Exclusive
20
min

Wizerunek jest niczym, pomoc - wszystkim

Jaka powinna być strategia medialna Ukrainy i jak powinniśmy mówić o ukraińskich problemach na świecie, aby przekonać ludzi Zachodu do pomocy naszemu krajowi?

Jewhen Magda

Przemówienie Wołodymyra Zełenskiego na dorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego w Davos 23 maja 2022 r. Fot: Fabrice COFFRINI / AFP/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Kwestia pomocy Zachodu dla Ukrainy, niezbędnej do walki z Rosją, przyciąga uwagę i wymaga praktycznego rozwiązania. Relacje medialne na temat sytuacji na Ukrainie muszą być żywe i aktualne, odwołując się do obaw ludzi. Oto dziesięć prostych wskazówek, jak to zrobić.

1. Inwazja, która wprawiła wszystkich w osłupienie

Dla wielu ludzi na Ukrainie i na świecie 24 lutego 2022 r. stanowił punkt zwrotny, a życie podzieliło się na "przed" i "po" pełnoskalowej inwazji Rosji. Przez kilka miesięcy przed jej rozpoczęciem z Zachodu napływały ostrzeżenia o różnym stopniu apokaliptyczności i wiarygodności, ale pierwsze ostrzały i salwy pokazały, że rozpoczęła się największa wojna we współczesnym świecie. Kreml postawił na blitzkrieg, który polegał na szybkim zdobyciu Kijowa, po czym marionetkowy rząd ukraiński miał nakazać Siłom Zbrojnym Ukrainy zakończenie oporu. Tak się jednak nie stało. Ukraina wytrzymała, a siedem tygodni po rozpoczęciu ataku Zachód zaczął dostarczać Ukrainie haubice 155 mm. Później przyszedł czas na potężniejszą broń.

Zachodnia opinia publiczna w przeważającej większości opowiedziała się po stronie Ukrainy jako ofiary niesprowokowanej agresji. Rosyjskie zbrodnie wojenne na przedmieściach Kijowa tylko wzmocniły to poparcie. Utworzenie formatu "Rammstein" jest wyraźną wskazówką, że Zachód nie pozostawi Ukrainy samej z agresorem. Nie warto jednak karmić się nadzieją, że wojna rosyjsko-ukraińska będzie tematem numer jeden dla zachodniej publiczności przez długi czas. Takie są prawa masowej informacji. Wystarczy wspomnieć reakcję społeczności międzynarodowej na wybuch przemocy na Bliskim Wschodzie, który rozpoczął się 7 października 2023 roku. Niestety, nawet największa wojna we współczesnym świecie jest czymś, do czego ludzie się przyzwyczajają.

Protest przeciwko rosyjskiej wojnie w Ukrainie, Londyn 2022. Zdjęcie: Shutterstock

2. Pierwsza wojna ukraińska

Po 24 lutego 2022 roku w Ukrainie praktycznie nie było już obywateli, którzy nie zdawaliby sobie sprawy, że wojna Kremla przeciwko naszemu krajowi rozpoczęła się już w 2014 roku, wraz z zajęciem Krymu i wybuchem walk w obwodach donieckim i ługańskim. Jednak nie mniej ważny jest inny fakt: wojna rosyjsko-ukraińska stała się głównym testem dla oficjalnego Kijowa w latach jego niezależnego rozwoju. W rzeczywistości jest to wojna o niepodległość, wojna egzystencjalna, która na zawsze zmieni stosunki rosyjsko-ukraińskie.

Konfrontacja między dwiema największymi republikami postsowieckimi wpływa na sytuację bezpieczeństwa nie tylko w Europie - cały świat odczuwa konsekwencje największej wojny XXI wieku. Ukraina udowodniła z bronią w ręku, że ma prawo do istnienia jako niepodległe państwo, ale walka o przywrócenie jej integralności terytorialnej trwa i trudno przewidzieć, kiedy się zakończy.

3. Bez cenzury?

Zagraniczne media aktywnie relacjonują wojnę rosyjsko-ukraińską od strony ukraińskiej, ale główne media tradycyjnie mają swoich korespondentów w Rosji. Wydaje się, że zatrzymanie Evana Gershkovicha z "The Wall Street Journal" pod zarzutem szpiegostwa nie zmusiło zachodnich mediów do wycofania się z rosyjskiego rynku. Inercja myślenia w działaniu.

Kreml ze swojej strony umiejętnie wykorzystuje chęć zachodnich mediów do przestrzegania zasad dziennikarstwa. Z powodzeniem wrzuca na ich strony kontrowersyjne założenia i sprzeczne oceny. Próby "zachowania równowagi" w relacjonowaniu działań agresora i jego ofiary prowadzą do publikacji, które są negatywnie oceniane w układzie współrzędnych zdrady i zwycięstwa. Chcę jednak przestrzec przed wersją wszechmocy Putina. Chodzi raczej o wykorzystywanie przez Kreml na szeroką skalę fałszerstw i dezinformacji.

4. Nie wszystkie media są równie użyteczne

Duże zainteresowanie zagranicznych mediów wydarzeniami w Ukrainie doprowadziło do tak zwanych "lokalnych ekscesów". Zespół prezydencki, a raczej doradcy prezydenta ds. polityki komunikacyjnej, nie zawsze rozumieją, że nie każde medium o dużej nazwie i dużym nakładzie powinno mieć możliwość przeprowadzenia wywiadu z głową państwa. Dlatego rozmowa Wołodymyra Zełenskiego z "The Sun" stworzyła dwuznaczną sytuację. Rekord w liczbie wywiadów udzielonych różnym mediom ustanowił szef wywiadu obronnego Ukrainy Kyryło Budanow. I nawet jeśli założymy, że w ten sposób umiejętnie umieszcza zasłony dymne, to intensywność jego obecności w mediach jest imponująca.

Dziennikarze w Międzynarodowym Centrum Medialnym słuchają konferencji prasowej prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego na szczycie przywódców G7 w Hiroszimie 21 maja 2023 r. Zdjęcie: Richard A. Brooks / AFP/East News

5. Los człowieka

Przekazywanie wiadomości o okropnościach wojny ludziom żyjącym z dala od niej nie zawsze jest produktywne. Zachodni czytelnicy i widzowie mają duże doświadczenie w oglądaniu dramatów o różnym stopniu intensywności, dziejących się na co najmniej trzech kontynentach, z nieco oderwanej perspektywy. Ich przestrzeń medialna jest mniej lub bardziej spokojna, a instytucjonalna pamięć o ataku terrorystycznym z 11 września 2001 roku nie jest obecna u wszystkich ludzi Zachodu. Uwagę i zainteresowanie europejskich i amerykańskich konsumentów informacji powinny przyciągnąć transmisje różnych wariacji ludzkich losów, bo dramatycznych historii w ciągu 22 miesięcy inwazji na wielką skalę nie brakuje. Trzeba pomóc mieszkańcom cywilizowanego, spokojnego, uporządkowanego Zachodu zrozumieć okropności wojny poprzez to, co przydarzyło się zwykłym Ukraińcom.

6. Mówić jednym głosem

Na początku prezydentury Wołodymyra Zełenskiego system "Jeden głos", stworzony przez rząd Wołodymyra Grojsmana, został zdemontowany. To negatywnie wpłynęło na autorytet władz państwowych podczas pandemii koronawirusa. Nie udało się przywrócić skutecznego dialogu ze społeczeństwem po rozpoczęciu rosyjskiej agresji, a kroki taktyczne zostały podjęte bez strategii. Codzienne przemówienia wideo Zełenskiego stały się osiągnięciem komunikacyjnym, ale ich codzienny format wymaga już jakościowo innej treści. Poleganie na głosach doradców kancelarii prezydenta okazało się błędem, a niezależność wielu urzędników państwowych została ograniczona przez zasady zachowania aparatu. Trudno mówić o skutecznej komunikacji strategicznej ukraińskich władz. Nawet odłączenie trzech opozycyjnych kanałów telewizyjnych od nadawania cyfrowego nie uchroniło telemaratonu "Jedyne wieści" przed degradacją, a sam telemaraton od dawna nie jest w stanie wypełniać swoich funkcji. Zauważalny jest brak rzeczowych mówców, którzy wzbudzaliby zaufanie konsumentów informacji.

7. Droga dwukierunkowa

Błędem byłoby zakładać, że stanowisko Zachodu w sprawie Ukrainy jest kształtowane wyłącznie przez tamtejsze media. W końcu rola wywiadu i dyplomacji we współczesnym świecie jest znacząca. Jednak przepływ informacji może i powinien być twórczo regulowany, angażując liderów opinii w relacjonowanie kwestii ukraińskich. Na przykład dwupartyjna dyplomacja parlamentarna mogła i powinna polegać na zapewnieniu amerykańskiej pomocy finansowej, a blokowanie transportu na granicy polsko-ukraińskiej powinno zostać rozwiązane poprzez wciągnięcie tej kwestii do polskiej przestrzeni informacyjnej. Stworzenie podmiotowości informacyjnej pozostaje priorytetem dla Ukrainy.

Polska blokada granicy z Ukrainą obowiązuje od 6 listopada 2023 r. Fot: Shutterstock

8. Globalne Południe - co robić?

Kraje spoza "złotego miliarda" [określenie Putina na mieszkańców Europy, Ameryki Północnej, Japonii, Australii i Nowej Zelandii - red.]  znajdują się pod silnym wpływem rosyjskiej propagandy, która wykorzystuje nie tylko sowieckie osiągnięcia, ale także szybko przeorientowała się po przymusowym ograniczeniu swojej działalności w UE i USA. Zasady działania pozostały takie same, z wyjątkiem tego, że nawet rosyjskie państwowe agencje informacyjne promują na Zachodzie jawne fałszerstwa. Wszystko to nie oznacza, że Ukraina nie ma wspólnych tematów z krajami Globalnego Południa. Przede wszystkim musimy mówić o antykolonialnym charakterze wojny z Rosją, co powinno rezonować w krajach Azji i Afryki. Drugim, nie mniej ważnym, tematem jest bezpieczeństwo żywnościowe, w którego zapewnienie Ukraina jest bezpośrednio zaangażowana. Musimy szukać sojuszy i sojuszników, aby "otworzyć" Afrykę i rozwijać się w Azji.

9. Odłóż na bok emocje

Ukraina nie może sobie pozwolić na emocjonalne oceny na najwyższym szczeblu państwowym lub po prostu oficjalnym - nie tylko ze względu na znaczną zależność od pomocy finansowej i wojskowo-technicznej naszych sojuszników. W końcu świat od dawna jest przyzwyczajony do wojen, a eurocentryczny charakter rosyjsko-ukraińskiej konfrontacji jest tylko jednym z czynników konfliktu o konsekwencjach na dużą skalę. Jedyną możliwą i właściwą emocją jest zimna, racjonalna nienawiść do agresora, która powinna być rozpowszechniana wszędzie.

10. Zmień się albo przegrasz

Ukraina potrzebuje szeroko zakrojonych zmian w swojej polityce informacyjnej. Konieczne jest ukształtowanie wizerunku przyszłego Zwycięstwa, rozwiązanie kwestii mobilizacji i jej wsparcia informacyjnego, a także zapobieżenie sytuacji, w której procesy demokratyczne u naszych sojuszników staną się negatywnym czynnikiem w udzielaniu pomocy Ukrainie. Mamy wystarczająco dużo informacji, ale musimy przekazywać je opinii publicznej w sposób rozważny i dokładny, aby uniknąć powstania powiedzenia: "Umiała gotować, ale nie umiała podawać".

Redakcja Sestry nie zawsze podziela opinie autorów blogów

Zdjęcie na okładce: Fabrice COFFRINI / AFP/East News

No items found.
Partner strategiczny
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Jewhen Magda to ukraiński politolog, historyk, dziennikarz, dyrektor Instytutu Polityki Światowej. Autor książek „Wojna hybrydowa. Przetrwaj i wygraj” oraz „Agresja hybrydowa Rosji: lekcje dla Europy”. Znalazł się w pierwszej dziesiątce ekspertów politycznych i analityków Ukrainy w rankingu edycji „Komentari” w 2020 roku.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Kiedy jej rówieśnicy żyją na TikToku, ona założyła międzynarodowy ruch społeczny. Nie z namowy, ale dlatego, że nikt inny nie chciał się za to zabrać.

Jej podróż zaczęła się w 2014 roku, kiedy przyjechała z Krymu. Miała zaledwie osiem lat i w jej rodzinnym miasteczku właśnie kończył się ten bezpieczny świat, jaki znała. Aneksja, strach, ucieczka. Dla małej dziewczynki to nie była geopolityka, lecz nagła utrata wszystkiego, co oczywiste: domu, szkoły, języka. Trafiła do Warszawy – miasta, które zawsze przyciąga, ale rzadko przytula.

Dziś, mając niespełna dwadzieścia lat, stała się twarzą pokolenia dorastającego w chaosie. Między wojną a pokojem, między viralem na TikToku a mądrą przemową na TEDx. Jest założycielką Fundacji Latających Plecaczków, pomysłodawczynią Międzynarodowego Dnia Plecaka, studentką psychologii i potrafi zbudować sprawną organizację działającą po obu stronach granicy.

Wszystko zaczęło się od prostej dziecięcej intuicji: świat można zmieniać, zaczynając od małych, codziennych rzeczy. Plecak stał się dla niej symbolem – podróży, nauki, wymiany, zwykłej, ludzkiej solidarności. Ruch, który stworzyła, łączy uczniów i nauczycieli. To brzmi naiwnie tylko dla tych, którzy nigdy nie widzieli na własne oczy, że taka wspólnota potrafi zdziałać cuda.

Kira w wywiadach mówi opowiada o piętnastu budzikach nastawianych każdego ranka, o odpisywaniu na maile w zatłoczonym metrze, o tym, że produktywność to nie talent, ale upór. Łączy w sobie etos starych działaczy  – wiarę, że po prostu trzeba robić – z nowoczesną umiejętnością budowania narracji, która trafia do jej pokolenia.

Dla niej „być Ukrainką w Polsce” to codzienna praktyka. Gdy mówiła o ucieczce z Krymu, podsumowała to z chłodną dojrzałością: „Po prostu trzeba było zacząć od nowa. Nie wiedziałam wtedy, co to emigracja. Dziś wiem, że to proces, który nigdy się nie kończy”. Tę dojrzałość słychać w jej wystąpieniach.

Kiedy nominowano ją do tytułu „Warszawianki Roku 2025”, w Internecie zawrzało. Nie dlatego, że zrobiła coś kontrowersyjnego – wręcz przeciwnie. Stała się lustrem, w którym część Polaków zobaczyła własny lęk przed odmiennością.

Fala hejtu, która zalała media społecznościowe, ujawniła mroczną stronę społeczeństwa, które jeszcze niedawno szczyciło się solidarnością

Kira nie odpowiedziała gniewem. Po prostu dalej robi swoje. Nie wdaje się w jałowe spory o to, kto jest „prawdziwą warszawianką”, bo wie, że przynależność mierzy się czynami, nie metryką urodzenia.

Jej ruch trwa: szkoły wymieniają się doświadczeniami, dzieci uczą się mówić o swoich emocjach, a wolontariusze dostarczają plecaki z pomocą tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. To nie jest kampania wizerunkowa, to cicha praca codziennego, drobnego dobra.

Kira nie jest „influencerką dobra”, tylko osobą, która działa jak oddycha. Jej aktywizm nie wynika z podręcznikowej ideologii, ale z empatii. Wie, że granice państw są zbyt sztywne na ludzką wrażliwość. Że pojęcie „domu” można rozszerzyć. I że solidarność jest codziennym wyborem ludzi, którzy chcą widzieć drugiego człowieka po drugiej stronie.

Jest sumieniem Warszawy: młodym, upartym, czasem zmęczonym, ale wciąż głęboko wierzącym, że przyszłość to nie nagroda, tylko odpowiedzialność.

Kiro, ja też nie jestem stąd, ale tak jak Ty – jestem u siebie. Głowa do góry, głosuję na Ciebie.

20
хв

Kira: głosuję na Ciebie!

Jerzy Wójcik

 W ciągu pierwszych dwóch miesięcy pobytu w Polsce nauczyłam się tylko kilku słów i trzech zwrotów: „dzień dobry”, „dziękuję” i „do widzenia”. Po prostu nie potrzebowałam więcej; planowałam wrócić do domu. Naukę języka rozpoczęłam dopiero wtedy, gdy moje dziecko zaczęło mieć problemy w szkole. Czułam się bezbronna.

Język to broń. Znając go, nie musisz nikogo poniżać, ale możesz złożyć skargę, wyjaśnić, opowiedzieć, co się stało i dlaczego. Jeśli język znasz słabo, zawsze możesz w odpowiedzi usłyszeć: „Pani coś źle zrozumiała”.

Myślę, że Ukrainki za granicą, które słabo znają obcy język, w rzeczywistości nie bronią się, gdy spotykają się z prześladowaniem w środkach transportu publicznego. Po prostu próbują odejść od osoby, która je popycha lub prowokuje. Milczą, bo rozumieją, że w każdej sytuacji konfliktowej za granicą „swój” najpierw stanie po stronie „swego”. Ukrainka automatycznie jest w niekorzystnej sytuacji.

I właśnie ta bezbronność ma decydujące znaczenie. W ciągu ostatniego tygodnia w Internecie rozeszła się wiadomość o czynie Zenobii. Zenobia Żaczek to Polka, która stanęła w obronie Ukrainki: broniła jej słownie, za napastnik rozbił jej głową nos. 

W sieci natychmiast podchwycono tę historię: oto dzielna Polka stanęła w obronie Ukrainki.

Mnie bardziej dziwi to, że była jedyną osobą, która to zrobiła. Bo dla mnie byłaby to zwykła, intuicyjna reakcja

Sytuacja wyglądała tak: w autobusie półnagi Polak wrzeszczał na Ukrainkę. Zenobia Żaczek w wywiadzie powiedziała, że „wykrzykiwał do starszej kobiety ciągle to samo: o banderowcach, UPA, Wołyniu, o tym, że Ukraińcy powinni się wynieść z Polski i wiele innych haniebnych rzeczy”. To znaczy – otwarcie prowokował.

A Ukrainka... milczała. Siedziała i słuchała. Nie odpowiadała, nie wdawała się w dialog. I moim zdaniem właśnie to stało się kluczowe. Pani Zenobia dostrzegła w niej bezbronność. W jej oczach ta Ukrainka była bezbronna.

Każdy człowiek, który ma sumienie, który odczuwa empatię, w takiej sytuacji musi chronić słabszego – jak małe dziecko. Bo ta kobieta jest w obcym kraju, nie w domu. Myślę, że gdyby Ukrainka odpowiedziała agresywnie, wdała się w kłótnię, krzyknęła, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. 

Być może pani Zenobia również by interweniowała, ale w inny sposób: powiedziałaby obojgu: „uspokójcie się” lub uznała, że „cham natrafił na chama” – i by nie interweniowała.

W żadnym wypadku nie chcę umniejszać czynu Zenobii Żaczek. Jestem jej niezwykle wdzięczna i piszę nie tyle o niej, co o innych. Nie uważam, że wstawianie się za kimś innym jest wyczynem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dla mnie jest to raczej normalna reakcja zdrowego człowieka – chronić niewinnego.

To tak, jakbym szła ulicą i zobaczyła, że dziecko dręczy kotka. Czy mam przejść obojętnie, bo „to nie moje dziecko” i „nie mam prawa robić mu uwag”? Nie. Bo kotek jest bezbronny. I właśnie dlatego muszę interweniować. Nawet jeśli potem mama tego dziecka zacznie mnie oskarżać, pouczać o „prawach”, i nawet gdyby znalazł się ktoś, kto by powiedział, że „traumatycznie wpłynęłam na jego psychikę” (za co można dostać grzywnę) – i tak bym interweniowała. Bo milczenie w takich przypadkach jest gorsze. Zarówno dla mnie, bo dręczyłoby mnie sumienie, jak dla dziecka – bo nie odebrałoby ważnej lekcji empatii.

20
хв

Gdy milczenie jest najgorsze

Olena Klepa

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Podczas zagrożenia szansa na życie to Twoje działanie. Można się tego nauczyć

Ексклюзив
20
хв

W podziemnej twierdzy armii ukraińskiej

Ексклюзив
20
хв

Profesor Roman Kuźniar: Rosję ta wojna powinna kosztować coraz więcej. Aż się udławi Ukrainą

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress