Exclusive
20
min

W Polsce czynię dobro, więc dlaczego to miałby być problem?

Kira Sukhoboichenko, Ukrainka nominowana do nagrody „Warszawianka Roku 2025”, opowiada o swojej działalności – i o hejcie, który wybuchł z chwilą pojawienia się jej nazwiska wśród finalistek konkursu

Natalia Żukowska

Kira Sukhoboichenko. Zdjęcia z prywatnego archiwum

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Co roku w Warszawie wyróżnia się kobiety, które wniosły znaczący wkład w życie tego miasta. Wśród dziewięciu finalistek konkursu „Warszawianka Roku 2025” znalazła się 19-letnia Ukrainka Kira Sukhoboichenko. Polski „Forbes Woman”dwukrotnie z rzędu umieścił ją na liście “Mistrzynie LinkedIn”, które warto obserwować. Tym razem Kira została nominowana jako warszawianka, która przyczynia się do rozwoju stolicy, wspierając młodzież. Zwyciężczyni konkursu „Warszawianka Roku 2025”zostanie ogłoszona 18 listopada.

Od ciężkiego plecaka do „latającego” funduszu

– W 2014 roku, tydzień przed aneksją Krymu, wyjechałam z rodzicami do Warszawy– wspomina Kira. – Miałam wtedy 8 lat. W polskiej szkole przyjęto mnie bardzo dobrze, od początku miałam duże wsparcie mojej nauczycielki, pani Marioli, która pomagała mi w nauce polskiego i zawsze mnie wspierała. Poświęcała mi czas podczas okienek i nigdy nie oceniała surowo. Była jedną z pierwszych osób, które pokazały mi, jak wspaniali ludzie mieszkają w Polsce. Spotkała mnie tylko jedna nieprzyjemna sytuacja: kiedy jeden z nauczycieli zmuszał mnie do pisania dyktanda, chociaż nie byłam jeszcze w stanie tego zrobić.

Ale cała klasa stanęła wtedy w mojej obronie. To było dla mnie ogromne wsparcie.

Dzisiaj jestem na drugim roku psychologii na jednym z warszawskich uniwersytetów, rozwijam się, poznaję nowych ludzi i tworzę wspólne inicjatywy ukraińsko-polskie. W swojej działalności łączę obie kultury i pomagam ludziom się integrować.

Kira Sukhoboichenko (z prawej) z przyjaciółmi z organizacji Flying Bag

Kiedy miałam 10 lat, wzięłam udział w konkursie dla dziecięcych start-upów. To właśnie wtedy narodził się pomysł mojego „latającego plecaka”. To był przypadek. Jechałam metrem do koleżanki; miała mi pomóc nagrać filmik na konkurs. Na ramionach miałam ciężki plecak szkolny i nagle zobaczyłam dziewczynkę z balonem wypełnionym helem. Pomyślałam, że jeśli wypełnię helem ten mój szkolny plecak, to on stanie się lżejszy. To był pomysł dziecka, które już wtedy chciało coś zmienić na świecie, a napotkało problem ciężkich plecaków. Wtedy w konkursie start-upów zdobyłam nagrodę publiczności: roczny abonament na wizyty w warszawskim Centrum Nauki „Kopernik”.

Dzięki temu abonamentowi zaczęłam organizować wycieczki do Centrum dla znajomych, a potem dla znajomych znajomych. W końcu zdecydowaliśmy się założyć grupę na Facebooku i trzeba było szybko wymyślić nazwę – tak powstał Latający Plecak. Ta nazwa towarzyszy nam do dziś. W ciągu roku udało się zorganizować bezpłatne wycieczki dla ponad 150 osób.

Dzięki wsparciu osób, którym umożliwiłam wstęp do „Kopernika”, zaczęłam organizować konkursy, a później konferencje. Mając 11 lat występowałam, pomagałam w przygotowaniach i brałam udział we wszystkich etapach organizacji konferencji

Z każdym rokiem zdobywałam coraz więcej doświadczenia i kontaktów, aż w końcu zaczęłam organizować takie wydarzenia samodzielnie. W sumie odbyło się już 11 konferencji w takich miejscach jak Warsaw Spire w biurze Samsunga, Google kampus i Meta Przestrzen, biuro Parlamentu Europejskiego w Polsce, Sejm RP i inne. Omawialiśmy tematy związane z edukacją, problemami młodzieży i motywacją.

Po pierwszej konferencji stworzyliśmy Fundację Flying Bag – coraz więcej osób chciało nas wspierać finansowo, a do tego potrzebny był jakiś podmiot prawny. Wtedy myślałam, że „fundacja” to po prostu ładna nazwa, lecz szybko się okazało, że coś to wiąże się z mnóstwem dokumentów i formalności (śmiech). Jednak poradziliśmy sobie ze wszystkim i teraz Flying Bag jest prawdziwym międzynarodowym ruchem.

Na jednej z konferencji zorganizowanych przez Kirę, 2023

Natalia Żukowska: – Jaki jest cel tego ruchu?

Kira Sukhobojchenko: – Pomagać ludziom, wspierać ich. Zawsze byłam otwarta, szczera i chciałam robić coś dla innych, być blisko, dzielić się ciepłem. Wtedy nawet nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego nazywa się „działalnością społeczną”.

Od dzieciństwa widziałam przykłady takiego zachowania w mojej rodzinie. Moi rodzice są empatycznymi ludźmi, zawsze są blisko – z radą i dobrym słowem. Teraz tata pomaga mi z dokumentacją fundacji, bo, szczerze mówiąc, dla mnie to czarna magia. Potrafię wymyślać różne rzeczy, koordynować projekty, robić prezentacje, ale papierki, umowy i sprawy urzędowe to nie moja bajka.

Nad jakimi projektami pracuje teraz Flying Bag?

Naszą główną misją jest wspieranie młodzieży w każdy możliwy sposób. Realizujemy ją w dwóch głównych filarach. Pierwszy to pomoc polskiej młodzieży, w szczególności poprzez inicjatywy edukacyjne. Jednym z najważniejszych dla mnie projektów jest konkurs „Co dodaje mi skrzydeł? Moje pasje”, który organizujemy wspólnie z BIC Polska. Idea konkursu jest prosta: każda uczestnicząca w nim szkoła samodzielnie organizuje u siebie konkurs, podczas którego uczniowie mogą pokazać swoje pasje w dowolny sposób: rysując, pisząc, opowiadając, za pomocą prezentacji – najważniejsze, żeby było to prosto z serca. Szkoły same wybierają zwycięzców, ale nagrodę otrzymuje każdy uczestnik. Wysyłamy prezenty – przybory szkolne, ołówki, flamastry, a często także unikalne rzeczy, których nie ma w sprzedaży w Polsce.

Ten konkurs ma szczególne znaczenie, ponieważ często zgłaszają się do nas szkoły, do których uczęszczają dzieci z niepełnosprawnosciami. Dla ich uczniów to coś wyjątkowego, bo rzadko zdarza się, że mogą zostać zwycięzcami, ze względu na swoje ograniczenia fizyczne lub intelektualne. A tutaj wszyscy są równi, wszyscy otrzymują takie same prezenty.

Rozsyłaliśmy nagrody nie tylko po całej Polsce, ale nawet po Ukrainie i Afryce – za pośrednictwem wolontariuszy, którzy pomagali w przekazywaniu paczek. To był prawdziwy cud. Nawet jeśli konkurs formalnie jest ogólnopolski, nigdy nie odmawiamy tym, którzy chcą się przyłączyć. Na tym polega sens naszej działalności.

Kolejny projekt, „Międzynarodowy Dzień Plecaka” 15 października, to wydarzenie mające przypominać szkolom, jak ważne jest wspieranie uczniów, interesowanie się ich pasjami, bycie blisko. Jestem przekonana, że wsparcie szkoły jest podstawą. Gdybym kiedyś, po przeprowadzce do Polski, nie poczułabym pomocy ze strony nauczycieli, nie wiem, gdzie byłabym dzisiaj.

Bo dom to dom, ale jeśli dziecko nie czuje się akceptowane w szkole, może to pozostawić w nim głęboką ranę na całe życie.

 A drugi kierunek?

Pomoc dla Ukrainy. Zawsze wspieraliśmy Ukraińców, ale oficjalnie i na dużą skalę zaczęliśmy to robić wraz z początkiem wojny na pelna skalę. W zaledwie dwa tygodnie założyłam centrum integracyjno-adaptacyjne dla Ukraińców w Warszawie. Udało nam się skoordynować pracę, zebrać zespół i znaleźć 200 młodych polskich wolontariuszy, którzy chcieli pomagać.

Jednym z ważnych projektów stał się konkurs „Co dodaje mi skrzydeł? Moje pasje””, której wszyscy uczestnicy otrzymali nagrody za swoje talenty

Osobną historią było poszukiwanie lokalu. Napisałam post na LinkedIn i już po kilku godzinach zgłosiło się 15 osób, które zaoferowały swoje powierzchnie za darmo: od małych pokoi po lokale o powierzchni 420 metrów kwadratowych. Od trzech lat siedziba organizacji znajduje się w lokalu jednej z największych polskich firm telekomunikacyjnych. W tym czasie udało się wysłać do Ukrainy ponad 100 ton pomocy humanitarnej, na przykład dwa potężne generatory o mocy 100 kW dla szpitala onkologicznego i miejskiego szpitala w Kropywnyckim. Przekazujemy też odzież, a także pomoc dla kotów i psów w Polsce (na przykład schronisku „Na Paluchu” w Warszawie). Przeprowadziliśmy ponadto tysiące bezpłatnych zajęć i warsztatów – z angielskiego i polskiego, a także zajęcia dla osób z wadami słuchu. Organizujemy wycieczki, rozdajemy bilety na imprezy sportowe.

Jednak najbardziej dumna jestem z pomocy kierowanej do konkretnych osób. Na przykład przychodzi student i mówi, że musi odbyć praktykę, ale nie wie gdzie – i my mu pomagamy. Ktoś przychodzi i mówi, że zepsuł mu się telefon – znajdujemy nowy.

Komuś brakuje ubrań – przekazujemy rzeczy z pomocy humanitarnej. Niedawno zdarzyła się nawet taka sytuacja: trafiła do nas delegacja młodzieży, która wracała do Ukrainy ze Stanów Zjednoczonych. Nie mieli gdzie poczekać na pociąg, więc po prostu zostali u nas, spali na kanapach. Taka jest nasza filozofia: zawsze pomagać wszystkim, którzy tego potrzebują.

Jaką pomoc zapewniacie ukraińskim przesiedleńcom?

W naszym centrum oferowaliśmy już wiele różnych usług: pomoc w uzyskaniu wizy do Kanady, zajęcia z jogi, angielskiego, polskiego, muzyczne. Przez około pół roku gościliśmy organizację skautowską PŁAST. Realizowaliśmy projekty z profesjonalnymi artystami, podczas których można było na różne sposoby malować obrazy – ktoś malował obrazy za pomocą liczb, ktoś inny układał je z kryształków. Teraz organizujemy m.in. zajęcia teatralne, podczas których ludzie mogą wspólnie wystawiać przedstawienia.

Studia teatralne w centrum Flying Bag

Zapraszamy wszystkich, którzy chcą coś robić we współpracy z nami – to mogą być warsztaty albo inne zajęcia. Przede wszystkim nasze centrum to miejsce, do którego można przyjść, by odpocząć, pograć w piłkarzyki lub ping-ponga, zorganizować spotkanie online lub po prostu porozmawiać. Pracujemy zarówno z młodzieżą, jak osobami starszymi.

Taka praca na pewno inspiruje...

Pewnego razu przyszła do nas dziewczyna, która świetnie rysuje ołówkiem – tak dobrze, że jej prace wyglądały, jakby ktoś je wydrukował. Pomogliśmy jej zorganizować wystawę w kawiarni i znaleźliśmy osoby, które mogłyby z nią współpracować na zasadach komercyjnych. 

Kolejny przykład: ukraińscy wolontariusze, pasjonaci historii, prowadzili lekcje historii Polski w języku ukraińskim dla dzieci i młodzieży. A jeden chłopak, który bardzo lubił dyskutować i słuchać innych, otrzymał w ramach zartu propozycję założenia klubu filozoficznego. Od tego czasu odbyły się dziesiątki spotkań tego klubu, w których ja rowniez z przyjemnością brałam udział.

Duży macie zespół?

Chociaż nie mamy stałego zespołu, mamy dużą społeczność ludzi, którzy angażują się, gdy potrzebna jest pomoc – setki osób. Na przykład mamy nauczycielkę angielskiego, której pracę wcześniej opłacała organizacja partnerska. To finansowanie się skończyło, ale ona nadal przychodzi, pomaga, z całego serca nas wspiera. Mamy też kilku mężczyzn, którzy pomagają w transportowaniu pomocy humanitarnej do Ukrainy. Są kobiety, które sprawdzają stan tych rzeczy, wybierają to, co można przekazać. I są osoby, które wspierają podczas różnych wydarzeń. Tworzymy duży zespół podobnie myślących osób.

A kto was wspiera finansowo?
Współpracujemy głównie z biznesem, chociaż obecnie przechodzimy trochę trudny okres i szukamy nowych źródeł finansowania. Potrzebujemy pieniędzy na pokrycie podstawowych kosztów: księgowości, obsługi prawnej i codziennej pracy centrum. Czasami musimy płacić z własnej kieszeni, ale się nie poddajemy. Nadal szukamy możliwości, partnerów i rozwiązań.

Kira opowiada na TEDx o tym, jak wygląda działalność społeczna, kiedy się jest w młodym wieku

Nie czytam negatywnych komentarzy

Jak Flying Bag wpływa na integrację Ukraińców w polskim społeczeństwie?

Dla nas zawsze ważne było nie tylko pomaganie Ukraińcom, ale także integracja polskiej i ukraińskiej młodzieży. Tworzymy atmosferę, w której ludzie chcą się kontaktować i zaprzyjaźniać. Chcemy, by integracja przebiegała w naturalny sposób. Najlepiej o naszym wpływie opowiedzieliby sami uczestnicy, ale doświadczenie pokazuje, że ludzie wiedzą, że mogą zwrócić się do nas z każdym pytaniem, a my zawsze coś wymyślimy. Nie dzielimy ludzi według narodowości, ale patrzymy na chęć pomocy innym, na poglądy. Mieliśmy wolontariuszy z przeróżnych krajów.

Czy skłonność Polaków do pomagania jest teraz taka sama, jak rok czy dwa lata temu?

Oczywiście, ta pomoc zmalała. Chcielibyśmy, żeby wszyscy nadal pomagali, ale rozumiem, dlaczego tak się nie dzieje: w tym czasie było wiele wydarzeń – wybory, inne wojny, katastrofy. Ludzie są zmęczeni. Poza tym teraz bardzo nasiliła się rosyjska propaganda. Bolesne jest czytanie historii, w których złe działania jednej osoby z Ukrainy traktuje się jak typowe zachowanie wszystkich Ukraińców w Polsce. Nie można oceniać wszystkich ludzi na podstawie czynów jednej, dwóch, a nawet kilkudziesięciu osób.

Jak polska społeczność reaguje na wasze projekty?

Wiele osób nas wspiera. Pewien mężczyzna, który ma własną firmę w której produkują ubrania, zaproponował, że bezpłatnie zrobią dla nas 200 koszulek na konferencję. Już trzykrotnie sprawił nam taką radość. Kiedy musieliśmy ocieplić zimną podłogę w naszej fundacji, również nam pomógł – szukał, kupował i wszystko organizował. Wsparcie finansowe polskich partnerów świadczy o zaufaniu do nas. W rzeczywistości nigdy nie spotkaliśmy się z jawną nienawiścią. Właściwie dopiero teraz, po raz pierwszy w ciągu ośmiu lat mojej działalności społecznej w Polsce, spotkałam się z hejtem – pod postem miasta Warszawy, gdzie opublikowano wiadomość o mojej nominacji do tytułu Warszawianki Roku [niektórzy piszą na przykład, że „cudzoziemka nie może być Warszawianką Roku”, ujmując to w grubiański sposób – red.]

Jak reagujesz?

Nie czytam negatywnych komentarzy. Wiem, że się pojawiają, ale staram się nie zwracać na nie uwagi. Jest wiele dobrych słów i ludzi, którzy mnie wspierają. Jedni piszą prywatne wiadomości, inni reagują w komentarzach — i wszystkim jestem za to szczerze wdzięczna.

Hejt na świecie był i, niestety, zawsze będzie. Ale nigdy nie byłam osobą, która szerzy nienawiść. Od dzieciństwa uczono mnie empatii. I chyba dlatego nie rozumiem, po co ludzie to robią. Nie będę odpowiadać złością na złość. Tak, hejt jest nieprzyjemny, ale skupię się na ważniejszych sprawach — również z wdzięczności dla Polski, bo to właśnie ona dała mi możliwość rozwoju.

Moje stanowisko jest takie: robię coś dobrego dla Polski — dlaczego miałoby to być problemem? Wielu sądzi, że sama zgłosiłam się do nominacji. To tak nie działa: najpierw każdy mógł zgłosić kogo tylko chciał, więc ktoś zgłosił mnie. Potem decyzję podjęła kapituła nagrody, a teraz trwa etap głosowania. Bardzo miło było zobaczyć, że pod postem z nominacją pojawiły się komentarze wsparcia także od Polaków. Kilka z komentujących, stając w mojej obronie, piszą, że wielu wybitnych Polaków również urodziło się poza granicami współczesnej Polski — na przykład pisarz Adam Mickiewicz, który pochodził z terenów dzisiejszej Białorusi.

Kira jest już laureatką Nagrody im. Tadeusza Mazowieckiego. Na zdjęciu: zdjęcia nominowanych na jednym z warszawskich autobusów

Czy po tych incydentach zmieniłaś zdanie o Polsce?

Mieszkam tu od ósmego roku życia, tutaj spędziłam dzieciństwo, etap edukacji, dorosłą część życia i najzwyczajniej na świecie dojrzewałam. I chociaż całym sercem kocham Ukrainę, to właśnie tutaj stworzyłam swój świat. Dlatego dziwnie mi słyszeć, kiedy ktoś mówi, że nie jestem warszawianką. Warszawiakiem jest nie tylko ten, kto się tu urodził, ale także ten, kto tu mieszka, pracuje i rozwija to miasto.

I nawet jeśli pojawiają się obraźliwe komentarze, nie zmienią one mojego nastawienia. 

Kocham Warszawę, kocham Polskę i chcę dalej pomagać jej się rozwijać, wspierać dzieci i młodzież w całym kraju

Zawsze są tacy, którzy pomagają

Jak odebrałaś wiadomość o nominacji? Spodziewałaś się tego?

Nie, ale to bardzo miłe. Dla mnie szczęściem jest już samo znalezienie się wśród nominowanych. Szczególnie miło jest widzieć, ile wspaniałych kobiet jest wokół i ile dobra czynią. Dziękuję wszystkim, którzy na mnie głosują. Moja obecność wśród nominowanych świadczy o tym, że moja praca jest dostrzegana. Nagroda to bardzo miły bonus, ale najbardziej cieszą mnie szczere komentarze osób, którym naprawdę pomogliśmy. Na przykład jadę kiedyś metrem i nagle podchodzi do mnie kobieta: „Jestem mamą chłopca (imie), bardzo mu pomogłaś, dziękuję ci”. To niesamowite – nie spodziewałam się, że ktoś tak po prostu podejdzie do mnie na ulicy. Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko znanym influencerom.

Jakie swoje osiągnięcia uważasz za najważniejsze? I za co dokładnie zostałaś nominowana?

Nie chodzi o jedno konkretne osiągnięcie, ale o całą moją działalność. Od ośmiu lat zajmuję się pomocą. W tym czasie w moim życiu zaszło wiele zmian, dorosłam, a wraz ze mną dorosła fundacja. Myślę więc, że nominacja jest uznaniem za całą tę pracę: wsparcie Ukraińców i pomoc Polakom, którzy tego potrzebują. A także za to, że w młodym wieku mam siłę i chęć, by to robić.

Jak udaje Ci się pogodzić wolontariat, zarządzanie, naukę i życie prywatne?

Pracuję też jako specjalistka personal brandingu w agencji marketingowej. Mam prawie 20 tysięcy obserwujących na LinkedIn i pomagam w glównej mierze CEO budować ich profile na LinkedIn. To pozwala mi opłacić naukę i życie w Warszawie. Jak to pogodzić? Staram się znaleźć czas na odpoczynek i przestrzegam zasady work-life balance. Na przykład jeśli wiem, że poniedziałek będzie ciężki, mogę popracować trochę w niedzielę.

 Co doradziłabyś młodym Ukraińcom, którzy chcą rozwijać inicjatywy społeczne za granicą?

Przede wszystkim – spróbować. Większość ludzi powstrzymuje strach przednieznanym i ja to rozumiem: przeprowadzka do innego kraju, zwłaszcza w czasie wojny, jest przerażająca. Ale jeśli czujesz, że masz siłę – warto spróbować. Zawsze jestem gotowa pomóc: podpowiem, gdzie się zwrócić, polecę organizacje lub znajomych. Zawsze są ludzie, którzy pomogą. Nie zwracaj uwagi na tych, którzy bezpodstawnie mówią o tobie nieprzyjemne rzeczy. Pamiętaj, że nie jesteś sama. To jest najważniejsze.

‍ Zdjęcia z prywatnego archiwum

No items found.
Partner strategiczny
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Ukryty potencjał i zielone korytarze

Diana Balynska: Dlaczego większość Ukrainek za granicą pracuje poniżej swoich kwalifikacji? I co można z tym zrobić?

Antonina Kurec: To naprawdę paradoksalna sytuacja, kiedy kraje przyjmujące Ukraińców otrzymują wspaniałe zasoby edukacyjne i kadrowe, ale nie wykorzystują ich w pełni.

Statystyki są niepokojące: według socjologów około 68% ukraińskich migrantów w 2024 r. pracowało na stanowiskach poniżej swoich rzeczywistych kwalifikacji.

Tylko jedna trzecia dyplomowanych uchodźców znalazła pracę wymagającą wyższego wykształcenia. Dysponujemy potencjałem ludzkim, który może zmienić Ukrainę po wojnie.

Mowa tu o szeregu barier, znacznie głębszych niż tylko kwestia języka. Po pierwsze, mamy problem z regulacją zawodów i powolnym uznawaniem dyplomów, tzw. nostryfikacją. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin wymagających licencji, takich jak medycyna.

Po drugie, niezwykle ważnym aspektem jest opieka nad dziećmi. Większość migrantów to kobiety z dziećmi. A pracodawcy, zwłaszcza w sektorach wymagających kwalifikacji, wymagają pełnego zatrudnienia.

Kwestia, gdzie umieścić dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, staje się kluczowym czynnikiem ograniczającym dla wykwalifikowanych matek

Aby rozwiązać tę sytuację, potrzebne są wspólne programy między krajami. Oznacza to, że oprócz intensywnej nauki języka polskiego potrzebujemy szybkiej walidacji kwalifikacji, a także płatnych staży w sektorach deficytowych, takich jak opieka zdrowotna, logistyka czy energetyka. Bardzo potrzebne są również przedszkola zapewniane przez pracodawców lub państwowa pomoc w opiece nad dziećmi. Tylko w ten sposób będziecie w stanie wykorzystać ten „ukryty potencjał”, a co najważniejsze — ludzie powrócą do Ukrainy z nową, cenną europejską wiedzą specjalistyczną.

Kobiety z Ukrainy pracują za granicą najczęściej poniżej swoich kwalifikacji: Marek BAZAK/East News

Wspomniała Pani o nostryfikacji dyplomów. Biorąc pod uwagę, że jest to dość długi, wyczerpujący i kosztowny proces, czy istnieją jakieś sposoby, aby go uprościć?

Dobre pytanie. Współpracuję z uniwersytetami i wiem, że istnieją odrębne umowy o wzajemnym uznawaniu dyplomów akademickich między Polską a Ukrainą. Są jednak dziedziny, które wymagają dodatkowej weryfikacji.

Byłoby wspaniale, gdyby na szczeblu rządowym udało się uzgodnić jakiś fast track (przyspieszone procedury — red.) dla zawodów deficytowych, coś w rodzaju „zielonych korytarzy”. Albo stworzyć jeden e-rejestr, w którym można by od razu weryfikować te dyplomy.

W praktyce światowej stosuje się już tzw. skill bridges (mosty umiejętności), które są aktywnie wykorzystywane przez międzynarodowe firmy. Skupiają się one nie na ogólnych dokumentach, ale na tym, co dana osoba wie i potrafi. Podobne Skill Bridges działają już z powodzeniem w UE i Kanadzie.

Dobrą praktyką są centra oceny (assessment centers), gdzie sprawdza się praktyczne umiejętności, a nie tylko papier. Im częściej będziemy to robić, tym szybciej będziemy zapełniać miejsca pracy wykwalifikowanymi pracownikami.

Kobiety w „męskich” zawodach

Czy wzrost napięć społecznych i konkurencji na polskim rynku pracy może stać się zewnętrzną presją, która skłoni Ukraińców do powrotu do domu?

Nie uważam, że tylko ten czynnik będzie kluczowym katalizatorem masowego powrotu. Tak, nastroje społeczne ulegają wahaniom, ale większość Polaków nadal jest przychylna Ukraińcom.

Decyzja o powrocie jest podyktowana znacznie ważniejszymi powodami niż sytuacja na polskim rynku pracy. Przede wszystkim jest to bezpieczeństwo, zakończenie wojny. Po drugie, jest to dostępność lub brak mieszkania w Ukrainie. Nie możemy zapominać, że ogromna część ludzi po prostu nie ma dokąd wracać, ponieważ ich domy zostały zniszczone. Powrót dla was oznacza w rzeczywistości kolejny start od zera.

Abyście wrócili, Ukraina musi zaproponować wam zrozumiałą, uczciwą i motywującą strategię powrotu z namacalnymi ułatwieniami, programami uzyskania mieszkania i, co najważniejsze, gwarantowanymi miejscami pracy.

Pewność zatrudnienia i zapewnienia bytu rodzinie to kluczowy warunek powrotu.

Podejście to jest zgodne z praktyką EBRD i Banku Światowego w zakresie odbudowy powojennej.

Osobiście aktywnie angażuję się w dialog z międzynarodowymi partnerami na temat modeli powrotu wykwalifikowanych pracowników.

Jeśli chodzi o ukraiński rynek pracy: jacy specjaliści są obecnie najbardziej poszukiwani? Gdzie odczuwa się największy niedobór kadr, zwłaszcza biorąc pod uwagę potrzeby odbudowy?

W samym słowie „odbudowa” zawarte jest już budownictwo, gdzie obecnie istnieje największy popyt i największy niedobór kadr w Ukrainie. Wynika to nie tylko z migracji, ale także z faktu, że specjaliści w większości walczą na wojnie.

Bardzo poszukiwani są również specjaliści z zakresu energetyki i sieci. Wróg nieustannie bombarduje naszą infrastrukturę, dlatego ciągle potrzebujemy odbudowy. Równie pilnie potrzebni są logistycy, kierowcy. Są to branże, które, jak wiesz, krzyczą, że brakuje ludzi. Niedawno sama widziałam młodą dziewczynę-dźwigniarza i powoli zaczynamy przyzwyczajać się do widoku kobiet za kierownicą ciężarówek. Co ważne, wynagrodzenia w tych branżach również znacznie wzrosły. Pracodawcy są gotowi płacić, aby ludzie zajmowali te bardzo ważne stanowiska. Będzie to największa potrzeba w ciągu najbliższych 5 lat.

Kobiety sprzątają po kolejnym rosyjskim ataku na Kijów, 10.07.2025. fото: OLEKSII FILIPPOV/AFP/East News

W jaki sposób biznes i państwo powinny strategicznie zmienić swoje podejście, aby zapewnić kobietom realne możliwości rozwoju kariery?

Całkowicie słusznie podkreślasz, że Ukraina musi przemyśleć sposób, w jaki budujemy możliwości kariery dla kobiet. Potrzebujemy nie tylko równych wynagrodzeń, ale także głębokiego wsparcia systemowego. Takim systemowym wsparciem zajmuje się społeczność Women Leaders for Ukraine, a jako jej członkini osobiście uczestniczyłam w opracowaniu programu przygotowującego kobiety-liderki do pracy w energetyce. Kobiety uczyły się, zdobywały umiejętności techniczne i przywódcze, a prawie wszystkie uczestniczki projektu znalazły następnie zatrudnienie.

Jeśli chodzi o wsparcie społeczne, w Ukrainie istnieje już wiele bezpłatnych szkoleń i kursów dla kobiet, które zostały zmuszone do przejęcia biznesu porzuconego przez mężów, którzy wyruszyli na wojnę. Są to szkolenia z zakresu finansów, marketingu, logistyki. Dostępna jest również pomoc psychologiczna. Jednak niestety nie widzę jeszcze systemowych podejść społecznych (takich jak państwowe przedszkola lub pomoc w opiece nad dziećmi) na poziomie biznesu i państwa. To jest coś, co jeszcze trzeba wdrożyć.

A jak przebiega reintegracja i zatrudnienie weteranów? Czy są już jakieś systemowe programy?

To bardzo aktualny temat. Już w 2023 roku uruchomiono zakrojone na szeroką skalę programy (na przykład „Veteran Hub”), w ramach których pracodawcy otrzymywali bezpłatne szkolenia dotyczące adaptacji weteranów. Moje doświadczenie potwierdza, że takie programy są dość skuteczne w integracji weteranów z powrotem w środowisku pracy.

Popyt na weteranów jest duży, ponieważ wracają oni jako wspaniali liderzy. Posiadają cenne umiejętności nabyte w wojsku: determinację, krytyczne myślenie, umiejętność oceny ryzyka

Wielu weteranów po demobilizacji otwiera własne firmy. Zostali przedsiębiorcami, ponieważ głęboko odczuwają wartość życia i nie boją się ryzykować, chcą realizować swoje marzenia. To bardzo udany trend, a firmy są bardzo zainteresowane takimi pracownikami.

Jak sprowadzić ludzi z powrotem do Ukrainy?

Czy odczuwa się odpływ młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat, którzy wyjeżdżają za granicę na studia lub w poszukiwaniu perspektyw zawodowych? Jakie ryzyko to niesie?

Podczas wojny trudno jest operować dokładnymi danymi na temat tego, ilu młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat faktycznie wyjechało. Musimy opierać się na statystykach z granic, a one nie dają jasnego obrazu tego, którzy z nich opuścili kraj na zawsze.

Jednak tendencja jest widoczna, na przykład mamy wysoki odsetek ukraińskich studentów w Polsce. Około 43% wszystkich zagranicznych studentów w roku akademickim 2023-2024 w Polsce to Ukraińcy. To duży odsetek.

Ryzyko związane z odpływem młodzieży jest dla Ukrainy znaczne: tracimy całą grupę, która tworzy innowacje.

W szczególności są to inżynierowie IT, ludzie z wyższym wykształceniem. Oczywiście można powiedzieć: niech te dzieci wyjeżdżają i uczą się, zachowują swoje zdrowie psychiczne w krajach, gdzie panuje pokój, a z czasem wrócą już wykształcone, aby odbudować Ukrainę. Ale aby wróciły, potrzebna jest platforma powrotu.

Z pewnością wprowadziłabym stypendia celowe na zasadzie „uczyć się i wracać” lub stypendia z gwarancją zatrudnienia w projektach odbudowy. Niezbędne są również preferencyjne kredyty hipoteczne dla młodzieży, ponieważ wielu z nich pochodzi z okupowanych terytoriów lub straciło mieszkanie z powodu wojny.

Wśród ekspertów pojawia się opinia, że powróci około 1/3 osób, które wyjechały. Czy zgadzasz się z tą prognozą? Co powinno być najważniejszym czynnikiem motywującym do powrotu?

Nie bardzo wierzę, że powróci tylko jedna trzecia, ale niech ta teza pozostanie. Powinna ona skłonić nasze państwo do podjęcia zdecydowanych kroków, aby tak się nie stało.

Po pierwsze, Ukraina musi wysłać jasny i silny komunikat, że kraj się zmienił. Dotyczy to zarówno świadczenia wysokiej jakości usług administracyjnych, jak i przejrzystości. Po drugie, chodzi o rolę w wielkiej odbudowie. Dla wykwalifikowanych specjalistów może to być oferta wyższego stanowiska, rozwoju kariery i, co niezwykle ważne, element misji – przekazanie europejskiego doświadczenia swojemu krajowi.

I co najważniejsze:

Program państwowy musi być taki sam dla tych, którzy byli za granicą, jak i dla osób wewnętrznie przesiedlonych. Nie można dzielić obywateli!

Powinna to być kombinacja ofert pracy, mieszkania i poczucia misji odbudowy.

Ukrainka podczas kursu kulinarnego, Оlsztyn, 2022. fото: Hubert Hardy/REPORTER

- Chcę przekazać jasny komunikat Ukraińcom za granicą: wasze doświadczenie w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem. To podstawa powojennego rozwoju Ukrainy.
Wracając do kraju przywieziecie ze sobą standardy Unii Europejskiej, jej wartości. Wiecie, jak wzmocnić biznes i państwo. Dlatego inwestujcie w tę wiedzę i doświadczenie, nie ulegajcie wpływom negatywnych narracji! Pracujcie, uczcie się, zdobywajcie wykształcenie. To wasza strategiczna inwestycja w waszą osobistą przyszłość, a także w konkurencyjność naszej Ukrainy w Europie.

20
хв

Antonina Kurec: Doświadczenie zdobyte w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem, ale podstawą powojennego rozkwitu Ukrainy

Diana Balynska

Tutaj można żyć z zasiłku

Krystyna Leskakowa była w Ukrainie nauczycielką języka angielskiego, a obecnie uczy obcokrajowców języka fińskiego. Do Finlandii przyjechała w 2022roku ze swoją małą córeczką. Wybór kraju nie był przypadkowy — w fińskim mieście Tampere mieszka matka Krystyny.

 — Mieliśmy gdzie się zatrzymać, a tym, którzy nie mieli gdzie się zatrzymać, w 2022 roku pomagał Czerwony Krzyż — opowiada. — Obecnie za to odpowiada już inna organizacja. Nowo przybyłym Ukraińcom, tak jak wcześniej, nadal się pomaga się: większość z nich osiedla się w dużych mieszkaniach przerobionych na akademiki. W trzypokojowym mieszkaniu może mieszkać kilka rodzin, z których każda ma swój pokój. Jeśli rodzina jest duża, może otrzymać osobne mieszkanie, ale tylko tymczasowo. Po upływie roku od przyjazdu osoba ma prawo do miejskiej rejestracji, a wraz z nią — nowe możliwości.

Jak wszędzie, w Finlandii ważne jest znajomość lokalnego języka. Krystyna nauczyła się fińskiego i obecnie nawet uczy go innych.

Do momentu uzyskania zameldowania jedyną dostępną pomocą finansową jest zasiłek dla uchodźców w wysokości około 300 euro miesięcznie. Po uzyskaniu zameldowania można ubiegać się o podstawową pomoc społeczną, która w przypadku osób bezrobotnych wynosi około 600 euro miesięcznie. Jednocześnie można otrzymać pomoc na opłacenie czynszu za mieszkanie. Przed uzyskaniem zameldowania opcja ta jest niedostępna, więc albo mieszkasz w akademiku, albo samodzielnie wynajmujesz mieszkanie.

Osoby, które przybyły do Finlandii, są rejestrowane na giełdzie pracy, gdzie dla każdego Ukraińca w wieku produkcyjnym opracowuje się plan integracji. Obejmuje on naukę języka fińskiego do poziomu A2-B1 (czasami nawet B2), potwierdzenie lub podwyższenie kwalifikacji, zatrudnienie.

Obecnie okres integracji skrócono z trzech do dwóch lat, a w ciągu dwóch lat bardzo trudno jest nauczyć się fińskiego od podstaw. Znam niewiele osób, które po trzech latach pobytu w Finlandii mają pewny poziom B1. Dlatego większość idzie do pracy fizycznej.

 Ogólnie rzecz biorąc, w Finlandii do każdej pracy potrzebne są kwalifikacje. W 2002 roku wiele firm przymykało na to oko, ponieważ chciało pomóc Ukraińcom. Jednak nawet do pracy w sprzątaniu potrzebne są kwalifikacje, czyli dwa i pół roku nauki. Wielu Ukraińców uczy się na młodszy personel medyczny, aby pracować na przykład w domu spokojnej starości. Mężczyźni często idą na budowę lub zostają ślusarzami i elektrykami. Dobrze płatna jest tu praca spawacza, ale wszystko znowu sprowadza się do języka — bez fińskiego nie ma mowy.

 

Krystyna zaczęła uczyć się fińskiego jeszcze w Ukrainie

 

- I chociaż było to ponad dziesięć lat temu, w stresie wiele rzeczy sobie przypomniałam— mówi. — W 2022 roku mój poziom był gdzieś pomiędzy A1 a A2. Od razu zapisałam się na płatne kursy, gdzie nauka była bardziej intensywna. Równolegle zajęłam się potwierdzeniem mojego dyplomu nauczyciela. Aby mieć prawo do nauczania, na przykład w liceum, musiałam dokończyć naukę — na szczęście bezpłatnie — w wyższej szkole zawodowej.

Mój zawód jest w Finlandii bardzo poszukiwany — większość ludzi uczy się tu angielskiego. Ale bez znajomości fińskiego można znaleźć pracę tylko w szkole międzynarodowej. Chociaż Finowie tak bardzo kochają swój język, że nawet specjaliście, który w pracy używa wyłącznie angielskiego, pracodawca raczej zaproponuje opłacenie kursów fińskiego. Kończyłam jeden kurs za drugim, a potem trafiłam na praktykę zawodową do college'u, gdzie uczy się fińskiego imigrantów. Po praktyce zaproponowano mi stanowisko instruktora, który pomaga studentom. Moja fiński był już wtedy na poziomie B2, a teraz sama go uczę. Chociaż początkowo planowałam uczyć angielskiego.

Helsinki 2025

Zdaniem Krystyny, nawet jeśli pracujesz, możesz otrzymać pomoc finansową na opłacenie czynszu — wszystko zależy od poziomu dochodów. Jeśli wynagrodzenie jest niewystarczające, państwo rekompensuje brakującą kwotę. Ukraińcy, którzy nie pracują, żyją z zasiłku socjalnego w wysokości 600 euro miesięcznie. Za te pieniądze można przeżyć w Finlandii.

 — Bo jeśli ktoś nie pracuje, rachunki za prąd i wodę również pokrywa pomoc społeczna. Głównym wydatkiem będzie jedzenie, a ubrania można po prostu kupować w second handach.

Dźwięk pary pozwala zapomnieć o wszystkich smutkach

 

W Finlandii stałymi klientami second handów mogą być ludzie zamożni, którzy traktują takie doświadczenie jako możliwość ekologicznego życia i nadania rzeczom drugiego życia. Finowie są dość oszczędni, mało kto żyje tu na szeroką skalę. My, Ukraińcy, lubimy dawać drogie prezenty, a tutaj można podarować na przykład skarpetki — bo najważniejsza jest nie cena prezentu, ale uwaga.

 Wydaje mi się, że Finowie są bardziej powściągliwi i spokojni niż Ukraińcy. Nie spieszą się, nie denerwują. Wykonują swoją pracę, ale bez stresu.

W większości przypadków dzień pracy zaczyna się o siódmej rano, ale już o7:20 wszyscy idą na przerwę kawową. Po godzinie — na kolejną, potem jeszcze jedną, a o 11:00 jest już pora na lunch. A jeśli dzień pracy kończy się o16:00, to o 15:58 przy biurkach nie ma już nikogo.

Ponieważ dla Finów praca to tylko praca, a życie to przede wszystkim bycie z rodziną, spacery na łonie natury, wycieczki nad jeziora, czerpanie radości z życia.

Krystyna z córką w Laponii, która jest marzeniem wielu dzieci na całym świecie

Kolejnym znanym elementem fińskiej filozofii jest sauna. Finowie chodzą do sauny w środy, piątki i weekendy — i prawie wszyscy miejscowi, których znam, nie naruszają tej tradycji. To sposób na relaks i odstresowanie się. W saunie,do której teraz czasami chodzę, znajduje się napis, który w tłumaczeniu z języka fińskiego oznacza, że dźwięk pary sprawia, że zapomina się o wszystkich smutkach. W saunie nie wypada dużo rozmawiać — chodzi o to, aby siedzieć i cieszyć się dźwiękiem, który powstaje, gdy woda spada na rozgrzane kamienie. Zrozumienie tego zen zajęło mi trzy lata. Już umiem cieszyć się sauną, ale nie potrafię jeszcze pracować całkowicie bez stresu.

Zasada unikania stresu stosowana jest tutaj również w nauce. Moja córka ma osiem lat i dla niej szkoła to przyjemność. Tutaj dzieci traktowane są jak osobowości, których nikt nie próbuje łamać ani wtłaczać w standardy. Nauczyciel nigdy nie skrytykuje ucznia podczas lekcji lub w obecności innych osób.

Nawiasem mówiąc, w szkołach uczy się tutaj dwóch języków obcych: oprócz angielskiego — również szwedzkiego, który w Finlandii jest drugim językiem państwowym. Patrząc na to, jak moja córka uczy się angielskiego, rozumiem, że program nauczania jest tutaj znacznie łatwiejszy niż w Ukrainie. Jednocześnie większość Finów dobrze zna angielski. Być może właśnie ta łatwość nauczania daje rezultaty, ponieważ dzieci nie postrzegają języka obcego jako czegoś obcego i skomplikowanego. Jeśli chodzi o nauczanie dorosłych, główna różnica w porównaniu z Ukrainą polega na tym, że nauczyciel przekazuje ci do dwudziestu procent materiału. Reszta to samodzielna nauka.

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji

 - Moja piętnastoletnia córka również jest bardzo zadowolona z fińskiej szkoły — opowiada Inna Bogacz, która w 2022 roku przeprowadziła się do fińskiego miasta Espoo. — Miło mnie zaskoczyło, że dzieci mają tu wszystko: od zeszytów i długopisów po laptopy. I nic nie trzeba kupować. W szkołach jest najnowszy sprzęt, a takiej ilości instrumentów muzycznych, jak w klasie muzycznej mojej córki, nie widziałam jeszcze nigdzie. Jeśli potrzebne są dodatkowe zajęcia z nauczycielem, są one bezpłatne. Teraz moja córka rozpoczyna orientację zawodową, która polega na tym, że dzieci wyjeżdżają na dwutygodniową praktykę do wybranej przez siebie organizacji, aby wypróbować ten lub inny zawód.

W przeciwieństwie do córki, która już dobrze zna język fiński, mi nie przychodzi to łatwo. Ale pracuję w sklepie, gdzie codziennie rozmawiam z ludźmi. Zajmuję się również malowaniem ubrań (w Ukrainie miałam własną pracownię artystyczną). Zawsze powtarzam, że w Finlandii mam dwie prace: ilustrację – dla duszy (miałam tu nawet wystawę!), a sklep – aby zarabiać i nie być na utrzymaniu państwa. To ciężka praca fizyczna z ośmiogodzinnymi zmianami, ale pozwala zarobić. Dodatkowo ukończyłam tutaj college na kierunku „kosmetologia”, a także uczę ukraińskie dzieci rysunku w ukraińskim centrum w Helsinkach.

Inna na wystawie swoich prac w mieście Kaari, 2024 r.

W planach mam przejście na wizę pracowniczą, która prowadzi do stałego pobytu. W Finlandii jest to możliwe, jeśli ma się umowę o pracę na określoną liczbę godzin.

 W Finlandii ważne jest, aby mieszkać bliżej dużego miasta, ponieważ to właśnie tam są możliwości. Ukraińcy, których po przyjeździe osiedlono w prowincjach na północy, z czasem i tak przenosili się bliżej miast. W mieście jest praca, ale życie jest tu droższe. W Espoo miesięczny czynsz za trzypokojowe mieszkanie wynosi około 1400 euro (w Helsinkach jest drożej). Mniejsze mieszkanie będzie kosztować około 800 euro, ale wraz z opłatami komunalnymi — około tysiąca (przy czym minimalna płaca wynosi obecnie około 13 euro za godzinę). Należy również wziąć pod uwagę, że mieszkanie do wynajęcia będzie puste - może nawet nie będzie podłączone do prądu. Wszystko - od mebli po żarówki - kupujesz sam. Jedyne, co będzie to kuchnia.

Pralki nie są dostępne dla wszystkich: w wielopiętrowym budynku można na zmianę z sąsiadami prać i suszyć rzeczy w specjalnie wyposażonej pralni. Nie masz też prawa tapetować ani malować ścian na kolor inny niż biały, szary lub niebieski. W Finlandii, podobnie jak w innych krajach skandynawskich, preferuje się minimalistyczne wnętrza z białymi ścianami i meblami z IKEA. W fińskim domu nie zobaczysz złotych zasłon ani łóżka z baldachimem. Nawiasem mówiąc, domy są tu ciepłe, mają centralne ogrzewanie, co jest bardzo ważne w surowym klimacie.

 Nasze miasto Espoo leży na południowym wybrzeżu, ale nawet tutaj bywa bardzo zimno (kiedyś było minus trzydzieści stopni i powietrze dosłownie zamarzało w nosie), a śnieg może padać nawet w maju. Najtrudniejszy okres przypada tutaj na listopad: wszystko wokół jest szare, ciągle pada deszcz, a dzień jest bardzo krótki. Idzie się do pracy w ciemności, wraca się również w ciemności. To przygnębia, wywołuje depresję. Dlatego wiele osób przyjmuje nie tylko witaminę D, ale także leki przeciwdepresyjne.

 Mówi się, że Finlandia jest krajem szczęśliwych ludzi, ale jednocześnie odnotowuje się tu wysoki poziom samobójstw.

Stres lub depresja mogą być przyczyną nieobecności w pracy i wystawienia zwolnienia lekarskiego.

Nie powiedziałabym, że ludzie tutaj dużo piją. Alkohol jest bardzo drogi, a ludzie, którzy naprawdę go lubią, płyną promem do Tallina, skąd wracają z całymi wózkami butelek. Kiedyś płynęłam takim promem i byłam jedyną pasażerką bez wózka.

Pomimo specyficznego klimatu, Finlandia mi się podoba. W ogóle nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania. Bielizna termiczna, a także nieprzemakalne spodnie i kurtki — to tutaj rzeczy pierwszej potrzeby. W Finlandii nie ma gór, za to jest wiele pięknych jezior. Często spotykamy tu sarny, jelenie, lisy.

Fińskie lasy zamiast zniszczonych ukraińskich miast

 - Lasy i jeziora nadają Finlandii szczególny surowy urok — potwierdza Krystyna Leskakova. — Są też białe noce, do których również trzeba się przystosować. Upały zdarzają się tu rzadko, chociaż tego lata przez całe trzy tygodnie temperatura utrzymywała się na poziomie około 28 stopni. Dla Finów jest to upał, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie ma tu klimatyzacji. Finom pomaga przetrwać niespodzianki klimatu zasada „nie stresować się”, spacery, a zimą —narty.

 Jest jeszcze Laponia, gdzie trafia się do prawdziwej zimowej bajki. Kiedyś pojechałyśmy tam z córką na jeden dzień. Przed Bożym Narodzeniem panuje tam niesamowita atmosfera, ale nawet bez noclegu jest to bardzo kosztowna przyjemność.

Zajączek przy domu

Według Krystyny y i Inny Finowie nadal aktywnie pomagają Ukraińcom, omawiając potencjalne zagrożenie dla ich kraju ze strony sąsiedniej Rosji.

— W historii Finlandii również była wojna z Rosją, więc Finowie nas rozumieją i wspierają — mówi Krystyna. — Fakt, że Rosja dąży do rozszerzenia agresji na kraje UE, jest tutaj również żywo dyskutowany. Sądząc po nastrojach, Finowie w razie potrzeby pójdą bronić swojej ziemi. Chociaż oczywiście nikt nie jest gotowy na wojnę pod względem moralnym. Dzięki zabezpieczeniu socjalnemu Finowie są znacznie bardziej zrelaksowani niż my przed wojną.

W Finlandii naprawdę czujesz się bezpiecznie: rozumiesz, że jeśli nagle stracisz pracę, państwo cię wesprze, a jeśli nagle zachorujesz, nie będziesz musiał szukać pieniędzy na drogie leczenie.

 I to jest jeden z powodów, dla których tak wielu Ukraińców myśli o pozostaniu w Finlandii nawet po zakończeniu działań wojennych. Drugim powodem jest pochodzenie Ukraińców, którzy przybyli do tego kraju.

 „Jest coś, co odróżnia Finlandię od Polski i innych krajów zachodnioeuropejskich: przybyło tu wielu Ukraińców z okupowanych terytoriów lub ze wschodu Ukrainy” – cytuje socjologa, członka zarządu Stowarzyszenia Ukraińców w Finlandii Arsenija Swynaienko fińskie media YLE. „Była to niemal jedyna droga, aby dostać się z okupowanych terytoriów przez Rosję do Europy Zachodniej, przede wszystkim do Finlandii, Estonii lub Łotwy. Ci ludzie nie mają dokąd wracać. Stracili wszystko, ich miasta i wioski zostały zniszczone”.

 Dlatego coraz więcej Ukraińców, którzy przebywali w kraju na podstawie tymczasowej ochrony, przechodzi obecnie na długoterminowe pozwolenie na pobyt typu A, które po czterech latach pobytu i pracy w Finlandii umożliwia ubieganie się o pozwolenie na pobyt stały. I chociaż prawo przewiduje, że osoba przebywająca w kraju może posiadać tylko jedną kartę pobytu, dla Ukraińców zrobiono wyjątek — mogą oni posiadać zarówno tymczasową ochronę, jak i pozwolenie na pobyt długoterminowy.

20
хв

Dwóch z trzech ukraińskich uchodźców w Finlandii nie planuje powrotu. Dlaczego?

Kateryna Kopanieva

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Jak dobrze wiedzieć, że są jeszcze wspaniali Polacy

Ексклюзив
20
хв

Patostreamer „Nazar” z zarzutami. Polska po raz pierwszy reaguje na przemocantyukraińską

Ексклюзив
20
хв

Przepis na dobre samopoczucie za granicą? Z szacunkiem i ciekawością studiuj życie ludzi, wśród których się znalazłeś

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress