Exclusive
20
min

Tysiąc fejków dziennie, czyli liczy się myślenie

Tylko od kwietnia do lipca 2025 r. w polskiej przestrzeni informacyjnej odnotowano ponad 94 tysiące antyukraińskich publikacji, które dotarły do ponad 32 milionów odbiorców – podają Demagog i IMM. Do kremlowskich przekazów o „nazistowskim reżimie” i „zagrożeniu ze strony uchodźców” dochodzą manipulacje, że „prawdziwi Polacy” nie mogą pomagać Ukrainie

Natalia Żukowska

Pracownicy Demagoga szukają w internecie informacji związanych z Polską i Ukrainą, weryfikując ich prawdziwość. Zdjęcie: Demagog

No items found.

Zostań naszym Patronem

Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie. Nawet mały wkład się liczy.

Dołącz

Od trzech lat organizacja Demagog wraz z Instytutem Monitorowania Mediów (IMM) bada rozprzestrzenianie się antyukraińskiej propagandy w polskojęzycznym internecie. W ośmiu raportach analitycznych przedstawiono przykłady treści propagandowych i ich głównych dystrybutorów. To osoby atakujące Ukrainę i obrażające jej obywateli. Marcina Fica, eksperta Demagoga, pytamy o to, kto i w jaki sposób rozpowszechnia antyukraińską propagandę, jakich narracji używa i czy można temu przeciwdziałać.

Skąd ta nienawiść

Natalia Żukowska: – Już po raz ósmy wspólnie z Instytutem Monitorowania Mediów robicie badania dotyczące antyukraińskiej propagandy w polskojęzycznym internecie. Co obecnie jest podstawą tej propagandy w Polsce?

Marcin Fic: – W naszym raporcie uwzględniliśmy okres od kwietnia do lipca 2025 roku. W tym czasie były trzy wydarzenia, które wpłynęły na nasilenie antyukraińskich narracji. Po pierwsze, wybory prezydenckie w Polsce – w maju i czerwcu. Po drugie, rocznica „krwawej niedzieli” 1943 roku na Wołyniu. I po trzecie, podpisanie przez Wołodymyra Zełenskiego ustawy ograniczającej niezależność organów antykorupcyjnych w Ukrainie. Właśnie podczas tych wydarzeń odnotowaliśmy wzrost liczby antyukraińskich publikacji w Polsce. Były one skierowane przeciwko Ukraińcom, miały negatywny wydźwięk, opierały się na nieprawdziwych tezach, odwoływały się do obaw i stereotypów.

Marcin Fic bada rozprzestrzenianie się antyukraińskiej propagandy. Zdjęcie: Demagog

Głównym przesłaniem jest to, że Rosja rzekomo walczy z „nazistowskim” czy „bandersowskim” reżimem w Ukrainie, a ukraińscy uchodźcy stanowią zagrożenie dla Polaków. Te tezy są rozpowszechniane poprzez dezinformację, wykorzystywanie stereotypów i tworzenie fałszywych dylematów. Na przykład: jeśli popierasz Ukrainę, to nie dbasz o Polskę.

Jak zmieniają się narracje w porównaniu z poprzednimi badaniami? Jakie typowe stereotypy bądź fejki najczęściej pojawiają się w antyukraińskich wpisach?

Jednym z przykrych wniosków naszego raportu jest to, że liczba antyukraińskich publikacji wzrosła. Jeśli porównamy zidentyfikowane przez nas materiały z tego roku z tym samym okresem w zeszłym roku, to ich liczba wzrosła o 177%, a zasięg o ponad 154%.

Pojawiają się stałe, powtarzające się komunikaty.

Na przykład porównanie współczesnych Ukraińców, którzy dziś walczą o swój kraj przeciwko Rosji, do nazistów i banderowców. Prezydenta Ukrainy nazywa się „dyktatorem banderyzmu”

Tak było w zeszłym roku i tak jest w tym roku. Kolejną powtarzającą się strategią jest wykorzystywanie złożonej historii ukraińsko-polskiej, przede wszystkim tematu tragedii wołyńskiej. Ośrodki badawcze, takie jak Polski Instytut Spraw Międzynarodowych czy Fundacja im. Janusza Kurtyki, już dawno zwróciły uwagę na to, że Rosja wykorzystuje te historyczne traumy, by osłabić stosunki polsko-ukraińskie. Oczywiste jest, że zbrodnie na Wołyniu miały miejsce. To kwestia, która do dziś nie została ostatecznie rozstrzygnięta przez oba państwa. Nie doszło do prawdziwego porozumienia, które ograniczyłyby wrażliwość tego tematu. I właśnie dlatego jest on intensywnie wykorzystywany przez propagandę Kremla. Jak pokazuje praktyka, znajduje to oddźwięk w polskim społeczeństwie, ponieważ takie materiały są następnie intensywnie rozpowszechniane.

Ponadto często wykorzystywany jest temat przystąpienia Ukrainy do NATO. W szczególności pojawiały się komentarze będące reakcją na wypowiedzi polityków. Kiedy Rafał Trzaskowski powiedział, że poparłby przystąpienie Ukrainy do NATO, natychmiast pojawiła się informacja, że jest to równoznaczne z oficjalnym poparciem wojny z Rosją. Inni powtarzali, że członkostwo Ukrainy w NATO „nie leży w interesie Polski”, bo rzekomo doprowadzi do prowokacji. Albo że Polska broni „banderowskiej, niewdzięcznej Ukrainy”.

W antyukraińskiej propagandzie pojawia się też kwestia językowa: że ukraiński stanie się drugim językiem urzędowym Polski.

Te dezinformacyjne narracje brzmią wiarygodnie, ale nie mają żadnego potwierdzenia w faktach

Jedna z nich głosi, że język ukraiński rzekomo stanie się drugim obowiązkowym językiem obcym w polskich szkołach. Tę fikcję rozpowszechnił między innymi profil partii Ruch Narodowy. Tymczasem polskie Ministerstwo Edukacji wyjaśniło, że decyzję o wyborze języka obcego podejmuje dyrektor każdej szkoły i nie są prowadzone żadne prace nad tym, by ukraiński stał się językiem „domyślnym”.

X (Twitter) – główna platforma propagandy

Jakie platformy są najczęściej wykorzystywane do rozpowszechniania materiałów antyukraińskich?

Przede wszystkim platforma X (dawny Twitter). Zarejestrowaliśmy tam ponad 90% wszystkich antyukraińskich publikacji. Dalej jest Facebook, ale to już około 1,2-10%. Pozostałe prawie 7% przypada na inne sieci społecznościowe. Publikacje na X generują największy zasięg. Zidentyfikowaliśmy również konta, które rozpowszechniają antyukraińską propagandę o największym zasięgu. Co ciekawe, znaczna część tych profili była aktywna już w zeszłym roku – 5 z 10 najbardziej aktywnych kont odnotowaliśmy już w raporcie za poprzedni rok. Jeśli chodzi o X, to 7 z 10 najbardziej aktywnych profili w 2025 roku znalazło się również w rankingu za 2024 rok. Świadczy to o stałości i powtarzalności tych samych „aktorów”, którzy systematycznie rozpowszechniają antyukraińskie komunikaty.

Strony na platformie X, na których od kwietnia do lipca 2025 r. pojawiło się najwięcej antyukraińskich publikacji

Kto jest głównym propagatorem antyukraińskich narracji w polskim internecie? I czym się one od siebie różnią?

Głównych propagatorów takich narracji można określić przede wszystkim na podstawie ich zasięgu, czyli tego, kto wywarł największy potencjalny wpływ. Warto tutaj wyjaśnić metodologię: przez pojęcie „kontakt” rozumiemy to, że statystycznie osoba powyżej 15. roku życia mogła przynajmniej raz natknąć się na te materiały. W badanym przez nas czteromiesięcznym okresie liczba takich kontaktów wyniosła 32,5 miliona. Największy zasięg uzyskał profil niejakiego Martina Demirova. To profil, który pojawiał się już w naszych poprzednich raportach. Użytkownik ten przedstawia się jako Słowak z okolic Bystrzycy, który interesuje się Polską. Jego konto zostało już w przeszłości zablokowane za naruszenie zasad platformy. Niemniej od lat systematycznie rozpowszechnia propagandę, porównując Ukraińców do „nazistów” i „banderowców”. Jednocześnie przekazuje informacje o działaniach rosyjskiej armii, chwali jej „sukcesy na froncie” i „odbudowę miast” zniszczonych, jak twierdzi, przez „banderowskich nazistów”. W swoich postach otwarcie powołuje się na rosyjskie media i oficjalne źródła z Moskwy. Powtarza też klasyczny narrację Kremla: że wojna rozpoczęła się w celu „ochrony rosyjskojęzycznej ludności przed nazistami z Kijowa”. Pisał również o Buczy, kwestionując odpowiedzialność Rosji za zbrodnie wojenne.

W swoich postach twierdził, że masakra w Buczy to manipulacja i fikcja – i to pomimo faktu, że masowe egzekucje w Buczy zostały potwierdzone przez wiele międzynarodowych organizacji

Wybieraliśmy publikacje za pomocą monitoringu mediów, szukając wpisów zawierających 18 słów kluczowych, które zostały określone przez ekspertów na podstawie analizy debat w pierwszych miesiącach inwazji Rosji. Były to właśnie te terminy, których zwykle używali autorzy dezinformacji. Wśród nich znalazły się na przykład: „ukropol”, „ukrainizacja”, „ukry”, „stop ukrainizacji Polski”, „stop banderyzacji Polski”, „Poliniak”, a także kalki z języka rosyjskiego. Jak widać, wszystkie te słowa mają wyraźnie negatywny wydźwięk i są używane wyłącznie w celu uderzenia w wizerunek Ukraińców i Ukrainy.

Czy działalność Martina Demirova i Grzegorza Brauna uważa Pan za szczególnie niebezpieczną?

Tak. Braun również znalazł się w naszej klasyfikacji. To interesujący przykład tego, jak kampania wyborcza wpłynęła na antyukraińską propagandę. Polityk ten w swoich przedwyborczych komunikatach aktywnie wykorzystywał antyukraińskie narracje. Polaków popierających Ukrainę nazywał „ukropolakami” i oskarżał ich o „zdradę stanu”.

To klasyczna manipulacja: tworzenie fałszywej dylematu: albo jesteś „prawdziwym Polakiem”, albo pomagasz Ukrainie. W ten sposób Braun podsyca podziały i narzuca opinię, że nie można być jednocześnie polskim patriotą i sojusznikiem Ukrainy

Ponadto stymuluje nastroje antyeuropejskie i szerzy strach przed potencjalną wojną. Na przykład w swoich wystąpieniach twierdził, że polska armia przygotowuje się do interwencji w Ukrainie. Były też działania symboliczne, takie jak zdjęcie ukraińskiej flagi z budynku w Białej Podlaskiej, bo „tu jest Polska i tak pozostanie” – jakby obecność ukraińskiej symboliki była „okupacją”. Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy Braun zachował się w ten sposób w stosunku do ukraińskich symboli. Wszystko to powoduje coraz większe podziały społeczne, buduje wrogość i podsyca rosyjskie narracje. Oczywiście, taka antyukraińska propaganda wpływa na opinię publiczną. Potwierdzają to badania socjologiczne CBOS.

W wyniku tych wszystkich działań tylko 30% ankietowanych deklaruje obecnie sympatię do Ukraińców – o 10 punktów procentowych mniej niż w zeszłym roku. Jednocześnie wzrósł odsetek osób wyrażających do nich niechęć (38%). Oznacza to, że skutkiem rozpowszechniania takich komunikatów jest wzrost napięcia i podziałów w społeczeństwie. Cel jest oczywisty, zwłaszcza w kontekście wyborczym: zmobilizować i zjednoczyć elektorat, który odczuwa zmęczenie wojną i strach przed jej ewentualnym rozprzestrzenieniem się.

Demonstracja pod hasłem: „Przestańcie wciągać Polskę w cudzą wojnę”, zorganizowana przez Grzegorza Brauna. Zdjęcie: Wojciech Olkuśnik/East News

Jak działa dyskredytacja

Jakie metody są stosowane do tworzenia fałszywych narracji o Ukrainie i Ukraińcach? Co działa najskuteczniej?

Nie możemy jednoznacznie ocenić skuteczności każdej z tych metod. Możemy jednak zwrócić uwagę na narracje, wydarzenia i techniki dezinformacyjne wykorzystywane przez propagandystów. W przypadku polityków jest to stosowanie manipulacji w kampaniach opartych na strachu i przeciwstawianiu.

Co ważne, obiektami ataków stają się również ci, którzy wspierają Ukrainę

W raporcie piszemy, że polscy politycy, którzy opowiadali się po stronie Ukrainy, byli regularnie obrażani i oskarżani w polskojęzycznym Internecie. Zaczęto ich nazywać na przykład „sługami Ukrainy”. To kolejna linia podziału – ataki na samo zaufanie do klasy politycznej

W jaki sposób pojedyncze przypadki zachowań Ukraińców w Polsce są wykorzystywane do tworzenia negatywnego wizerunku całej społeczności?

Kiedyś w mediach pojawiła się informacja o Ukraińcu, który pomagał migrantom przebywającym nielegalnie w Polsce dostać się do Niemiec. Na podstawie tego materiału w komentarzach natychmiast zaczęto pisać, że to „kolejny dowód na to, że migranci rozmnażają migrantów”. Podobny mechanizm działa również w innych sytuacjach: jeśli obywatel Ukrainy popełnia przestępstwo, natychmiast wykorzystuje się to do rozpowszechniania przekazu, że Ukraińcy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa Polaków, państwa lub porządku publicznego. Stwarza to podłoże dla konfliktów międzyetnicznych i, oczywiście, bezpośrednio działa na korzyść Rosji.

Jak temu przeciwdziałać?

Poprzez edukację i wyjaśnianie. Mamy nadzieję, że pokazanie konkretnych narracji wykorzystywanych w antyukraińskiej propagandzie, które pokrywają się z celami Kremla, pomoże zwiększyć świadomość odbiorców. I zmniejszy poziom niebezpiecznego napięcia między Polakami a Ukraińcami w Polsce.

Jaką rolę odgrywają boty, trolle i chatboty w rozpowszechnianiu dezinformacji?

To naprawdę interesujący aspekt. Przyjrzeliśmy się przede wszystkim jednemu chatbotowi – Grokowi, zintegrowanemu z serwisem X. Opublikował on około 260 postów zawierających nasze słowa kluczowe. Odpowiadał na pytania użytkowników platformy, naśladując ich styl i sposób komunikacji.

Co ciekawe, w lipcu Grok zmienił się jego algorytm: po aktualizacji przestał unikać „niepoprawnych politycznie” stwierdzeń – pod warunkiem, że były one rzekomo dobrze uzasadnione. Początkowo nie potwierdzał na przykład tez o „ukrainizacji Polski” ani nie wyjaśniał, że temat UPA i Stepana Bandery jest złożony i delikatny

Jednak po aktualizacji zaczął popierać działania Grzegorza Brauna, jego „opór wobec ukrainizacji”, a nawet krytykę UE. Jednocześnie w innych odpowiedziach ten sam bot zaznaczał, że Braun promuje narracje Kremla. Widzimy więc sprzeczność i niestabilność w jego odpowiedziach. To jaskrawy przykład tego, że sztuczna inteligencja i podobne narzędzia mogą być wykorzystywane na różne sposoby. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym w kontaktach z nimi.

Strony na Facebooku, które publikują antyukraińskie posty (według zasięgu)

Jak zmniejszyć podatność na fake newsy

Jakie konkretne kroki podejmują Demagog i Instytut Monitorowania Mediów, by zwiększyć odporność informacyjną społeczeństwa?

We współpracy z Instytutem Monitorowania Mediów regularnie publikujemy raporty, a także samodzielnie lub wspólnie z innymi organizacjami weryfikujemy nieprawdziwe lub niepotwierdzone informacje, w szczególności dotyczące Ukrainy i stosunków polsko-ukraińskich.

Wkrótce ukaże się praktyczny przewodnik w języku ukraińskim i polskim, w którym wyjaśnimy, jak rozpoznawać nieprawdziwe informacje, jak weryfikować źródła i unikać pułapek dezinformacji, zwłaszcza w mediach społecznościowych

Bo naszym głównym zadaniem jest budowanie odporności informacyjnej, która ma zmniejszać wpływ propagandy i łagodzić napięcia społeczne.

A jak rozpoznać fałszywe informacje i niewiarygodne źródła? Na co zwracać uwagę?

Na to, z jakich źródeł uzyskujesz informacje. Sprawdzaj informacje w kilku różnych źródłach, porównuj je. Należy też zwracać uwagę na kontekst, bo zdarza się, że pewne fakty są celowo przemilczane – a w ten sposób poszczególne osoby lub media próbują promować narrację, która jest dla nich korzystna.

Czy w Polsce lub za granicą istnieją przykłady skutecznych strategii przeciwdziałania antyukraińskiej propagandzie?

Tak. Chodzi o analizę wypowiedzi polityków lub demaskowanie fałszywych informacji publikowanych w Internecie. Ma to wpływ na społeczeństwo, ponieważ zapewnia ludziom sprawdzone i wiarygodne informacje. Tym właśnie zajmują się organizacje specjalizujące się w weryfikacji faktów. Stale śledzimy tego typu materiały i staramy się dotrzeć z nimi do jak najszerszej grupy odbiorców. Chcemy dotrzeć do jeszcze większej liczby osób, dlatego współpracujemy z mediami. Nasza metoda polega na pokazaniu, że fakty mogą być nie mniej interesujące i ważne niż emocjonalne, manipulacyjne oceny.

Istnieje opinia, że weryfikacja faktów i walka z propagandą poprzez przekazywanie prawdy nie działa na tych, którzy głęboko wierzą w propagandę. Jak przekonać tych, którzy kierują się emocjami i apelami w mediach społecznościowych?

To bardzo trudne pytanie, prawdziwy dylemat dla każdego weryfikatora faktów. Rzeczywiście bardzo trudno jest przekonać ludzi, którzy szczerze wierzą w dezinformację, że to nieprawda. Nasze prace analityczne i raporty mają jeszcze jeden charakter – prewencyjny. To strategia wyprzedzająca. Kiedy ktoś zapozna się z takim raportem, dowie się o różnych narracjach, zrozumie, dlaczego są one fałszywe i w jaki sposób manipulują odbiorcami – to, mamy nadzieję, przy następnym spotkaniu z tymi narracjami osoba ta będzie bardziej odporna na manipulacje.

Jakie konsekwencje dla polskiego społeczeństwa i stosunków międzynarodowych może mieć antyukraińska propaganda?

Te narracje często opierają się na propagandzie Kremla. Podważają zaufanie do państwa polskiego i powodują wzrost napięcia między ludźmi, którzy tu mieszkają, Polakami i Ukraińcami

Dlatego, podobnie jak każda inna dezinformacja, antyukraińska propaganda sprawia, że jesteśmy bardziej podatni na podejmowanie decyzji w oparciu o fałszywe dane.

Czy można całkowicie wyeliminować propagandę z przestrzeni informacyjnej?

Odpowiedzialność za wzrost ilości dezinformacji spoczywa na dużych firmach technologicznych, które zarządzają platformami. W internecie jest wiele botów i nie zawsze wiemy, ile z wykrytych treści rozpowszechniają boty, a ile użytkownicy, którzy szczerze w nie wierzą, choć nie znają ich źródeł. Dlatego całkowite wyeliminowanie propagandy jest praktycznie niemożliwe. Można jednak zmniejszyć podatność na fałszywe informacje. Liczy się krytyczne myślenie i działania każdej osoby.

No items found.
Dołącz do newslettera
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.

Prezenterka, dziennikarka, autor wielu głośnych artykułów śledczych, które wadziły do zmian w samorządności. Chodzi również o turystykę, naukę i zasoby. Prowadziła autorskie projekty w telewizji UTR, pracowała jako korespondent, a przez ponad 12 lat w telewizji ICTV. Podczas swojej pracy odkrył ponad 50 kraów. Ale doskonałe jest opowiadanie historii i analizy uszkodzeń. Pracowała som wykładowca w Wydziale Dziennika Międzynarodowego w Państwowej Akademii Nauk. Obecnie jest doktorantką w ramach dziennikarstwa międzynarodowego: praca nad tematyką polskich mediów relacji w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Zostań naszym Patronem

Nic nie przetrwa bez słów.
Wspierając Sestry jesteś siłą, która niesie nasz głos dalej.

Dołącz

Tutaj Ukraińcy leczą się z samotności, rozmawiają, uczą się, tworzą, wspierają nawzajem i dbają o to, by ich dzieci nie zapomniały ojczystej kultury.
Tutaj przedsiębiorcy płacą podatki do polskiego budżetu, a odwiedzający zbierają środki na Siły Zbrojne Ukrainy i wyplatają siatki maskujące dla frontu.
UA HUB to miejsce znane i rozpoznawalne wśród Ukraińców w całej Polsce.

Olga Kasian ma ponad dziesięcioletnie doświadczenie we współpracy z wojskiem, organizacjami praw człowieka i inicjatywami wolontariackimi. Łączy wiedzę z zakresu komunikacji społecznej, relacji rządowych i współpracy międzynarodowej.
Dziś jej misją jest tworzenie przestrzeni, w której Ukraińcy w Polsce nie czują się odizolowani, lecz stają się częścią silnej, solidarnej wspólnoty.

Olga Kasian (w środku) z gośćmi na koncercie japońskiego pianisty Hayato Sumino w UA HUB

Diana Balynska: Jak narodził się pomysł stworzenia UA HUB w Polsce?

Olga Kasian: Jeszcze przed wojną, po narodzinach córki, mocno odczułam potrzebę stworzenia miejsca, w którym mamy mogłyby pracować czy uczyć się, podczas gdy ich dzieci spędzałyby czas z pedagogami obok. Tak narodził się pomysł „Mama-hubu” w Kijowie — przestrzeni dla kobiet i dzieci. Nie zdążyłam go wtedy zrealizować, bo przyszła pełnoskalowa inwazja. Ale sama koncepcja została — w głowie i na papierze.

Kiedy znalazłyśmy się z córką w Warszawie, miałam już duże doświadczenie organizacyjne: projekty wolontariackie, współpraca z wojskiem. Widziałam, że tu też są Ukraińcy z ogromnym potencjałem, przedsiębiorcy, ludzie z różnymi kompetencjami, które mogłyby służyć wspólnocie. Ale każdy działał osobno. Pomyślałam wtedy, że trzeba stworzyć przestrzeń, która nas połączy: biznesom da możliwość rozwoju, a społeczności — miejsce spotkań, nauki i wzajemnego wsparcia.

Właśnie wtedy doszło do spotkania z przedstawicielami dużej międzynarodowej firmy Meest Group, założonej przez ukraińską diasporę w Kanadzie (jej twórcą jest Rostysław Kisil). Kupili w Warszawie budynek na własne potrzeby, a ponieważ chętnie wspierają inicjatywy diaspory, stali się naszym strategicznym partnerem. Udostępnili nam przestrzeń i wynajmują ją rezydentom UA HUB na preferencyjnych warunkach. To był kluczowy moment, bo bez tego stworzenie takiego centrum w Warszawie byłoby praktycznie niemożliwe.

Dziś rozważamy powstanie podobnych miejsc także w innych polskich miastach, bo często dostajemy takie sygnały i zaproszenia od lokalnych społeczności.

Kim są rezydenci UA HUB i co mogą tutaj robić?

Nasi rezydenci są bardzo różnorodni: od szkół językowych, zajęć dla dzieci, szkół tańca, pracowni twórczych, sekcji sportowych, po inicjatywy kulturalne i edukacyjne, a także usługi profesjonalne — prawnicy, lekarze, specjaliści od urody. Łącznie działa tu już około 40 rezydentów i wszystkie pomieszczenia są zajęte.

Ich usługi są płatne, ale ceny pozostają przystępne. Mamy też niepisaną zasadę: przynajmniej raz w tygodniu w Hubie odbywają się bezpłatne wydarzenie — warsztat, wykład, zajęcia dla dzieci czy spotkanie społecznościowe. Są też kobiety, które przychodzą do nas, by wyplatać siatki maskujące dla ukraińskiego wojska — dla takich inicjatyw przestrzeń jest całkowicie bezpłatna. Dzięki temu każdy może znaleźć coś dla siebie, nawet jeśli akurat nie stać go na opłacanie zajęć.

W UA HUB zawsze jest ktoś, kto wyplata siatki maskujące. To symbol – potrzeba, która się nie kończy.

Wszyscy rezydenci huba działają legalnie: mają zarejestrowaną działalność gospodarczą lub stowarzyszenie, płacą podatki. Dzięki temu mogą korzystać z systemu socjalnego, na przykład z programu 800+.

To dla nas bardzo ważne. Większość rezydentów to kobiety, mamy, które łączą pracę z wychowywaniem dzieci. Formalne uregulowanie spraw daje im poczucie bezpieczeństwa i możliwość spokojnego planowania życia na emigracji.

Bycie rezydentem UA HUB to jednak dużo więcej niż wynajem pokoju. To wejście do środowiska: sieci wsparcia, wymiany doświadczeń, potencjalnych klientów i partnerów. A przede wszystkim — do wspólnoty, która buduje siłę i odporność całej ukraińskiej społeczności w Polsce.

Dla odwiedzających Hub to z kolei możliwość „zamknięcia wszystkich spraw” w jednym miejscu: od zajęć dla dzieci i kursów językowych, przez porady prawników i lekarzy, aż po wydarzenia kulturalne czy po prostu odpoczynek i spotkania towarzyskie. Żartujemy czasem, że mamy wszystko oprócz supermarketu.

Czym UA HUB różni się od innych inicjatyw dla Ukraińców?

Po pierwsze, jesteśmy niezależnym projektem — bez grantów i dotacji. Każdy rezydent wnosi swój wkład w rozwój przestrzeni. To nie jest historia o finansowaniu z zewnątrz, ale o modelu biznesowym, który sprawia, że jesteśmy samodzielni i wolni od nacisków.

Po drugie, łączymy biznes z misją społeczną. Tu można jednocześnie zarabiać i pomagać. Tak samo w codziennych sprawach, jak i w sytuacjach kryzysowych. Kiedy zmarł jeden z naszych rodaków, to właśnie tutaj natychmiast zebraliśmy środki i wsparcie dla jego rodziny. To siła horyzontalnych więzi.

Dzieci piszą listy do żołnierzy

Wasze hasło brzmi: „Swój do swego po swoje”. Co ono oznacza?

To dla nas nie jest hasło o odgradzaniu się od innych, ale o wzajemnym wsparciu.  Kiedy ktoś trafia do obcego kraju, szczególnie ważne jest, by mieć wspólnotę, która pomoże poczuć: nie jesteś sam. W naszym przypadku to wspólnota Ukraińców, którzy zachowują swoją tożsamość, język, kulturę i tradycje, a jednocześnie są otwarci na współpracę i kontakt z Polakami oraz innymi społecznościami.

Dlatego dbamy, by Ukraińcy mogli pozostać sobą, nawet na emigracji. Organizujemy kursy języka ukraińskiego dla dzieci, które urodziły się tutaj albo przyjechały bardzo małe. To dla nich szansa, by nie utracić korzeni, nie zerwać więzi z własną kulturą. Nasze dzieci to nasze przyszłe pokolenie. Dorastając w Polsce, zachowują swoją tożsamość.

Drugi wymiar hasła to wzajemne wspieranie się w biznesie. Ukraińcy korzystają z usług i kupują towary od siebie nawzajem, tworząc wewnętrzny krwiobieg gospodarczy. W ten sposób wspierają rozwój małych firm i całej wspólnoty.

Podkreśla Pani, że UA HUB jest otwarty także dla Polaków. Jak to wygląda w praktyce, zwłaszcza w czasie narastających nastrojów antyukraińskich w części polskiego społeczeństwa?

Jesteśmy otwarci od zawsze. Współpracujemy z polskimi fundacjami, lekarzami, nauczycielami, z różnymi grupami zawodowymi. UA HUB to nie „getto”, ale przestrzeń, która daje wartość wszystkim.

Tutaj Polacy mogą znaleźć ukraińskie produkty i usługi, wziąć udział w wydarzeniach kulturalnych i edukacyjnych, poznać ukraińską kulturę. To działa w dwie strony — jest wzajemnym wzbogacaniem się i budowaniem horyzontalnych więzi między Ukraińcami i Polakami.

Malowanie wielkanocnych pisanek

Negatywne nastawienie czasem się pojawia ale wiemy, że to często efekt emocji, politycznej retoryki czy zwykłych nieporozumień. Osobiście podchodzę do tego spokojnie, bo mam duże doświadczenie pracy w stresie — z wojskiem, organizacjami praw człowieka, z wolontariuszami.

Strategia UA HUB jest prosta: pokazywać wartość Ukraińców i tworzyć wspólne projekty z Polakami. Dlatego planujemy np. kursy pierwszej pomocy w języku polskim.

To dziś niezwykle ważne — żyjemy w świecie, gdzie istnieje realne zagrożenie ze strony Rosji i Białorusi. Nawet jeśli nie ma otwartego starcia armii, to groźba ataków dronowych czy rakietowych jest formą terroru. A strach czyni ludzi podatnymi na manipulacje.

Dlatego tak ważne jest, byśmy się łączyli, dzielili doświadczeniem i wspierali. To nie tylko kwestia kultury i integracji społecznej. To także przygotowanie cywilów, szkolenia, a czasem nawet inicjatywy związane z obronnością. Polacy i Ukraińcy mają wspólne doświadczenie odporności i walki o wolność. I tylko razem możemy bronić wartości demokratycznych i humanistycznych, które budowano przez dziesięciolecia.

Obecnie dużo mówi się o integracji Ukraińców z polskim społeczeństwem. Jak to rozumiesz i co UA HUB robi w tym kierunku?

Integracji nie należy traktować jak przymusu. To naturalny proces życia w nowym środowisku.  Nawet w granicach jednego kraju, gdy ktoś przeprowadza się z Doniecka do Użhorodu, musi się zintegrować z inną społecznością, jej tradycjami, językiem, zwyczajami.
Tak samo Ukraińcy w Polsce — i trzeba powiedzieć jasno: idzie im to szybko.

Ukraińcy to naród otwarty, łatwo uczący się języków, przejmujący tradycje, chętny do współpracy. Polska jest tu szczególnym miejscem — ze względu na podobieństwa kulturowe i językowe. — Sama nigdy nie uczyłam się polskiego systematycznie, a dziś swobodnie posługuję się nim w codziennych sytuacjach i w pracy — dodaje.

Najważniejsze jednak są dzieci. One chodzą do polskich przedszkoli i szkół, uczą się po polsku, ale równocześnie pielęgnują ukraińską tożsamość.

Dorastają w dwóch kulturach — i to ogromny kapitał zarówno dla Ukrainy, jak i dla Polski. — Polacy nie mogą stracić tych dzieci. Bo nawet jeśli kiedyś wyjadą, zostanie w nich język i rozumienie lokalnej mentalności. To przyszłe mosty między naszymi narodami.
Zajęcia dla dzieci

Zdjęcia UA HUB

20
хв

Założycielka UA HUB Olga Kasian: „Nasza strategia to pokazywać wartość Ukraińców”

Diana Balynska

Joanna Mosiej: Drony, zalew dezinformacji. Dlaczego Polska tak nieporadnie reaguje w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji, ale też wobec wewnętrznej, rosnącej ksenofobii?

Marta Lempart: Bo jesteśmy narodem zrywu. My musimy mieć wojnę i musimy mieć bohaterstwo – nie umiemy działać systematycznie. Teraz odłożyliśmy swoje husarskie skrzydła, schowaliśmy je do szafy. Ale gdy zacznie się dziać coś złego, ruszymy z gołymi rękami na czołgi.

Trudno mi w to uwierzyć. Mam wrażenie, że raczej próbujemy siebie uspokajać, że wojny u nas nie będzie.

Chciałabym się mylić, ale uważam, że będzie. Dlatego musimy się przygotować już teraz. Jeśli znów przyjdzie czas zrywu, to trzeba go skoordynować, utrzymać, wykorzystać jego potencjał. Zdolność do zrywu nie może być przeszkodą – powinna być bazą do stworzenia systemu, który wielu z nas uratuje życie.

Ale jak to zrobić?

Przede wszystkim powinniśmy się uczyć od Ukrainy. Żaden rząd nie przygotuje nas na wojnę – musimy zrobić to sami. Polska to państwo z tektury. Nie wierzę, że nasz rząd, jak estoński czy fiński, sfinansuje masowe szkolenia z pierwszej pomocy, czy obrony cywilnej. Więc to będzie samoorganizacja: przedsiębiorcy, którzy oddadzą swoje towary i transport, ludzie, którzy podzielą się wiedzą i czasem. My nie jesteśmy państwem – jesteśmy największą organizacją pozarządową na świecie. I możemy liczyć tylko na siebie oraz na kraje, które znajdą się w podobnej sytuacji.

A co konkretnie możemy zrobić od zaraz?

Wszystkie organizacje pozarządowe w Polsce – bez wyjątku – powinny przeszkolić się z obrony cywilnej i pierwszej pomocy. Trzeba, żeby ludzie mieli świadomość, co może nadejść, mieli gotowe plecaki ewakuacyjne, wiedzieli, jak się zachować. Bo nasz rząd kompletnie nie jest przygotowany na wojnę. Nie mamy własnych technologii dronowych, nie produkujemy niczego na masową skalę, nie inwestujemy w cyfryzację. Polska jest informatycznie bezbronna – u nas nie będzie tak jak w Ukrainie, że wojna wojną, a świadczenia i tak są wypłacane na czas. W Polsce, jak bomba spadnie na ZUS, to nie będzie niczego.

Brzmi to bardzo pesymistycznie. Sama czasami czuję się jak rozczarowane dziecko, któremu obiecywano, że będzie tylko lepiej, a jest coraz gorzej.

Rozumiem. Ale trzeba adaptować się do rzeczywistości i robić to, co możliwe tu i teraz. To daje ulgę. Najbliższe dwa lata będą ciężkie, potem może być jeszcze gorzej. Ale pamiętajmy – dobrych ludzi jest więcej.  Takich, którzy biorą się do roboty, poświęcają swój czas, energię, pieniądze.

Ale przecież wiele osób się wycofuje, bo boją się, gdy prorosyjska narracja tak silnie dominuje w przestrzeni publicznej.

Oczywiście, może się tak wydarzyć, że wiele osób się wycofa z zaangażowania. I to normalne. Historia opozycji pokazuje, że bywają momenty, kiedy zostaje niewiele osób. Tak było w Solidarności.  To teraz mamy takie wrażenie, że kiedyś wszyscy byli w tej Solidarności. Wszyscy nieustannie bili się z milicją. A Władek Frasyniuk opowiadał, że w którymś momencie było ich tak naprawdę może z  piętnastu. I tym, którzy siedzieli w więzieniach, czasami wydawało się, że już wszyscy o nich zapomnieli. Bo życie się toczyło dalej. Bogdan Klich spędził chyba z pięć lat w więzieniu. I to przecież nie było tak, że w czasie tych pięciu lat wszyscy codziennie pod tym więzieniem stali i krzyczeli „Wypuścić Klicha”.

Więc bądźmy przygotowani na to, że są okresy ciszy i zostanie nas “piętnaścioro”.

I to jest normalne, bo ludzie się boją, muszą się odbudować, a niektórzy znikają.

Ale przyjdą nowi, przyjdzie nowe pokolenie, bo taka jest kolej rzeczy. Ja w ogóle myślę, że Ostatnie Pokolenie będzie tym, które który obali następny rząd.

Ale oni są tak radykalni, że wszyscy ich hejtują.

Tak, hejtują ich jeszcze bardziej niż nas, co wydawało się niemożliwe. Mają trudniej, bo walczą z rządem, który jest akceptowany. Mają trudniej, bo za nami szli ludzie, którzy nie lubili rządu. A działania Ostatniego Pokolenia wkurzają wielu obywateli.
Tak, są radykalni. I gotowi do poświęceń. I jeżeli ta grupa będzie rosła i zbuduje swój potencjał to zmieni Polskę.  

Rozmawiały: Joanna Mosiej i Melania Krych

Całą rozmowę z Martą Lempart obejrzycie w formie wideopodcastu na naszym kanale YouTube oraz wysłuchacie na Spotify.

20
хв

Marta Lempart: „Polska to nie państwo, to wielka organizacja pozarządowa"

Joanna Mosiej

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Jak rozpoznać fałszywe informacje? Powstał nowy przewodnik po świecie dezinformacji w sieci

Ексклюзив
20
хв

Profanacja pamięci: jak nienawiść wykorzystuje tragedię dziecka

Ексклюзив
20
хв

Polska myślała, że to wszystko szybko się skończy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress