powstają mieszkania socjalne dla ukraińskich uchodźców

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress