Exclusive
20
min

„Stworzyliśmy własną przestrzeń”: Ukrainki o związkach i małżeństwach z Polakami

Każdego roku wiele Ukrainek wychodzi za mąż za Polaków. Jak zbudować rodzinę, gdy posługujecie się różnymi językami, macie różne tradycje i wspomnienia? Oto historie o życiu w takich mieszanych rodzinach i wyzwaniach, które się z tym wiążą

Diana Balynska

Najczęściej Ukrainki poznają Polaków na portalach randkowych. Zdjęcie: archiwum prywatne Marii Stanisławskiej

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Maria i Bartosz: „Na początku wstydził się na mnie patrzeć”

Maria Stanisławska przyjechała z Winnicy do Polski 11 lat temu, by studiować nanotechnologię na Politechnice Łódzkiej. Dziś jest mieszkanką Łodzi, żoną i matką, a także autorką popularnego bloga na Instagramie „Teściowa i Synowa”, który ma prawie 40 tysięcy obserwujących.

Jak to wszystko się zaczęło?

– Ze względu na intensywność nauki i brak czasu na randki na drugim roku studiów zainstalowałam sobie aplikację Tinder. Moje imię jest międzynarodowe, wtedy znałam już polski, więc Bartosz nawet się nie domyślał, że koresponduje z Ukrainką – mówi Maria. – Później sama mu o tym powiedziałam.

Dla mnie to była miłość od pierwszego wejrzenia. Zobaczyłam go i zrozumiałam, że to mężczyzna moich marzeń

On jednak przyznaje, że na początku nic takiego nie poczuł, a podczas pierwszych spotkań nawet wstydził się na mnie patrzeć. Ale mówi, że czuł się bardzo komfortowo i dobrze się bawił, bo umiem podtrzymać rozmowę.

Rodzina Bartosza przyjęła Marię bardzo dobrze, chociaż przed spotkaniem w żartach straszył ją swą surową babcią, która „na pewno nie wyjdzie ze swojego pokoju”.

– To był drugi dzień Bożego Narodzenia. Jedliśmy razem śniadanie, rozmawialiśmy prawie cały dzień, poczułam się częścią rodziny. Pamiętam, że podczas rozmowy tak gestykulowałam, że wylałam czerwone wino prosto na świeżo pomalowaną białą ścianę. Nikt mnie nie skarcił, wszyscy się śmiali. To wiele mówi.

Ślub Marii i Bartosza

Maria przyznaje, że w polskich tradycjach najbardziej uderzyło ją ciepło i serdeczność Bożego Narodzenia. Ale w swoim domu zachowała również ukraiński Nowy Rok: huczny, z fajerwerkami i prezentami.

– Teraz mamy Boże Narodzenie po polsku, a Nowy Rok po ukraińsku – uśmiecha się

W polskich mężczyznach Maria ceni partnerskie podejście do kobiet: traktują ją jak równe sobie – zarówno w życiu codziennym, jak w podejmowaniu decyzji. Ale ukraińscy mężczyźni są bardziej romantyczni.

– Potrafią zabiegać o względy: kwiaty bez okazji, dbałość o szczegóły, romantyczne gesty. W świecie polskiej prostolinijności czasami tego trochę brakuje.

Jeśli chodzi o wychowywanie dzieci, to na razie nie ma o czym mówić, bo ich córka nie ma jeszcze roku. Ale Maria zdaje sobie sprawę, że kłopoty się pojawią, i to raczej z powodu rodzinnych przyzwyczajeń niż narodowości.

– Przyzwyczaiłam się już, że czasami czuję się tutaj jak pomost między dwiema kulturami, a nawet jak nauczycielka: wyjaśniam rodzicom albo teściom, dlaczego w tym kraju coś robi się właśnie w ten, a nie inny sposób. Ale kiedy jest miłość i szacunek, łatwo znaleźć równowagę.

Zarazem życie w dwóch kulturach przynosi nie tylko przyjemne odkrycia, ale także zderzenie ze stereotypami.

– Prowadzimy z teściową wspólnego bloga. Regularnie spotykam się tam z negatywnymi, obraźliwymi komentarzami, szczególnie ostatnio. Niektórym po prostu nie podoba się, że jestem Ukrainką, inni wyładowują swoje zmęczenie lub złość. Niestety, to stało się częścią mojego codziennego doświadczenia jako Ukrainki – osoby publicznej.

Mimo to blog „Teściowa i Synowa” zyskuje popularność i dla wielu kobiet stał się miejscem, w którym znajdują zrozumienie, humor i wsparcie. Maria jest przekonana, że to zainteresowanie wynika z przełamania stereotypu „teściowa i synowa – wrogowie”.

– Pokazujemy inną rzeczywistość: możemy się ze sobą śmiać, kłócić – ale z miłością. I nie odgrywamy ról, jesteśmy prawdziwe. Na ludzi to działa – niektórzy rozpoznają siebie, innym brakuje takiego ciepła, a jeszcze inni widzą nadzieję na inne podejście.

Maria i jej teściowa prowadzą wspólnego bloga na Instagramie

Wojna nie zmieniła relacji Marii z mężem, ale znacząco wpłynęła na relacje z rodziną w Ukrainie.

– Mąż od początku mnie wspierał i pomógł wywieźć bliskich w bezpieczne miejsce. Przez pierwsze pół roku mieszkaliśmy razem z mamą i siostrą. Było ciężko, ale to bardzo nas zbliżyło.

Teraz często rozmawia z mężem o tym, co się stanie, jeśli wojna dotrze do Polski.

– Dla niego to odległa, niemal abstrakcyjna perspektywa, a dla mnie całkiem realne zagrożenie. Ta różnica w odczuciach stała się częścią naszego międzykulturowego doświadczenia. Uczy nas uważniej słuchać siebie nawzajem i doceniać to, co mamy dzisiaj.

Maria często słyszy historie kobiet, które przyjechały do Polski nie z własnej woli, ale z powodu wojny.

– To zupełnie inne doświadczenie. Ja świadomie planowałam swoją emigrację, miałam czas na adaptację, budowanie relacji. One zostały wyrwane z domu nagle i z bólem. Dlatego rady typu: „otaczajcie się Polakami, integrujcie się, żyjcie tak jak oni” wydają mi się nie na miejscu. Im nie dano tego wyboru. Szczerze życzę każdej Ukraince, by znalazła poczucie domu – gdziekolwiek by była. Najważniejsze, żeby było bezpiecznie, bo właśnie od bezpieczeństwa zaczyna się zdolność do dalszego życia.

Ałła i Przemysław: „Pobraliśmy się, gdy to jeszcze nie było modne”

Ałła Brożyna, założycielka i dyrektorka fundacji „Nieobcy” w Żorach, przeprowadziła się do Polski dziesięć lat temu. Historia jej miłości do Przemysława rozpoczęła się na portalu randkowym, który, jak się później okazało, połączył wiele ukraińsko-polskich par. Już po pół roku zdecydowali się wziąć ślub. W 2016 roku zarejestrowali małżeństwo w Łucku.

– Na ceremonii była tylko moja mama – wspomina Ałła.

Przemysław wspiera Ałłę we wszystkim i pomaga jej opiekować się uchodźcami

Dla jej rodziny wybór Polaka nie był zaskoczeniem. Ałła pochodzi z Wołynia, regionu ściśle związanego z Polską.

– Jak to się mówi, najważniejsze, żeby człowiek był dobry – uśmiecha się Ałła.

Ale rodzina Przemka na początku nie była tak otwarta.

– Dziesięć lat temu w Polsce panowały dość negatywne stereotypy dotyczące Ukrainek. Uważano, że przyjeżdżają z biedniejszego kraju, by „wydać się za mąż za zamożnych Polaków”. Owszem, były takie przypadki, niektóre Ukrainki nawet tego nie ukrywały. Dzisiaj Polacy dziwią się, jak drogimi samochodami jeżdżą ukraińskie uchodźczynie, jak się ubierają i spędzają wolny czas. Ale wtedy Ukraina kojarzyła się z biedą, zniszczonymi drogami i złodziejami, którzy kradną samochody z polskimi tablicami.

Pewne różnice kulturowe między Polakami a Ukraińcami, przyznaje Ałła, na początku ją zaskakiwały. Przede wszystkim silny wpływ religii na życie społeczne w Polsce. A także zwyczaj polskich mężczyzn, by jako pierwsi podawać kobietom rękę podczas poznawania się i na powitanie. No i specyficzne formy zwracania się do siebie per „pan” i „pani”.

– Aż chciało się powiedzieć, że w Ukrainie czasy pańszczyzny już dawno minęły. Teraz podchodzę już do tego spokojnie

Jednocześnie Ałła nie odczuwała uprzedzeń ze względu na swoje pochodzenie. Być może dlatego, że mówi po polsku praktycznie bez akcentu i uczestniczy w różnych wydarzeniach dla Polaków. Jej 15-letni syn, Myron, który trafił do Polski jeszcze jako przedszkolak, doskonale włada polskim i uważa go za swój pierwszy język.

– W naszej fundacji „Nieobcy”, którą założyłam i kieruję od 2022 roku, też integrujemy migrantów. Organizujemy wydarzenia dla wszystkich chętnych, uczymy się pracować z różnymi grupami językowymi i wiekowymi społeczeństwa. Ale na pytanie, skąd pochodzę, odpowiadam ostrożnie, bo temat Wołynia, tragedii wołyńskiej, jest teraz bardzo gorący w polskim środowisku.

W rodzinie Ałły i Przemysława przeplatają się tradycje ukraińskie i polskie: w kuchni pokojowo współistnieją barszcz i bigos, a święta obchodzone są według dwóch kalendarzy. I nie ma ścisłego podziału obowiązków.

– Pomagamy sobie we wszystkim – mówi Ałła.

Podczas wojny udzielała się jako wolontariuszka, w czym wspierał ją mąż. Przyjęli pod swój dach siostrę Ałły z małym dzieckiem, opiekowali się uchodźcami, z których niektórzy zostali później stałymi wolontariuszami fundacji.

Dla Ałły dom jest tam, gdzie jest jej rodzina. Teraz jej życie toczy się tutaj, w Polsce, ale część jej serca na zawsze pozostanie w rodzinnym ukraińskim miasteczku Rożyszcze.

– Człowiek powinien pamiętać o swoich korzeniach, gdziekolwiek się znajduje. Powinien znać i szanować swój język ojczysty. Dla mnie to ukraiński, ważny element mojej tożsamości narodowej

Ałła uważa, że polskie społeczeństwo odnosi się małżeństw międzynarodowych normalnie, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby z krajów słowiańskich.

– Pewnego razu podczas miejskiego święta znajomy Przemka powiedział mu: „Ożeniłeś się z Ukrainką, kiedy to nie było jeszcze modne”. A więc teraz to jest modne.

Iryna i Patryk: „To najlepszy mężczyzna w moim życiu”

Do lutego 2022 roku Iryna Bondar z Krzywego Rogu uważała się za osobę szczęśliwą: miała pracę, którą lubiła, przyjaciół, podróże – i wolność po rozwodzie. Wojna zniweczyła ten spokój. Iryna trafiła do Starachowic, gdzie dostała pracę w fabryce. Było ciężko, ale ceniła sobie stabilność takiego rozwiązania.

Wkrótce w gronie wspólnych znajomych poznała Patryka. Jeszcze tydzień, a minęliby się: on miał wyjechać do pracy w Norwegii, ona – odwiedzić przyjaciółkę w Szczecinie. Ale los zdecydował inaczej.

– Ujęło mnie to, że zachowywał się jak dżentelmen, umiał rozśmieszać ludzi i chwalił moją koślawą polszczyznę. Z nim było ciekawie i bezpiecznie – mówi Iryna.

Potem on wyjechał do pracy do Norwegii, a ona została w Polsce. Ale wkrótce Petryk wróci i będą już razem.

Iryna i Patryk unikają kłótni. Boją się zranić siebie nawzajem

Rodzina męża ciepło przyjęła Irynę. Szczególnie bliskie relacje nawiązała z jego mamą, która zawsze marzyła o córce.

– Polacy, których spotkałam, bardzo mnie wspierają. Jesteśmy podobni mentalnie, ale moim zdaniem oni są milsi i lepiej wychowani, zwłaszcza mężczyźni (nawet pod wpływem alkoholu).

Iryna i Patryk niemal się nie kłócą – boją się zranić siebie nawzajem. Gdy już zdarzają się jakieś emocjonalne momenty, on zawsze znajduje sposób, by wygładzić kanty.

– Najcenniejsze w nim jest to, że zawsze dotrzymuje obietnic. Jest panem swojego słowa – i właśnie dlatego się w nim zakochałam. Dla mnie jest idealny. To najlepszy mężczyzna w moim życiu.

Nie mają dzieci i nie planują ich mieć. Tradycje rodzinne podtrzymuje głównie mama Petryka, zapraszając ich co roku na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Iryna od dzieciństwa przyzwyczaiła się świętować tylko Nowy Rok i urodziny.

Po stracie obojga rodziców w Ukrainie rodzina Iryny jest teraz tutaj, w Polsce.

– Rozumiem, że nigdy nie będę tu „swoja”, ale to mnie nie martwi. Jestem autentyczna, z moim akcentem i doświadczeniem. I właśnie za to kocha mnie mój Patryk

Iryna przyznaje, że ani razu nie słyszała od Polaków zarzutów w rodzaju: „zabieracie nam mężczyzn” albo: „zabieracie nam miejsca pracy”.

– Mężczyźni to nie lodówki, żeby je komuś „zabierać” – żartuje. – Nie konkurowałam z nikim i nie zamierzałam tego robić. Polki są równie piękne i pracowite, jak nasze kobiety. Przede wszystkim trzeba być dobrym człowiekiem, narodowość jest sprawą drugorzędną. Wydaje mi się, że wszystkie te rozmowy o jakiejś „konkurencji” wymyślają ludzie o ograniczonych horyzontach, którzy po prostu chcą podsycać wrogość między narodami.

Jej marzenia są proste: żeby wojna się skończyła, żeby powróciło spokojne życie, żeby ona i Petryk mieli własny dom, pracowali i podróżowali. I właśnie w tej prostocie tkwi prawdziwy sens: możliwość życia razem i planowania jutra bez strachu.

Oksana i Przemek: „Zdecydowało to, jak potraktował moje dziecko”

Kiedy Oksana Iwasiuk przeprowadziła się do Polski, miała 36 lat. W Dnieprze pracowała jako księgowa, rozwiodła się, wychowywała córkę i nawet nie myślała o drugim małżeństwie. Wojna pokrzyżowała wszystkie plany i zmusiła ją do zaczynania od nowa.

Minęło jakieś 9 miesięcy, zanim zdała sobie sprawę, że powrót do domu musi odłożyć na czas nieokreślony. Wypełniła ankietę na portalu randkowym. Korespondencja z Przemysłem nie trwała długo – szybko zdecydowali się na spotkanie.

Ich małżeństwo nie było próbą znalezienia „stabilności w trudnych czasach”. Stało się naturalną kontynuacją relacji ludzi, którzy znaleźli w sobie partnerów, których potrzebowali. Przemysław od razu podszedł do sytuacji Oksany z wyrozumiałością: pomagał jej w sprawach domowych, tłumaczeniach, dokumentach. A co najważniejsze – znalazł wspólny język z jej córką: spacerował z nią, robił jej prezenty, organizował rozrywki.

Z czasem w rodzinie ukształtowała się własna mieszanka tradycji. Na Boże Narodzenie Przemek zamawia polskie potrawy, a Oksana zamiast sałatki jajecznej przygotowuje klasyczną sałatkę Olivier. Obowiązki w rodzinie też są dzielone bez wyraźnych granic.

– Zazwyczaj to ja gotuję, ale jeśli nie mam nastroju lub siły, mąż robi kanapki albo zamawiamy coś gotowego. Sprzątanie też robimy razem – mówi Oksana.

Tym, co zrobiło na Oksanie największe wrażenie, jest większe zaangażowanie polskich mężczyzn w wychowywanie dzieci i prowadzenie gospodarstwa domowego

– Dla nich czymś normalnym jest pomaganie kobiecie, spędzanie czasu z dziećmi, podejmowanie się zadań, które w Ukrainie nadal często uważa się za wyłącznie „kobiece”. Chociaż u nas to już się stopniowo zmienia, co bardzo cieszy.

Przemysław szanuje pragnienie żony, by rozwijać się zawodowo.

– Nie wymaga ode mnie, bym pracowała, ale w pełni popiera moją decyzję o podjęciu pracy i nauki. Doceniam to.

Przyjaciele męża zawsze cieszą się na widok Oksany, nie odczuwa z ich strony cienia niechęci.

– Nigdy nie spotkałam się z negatywnymi reakcjami. Staram się być kulturalna, szanować kraj, który nas przyjął, ale też nie zapominam o własnej godności. Przestrzegam prawa, płacę podatki i staram się żyć tak, by nie szkodzić innym.

Oksana Wozniuk uważa, że międzynarodowe małżeństwa udają się wtedy, gdy chęć budowania wspólnej przyszłości przeważa nad pragnieniem udowodnienia lepszości własnych tradycji

Psychoterapeutka Oksana Wozniuk:

– Międzynarodowe związki to zawsze spotkanie dwóch światów. To nie tylko inny język czy kuchnia, ale też codzienne przeplatanie się wyobrażeń o tym, co „normalne”: od tego, jak świętować Boże Narodzenie, po to, jak rozwiązywać konflikty. Wiele zależy od modelu rodziny, w której dana osoba dorastała: ról, tradycji, stosunku do religii, pieniędzy i świąt. Na początku, w okresie zakochania, możemy nie dostrzegać różnic. Stają się one szczególnie widoczne dopiero wtedy, gdy w związku pojawia się codzienność albo dzieci. Właśnie wtedy potrzebna jest psychologiczna plastyczność – umiejętność słuchania innych i niebanie się zmian.

Jak rozpoznać tę psychologiczną plastyczność? Istnieje kilka oznak:

Ciekawość świata u partnera, bez osądzania;

Szacunek dla innej kultury, bez ironii i wyższości;

Gotowość do próbowania nowych rzeczy – od potraw po tradycje;

Szczerość w przyznaniu, że potrzebujesz czasu, by coś zaakceptować;

Chęć budowania wspólnej przyszłości, a nie udowadnianie „słuszności” swojego punktu widzenia.

Częstą pułapką jest idealizowanie partnera. Ukrainki często widzą w Polakach stabilność, „europejskie wartości”, a Polacy w nich –„wygodne kobiety” z tradycyjnym podejściem do rodziny. Tyle że za tymi wyobrażeniami łatwo nie dostrzec żywej osoby, z jej nawykami i problemami. Dlatego kluczem jest szczery dialog na temat codzienności: życia, pieniądzy, dzieci, wiary, starości.

Najtrwalsze pary tworzą „trzecią przestrzeń”: nie polską i nie ukraińską, ale własną. Taką, w której jest miejsce na pierogi, bigos i różne święta, gdzie humor i szacunek są ważniejsze niż „tak się przyzwyczaiłem”

Właśnie w takiej wspólnej kulturze rodzi się prawdziwa bliskość i rodzina, która wytrzymuje wszystko.

Zdjęcia: archiwa prywatne

No items found.
Partner strategiczny
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Ukraińska dziennikarka, redaktorka i scenarzystka. Pracowała jako redaktorka naczelna magazynów Liza i Enjoying Club, a także jako redaktorka wiodącego ukraińskiego portalu NV. W jej twórczym dorobku znajduje się wiele tekstów, inspirujących historii i odważnych eksperymentów. Kocha życie, ludzi, subtelny humor i głęboko wierzy w siłę słowa. Jej życiowe credo to: nigdy nie mów "nigdy"

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Ukryty potencjał i zielone korytarze

Diana Balynska: Dlaczego większość Ukrainek za granicą pracuje poniżej swoich kwalifikacji? I co można z tym zrobić?

Antonina Kurec: To naprawdę paradoksalna sytuacja, kiedy kraje przyjmujące Ukraińców otrzymują wspaniałe zasoby edukacyjne i kadrowe, ale nie wykorzystują ich w pełni.

Statystyki są niepokojące: według socjologów około 68% ukraińskich migrantów w 2024 r. pracowało na stanowiskach poniżej swoich rzeczywistych kwalifikacji.

Tylko jedna trzecia dyplomowanych uchodźców znalazła pracę wymagającą wyższego wykształcenia. Dysponujemy potencjałem ludzkim, który może zmienić Ukrainę po wojnie.

Mowa tu o szeregu barier, znacznie głębszych niż tylko kwestia języka. Po pierwsze, mamy problem z regulacją zawodów i powolnym uznawaniem dyplomów, tzw. nostryfikacją. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin wymagających licencji, takich jak medycyna.

Po drugie, niezwykle ważnym aspektem jest opieka nad dziećmi. Większość migrantów to kobiety z dziećmi. A pracodawcy, zwłaszcza w sektorach wymagających kwalifikacji, wymagają pełnego zatrudnienia.

Kwestia, gdzie umieścić dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, staje się kluczowym czynnikiem ograniczającym dla wykwalifikowanych matek

Aby rozwiązać tę sytuację, potrzebne są wspólne programy między krajami. Oznacza to, że oprócz intensywnej nauki języka polskiego potrzebujemy szybkiej walidacji kwalifikacji, a także płatnych staży w sektorach deficytowych, takich jak opieka zdrowotna, logistyka czy energetyka. Bardzo potrzebne są również przedszkola zapewniane przez pracodawców lub państwowa pomoc w opiece nad dziećmi. Tylko w ten sposób będziecie w stanie wykorzystać ten „ukryty potencjał”, a co najważniejsze — ludzie powrócą do Ukrainy z nową, cenną europejską wiedzą specjalistyczną.

Kobiety z Ukrainy pracują za granicą najczęściej poniżej swoich kwalifikacji: Marek BAZAK/East News

Wspomniała Pani o nostryfikacji dyplomów. Biorąc pod uwagę, że jest to dość długi, wyczerpujący i kosztowny proces, czy istnieją jakieś sposoby, aby go uprościć?

Dobre pytanie. Współpracuję z uniwersytetami i wiem, że istnieją odrębne umowy o wzajemnym uznawaniu dyplomów akademickich między Polską a Ukrainą. Są jednak dziedziny, które wymagają dodatkowej weryfikacji.

Byłoby wspaniale, gdyby na szczeblu rządowym udało się uzgodnić jakiś fast track (przyspieszone procedury — red.) dla zawodów deficytowych, coś w rodzaju „zielonych korytarzy”. Albo stworzyć jeden e-rejestr, w którym można by od razu weryfikować te dyplomy.

W praktyce światowej stosuje się już tzw. skill bridges (mosty umiejętności), które są aktywnie wykorzystywane przez międzynarodowe firmy. Skupiają się one nie na ogólnych dokumentach, ale na tym, co dana osoba wie i potrafi. Podobne Skill Bridges działają już z powodzeniem w UE i Kanadzie.

Dobrą praktyką są centra oceny (assessment centers), gdzie sprawdza się praktyczne umiejętności, a nie tylko papier. Im częściej będziemy to robić, tym szybciej będziemy zapełniać miejsca pracy wykwalifikowanymi pracownikami.

Kobiety w „męskich” zawodach

Czy wzrost napięć społecznych i konkurencji na polskim rynku pracy może stać się zewnętrzną presją, która skłoni Ukraińców do powrotu do domu?

Nie uważam, że tylko ten czynnik będzie kluczowym katalizatorem masowego powrotu. Tak, nastroje społeczne ulegają wahaniom, ale większość Polaków nadal jest przychylna Ukraińcom.

Decyzja o powrocie jest podyktowana znacznie ważniejszymi powodami niż sytuacja na polskim rynku pracy. Przede wszystkim jest to bezpieczeństwo, zakończenie wojny. Po drugie, jest to dostępność lub brak mieszkania w Ukrainie. Nie możemy zapominać, że ogromna część ludzi po prostu nie ma dokąd wracać, ponieważ ich domy zostały zniszczone. Powrót dla was oznacza w rzeczywistości kolejny start od zera.

Abyście wrócili, Ukraina musi zaproponować wam zrozumiałą, uczciwą i motywującą strategię powrotu z namacalnymi ułatwieniami, programami uzyskania mieszkania i, co najważniejsze, gwarantowanymi miejscami pracy.

Pewność zatrudnienia i zapewnienia bytu rodzinie to kluczowy warunek powrotu.

Podejście to jest zgodne z praktyką EBRD i Banku Światowego w zakresie odbudowy powojennej.

Osobiście aktywnie angażuję się w dialog z międzynarodowymi partnerami na temat modeli powrotu wykwalifikowanych pracowników.

Jeśli chodzi o ukraiński rynek pracy: jacy specjaliści są obecnie najbardziej poszukiwani? Gdzie odczuwa się największy niedobór kadr, zwłaszcza biorąc pod uwagę potrzeby odbudowy?

W samym słowie „odbudowa” zawarte jest już budownictwo, gdzie obecnie istnieje największy popyt i największy niedobór kadr w Ukrainie. Wynika to nie tylko z migracji, ale także z faktu, że specjaliści w większości walczą na wojnie.

Bardzo poszukiwani są również specjaliści z zakresu energetyki i sieci. Wróg nieustannie bombarduje naszą infrastrukturę, dlatego ciągle potrzebujemy odbudowy. Równie pilnie potrzebni są logistycy, kierowcy. Są to branże, które, jak wiesz, krzyczą, że brakuje ludzi. Niedawno sama widziałam młodą dziewczynę-dźwigniarza i powoli zaczynamy przyzwyczajać się do widoku kobiet za kierownicą ciężarówek. Co ważne, wynagrodzenia w tych branżach również znacznie wzrosły. Pracodawcy są gotowi płacić, aby ludzie zajmowali te bardzo ważne stanowiska. Będzie to największa potrzeba w ciągu najbliższych 5 lat.

Kobiety sprzątają po kolejnym rosyjskim ataku na Kijów, 10.07.2025. fото: OLEKSII FILIPPOV/AFP/East News

W jaki sposób biznes i państwo powinny strategicznie zmienić swoje podejście, aby zapewnić kobietom realne możliwości rozwoju kariery?

Całkowicie słusznie podkreślasz, że Ukraina musi przemyśleć sposób, w jaki budujemy możliwości kariery dla kobiet. Potrzebujemy nie tylko równych wynagrodzeń, ale także głębokiego wsparcia systemowego. Takim systemowym wsparciem zajmuje się społeczność Women Leaders for Ukraine, a jako jej członkini osobiście uczestniczyłam w opracowaniu programu przygotowującego kobiety-liderki do pracy w energetyce. Kobiety uczyły się, zdobywały umiejętności techniczne i przywódcze, a prawie wszystkie uczestniczki projektu znalazły następnie zatrudnienie.

Jeśli chodzi o wsparcie społeczne, w Ukrainie istnieje już wiele bezpłatnych szkoleń i kursów dla kobiet, które zostały zmuszone do przejęcia biznesu porzuconego przez mężów, którzy wyruszyli na wojnę. Są to szkolenia z zakresu finansów, marketingu, logistyki. Dostępna jest również pomoc psychologiczna. Jednak niestety nie widzę jeszcze systemowych podejść społecznych (takich jak państwowe przedszkola lub pomoc w opiece nad dziećmi) na poziomie biznesu i państwa. To jest coś, co jeszcze trzeba wdrożyć.

A jak przebiega reintegracja i zatrudnienie weteranów? Czy są już jakieś systemowe programy?

To bardzo aktualny temat. Już w 2023 roku uruchomiono zakrojone na szeroką skalę programy (na przykład „Veteran Hub”), w ramach których pracodawcy otrzymywali bezpłatne szkolenia dotyczące adaptacji weteranów. Moje doświadczenie potwierdza, że takie programy są dość skuteczne w integracji weteranów z powrotem w środowisku pracy.

Popyt na weteranów jest duży, ponieważ wracają oni jako wspaniali liderzy. Posiadają cenne umiejętności nabyte w wojsku: determinację, krytyczne myślenie, umiejętność oceny ryzyka

Wielu weteranów po demobilizacji otwiera własne firmy. Zostali przedsiębiorcami, ponieważ głęboko odczuwają wartość życia i nie boją się ryzykować, chcą realizować swoje marzenia. To bardzo udany trend, a firmy są bardzo zainteresowane takimi pracownikami.

Jak sprowadzić ludzi z powrotem do Ukrainy?

Czy odczuwa się odpływ młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat, którzy wyjeżdżają za granicę na studia lub w poszukiwaniu perspektyw zawodowych? Jakie ryzyko to niesie?

Podczas wojny trudno jest operować dokładnymi danymi na temat tego, ilu młodych mężczyzn w wieku 18-22 lat faktycznie wyjechało. Musimy opierać się na statystykach z granic, a one nie dają jasnego obrazu tego, którzy z nich opuścili kraj na zawsze.

Jednak tendencja jest widoczna, na przykład mamy wysoki odsetek ukraińskich studentów w Polsce. Około 43% wszystkich zagranicznych studentów w roku akademickim 2023-2024 w Polsce to Ukraińcy. To duży odsetek.

Ryzyko związane z odpływem młodzieży jest dla Ukrainy znaczne: tracimy całą grupę, która tworzy innowacje.

W szczególności są to inżynierowie IT, ludzie z wyższym wykształceniem. Oczywiście można powiedzieć: niech te dzieci wyjeżdżają i uczą się, zachowują swoje zdrowie psychiczne w krajach, gdzie panuje pokój, a z czasem wrócą już wykształcone, aby odbudować Ukrainę. Ale aby wróciły, potrzebna jest platforma powrotu.

Z pewnością wprowadziłabym stypendia celowe na zasadzie „uczyć się i wracać” lub stypendia z gwarancją zatrudnienia w projektach odbudowy. Niezbędne są również preferencyjne kredyty hipoteczne dla młodzieży, ponieważ wielu z nich pochodzi z okupowanych terytoriów lub straciło mieszkanie z powodu wojny.

Wśród ekspertów pojawia się opinia, że powróci około 1/3 osób, które wyjechały. Czy zgadzasz się z tą prognozą? Co powinno być najważniejszym czynnikiem motywującym do powrotu?

Nie bardzo wierzę, że powróci tylko jedna trzecia, ale niech ta teza pozostanie. Powinna ona skłonić nasze państwo do podjęcia zdecydowanych kroków, aby tak się nie stało.

Po pierwsze, Ukraina musi wysłać jasny i silny komunikat, że kraj się zmienił. Dotyczy to zarówno świadczenia wysokiej jakości usług administracyjnych, jak i przejrzystości. Po drugie, chodzi o rolę w wielkiej odbudowie. Dla wykwalifikowanych specjalistów może to być oferta wyższego stanowiska, rozwoju kariery i, co niezwykle ważne, element misji – przekazanie europejskiego doświadczenia swojemu krajowi.

I co najważniejsze:

Program państwowy musi być taki sam dla tych, którzy byli za granicą, jak i dla osób wewnętrznie przesiedlonych. Nie można dzielić obywateli!

Powinna to być kombinacja ofert pracy, mieszkania i poczucia misji odbudowy.

Ukrainka podczas kursu kulinarnego, Оlsztyn, 2022. fото: Hubert Hardy/REPORTER

- Chcę przekazać jasny komunikat Ukraińcom za granicą: wasze doświadczenie w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem. To podstawa powojennego rozwoju Ukrainy.
Wracając do kraju przywieziecie ze sobą standardy Unii Europejskiej, jej wartości. Wiecie, jak wzmocnić biznes i państwo. Dlatego inwestujcie w tę wiedzę i doświadczenie, nie ulegajcie wpływom negatywnych narracji! Pracujcie, uczcie się, zdobywajcie wykształcenie. To wasza strategiczna inwestycja w waszą osobistą przyszłość, a także w konkurencyjność naszej Ukrainy w Europie.

20
хв

Antonina Kurec: Doświadczenie zdobyte w Polsce nie jest zmarnowanym zasobem, ale podstawą powojennego rozkwitu Ukrainy

Diana Balynska

Tutaj można żyć z zasiłku

Krystyna Leskakowa była w Ukrainie nauczycielką języka angielskiego, a obecnie uczy obcokrajowców języka fińskiego. Do Finlandii przyjechała w 2022roku ze swoją małą córeczką. Wybór kraju nie był przypadkowy — w fińskim mieście Tampere mieszka matka Krystyny.

 — Mieliśmy gdzie się zatrzymać, a tym, którzy nie mieli gdzie się zatrzymać, w 2022 roku pomagał Czerwony Krzyż — opowiada. — Obecnie za to odpowiada już inna organizacja. Nowo przybyłym Ukraińcom, tak jak wcześniej, nadal się pomaga się: większość z nich osiedla się w dużych mieszkaniach przerobionych na akademiki. W trzypokojowym mieszkaniu może mieszkać kilka rodzin, z których każda ma swój pokój. Jeśli rodzina jest duża, może otrzymać osobne mieszkanie, ale tylko tymczasowo. Po upływie roku od przyjazdu osoba ma prawo do miejskiej rejestracji, a wraz z nią — nowe możliwości.

Jak wszędzie, w Finlandii ważne jest znajomość lokalnego języka. Krystyna nauczyła się fińskiego i obecnie nawet uczy go innych.

Do momentu uzyskania zameldowania jedyną dostępną pomocą finansową jest zasiłek dla uchodźców w wysokości około 300 euro miesięcznie. Po uzyskaniu zameldowania można ubiegać się o podstawową pomoc społeczną, która w przypadku osób bezrobotnych wynosi około 600 euro miesięcznie. Jednocześnie można otrzymać pomoc na opłacenie czynszu za mieszkanie. Przed uzyskaniem zameldowania opcja ta jest niedostępna, więc albo mieszkasz w akademiku, albo samodzielnie wynajmujesz mieszkanie.

Osoby, które przybyły do Finlandii, są rejestrowane na giełdzie pracy, gdzie dla każdego Ukraińca w wieku produkcyjnym opracowuje się plan integracji. Obejmuje on naukę języka fińskiego do poziomu A2-B1 (czasami nawet B2), potwierdzenie lub podwyższenie kwalifikacji, zatrudnienie.

Obecnie okres integracji skrócono z trzech do dwóch lat, a w ciągu dwóch lat bardzo trudno jest nauczyć się fińskiego od podstaw. Znam niewiele osób, które po trzech latach pobytu w Finlandii mają pewny poziom B1. Dlatego większość idzie do pracy fizycznej.

 Ogólnie rzecz biorąc, w Finlandii do każdej pracy potrzebne są kwalifikacje. W 2002 roku wiele firm przymykało na to oko, ponieważ chciało pomóc Ukraińcom. Jednak nawet do pracy w sprzątaniu potrzebne są kwalifikacje, czyli dwa i pół roku nauki. Wielu Ukraińców uczy się na młodszy personel medyczny, aby pracować na przykład w domu spokojnej starości. Mężczyźni często idą na budowę lub zostają ślusarzami i elektrykami. Dobrze płatna jest tu praca spawacza, ale wszystko znowu sprowadza się do języka — bez fińskiego nie ma mowy.

 

Krystyna zaczęła uczyć się fińskiego jeszcze w Ukrainie

 

- I chociaż było to ponad dziesięć lat temu, w stresie wiele rzeczy sobie przypomniałam— mówi. — W 2022 roku mój poziom był gdzieś pomiędzy A1 a A2. Od razu zapisałam się na płatne kursy, gdzie nauka była bardziej intensywna. Równolegle zajęłam się potwierdzeniem mojego dyplomu nauczyciela. Aby mieć prawo do nauczania, na przykład w liceum, musiałam dokończyć naukę — na szczęście bezpłatnie — w wyższej szkole zawodowej.

Mój zawód jest w Finlandii bardzo poszukiwany — większość ludzi uczy się tu angielskiego. Ale bez znajomości fińskiego można znaleźć pracę tylko w szkole międzynarodowej. Chociaż Finowie tak bardzo kochają swój język, że nawet specjaliście, który w pracy używa wyłącznie angielskiego, pracodawca raczej zaproponuje opłacenie kursów fińskiego. Kończyłam jeden kurs za drugim, a potem trafiłam na praktykę zawodową do college'u, gdzie uczy się fińskiego imigrantów. Po praktyce zaproponowano mi stanowisko instruktora, który pomaga studentom. Moja fiński był już wtedy na poziomie B2, a teraz sama go uczę. Chociaż początkowo planowałam uczyć angielskiego.

Helsinki 2025

Zdaniem Krystyny, nawet jeśli pracujesz, możesz otrzymać pomoc finansową na opłacenie czynszu — wszystko zależy od poziomu dochodów. Jeśli wynagrodzenie jest niewystarczające, państwo rekompensuje brakującą kwotę. Ukraińcy, którzy nie pracują, żyją z zasiłku socjalnego w wysokości 600 euro miesięcznie. Za te pieniądze można przeżyć w Finlandii.

 — Bo jeśli ktoś nie pracuje, rachunki za prąd i wodę również pokrywa pomoc społeczna. Głównym wydatkiem będzie jedzenie, a ubrania można po prostu kupować w second handach.

Dźwięk pary pozwala zapomnieć o wszystkich smutkach

 

W Finlandii stałymi klientami second handów mogą być ludzie zamożni, którzy traktują takie doświadczenie jako możliwość ekologicznego życia i nadania rzeczom drugiego życia. Finowie są dość oszczędni, mało kto żyje tu na szeroką skalę. My, Ukraińcy, lubimy dawać drogie prezenty, a tutaj można podarować na przykład skarpetki — bo najważniejsza jest nie cena prezentu, ale uwaga.

 Wydaje mi się, że Finowie są bardziej powściągliwi i spokojni niż Ukraińcy. Nie spieszą się, nie denerwują. Wykonują swoją pracę, ale bez stresu.

W większości przypadków dzień pracy zaczyna się o siódmej rano, ale już o7:20 wszyscy idą na przerwę kawową. Po godzinie — na kolejną, potem jeszcze jedną, a o 11:00 jest już pora na lunch. A jeśli dzień pracy kończy się o16:00, to o 15:58 przy biurkach nie ma już nikogo.

Ponieważ dla Finów praca to tylko praca, a życie to przede wszystkim bycie z rodziną, spacery na łonie natury, wycieczki nad jeziora, czerpanie radości z życia.

Krystyna z córką w Laponii, która jest marzeniem wielu dzieci na całym świecie

Kolejnym znanym elementem fińskiej filozofii jest sauna. Finowie chodzą do sauny w środy, piątki i weekendy — i prawie wszyscy miejscowi, których znam, nie naruszają tej tradycji. To sposób na relaks i odstresowanie się. W saunie,do której teraz czasami chodzę, znajduje się napis, który w tłumaczeniu z języka fińskiego oznacza, że dźwięk pary sprawia, że zapomina się o wszystkich smutkach. W saunie nie wypada dużo rozmawiać — chodzi o to, aby siedzieć i cieszyć się dźwiękiem, który powstaje, gdy woda spada na rozgrzane kamienie. Zrozumienie tego zen zajęło mi trzy lata. Już umiem cieszyć się sauną, ale nie potrafię jeszcze pracować całkowicie bez stresu.

Zasada unikania stresu stosowana jest tutaj również w nauce. Moja córka ma osiem lat i dla niej szkoła to przyjemność. Tutaj dzieci traktowane są jak osobowości, których nikt nie próbuje łamać ani wtłaczać w standardy. Nauczyciel nigdy nie skrytykuje ucznia podczas lekcji lub w obecności innych osób.

Nawiasem mówiąc, w szkołach uczy się tutaj dwóch języków obcych: oprócz angielskiego — również szwedzkiego, który w Finlandii jest drugim językiem państwowym. Patrząc na to, jak moja córka uczy się angielskiego, rozumiem, że program nauczania jest tutaj znacznie łatwiejszy niż w Ukrainie. Jednocześnie większość Finów dobrze zna angielski. Być może właśnie ta łatwość nauczania daje rezultaty, ponieważ dzieci nie postrzegają języka obcego jako czegoś obcego i skomplikowanego. Jeśli chodzi o nauczanie dorosłych, główna różnica w porównaniu z Ukrainą polega na tym, że nauczyciel przekazuje ci do dwudziestu procent materiału. Reszta to samodzielna nauka.

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji

 - Moja piętnastoletnia córka również jest bardzo zadowolona z fińskiej szkoły — opowiada Inna Bogacz, która w 2022 roku przeprowadziła się do fińskiego miasta Espoo. — Miło mnie zaskoczyło, że dzieci mają tu wszystko: od zeszytów i długopisów po laptopy. I nic nie trzeba kupować. W szkołach jest najnowszy sprzęt, a takiej ilości instrumentów muzycznych, jak w klasie muzycznej mojej córki, nie widziałam jeszcze nigdzie. Jeśli potrzebne są dodatkowe zajęcia z nauczycielem, są one bezpłatne. Teraz moja córka rozpoczyna orientację zawodową, która polega na tym, że dzieci wyjeżdżają na dwutygodniową praktykę do wybranej przez siebie organizacji, aby wypróbować ten lub inny zawód.

W przeciwieństwie do córki, która już dobrze zna język fiński, mi nie przychodzi to łatwo. Ale pracuję w sklepie, gdzie codziennie rozmawiam z ludźmi. Zajmuję się również malowaniem ubrań (w Ukrainie miałam własną pracownię artystyczną). Zawsze powtarzam, że w Finlandii mam dwie prace: ilustrację – dla duszy (miałam tu nawet wystawę!), a sklep – aby zarabiać i nie być na utrzymaniu państwa. To ciężka praca fizyczna z ośmiogodzinnymi zmianami, ale pozwala zarobić. Dodatkowo ukończyłam tutaj college na kierunku „kosmetologia”, a także uczę ukraińskie dzieci rysunku w ukraińskim centrum w Helsinkach.

Inna na wystawie swoich prac w mieście Kaari, 2024 r.

W planach mam przejście na wizę pracowniczą, która prowadzi do stałego pobytu. W Finlandii jest to możliwe, jeśli ma się umowę o pracę na określoną liczbę godzin.

 W Finlandii ważne jest, aby mieszkać bliżej dużego miasta, ponieważ to właśnie tam są możliwości. Ukraińcy, których po przyjeździe osiedlono w prowincjach na północy, z czasem i tak przenosili się bliżej miast. W mieście jest praca, ale życie jest tu droższe. W Espoo miesięczny czynsz za trzypokojowe mieszkanie wynosi około 1400 euro (w Helsinkach jest drożej). Mniejsze mieszkanie będzie kosztować około 800 euro, ale wraz z opłatami komunalnymi — około tysiąca (przy czym minimalna płaca wynosi obecnie około 13 euro za godzinę). Należy również wziąć pod uwagę, że mieszkanie do wynajęcia będzie puste - może nawet nie będzie podłączone do prądu. Wszystko - od mebli po żarówki - kupujesz sam. Jedyne, co będzie to kuchnia.

Pralki nie są dostępne dla wszystkich: w wielopiętrowym budynku można na zmianę z sąsiadami prać i suszyć rzeczy w specjalnie wyposażonej pralni. Nie masz też prawa tapetować ani malować ścian na kolor inny niż biały, szary lub niebieski. W Finlandii, podobnie jak w innych krajach skandynawskich, preferuje się minimalistyczne wnętrza z białymi ścianami i meblami z IKEA. W fińskim domu nie zobaczysz złotych zasłon ani łóżka z baldachimem. Nawiasem mówiąc, domy są tu ciepłe, mają centralne ogrzewanie, co jest bardzo ważne w surowym klimacie.

 Nasze miasto Espoo leży na południowym wybrzeżu, ale nawet tutaj bywa bardzo zimno (kiedyś było minus trzydzieści stopni i powietrze dosłownie zamarzało w nosie), a śnieg może padać nawet w maju. Najtrudniejszy okres przypada tutaj na listopad: wszystko wokół jest szare, ciągle pada deszcz, a dzień jest bardzo krótki. Idzie się do pracy w ciemności, wraca się również w ciemności. To przygnębia, wywołuje depresję. Dlatego wiele osób przyjmuje nie tylko witaminę D, ale także leki przeciwdepresyjne.

 Mówi się, że Finlandia jest krajem szczęśliwych ludzi, ale jednocześnie odnotowuje się tu wysoki poziom samobójstw.

Stres lub depresja mogą być przyczyną nieobecności w pracy i wystawienia zwolnienia lekarskiego.

Nie powiedziałabym, że ludzie tutaj dużo piją. Alkohol jest bardzo drogi, a ludzie, którzy naprawdę go lubią, płyną promem do Tallina, skąd wracają z całymi wózkami butelek. Kiedyś płynęłam takim promem i byłam jedyną pasażerką bez wózka.

Pomimo specyficznego klimatu, Finlandia mi się podoba. W ogóle nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania. Bielizna termiczna, a także nieprzemakalne spodnie i kurtki — to tutaj rzeczy pierwszej potrzeby. W Finlandii nie ma gór, za to jest wiele pięknych jezior. Często spotykamy tu sarny, jelenie, lisy.

Fińskie lasy zamiast zniszczonych ukraińskich miast

 - Lasy i jeziora nadają Finlandii szczególny surowy urok — potwierdza Krystyna Leskakova. — Są też białe noce, do których również trzeba się przystosować. Upały zdarzają się tu rzadko, chociaż tego lata przez całe trzy tygodnie temperatura utrzymywała się na poziomie około 28 stopni. Dla Finów jest to upał, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie ma tu klimatyzacji. Finom pomaga przetrwać niespodzianki klimatu zasada „nie stresować się”, spacery, a zimą —narty.

 Jest jeszcze Laponia, gdzie trafia się do prawdziwej zimowej bajki. Kiedyś pojechałyśmy tam z córką na jeden dzień. Przed Bożym Narodzeniem panuje tam niesamowita atmosfera, ale nawet bez noclegu jest to bardzo kosztowna przyjemność.

Zajączek przy domu

Według Krystyny y i Inny Finowie nadal aktywnie pomagają Ukraińcom, omawiając potencjalne zagrożenie dla ich kraju ze strony sąsiedniej Rosji.

— W historii Finlandii również była wojna z Rosją, więc Finowie nas rozumieją i wspierają — mówi Krystyna. — Fakt, że Rosja dąży do rozszerzenia agresji na kraje UE, jest tutaj również żywo dyskutowany. Sądząc po nastrojach, Finowie w razie potrzeby pójdą bronić swojej ziemi. Chociaż oczywiście nikt nie jest gotowy na wojnę pod względem moralnym. Dzięki zabezpieczeniu socjalnemu Finowie są znacznie bardziej zrelaksowani niż my przed wojną.

W Finlandii naprawdę czujesz się bezpiecznie: rozumiesz, że jeśli nagle stracisz pracę, państwo cię wesprze, a jeśli nagle zachorujesz, nie będziesz musiał szukać pieniędzy na drogie leczenie.

 I to jest jeden z powodów, dla których tak wielu Ukraińców myśli o pozostaniu w Finlandii nawet po zakończeniu działań wojennych. Drugim powodem jest pochodzenie Ukraińców, którzy przybyli do tego kraju.

 „Jest coś, co odróżnia Finlandię od Polski i innych krajów zachodnioeuropejskich: przybyło tu wielu Ukraińców z okupowanych terytoriów lub ze wschodu Ukrainy” – cytuje socjologa, członka zarządu Stowarzyszenia Ukraińców w Finlandii Arsenija Swynaienko fińskie media YLE. „Była to niemal jedyna droga, aby dostać się z okupowanych terytoriów przez Rosję do Europy Zachodniej, przede wszystkim do Finlandii, Estonii lub Łotwy. Ci ludzie nie mają dokąd wracać. Stracili wszystko, ich miasta i wioski zostały zniszczone”.

 Dlatego coraz więcej Ukraińców, którzy przebywali w kraju na podstawie tymczasowej ochrony, przechodzi obecnie na długoterminowe pozwolenie na pobyt typu A, które po czterech latach pobytu i pracy w Finlandii umożliwia ubieganie się o pozwolenie na pobyt stały. I chociaż prawo przewiduje, że osoba przebywająca w kraju może posiadać tylko jedną kartę pobytu, dla Ukraińców zrobiono wyjątek — mogą oni posiadać zarówno tymczasową ochronę, jak i pozwolenie na pobyt długoterminowy.

20
хв

Dwóch z trzech ukraińskich uchodźców w Finlandii nie planuje powrotu. Dlaczego?

Kateryna Kopanieva

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Jak dobrze wiedzieć, że są jeszcze wspaniali Polacy

Ексклюзив
20
хв

Patostreamer „Nazar” z zarzutami. Polska po raz pierwszy reaguje na przemocantyukraińską

Ексклюзив
20
хв

Przepis na dobre samopoczucie za granicą? Z szacunkiem i ciekawością studiuj życie ludzi, wśród których się znalazłeś

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress