Exclusive
20
min

Polska-Ukraina: gra na granicy

Nie sprzedajemy niczego w Polsce: całe nasze zboże i inne produkty rolne są przewożone przez Polskę do innych krajów.

Mykoła Kniażycki

Osiem wagonów pociągu towarowego przewożącego kukurydzę, który według Kijowa jechał z Ukrainy, zostało otwartych, a ich zawartość wysypana na tory kolejowe w Polsce 25 lutego 2024 r., poinformowały ukraiński rząd i polska policja. Fot: Mateusz SLODKOWSKI / AFP/East News

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Druga rocznica inwazji na pełną skalę. Wojna trwa już 10 lat. Dwa lata temu sąsiedni kraj-agresor miał nadzieję, że Kijów "upadnie w trzy dni". Wielu na Ukrainie również tak myślało, ale tak się nie stało. Naród ukraiński i siły zbrojne zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby nie tylko wyprzeć agresora z Kijowa, Charkowa i wielu innych ważnych miast, ale także pokazać światu, że Ukraińcy są w stanie się bronić i są w stanie bronić Europy. Ta wyjątkowa obrona trwa nadal. Jest rzeczywiście wyjątkowa, ponieważ nawet podczas II wojny światowej wiele narodów walczących z Hitlerem otrzymało pomoc i zjednoczyło się. Rosyjscy propagandyści próbowali przekonać cały świat, że tylko oni pokonali Hitlera, ale my pamiętamy przywódców Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, ruchy oporu w wielu krajach i to, jak walczyli z tym złem razem, jako wielka koalicja. Zło, które odrodziło się dzisiaj i w rzeczywistości robi to samo, co Hitler, używając tych samych haseł. I tylko naród ukraiński walczy dziś z tym złem.

Oczywiście jesteśmy wdzięczni naszym sojusznikom, którzy wspierają nas bronią i finansowo. Jesteśmy wdzięczni tym, którzy zapraszają nas dziś do Unii Europejskiej. To właśnie nasze dążenie do członkostwa w UE i NATO zapoczątkowało rosyjską agresję dziesięć lat temu, po Majdanie.

Poprzeczka europejskich polityków dla ukraińskich władz

W rocznicę inwazji na Kijów Ursula von der Leyen, fantastyczna kobieta, jedna z liderek nie tylko UE, ale współczesnego demokratycznego świata, z którym walczy agresor i świat totalitarny.

Ursula von der Leyen rozwiązuje najtrudniejsze konfrontacje w Unii Europejskiej. Jest kandydatką na kolejną kadencję Komisji Europejskiej. Oczywiście Ukraina powinna zrobić wszystko, aby wesprzeć tę kandydatkę: Ursula von der Leyen robi tak wiele dla naszego zwycięstwa i integracji europejskiej, demonstrując przykład świadomości politycznej, prawdziwej służby, przykład polityka, który myśli o przyszłości. Premier Kanady Justin Trudeau, premier Belgii Alexander de Kroo i premier Włoch Giorgia Meloni również przybyli do Kijowa 24 lutego. Wszyscy oni są wybitnymi postaciami politycznymi naszych czasów. Czy ukraiński rząd dorównuje poziomem i przykładem europejskim przywódcom? Niestety nie. Ukraiński rząd bardzo często nie dorównuje poziomowi ukraińskiego społeczeństwa, a przede wszystkim ukraińskiej armii, która nie tylko w sposób zorganizowany broni Ukrainy przed wrogiem, ale także chroni cały świat.

Ukraiński rząd twierdzi, że pokonał korupcję. Oczywiście tak nie jest. Pamiętamy drobne zwolnienia i nominacje ukraińskich urzędników. Pamiętamy ograniczenia wolności słowa. Pamiętamy ograniczanie demokracji, które jest usprawiedliwiane wojną. Wszystko to nie jest w żaden sposób wspierane ani przez społeczeństwo ukraińskie, ani europejskie. Będziemy mogli stać się członkami europejskiej rodziny, dołączyć do wspólnego pragnienia wybitnych przywódców naszych czasów, takich jak Ursula von der Leyen, aby uwolnić nie tylko Ukrainę, ale całą Europę od Putina, tylko wtedy, gdy ukraiński rząd spełni ten wysoki standard wyznaczony nam przez europejskich przywódców. Mamy nadzieję, że tak się stanie. Jednak jak dotąd tak się nie dzieje.  

W drugą rocznicę rozpoczęcia przez Rosję agresji na Ukrainę na pełną skalę, prezydent Wołodymyr Zełenskij wraz z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, premierem Włoch Giorgią Meloni, premierem Kanady Justinem Trudeau i premierem Belgii Alexandrem De Kroo oddali hołd poległym obrońcom Ukrainy w wojnie rosyjsko ukraińskiej.Zdjęcie: Kancelaria Prezydenta Ukrainy

Przedstawienie na granicy

Widzieliśmy zdjęcia ukraińskiego rządu ustawionego w kolejce na polskiej granicy, rzekomo czekającego na rozmowy z polskim rządem. Oczywiście to tanie przedstawienie w żaden sposób nie pomogło stosunkom ukraińsko-polskim. Paradoks polega na tym, że żądania ukraińskiego rządu są uczciwe. Paradoks polega na tym, że tylko Rosja jest zainteresowana tym, aby Ukraińcy i Polacy kłócili się ze sobą. I widzimy, jak skutecznie Rosja to robi. Żądania polskich rolników wobec Ukrainy nie mają sprawiedliwych podstaw. Nie sprzedajemy niczego w Polsce: całe nasze zboże i inne produkty rolne są przewożone przez Polskę do innych krajów. Oskarżenia, że ukraińskie produkty są rzekomo złej jakości, są fałszywe: nie ma takiego faktu. Polskie służby sanitarne działają na granicy Ukrainy i Polski, a inspektorzy UE pracują na Ukrainie w celu monitorowania jakości ukraińskiego zboża i innych produktów rolnych. Ukraińskie produkty rolne spełniają najlepsze standardy w Europie. Dlatego oskarżenia polskich rolników, że zboże jest złej jakości, są nie tylko nieprawdziwe, ale wręcz kłamliwe. Podobnie jak twierdzenie, że ukraińskie zboże zalało Polskę. Rzepak, który wysypał się z ukraińskich wagonów, był przeznaczony do Niemiec i nie ma żadnych ograniczeń w UE, więc nie konkuruje z polskimi producentami.

Ale polscy rolnicy protestują i blokują granicę. Za wszystko obwiniają Ukrainę. Właśnie wróciłem z Polski, gdzie rozmawiałem z naukowcami, którzy badają próby Rosjan wpływania na opinię publiczną na Ukrainie i w Polsce za pośrednictwem mediów społecznościowych oraz ich aktywne próby podzielenia ukraińskiego i polskiego społeczeństwa. Niestety, udaje im się to. Niestety, ani polscy, ani ukraińscy politycy nie są wystarczająco mądrzy, aby powstrzymać tę histerię, która nie ma podstaw w faktach.

Polska rywalizacja: kto jest większym obrońcą chłopów

W Polsce temat ukraińskiego zboża i ukraińskich produktów rolnych jest wykorzystywany politycznie. Tak było przed wyborami parlamentarnymi. Teraz, w kwietniu, odbędą się wybory samorządowe. Polska struktura polityczna jest niezwykle złożona. Jedna z największych frakcji opozycyjnych, Prawo i Sprawiedliwość, prorosyjska partia Konfederacja oraz koalicja różnych partii, które są obecnie u władzy, walczą między sobą. Partie te będą również startować oddzielnie w wyborach samorządowych. Jest więc między nimi wewnętrzna rywalizacja. Istnieje konkurencja między polskim ministrem rolnictwa z jednej partii a jego zastępcą z innej: każdy z nich próbuje pokazać się jako większy obrońca chłopów. Chłopi wykorzystują to, aby uzyskać więcej dotacji dla siebie. W końcu otrzymują je teraz i będą nadal otrzymywać z UE. A Ukraina, niestety, staje się tutaj kartą przetargową z powodu rosyjskich prowokacji.

Co powinien zrobić ukraiński rząd? Poważnie o tym porozmawiać. Odbywają się poważne rozmowy: Ursula von der Leyen prowadziła rozmowy, a teraz będzie je prowadzić w Ukrainie. Widzimy, że UE daje dopłaty polskim rolnikom i wspiera Ukrainę, otwierając dla niej rynki zbytu. Bo jeśli w UE rynki dla naszych produktów rolnych są zamknięte, to jaki jest sens naszego bycia w UE? Żądania ukraińskiego rządu, które podpisał Szmyhal, są absolutnie uczciwe i sprawiedliwe. I tutaj mogliśmy pokazać naszą dojrzałość, nasze zaangażowanie w ukraińsko-polski dialog i współpracę... Bez tego będzie nam niezwykle trudno w Unii Europejskiej. Trudno nam będzie porozumiewać się z innymi krajami bez naszego największego sojusznika - Polski. Nasze członkostwo w UE leży w interesie zarówno Polski, jak i Ukrainy. Tylko Rosja jest zainteresowana zablokowaniem naszej zachodniej granicy i wschodniej granicy Polski. Tylko Rosja jest zainteresowana konfliktem między naszymi narodami. I żeby nie igrać z Rosją, nie powinniśmy robić z siebie widowiska na granicy, jak to zrobił rząd ukraiński, tylko w sposób przyzwoity w dialogu z Polakami głosić te uczciwe postulaty rządowe.

Polacy powinni zrobić to samo. Polacy, którzy twierdzą, że sprzedajemy złe ukraińskie zboże i zalewamy polski rynek, kłamią i wykorzystują to w swojej polityce wewnętrznej.

Naprawdę chcę, aby ten populizm w polityce wewnętrznej zarówno Ukrainy, jak i Polski zniknął tak szybko, jak to możliwe. Chcę, abyśmy stali się prawdziwymi strategicznymi sojusznikami i pokazali całemu światu przykład prawdziwej demokracji. I chcę, abyśmy wygrali tak szybko, jak to możliwe.

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Dziennikarz, poseł do parlamentu Ukrainy. Zanim został wybrany do Rady Najwyższej Ukrainy, pracował jako dziennikarz, producent i menedżer mediów, awansując od korespondenta do szefa krajowej firmy telewizyjnej. Pracując w dziennikarstwie, stworzył demokratyczne proukraińskie media i walczył z atakami na wolność słowa. Stworzył kanały telewizyjne STB, Tonis i TVi. W 2013 r. założył Espresso, kanał telewizyjny Majdanu, który relacjonował wydarzenia Rewolucji Godności przez całą dobę od pierwszych dni. Po raz pierwszy został wybrany do parlamentu w 2012 roku. Jako poseł do parlamentu i członek komisji Rady Najwyższej ds. wolności słowa i informacji, koncentrował swoją pracę legislacyjną na kwestiach zawodowych, takich jak regulacja przestrzeni medialnej. Jest szefem ukraińskiej części Komisji Stowarzyszenia Parlamentarnego UE-Ukraina i współprzewodniczącym grupy parlamentarnej ds. stosunków międzyparlamentarnych z Rzeczpospolitą Polską.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Nasza czytelniczka zareagowała instynktownie. Zamiast się przestraszyć, postanowiła sprawdzić, kto jeszcze dostał taki materiał. Wynik jej mini-śledztwa jest przerażający. „Okazało się, że nikt. Rzucili tylko nam. Osiedle jest zamknięte i strzeżone, są cztery bloki. Zebrałam informacje od sąsiadów, także Ukraińców. Nikogo innego to nie dotknęło” – opowiada. To nie był przypadek, a celowa, precyzyjna operacja wymierzona w konkretną osobę.

Ta sama kobieta kilka miesięcy wcześniej została zaatakowana w drogerii. „Polka, twierdząc, że jestem Ukrainką, zaczęła mnie bić i pluć mi w twarz. Ludzie uciekli, ochrona nie reagowała. Tylko przypadkowa kobieta, prokuratorka, zatrzymała sprawę, która trafiła do sądu. Policja często zamiata takie rzeczy pod dywan” – pisze.

Te dwa incydenty nie są oddzielnymi zdarzeniami. To kolejne akty tej samej sztuki, w której historia staje się narzędziem wojny, a codzienność – polem bitwy. Nikt rozsądny w Polsce nie neguje tragedii Wołynia. Dziesiątki tysięcy ofiar, wspomnienia, które do dziś bolą, to fundament polskiej pamięci. Problem zaczyna się, gdy ten ból jest instrumentalizowany, a historia sprzed 80 lat zamienia się w pałkę, którą dziś uderza się w sąsiadów.

Ulotki, wrzucane do skrzynek i pojawiające się na słupach, jak te niedawno zauważone również w Mińsku Mazowieckim, nie służą edukacji historycznej. Służą wyłącznie sianiu strachu i podejrzliwości. Ich język – „ukraińscy bandyci”, „ludobójstwo” – to kalki propagandy z lat 40., odkurzone i używane w środku wojny, by budować nową barierę.

To nie jest przypadek. Takie materiały pojawiają się w chwili, gdy w Polsce toczy się gorąca debata o przyszłości sojuszu z Ukrainą, o roli uchodźców i o polityce społecznej. Im mocniejsze emocje, tym łatwiej nimi manipulować. To sprawnie wyreżyserowany spektakl, którego celem jest podział, a nie prawda.

Fundacja „Wołyń Pamiętamy”, na czele z prezeską Katarzyną Sokołowską, w swoich celach statutowych deklaruje „przywrócenie pamięci o ludobójstwie”, ale w rzeczywistości jej działalność polega na szerzeniu nienawiści. Działania fundacji, takie jak akcje plakatowe i wlepkowe, regularnie podsycają antyukraińskie nastroje. Analitycy z portali zajmujących się dezinformacją wielokrotnie wskazywali, że retoryka fundacji jest zbieżna z kluczowymi elementami rosyjskiej propagandy, której celem jest podsycanie polsko-ukraińskiego konfliktu historycznego i destabilizacja Polski.
To, co wygląda jak spontaniczne akcje, może być elementem zaplanowanej operacji, mającej za zadanie wykorzystać polskie resentymenty.

Dzisiejsza Polska żyje w rozdarciu. Z jednej strony mamy wielkie, oficjalne deklaracje o sojuszu z Kijowem, o wsparciu dla narodu walczącego o niepodległość. Z drugiej – rosnącą niechęć do uchodźców, podsycaną przez cynicznych polityków.

W kampaniach wyborczych hasło „Ukraińcy zabiorą wam pracę i mieszkania” działa szybciej i skuteczniej niż jakikolwiek program. Prezydent Nawrocki wetuje ustawę o świadczeniach dla Ukraińców, argumentując to „sprawiedliwością”.
Konfederacja buduje kapitał polityczny na resentymentach i strachu. Prawicowe media codziennie podsycają obraz Ukraińca jako konkurenta, a nie sojusznika.
W tej atmosferze wystarczy jeden czarno-biały plakat, by uruchomić lawinę gniewu.

Rosyjska propaganda od lat żeruje na ranach historycznych. Wyciąga bolesne momenty i wbija je w dzisiejsze konflikty. To, co Polacy i Ukraińcy powinni przepracować w duchu dialogu, zamienia się w narzędzie wzajemnego oskarżenia.

Ulotka w skrzynce to klasyczny przykład wojny kognitywnej – taniej, trudnej do zidentyfikowania, ale niszczycielskiej. Jej koszt to grosze. Jej skutek – nieufność, podejrzliwość, poczucie zagrożenia, a przede wszystkim przekonanie, że Ukraińcy są w Polsce nie jako goście i sojusznicy, lecz jako potencjalni wrogowie.

Nie ma wątpliwości: problem pamięci Wołynia trzeba omawiać. Ale nie ulotkami, nie w ciemnych kampaniach podszywających się pod troskę o historię. Tylko w otwartej rozmowie, uczciwym języku, poprzez edukację i spotkanie świadectw. Bo jeśli zgodzimy się, by historią handlowali propagandyści, staniemy się zakładnikami cudzych wojen.

A dziś Polska potrzebuje nie kolejnych barykad, lecz mostów – zwłaszcza z Ukrainą, która walczy nie tylko o swoje, ale i o nasze bezpieczeństwo. Historia naszej czytelniczki z Poznania – ulotka w skrzynce, atak w drogerii, obojętność ludzi – pokazuje, że obok wielkiej polityki liczy się jeszcze coś innego: codzienna reakcja. Kto stanie w obronie bitej kobiety? Kto zadzwoni na policję? Kto wyrwie z rąk propagandystów ulotkę, zanim zamieni się w kolejną falę hejtu?

Obojętność jest najgroźniejsza.

Bo daje sygnał, że można więcej, mocniej, brutalniej. Dziś, w Polsce, wybór nie jest abstrakcyjny. On dzieje się tu i teraz, w sklepach, na ulicach, w naszych społecznościach. Od naszej reakcji zależy, czy historia stanie się mostem do przyszłości, czy kolejną barykadą.

20
хв

Profanacja pamięci: jak nienawiść wykorzystuje tragedię dziecka

Jerzy Wójcik

Mnóstwo dziwnych pytań

Jestem mamą dziecka z ciężkim autyzmem i potwierdzoną niepełnosprawnością, w moim otoczeniu jest wiele mam wyjątkowych dzieci. Bardzo chciałabym pracować na pełny etat, chodzić na imprezy firmowe i wyjeżdżać w podróże służbowe – ale jedyne, na co mogę sobie pozwolić, to kilka godzin pracy online dziennie. Przedszkola terapeutyczne zazwyczaj działają do godziny 13:00, do tego dochodzą zwolnienia lekarskie i różne losowe przypadki, które zdarzają się mamom dzieci z autyzmem niemal codziennie. Ilu pracodawców podpisałoby umowę z taką osobą?

W wieku 6,5 roku mój Marko nie mówi, nie reaguje na swoje imię, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego z ludźmi, nie rozumie niebezpieczeństwa i może po prostu wejść pod samochód albo spróbować wyjść przez okno.

Ciągle próbuje uciekać, więc na ulicy trzeba go cały czas trzymać za rękę. W domu zamykam drzwi na wszystkie zamki i chowam klucz

Syn potrzebuje stałej opieki i pomocy dosłownie we wszystkim. A kiedy choruje, wpada w stan szoku, nie potrafiąc wyjaśnić, co mu dolega. Wtedy mogę tylko zgadywać, co się z nim dzieje.

Oficjalnie diagnozę „autyzmu” postawiono Markowi, gdy miał 3 lata. Od tego czasu codziennie przechodzimy terapie, które, choć dają pewne rezultaty, nie sprawiły, że moje dziecko stało się choć trochę samodzielne. Autyzmu nie da się wyleczyć, można jedynie złagodzić stan chorego i poprawić jego funkcjonowanie. W Polsce mój syn chodzi do przedszkola terapeutycznego, logopedy i ćwiczy w domu. Ma orzeczenie o niepełnosprawności, które należy potwierdzać co 2-3 lata.

Ostatnia komisja, która odbyła się już we wrześniu, różniła się od poprzednich i bardzo mnie zaskoczyła. Przyszłam na nią z opinią polskiego psychiatry, w której napisano, że syn jest niewerbalny, wymaga stałej opieki i ogólnie jego stan jest poważny. Jednak psychiatrka obecna na komisji zaczęła pytać mnie nie o syna, ale o to, czy pracuję, gdzie jest mój mąż i czy walczy za Ukrainę. Kiedy usłyszała, że nie walczy, wydała opinię, że mój syn nie mówi, ponieważ w przedszkolu mówi się z nim po polsku, a w domu po ukraińsku. Podczas naszej rozmowy syn ani razu nie zareagował na swoje imię, nie spojrzał w stronę psychologa, nie odpowiedział na pytanie o imię i wiek, nie nawiązując kontaktu ani ze mną, ani z komisją. Gołym okiem było widać, że to poważny problem, a nie kwestia tymczasowej reakcji dziecka na przebywanie w różnych środowiskach językowych.

Jak wyjaśnić taką zmianę w podejściu komisji lekarskiej – i mnóstwo dziwnych pytań, które zadawała?

Czy tym, że dziecku z poważną diagnozą trzeba byłoby przyznać zasiłek, a dziecku bez diagnozy wystarczy zalecić uczęszczanie do przedszkola, szkoły i obsługiwanie siebie samodzielnie, by mama mogła iść do pracy na cały dzień?

Tyle że my już przez to przechodziliśmy: żadne przedszkole nie przyjmie mojego syna na cały dzień, a szkoły oferują naukę online lub, jeśli masz szczęście, asystenta na pół dnia. Dlatego byłam gotowa złożyć odwołanie od decyzji komisji lekarskiej.

Na odwołanie się od decyzji komisji lekarskiej masz 14 dni. Składasz je tam, gdzie złożyłaś wniosek o rentę inwalidzką. Prawdopodobnie ponowna wizyta przed komisją odbędzie się już w zespole wojewódzkim. Jeśli i tam decyzja nie będzie dla ciebie korzystna, są jeszcze dwie opcje:

  • dodaj nowe dokumenty medyczne i złóż wniosek do nowej komisji w związku z pogorszeniem się stanu zdrowia dziecka lub zmianami w jego zachowaniu (w przypadku autyzmu może to być opinia dotycząca inteligencji z certyfikowanej poradni i nowa opinia psychiatry). To dość szybka ścieżka, ale świadczenia będziesz mogła otrzymać dopiero po wydaniu pozytywnej decyzji;
  • idź do sądu. Rozstrzyganie sprawy może potrwać 1-2 lata, ale jeśli wygrasz, otrzymasz wszystkie świadczenia od momentu wydania negatywnej decyzji.

Dokąd wyjechać, skoro wszędzie jesteś obca?

Moje koleżanki w Polsce, które są w podobnej sytuacji, przeraża możliwość zniesienia świadczeń socjalnych i dostępu do opieki medycznej.

Kateryna samotnie wychowuje syna z porażeniem mózgowym. Cały dochód jej rodziny składa się z minimalnych alimentów, świadczeń z tytułu niepełnosprawności i 800 plus. Czasami Katia zdoła posprzątać czyjeś biuro i zarobić parę groszy, ale nie zdarza się to często, poza tym na takie prace nie podpisuje się umowy. A jej syn jest regularnym bywalcem szpitali, ponieważ nawet zwykłe zapalenie dróg oddechowych może skończyć się dla niego hospitalizacją.

„Każdy nasz dzień to rehabilitacja i walka o to, by syn zaczął choć trochę chodzić. Myję go, karmię, wożę na masaże, zajęcia – to zajmuje praktycznie cały dzień. Wszystkie moje próby znalezienia pracy, która pozwoliłaby mi opłacić opiekunkę dla niego, a przy tym jeszcze się wyżywić i opłacić czynsz, zakończyły się niepowodzeniem. Potrzebujemy kwoty większej niż średnia pensja w Polsce. Tyle że w oczach polskiego prezydenta jestem pewnie pasożytem, który dostaje pieniądze za nic” – mówi Katia.

Moja przyjaciółka jest bardzo wdzięczna Polsce. Tym, co ją irytuje, są te ciągłe huśtawki emocjonalne, które nie pozwalają planować nawet najbliższej przyszłości.

Takich historii jest bardzo wiele. Prowadzę konto na Instagramie – piszę o autyzmie i życiu w Polsce. Zaraz po wecie prezydenta Nawrockiego dziesiątki mam dzieci ze spektrum autyzmu zaczęły pytać: „Co teraz z nami będzie?”.

Większość tych mam chętnie poszłaby do pracy, gdyby w Polsce istniała możliwość oddania dzieci z podobnymi diagnozami do przedszkola na cały dzień. Poza tym jeśli dziecko nieustannie krzyczy, ma atak histerii, to i tak przedszkole dzwoni do mamy z prośbą o zabranie dziecka do domu. Jeśli chodzi o zasiłki 800 plus, to my, matki w wyjątkowej sytuacji, wydajemy te pieniądze na opłacenie specjalnych przedszkoli, lekarzy specjalistów i rehabilitację.

Obecną sytuację w Polsce obserwuję bez paniki, ale ze smutkiem w sercu. Bo rozumiem, że być może już wkrótce będę musiała powiedzieć:

„Polsko, to były bezcenne trzy lata. Zawsze będę za nie wdzięczna, ale teraz nie da się już tu przeżyć”

Być może właśnie dlatego nas popychają, byśmy wyjechali. Tylko dokąd jechać, skoro wszędzie jesteś obca?

20
хв

W oczach prezydenta jestem pasożytem

Julia Ladnova

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

800 plus dla cudzoziemców. Sejm zdecydował

Ексклюзив
20
хв

Stawianie na Waszyngton, jak Polska, to naiwność

Ексклюзив
20
хв

Polska szkoła od 1 września. Co nowego?

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress